12 sierpnia 2024

Od Nchamani – "W spokojnych głębinach" cz.1

W spokojnych głębinach Lazurowego Jeziora, gdzie światło słoneczne kaskadowo rozświetlało się złotymi i zielonymi plamkami, społeczność ryb wirowała i kręciła się w wodzie tak czystej jak letnie niebo. Pośród żywych kolorów płetw i łusek samotna koi o imieniu Nchamani mieniła się odcieniami złota i brązu, jej obecność przyciągała uwagę, choć jej duch krył w sobie tęsknotę.

Nchamani była znana wśród swoich kolegów ryb ze swojego zaraźliwego śmiechu i radosnej energii. Spędzała dni, przeplatając szmaragdowe trzciny, mistrzowsko wykonując wdzięczne salta i obroty, jej radosne ruchy były tańcem, który wypełniał jezioro magią. Ale cienie krążyły w jej sercu — oszałamiający problem z pamięcią. Wspomnienia często przeciekały przez jej płetwy jak woda przez sito, pozostawiając jedynie mgliste wrażenia snów i pragnień. Dreszcz nieznanego, przygód, które ją wzywały, wydawał się odległy i nieuchwytny.

Każdego wieczoru, gdy słońce chowało się za horyzontem i malowało jezioro odcieniami fioletu i różu, Nchamani zbierała swoich towarzyszy i uważnie słuchała, gdy opowiadali historie o swoich przygodach w rozległej otchłani i poza znanymi terenami. Choć opowieści mieszały się w kakofonię kolorów i dźwięków, często łapała się na tym, że z tęsknotą patrzyła na świat powyżej, gdzie horyzont obiecywał o wiele więcej niż granice ich wodnego domu.

Pewnego słonecznego popołudnia, popchnięta ku przygodzie przez brak adrenaliny, Nchamani zapuściła się dalej niż kiedykolwiek wcześniej. Tańczyła obok swoich znanych terytoriów, jej lśniące łuski promieniowały pod słońcem, gdy płynęła w kierunku ukrytej zatoczki, której nigdy wcześniej nie zauważyła. Delikatne falowanie wody wciągało ją, a podniecenie bulgotało w niej jak piana w pobliżu krawędzi wodospadu.

Pośród zielonych paproci coś przykuło uwagę Nchamani — dziwna, świecąca niebieska kula zagnieżdżona w miękkim piasku na dnie jeziora. Światło wydawało się nie z tego świata, rzucając eteryczne cienie, które tańczyły jak duszki wzdłuż ścian zatoczki. Bez wahania podpłynęła bliżej, ciekawość kierowała każdą jej płetwą, gdy podziwiała promienny odcień kuli.

Delikatnymi szturchnięciami uwolniła kulę z piaszczystego więzienia. Gdy tylko jej dotknęła, woda wokół niej zamigotała, a ona natychmiast została otoczona mgłą jaskrawego światła. Kula pulsowała jak bicie serca w jej płetwach, wysyłając falę energii krążącą przez jej ciało, rozpalając długo skrywany płomień ambicji i jasności w jej sercu.

W tej transcendentnej chwili pojawiły się żywe błyski wspomnień: obrazy tęczy wyginających się na niebie, wznoszących się gór całowanych przez chmury i fal rozbijających się o rozświetlone słońcem brzegi. Zobaczyła lasy, pola przędzone złotem i gwarne targi wypełnione kolorami i dźwiękami, niepodobnymi do niczego z jej domu nad jeziorem. Z każdą falą obrazów Nchamani czuła niezachwianą jasność; to nie były tylko sny — to były fragmenty przeznaczenia, które czekały na rozwinięcie się.

Z nowo odkrytą determinacją błyskającą w jej oczach, Nchamani zdała sobie sprawę, że musi podzielić się tym odkryciem ze swoimi przyjaciółmi. Musieli zobaczyć tę kulę, poczuć puls przygody, którą obiecywała. Pędziła z powrotem przez znajome ścieżki Lazurowego Jeziora, jej serce było bębnem ekscytacji. Koncepcja przygody teraz dudniła w jej żyłach z niezaprzeczalnym rytmem, niosąc ją obok trzcin, skał i śpiących żółwi.

(CDN)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz