31 grudnia 2021

Od Akhifer - "Podczas tamtych sezon贸w jest s艂o艅ce" cz.2

– Znowu nie spa艂a艣? Wyko艅czysz si臋. 

– A daj mi spok贸j. Widzia艂e艣? Uda艂o mi si臋 opanowa膰 bunt. To du偶y sukces, patrz膮c na nasz膮 obecn膮 sytuacj臋. Nie kojarz臋 tak z艂ej zimy. 

– Po prostu nie 偶yjesz tak d艂ugo, by pami臋ta膰. Sp贸jrz. Widzisz? Koi p艂ywaj膮 w mroku. Jest tak ciemno, 偶e ledwo cokolwiek wida膰, a jest ju偶 po艂udnie. Przynajmniej tak mi si臋 wydaje, tw贸j ma艂偶 si臋 w pe艂ni otworzy艂. 

– Faktycznie. Jest taki 艣liski i obrzydliwy. Tak w艂a艣ciwie pod t膮 skorup膮 jest tylko surowe mi臋so, co nie? One nie maj膮 sk贸ry ani o艣ci. 

– Nie. S膮 mi臋czakami, cho膰 z tego, co s艂ysza艂em od naszych koleg贸w ze S艂onej Przestrzeni, nawet mi臋czaki potrafi膮 by膰 niebezpieczne. 

– S艂ona Przestrze艅 si臋 z tob膮 skontaktowa艂a? 

– No. By艂o to tu偶 przed tym, jak Zbiornik zamarz艂 na sta艂e. 

– Dlaczego mi nie powiedzia艂e艣? 

– By艂a艣 zaj臋ta segregowaniem zapas贸w. 

– A. No tak. 

– Podobno pr膮dy w S艂onej Przestrzeni si臋 zmieniaj膮. Robi si臋 zimniej, niekt贸re cz臋艣ci ich rafy koralowej zacz臋艂y obumiera膰 i stworzenia stamt膮d szukaj膮 nowego schronienia. Dla nich to oznacza wi臋ksz膮 ilo艣膰 drapie偶nik贸w. 

– S膮 w niebezpiecze艅stwie. 

– Dok艂adnie tak. 

– Napisali, jak szybko post臋puj膮 zmiany? 

– Na razie nie tak szybko, by nie mogli si臋 przygotowa膰. Ale podejrzewaj膮, 偶e wkr贸tce si臋 to zmieni i jedyn膮 nadziej膮 dla nich b臋dzie ucieczka. Wtedy stracimy z nimi kontakt. 

– Niech to sum... 

– Te偶 tak my艣l臋. 

– B臋dziemy musieli poczeka膰 do wiosny, 偶eby dowiedzie膰 si臋 wi臋cej. To za d艂ugo. Martwi臋 si臋. 

– Ta, nie tylko ty. Hej, zobacz! Koi zapali艂y 艣wiat艂a. Te 艣wiec膮ce glony na patyku to jednak dobra rzecz. 

– Ludzie tak nagrzebali w Zbiorniku, 偶e chyba przez setki lat to si臋 nie wyleczy. 

– Ale czy musi? Daj spok贸j, Akhifer, tak jak jest jest ca艂kiem dobrze. 

– Po prostu modl臋 si臋 do Pierwotnego, 偶eby te zmiany nie przesz艂y na naturaln膮 faun臋 tego miejsca i nie sta艂y si臋 naszym wrogiem. 

– Ju偶 przechodz膮, ale to troch臋 zajmie, zanim stan膮 si臋 dla nas niebezpieczne, wiesz? 

– Niby tak... No dobra, dzi臋ki za rozmow臋, ale musz臋 ju偶 wraca膰 do swoich obowi膮zk贸w. 

– Jasne. Do zobaczenia, Akhifer. 

– Do nast臋pnego, Lyndi. 

<CDN>

Od Irysahyty - "Go艣膰 w dom, Ryuu w dom" cz.1

– A co ja jestem, hotelarz, 偶eby pokoje rozdawa膰? – Irek z poirytowaniem machn膮艂 p艂etw膮. Nie lubi艂, kiedy kto艣 nachodzi艂 go w jego przytulnej norce, budzi艂 w 艣rodku nocy i domaga艂 si臋 jakich艣 pokoi dla swojego braciszka, kt贸remu zawali艂o dom. Mo偶e i w normalnych warunkach przyj膮艂by biednego osobnika z otwartymi p艂etwami, ale na siedemna艣cie karpi du偶ych i ma艂ych, nie je艣li przychodz膮 po ciemku i wybudzaj膮 go z zas艂u偶onego snu! Zreszt膮 b膮d藕my szczerzy, komu by si臋 podoba艂o takie nocne nachodzenie? No chyba nikomu.

– Irek, prosz臋! – Koralowo r贸偶owa samica m贸wi艂a ju偶 za艂amanym g艂osem. Pewnie gdyby nie by艂o tu wsz臋dzie wody, po jej policzkach sp艂ywa艂yby smutne 艂zy. – Mordick nie ma gdzie si臋 podzia膰, m贸j m膮偶 go nie wpu艣ci, a nikogo poza tob膮 tak blisko nie znam. Musisz mi pom贸c!

Pasiasty koi spojrza艂 na dryfuj膮cego za karpic膮 karpia. Jego kolory nie by艂y dobrze widoczne o tej porze doby, szczeg贸lnie 偶e l贸d odgradza艂 wi臋cej 艣wiat艂a, ale kole艣 mia艂 raczej jasn膮 karnacj臋, mo偶e nawet bia艂膮, patrz膮c na to, jak si臋 艣wieci艂 na tle zupe艂nego mroku. I mia艂 te偶 jakie艣 ciemniejsze plamki, ale takie nakrapiane, jakby kto艣 go popryska艂 albo si臋 pok艂u艂 w艣r贸d cierni. P艂etwy grzbietowej w po艂owie nie by艂o, pozosta艂y tylko strz臋pki, jakby kiedy艣 Mordick pad艂 ofiar膮 ataku drapie偶nika i uszed艂 z 偶yciem, trac膮c przy okazji co艣 tak wa偶nego. Brak p艂etwy powodowa艂, 偶e karp kiwa艂 si臋 nieco na boki, ale poza tym mia艂 do艣膰 dobr膮 r贸wnowag臋. Wzrok spuszczony w d贸艂, 偶eby nie musie膰 wdawa膰 si臋 w t膮 dyskusj臋, jednak postura kaza艂a trzyma膰 si臋 na dystans i okazywa膰 szacunek. Tylko 偶e o tej godzinie nikt na szacunek nie zas艂uguje.

– No niech wam b臋dzie, do stu tysi臋cy sardynek. Niech wp艂ywa.

<CDN>

Od Nirimi - "Niebo p艂onie ogniem barw, czyli Sylwester!"

Woda w Zbiorniku roz艣wietlona by艂a ciep艂ymi barwami zachodz膮cego s艂o艅ca. Nirimi z u艣miechem na pyszczku przygl膮da艂a si臋 z艂otym smugom. Dzisiejszy dzie艅 min膮艂 jej zwyczajnie i spokojnie. Woda wok贸艂 niej mia艂a do艣膰 nisk膮 temperatur臋, jednak jej to nie przeszkadza艂o. Noc zapada艂a na 艣wicie ostatnio niezwykle szybko, wi臋c ogniste wodne smugi zacz臋艂y powoli znika膰. Karpie wok贸艂 niej m贸wi艂y sobie dobranoc i sz艂y spa膰. Nirimi jednak czu艂a, 偶e co艣 si臋 wydarzy. I nie myli艂a si臋. Us艂ysza艂a g艂o艣ny huk a niebo rozb艂ys艂o jasnym zielonym 艣wiat艂em. Ogniki o barwie trawy u艂o偶y艂y si臋 we wz贸r pi臋knej palmy, kt贸ra rozb艂ys艂a na niebie, po czym spad艂a i znikn臋艂a w mroku. M艂oda koi podp艂yn臋艂a jak najbli偶ej zmro偶onej tafli wodnej, czeka艂a na nast臋pne 艣wiat艂a. Tym razem by艂a to jasno-fioletowa i z艂ota palma, do艣膰 ma艂a, za to kolorowa. Nast臋pne rozb艂ys艂y razem zielona i czerwona. B艂臋kitny, p艂omienny wz贸r, kt贸ry pojawi艂 si臋 chwil臋 potem jak dwa poprzednie zgas艂y by gigantyczny i przepi臋kny. Potem na raz pojawi艂y si臋 palmy we wszystkich kolorach. Roz艣wietla艂y niebo tworz膮c pi臋kne wzory i kaskady iskier, spadaj膮cych ku ziemi.  Teraz na sklepieniu mia艂y swoje miejsce wysokie bia艂e i r贸偶owe s艂upy pojedynczych, za to jasnych i d艂ugich snop贸w iskier. I ona jednak opad艂y ku ziemi. Nirimi czeka艂a. Czeka艂a a偶 pojawi膮 si臋 kolejne kolorowe ognie. Pragn臋艂a by niebo p艂on臋艂o. Nie wydarzy艂o si臋 jednak nic. Karpica zawiedziona ju偶 mia艂a wr贸ci膰 do domu. Gdy us艂ysza艂a najg艂o艣niejszy huk ze wszystkich. Jej wzrok zn贸w pow臋drowa艂 na niebo, a pyszczek otworzy艂 si臋 ze zdziwienia. W g贸rze, by艂y z艂ote, gigantyczne snopy 艣wiat艂a. Nad nimi g贸rowa艂y trzy fajerwerki po艂膮czone w jedno. Wszystkie z艂ote, pomara艅czowe, czerwone, fioletowe i lawendowe. B艂yszcza艂y jasnym 艣wiat艂em i o艣wietla艂y wszystko wok贸艂. Na jej oczach niebo p艂on臋艂o ogniem barw i kolor贸w. Mimo 偶e pozosta艂y na niebie do艣膰 d艂ugo i one opad艂y ku do艂u. Koi wiedzia艂a, 偶e to by艂 fina艂. S艂ysza艂a g艂o艣ne okrzyki rado艣ci ludzi, kt贸rzy otaczali Zbiornik. Czu艂a si臋 szcz臋艣liwa i spe艂niona. Oczywi艣cie nie wiedzia艂a, dlaczego ludzie stworzyli te kolorowe 艣wiat艂a jednak czu艂a, 偶e ich obecno艣膰 to pow贸d do 艣wi臋towania i rado艣ci.

<Koniec>

Od Nirimi - "A gdyby tak... nie istnie膰?" (wyzwanie)

Dla Nirimi by艂 to kolejny zwyk艂y dzie艅. Obudzi艂a si臋, co艣 przek膮si艂a i troch臋 si臋 pouczy艂a. Teraz w艂a艣nie sko艅czy艂a czyta膰 tekst o zio艂ach leczniczych, zadany jej przez nauczyciela ze szko艂y. Ziewn臋艂a wypuszczaj膮c par臋 b膮belk贸w z pyszczka i wyjrza艂a z domku. Jako艣 nie zbyt chcia艂o jej si臋 wychodzi膰, ale, co艣 jej m贸wi艂o, 偶e powinna to zrobi膰.  No, nie mo偶na powiedzie膰, 偶e wysz艂o jej to na dobre. Bo gdy tylko jej tylna p艂etwa opu艣ci艂a bezpieczne schronienie 艣wiat, kt贸ry widzia艂a zamigota艂 i... zn贸w widzia艂a wszystko normalnie. Zaskoczona rozejrza艂a si臋. No nie wszystko by艂o ju偶 normalnie, tak jak wcze艣niej. Ale co to by艂o. Wtedy jej wzrok pad艂 na koi, kt贸ra p艂yn臋艂a prosto na ni膮. No, nie 艣lepa jest czy co? Nirimi tak bardzo skupi艂a si臋 na tym by zrozumie膰, dlaczego owa osobniczka p艂ynie prosto na ni膮, 偶e zapomnia艂a, 偶e ona przecie偶 ca艂y czas tu stoi a zaraz mo偶e sko艅czy膰 si臋 to wypadkiem. Dotar艂o to do niej na sekund臋 przed zderzeniem, kt贸re o dziwo nie nast膮pi艂o. Druga koi zwyczajnie przez ni膮 przenikn臋艂a i popru艂a dalej. Nirimi otworzy艂a szeroko pyszczek i musia艂a wygl膮da膰 do艣膰 g艂upio. Jej umys艂 ca艂y czas nie potrafi艂 poradzi膰 sobie z tym co to znaczy. W ko艅cu do niej dotar艂o. Jest niewidzialna i przenikalna. Jak duch... Ale, duchem staje si臋 kto艣 kto zako艅czy sw贸j 偶ywot a ona, c贸偶 cieszy si臋 zdrowiem i m艂odym wiekiem. Nie, to nie to. A mo偶e, w jaki艣 spos贸b, jej dusza zosta艂a od艂膮czona od cia艂a? Tylko gdzie jest jej cia艂o? Nikt nie wygl膮da na jako艣 bardzo smutnego, a wtedy wygl膮da艂a by na kogo艣 kto umar艂... 

-Na to nie ma logicznego wyt艂umaczenia!!!- rykn臋艂a nagle, wymawiaj膮c ostanie zdanie swojego wewn臋trznego monologu na g艂os. Serce podesz艂o jej do gard艂a. Nikt nawet si臋 nie odwr贸ci艂, nie spojrza艂, machn膮艂 p艂etw膮. Wszyscy zachowywali si臋 jak zwykle. Jakby jej tu nie by艂o, jakby nigdy nie istnia艂a. 艁zy nap艂yn臋艂y jen do bystrych 艣lepi jednak otar艂a je szybkim ruchem p艂etwy. Nie mo偶e si臋 tu maza膰 jak jakie艣 dziecko! Co prawda sama nim by艂a i nikt jej teraz nie widzi wi臋c co za r贸偶nica, ale, Nirimi zawsze stara si臋 przestrzega膰 ustanowionych przez ni膮 lub przez kogo艣 innego zasad a jednak z JEJ zasad brzmi- Zero p艂aczu. Tak wi臋c uzna艂a, 偶e nie ma si臋 co maza膰- musi znale藕膰 jakie艣 rozwi膮zanie, jak powr贸ci膰 do 艣wiata 偶ywych. Poczu艂a w sobie now膮 determinacj臋 i ch臋膰 do dzia艂ania. Zap艂on臋艂o to w niej jak nowy p艂omie艅, kt贸ry wznieca艂 偶ar jej serca. Nast臋pny widok jednak w sekund臋 zgasi艂 t臋 iskr臋. Przed ni膮 nauczyciel (ten sam kt贸ra zada艂 jej tekst o zio艂ach) rozmawia艂 z uczennica w jej wieku. I nie by艂o by w tym nic dziwnego, gdyby nie to ze ona zachowywa艂a si臋 i m贸wi艂a zupe艂nie jak Nirimi! Wygl膮dem odbiega艂a od niej lekko, poniewa偶 plamy na jej ciele mia艂y kolor jasnego b艂臋kitu dziennego nieba, a nie mrok nocnego sklepienia. Czarno-bia艂a koi zrozumia艂a, 偶e jej czas ju偶 min膮艂. Kto艣 inny zaj膮艂 jej miejsce na 艣wiecie. Nie by艂a ju偶 potrzebna. Nie istnia艂a. Tylko dlaczego? Co zrobi艂a, 偶e zako艅czy艂a swe istnienie w tak marny spos贸b? Przecie偶 chyba zachowywa艂a si臋 dobrze na tym 艣wiecie prawda? Karpica popada艂a w coraz wi臋ksz膮 histeri臋. 艁zy p艂yn臋艂y z jej oczy ca艂ymi potokami. Ju偶 nic si臋 nie liczy艂o. Jej iskra zgas艂a i ju偶 nigdy ponownie nie zap艂onie. Przesta艂a istnie膰 a jej miejsce zast膮pi艂 kto艣 inny. Wa偶niejszy. Lepszy. Koi czu艂a jak z ka偶dym oddechem traci ch臋膰 偶ycia. Ale nie, nie mog艂a umrze膰. Bo ju偶 umar艂a.

<Koniec>

28 grudnia 2021

Od Nirimi - "艢wiec膮ce poszukiwania" cz.1

Nirimi spokojnie wyp艂yn臋艂a ze swojego domku. By艂y godziny wczesne, jasna kula s艂o艅ca jeszcze nie ca艂kiem o艣wietla艂a tafl臋 wod臋 nad ni膮. Karpica zachwycona przez chwil臋 obserwowa艂a ska艂臋 przed ni膮 w kt贸rej odbija艂y si臋 promienie zimowego s艂o艅ca. Czu艂a jak zimna woda wok贸艂 niej jest lekko za zimna, postanowi艂a wi臋c p艂yn膮膰 dalej by troch臋 si臋 rozrusza膰. Machn臋艂a wi臋c p艂etwami i zrobi艂a par臋 obrot贸w na rozgrzewk臋. Tak, tak lepiej! Ci膮gle czu艂a ch艂贸d, ale, by艂o to ju偶 do zniesienia. Tylko co teraz mia艂aby robi膰? Po chwili namys艂u postanowi艂a poszuka膰 b艂yszcz膮cych skarb贸w gdzie艣 w okolicy. Podp艂yn臋艂a do najbli偶szej k臋py wodnych ro艣lin i rozgarn臋艂a j膮 w poszukiwaniu czego艣 艣wiec膮cego. Bingo! Po艣r贸d wodnej trawy le偶a艂 ma艂y, 艂adny, okr膮g艂y kamyk, kt贸ry b艂yszcza艂 si臋 opalizuj膮co. Zadowolona ze znaleziska wzi臋艂a je w chwytn膮, praw膮 p艂etw臋 i lekko podrzuci艂a do g贸ry. Kamyk zab艂yszcza艂 w s艂o艅cu i opad艂 do ziemi. Zosta艂 pochwycony jednak tu偶 przed tym jak opad艂 na dno. I tak par臋 razy. W ko艅cu koi uzna艂a, 偶e ju偶 do艣膰 i pochwyci艂a kamyk. Wolno pop艂yn臋艂a dalej i rozchyli艂a nast臋pn膮 k臋p臋 flory wodnej. Tu jednak nie znalaz艂a nic godnego uwagi, tak samo w nast臋pnych dw贸ch miejscach. Zawiedziona pop艂yn臋艂a do atrakcyjnie wygl膮daj膮cej k臋py zielono-limonkowej, 艂ykowatej ro艣liny, kt贸ra lekko falowa艂a razem z zimnymi pr膮dami wody. Tam znalaz艂a jaka艣 ma艂膮 niezidentyfikowan膮 b艂yskotk臋, kt贸ra l艣ni艂a pomara艅czowym blaskiem.

<CDN>

Powitajmy Nirimi!

Powitajmy now膮 samic臋 w 艂awicy - Nirimi!

Nirimi to zaledwie narybek, jednak ju偶 mierzy wysoko b臋d膮c w klasie rozszerzonej, a jej tajemniczy charakter zdaje si臋 wpasowywa膰 do celu, jaki obra艂a.

Pe艂ny formularz Nirimi znajduje si臋 tutaj: =KLIK!=

27 grudnia 2021

Od Brae - "Wszyscy kochaj膮 Akhifer" cz.1 [13+]

Tenebrae nie m贸wi艂 „nie”. W zasadzie… m贸wi艂 „tak”. Ca艂kiem inteligentne by艂o stwierdzenie, 偶e co najmniej podejrzane jest, i偶 do艂膮czy艂 do Bractwa Puszczy akurat w chwili gdy pojawi艂y si臋 pewne przypuszczenia. Och, tak, debilna nazwa – to by艂o pierwsze, co pomy艣la艂 Jitong, gdy zapozna艂 si臋 z przyw贸dcami koi nale偶膮cych do tego w艂a艣nie… Jak przy tym jeste艣my, to i z tym Brae mia艂 spory problem; jak nazwa膰 to co艣? Zgromadzenie, paczka durnych przyjaci贸艂, a偶 koniec ko艅c贸w pozosta艂 na cholernej sekcie, planuj膮cej wymordowa膰 ka偶dego, kogo napotka. Pozostali w 艂awicy widocznie my艣leli podobnie.

Nie wiadomo, kto. Nie wiadomo, kiedy i gdzie. Wiadomo tylko, 偶e wpuszczono do zbiornika plotk臋 o tym, i偶 Tenebrae planuje zamordowa膰 alf臋. Pierwsz膮 reakcj膮 wspomnianego koi by艂 idiotyczny i ma艂o inteligentny 艣miech, ten jednak zosta艂 przerwany, gdy czarny u艣wiadomi艂 sobie, 偶e to nie jest 偶art (i 偶e to nie jest taki z艂y pomys艂). Jacy艣 debile naprawd臋 my艣l膮, 偶e chcia艂by zamordowa膰 przyw贸dczyni臋. Okay, dobra, faktycznie. Jest wysoko po艂o偶ony. Ma zap臋dy prowadz膮ce do z*j*b*n*a innych. Do艂膮czy艂 do sekty w momencie, kiedy w艂a艣nie to wszystko si臋 zacz臋艂o. I niejednokrotnie wyg艂asza艂 przemowy swoim klientom, i偶 uwa偶a, 偶e Akhifer jest niezbyt inteligentnym ma艂偶em (tak, przy okazji obra偶a艂 te偶 jej zwierzaka). Ale du偶o si臋 od tego czasu zmieni艂o, naprawd臋: Brae powstrzymywa艂 wi臋kszo艣膰 swoich zachowa艅 godnych naczelnego emosa, nie plu艂 Akhie w twarz, i nawet zd膮偶y艂 j膮 polub-… Znaczy… zaakceptowa膰. Tak. Zd膮偶y艂 przyzwyczai膰 si臋 do tego, 偶e istnieje, a je偶eli nie przestanie zachowywa膰 si臋 wobec niej jak stary dziad to sko艅czy jako sprz膮tacz. Sorry, Irysahyta, mam nadziej臋 偶e si臋 tym nie przejmujesz, ale chyba nikt nie uwa偶a, 偶e sprz膮tacz to godne stanowisko. 

Czu艂 si臋 jak sko艅czony idiota, kiedy narybek omija艂 go szerokim 艂ukiem, odp艂ywaj膮c z wrzaskiem i wrzeszcz膮c „Morderca! Chce zabi膰 kr贸low膮!”, a ich opiekunowie mieli to gdzie艣. Nie reagowali, tylko patrzyli po sobie, jakby to, 偶e dzieci nazywaj膮 randomowych koi „Mordercami” by艂o spoko. Mo偶e mieli po prostu dziwne dzieci, jakie艣 niedorozwini臋te czy co艣, ale normalnie ryby zachowuj膮 si臋 w bardziej cywilizowany spos贸b. Chyba. Nie znam si臋 na rybach.

C贸偶, podsumowuj膮c t膮 sytuacj臋, stan Tenebrae mo偶na by okre艣li膰 jako zdo艂owany. Zm臋czony. Mo偶e nawet zasmucony, chocia偶 bli偶ej do zdenerwowanego. Jitong mia艂 do艣膰. Widzieli to wszyscy, kt贸rzy do niego przychodzili: zamiast k艂贸ci膰 si臋 jak zawsze, ch艂odno m贸wi艂 to, co chcieli us艂ysze膰, 偶eby sp**rd*l*li. A 贸w ryby, korzystaj膮ce z us艂ug pos艂a艅ca smok贸w, w wi臋kszo艣ci oddala艂y si臋 czym pr臋dzej – sp**rd*l*j*c. 呕eby nie by艂o: nie ka偶dy zachowywa艂 si臋 jak bezm贸zgi piasek. Niekt贸rzy nawet m贸wili Brae, 偶eby si臋 nie martwi艂, wzi膮艂 w gar艣膰 i dobrze wykonywa艂 swoj膮 robot臋, to zostawi膮 go w spokoju. Nie mo偶emy powiedzie膰, 偶e tym wszystkim samiec si臋 stresowa艂, gdy偶 nie zna on podobnego poj臋cia, jednak by艂o to dla niego ma艂o komfortowe. Zdecydowanie wola艂by 偶y膰 jak dawniej.

Warto r贸wnie偶 wspomnie膰, dlaczego w og贸le Tenebrae znalaz艂 si臋 tam, gdzie si臋 znalaz艂. I nie mowa tu o jego latach 偶ycia, ci臋偶ko przepracowanych, by mie膰 jak najgorsz膮 opini臋 jak膮 si臋 tylko da zdoby膰. Chodzi oczywi艣cie o to, jakim cudem Brae jest cz艂onkiem Bractwa Puszczy zamiast jakiego艣 Mrocznego Kanionu. Zgadujcie. Macie dwie szanse.

Je偶eli trafili艣cie od razu, to mog臋 wam pogratulowa膰. Je偶eli za drugim: nie jest 藕le. Ale naprawd臋 dziwi臋 si臋, 偶e kto艣 nie zgad艂 za 偶adnym, no, chyba, 偶e robili艣cie sobie wi臋cej pr贸b ni偶 dwie. Poprawn膮 odpowiedzi膮 jest oczywi艣cie, i偶 zrobi艂 to z powodu reputacji 贸w sekty. Maj膮 w艂adz臋, maj膮 popyt, i panienki na nich lec膮 znaczy co-

Niewa偶ne, on jest aseksualny i nie obchodz膮 go panienki. Ani panowie. 呕eby艣my si臋 jeszcze wszyscy nie zdziwili.

Wyj艣膰 z tej sytuacji mo偶na by艂o na kilka sposob贸w. Raz, wyja艣ni膰 to sobie z alf膮. Dwa, r*zp**rd*l*膰 frajer贸w samodzielnie lub wynaj膮膰 do tego wojsko. Trzy, w*p**rd*l*膰 gdzie pieprz ro艣nie. No, i cztery, przetrwa膰 to wszystko i 偶y膰 dalej.

Pierwszy i ostatni by艂 rozs膮dny, trzeci da艂o si臋 znie艣膰 a drugi… C贸偶, by艂 drugim. Druga szansa na zgadni臋cie poprawnej odpowiedzi, dzi臋ki czemu mo偶na si臋 odku膰 za poprzedni膮 b臋d膮c膮 niepoprawn膮:  Kt贸re wyj艣cie by艂o faworytem Brae?

Hej, ludzie (czy tam ryby), Tene nie jest jeszcze takim mato艂em 偶eby zabi膰 po艂ow臋 karpi przez to, i偶 nie wierz膮 w jego uczciwo艣膰. Czy wspomina艂am, 偶e Brae sam si臋 zastanawia艂, czy on tego nie planuje i przez swoj膮 chorob臋 po prostu o tym zapomnia艂? Nie? To mo偶e lepiej, 偶e s膮dzicie, i偶 faktycznie jest niewinny. 

…Dobra, b臋d臋 szczera, Jitong chcia艂 wybra膰 spos贸b drugi. Ale ponios艂y go emocje. Zrozumcie.

Zreszt膮, nie wybra艂 go. A pom贸g艂 mu pewien cz艂onek wojska, kt贸ry zreszt膮 sam nie wiedzia艂, co czyni艂. Najzwyczajniej wpad艂 na Tenebrae, gdy ten planowa艂 wybicie po艂owy cz艂onk贸w zbiornika. Mo偶e nie by艂o to zbyt inteligentne, zwa偶ywszy na to, 偶e pozostali utwierdziliby si臋 w przekonaniu, i偶 plotki s膮 prawdziwe i nast臋pna b臋dzie Akhifer. Brae by艂 z艂y. A Feliks nie mia艂 dobrego dnia, skoro na niego wpad艂. Chocia偶 mog艂o by膰 gorzej. 

– Patrz, gdzie p艂yniesz – warkn膮艂 Jitong, gdy Feliks w niego wszed艂. Wbieg艂? Wp艂yn膮艂, w zasadzie. – Ka偶de poruszenie p艂etwami mo偶e by膰 twoim ostatnim, durny…

Tutaj emocje Brae opad艂y, i dlatego w艂a艣nie mog艂o by膰 gorzej; Jitong potrafi si臋 ogarn膮膰, chocia偶 mo偶ecie w to w膮tpi膰. Zreszt膮, sama w to w膮tpi臋. S臋k w tym, i偶 Tenebrae postanowi艂 nie wzbudza膰 a偶 tylu podejrze艅, wyzywaj膮c cz艂onka 艂awicy od sk*rw*s*n*w. Wi臋c przerwa艂. Patrzcie, jaki grzeczny i my艣l膮cy ch艂opczyk!

C贸偶, i tak mu grozi艂, wi臋c ten sk*rw*s*n niewiele popsu艂by mu 贸w wypowied藕.

<Skurwy-... Znaczy... Feliksiu, m贸j ty kochany?>

Podsumowanie 艢wi膮tecznej Zimy

Jak si臋 sko艅czy艂a 艢wi膮teczna Zima?

Aktywno艣ci膮 to wydarzenie nie r贸偶ni艂o si臋 od standardowego miesi膮ca w Koi Paradise, a pewnie by艂o tak tylko dlatego, 偶e wydarzenie trwa艂o w艂a艣ciwie niemal ca艂y grudzie艅. Nie narzekajmy jednak! My艣l臋, 偶e i tak bardziej interesuje wszystkich, jakie strony zosta艂y dodane do Koi Paradise. Zacznijmy jednak od podsumowania samego wydarzenia.

Choink臋 znale藕li Feliks i Tenebrae, co znaczy, 偶e przys艂uguje im dodatkowa nagroda. Choinka znajdowa艂a si臋 na stronie Koi no Ryuu i "lata艂a" w lewym dolnym k膮cie ekranu.

Opowiadania napisali Akhifer, Tenebrae i Feliks, dostaj膮 za to nagrody, kt贸re przypadaj膮 jedna na opowiadanie. Nagrody zosta艂y wylosowane za pomoc膮 ko艂a fortuny.

  • Nagrody Akhifer - Kryszta艂, 1 AP
  • Nagrody Tenebrae'a - 100 pere艂, Pier艣cie艅
  • Nagrody Feliksa - Kwiat, 100 pere艂

AP oczywi艣cie zostan膮 dodane do formularza, przedmioty i per艂y natomiast pojawi膮 si臋 w ekwipunku na stronie Inwentarza. Zaraz, zaraz... Inwentarza?

Tak! Wraz z ko艅cem wydarzenia pojawiaj膮 si臋 cztery nowe strony, poszerzaj膮ce zar贸wno sam 艣wiat Koi Paradise, jak i dodaj膮ce nowe atrakcje dla autor贸w. My艣l臋, 偶e na szczeg贸ln膮 uwag臋 zas艂uguje Historia, kt贸ra t艂umaczy, sk膮d wzi臋li艣my si臋 w Zbiorniku i sk膮d u nas takie nienaturalne umiej臋tno艣ci. Pozosta艂ymi stronami s膮:

  • Wspomniany ju偶 Inwentarz, kt贸ry jest odpowiednikiem sklepu i jednocze艣nie znajduje si臋 tam ekwipunek postaci.
  • Wydarzenia, czyli spis wszystkich aktywnych i minionych wydarze艅.
  • Uproszone Wyzwania, kt贸re mog膮 by膰 inspiracj膮 do pisania opowiada艅, gdy pomys艂贸w brak.

Bonusy

Zgodnie z obietnic膮, za ka偶de opowiadanie napisane podczas tego wydarzenia postaci otrzymuj膮 dodatkowe 1 AP. Dodatkowo my艣l臋, 偶e na szczeg贸lne wyr贸偶nienie zas艂uguje Feliks, kt贸ry w ci膮gu ostatnich godzin wydarzenia zd膮偶y艂 napisa膰 opowiadanie. Za ten wyczyn otrzymuje jeszcze jedno dodatkowe AP oraz ma przyznane osi膮gni臋cie Ucieczka Przed Zamarzni臋ciem.

Dzi臋kuj臋 wszystkim, kt贸rzy wzi臋li udzia艂 w wydarzeniu i gratuluj臋 wygranych! 呕ycz臋 te偶 Wam spokojnej ko艅c贸wki roku i powodzenia w doka艅czaniu tegorocznych spraw!

~ Akhifer

26 grudnia 2021

Od Akhifer CD. Brae'a - "Troch臋 spokoju, za du偶o zmartwie艅" cz.6

Takiego obrotu spraw Akhifer w 偶yciu by si臋 nie spodziewa艂a. Tak bardzo skupi艂a si臋 na rozwi膮zaniu ca艂ej tej sprawy ze swoim snem, 偶e kompletnie zapomnia艂a o najprostszym mo偶liwym rozwi膮zaniu, jakim jest zwyczajne zrozumienie tego snu dos艂ownie. Pewnie, gdyby tak bardzo nie zale偶a艂o jej na tym wszystkim, nie musia艂a by teraz p臋dzi膰 co tchu w skrzelach, niemal je wypluwaj膮c, byleby zobaczy膰, co si臋 dzieje z narybkiem. W tym momencie zapomnia艂a o 艣wiecie, o Tenebrae'u, o tym, co mo偶e j膮 z艂apa膰 na tych terenach. Musia艂a jak najszybciej dosta膰 si臋 do domu. Nawet je艣li wypluje skrzela i odpadn膮 jej 艂uski, po prostu musia艂a tam si臋 dosta膰!

P臋dzi艂a tak szybko, 偶e nawet nie zarejestrowa艂a kiedy otar艂a si臋 o zaostrzony kamie艅. Co艣 j膮 szczypa艂o w boku, ale nie by艂o to wa偶ne. Wa偶niejsza by艂a 艂awica. Ten zapach krwi na pewno nie pochodzi艂 od niej, to co艣 innego si臋 zrani艂o i krwawi. Jej nic nie jest. Tylko musi bardzo szybko dosta膰 si臋 z powrotem do domu, do 艂awicy, 偶eby upewni膰 si臋, 偶e narybek jest bezpieczny.

Spojler: nie by艂.

Gdy Akhifer wszelkimi si艂ami stara艂a si臋 dotrze膰 do g艂贸wnych miejscowisk karpi, nad g艂owami nieporadnych rybek p艂ywa艂 szczupak. Zdecydowanie mia艂 chrapk臋 na ma艂e, bezsilne dzieci膮tka, kt贸re schowa艂y si臋 pod kamieniami i w艣r贸d ro艣linno艣ci, wsz臋dzie, gdzie wydawa艂o si臋 by膰 dostatecznie bezpiecznie. Na te d艂ugie, niezno艣ne chwile w 艂awicy zapanowa艂 strach i chaos. Ci mniejsi i s艂absi uciekali, ci wi臋ksi i bardziej pewni siebie starali si臋 odci膮gn膮膰 szczupada od centrum domu 艂atwicy. Nic jednak nie rusza艂o tego w艣ciek艂ego stwora, kt贸ry k艂apa艂 wype艂nion膮 z臋bami szcz臋k膮 na zaczepiaj膮ce go karpie i wci膮偶 rozgl膮da膰 si臋 za smaczn膮 przek膮sk膮.

Jego uwag臋 przyku艂 pewien zapach. Zapach bardzo czerwony, wy艣mienicie rozchodz膮cy si臋 w wodzie i bardzo intryguj膮cy. To pojawi艂a si臋 alfa, z obdartym, krwawi膮cym bokiem, gotowa broni膰 narybku nawet za cen臋 偶ycia. Ferka z wykszta艂ceniem wojskowym rzuci艂a si臋 bez namys艂u na znacznie wi臋kszego drapie偶nika, chc膮c chocia偶 go zdezorientowa膰, 偶eby ma艂e karpie mog艂y uciec do jednego ze schronisk. Jej plan jednak zawi贸d艂, gdy zorientowa艂a si臋, 偶e krew tak naprawd臋 jest jej. I teraz szczupak, podniecony tym przepysznym zapachem, zacz膮艂 goni膰 j膮, faktycznie zapominaj膮c wszystkich pozosta艂ych ryb.

W takim wypadku to ju偶 dzia艂a instynkt, a nie rozum. My艣li blakn膮, zostawiaj膮c miejsce dla jaskrawego i intensywnego pragnienia prze偶ycia. Gdzie艣 w tle odbija艂o si臋 delikatnymi pastelami, 偶e przynajmniej dzieciarnia b臋dzie bezpieczna, jednak by艂 to kolor na tyle s艂aby, 偶e gin膮艂 w szale艅czym kalejdoskopie. Nawet bod藕ce nie reagowa艂y na otoczenie, w艂adanie przej臋艂y oczy, kt贸re wypatrywa艂y najlepszej drogi ucieczki. One by艂y najbardziej kolorowe. 艢cie偶ka przed karpic膮 widnia艂a na kolor kwitn膮cego w s艂o艅cu s艂onecznika, natomiast b贸l w boku wyblak艂 z czerwieni do bardzo delikatnego r贸偶u, nie zostawiaj膮c praktycznie po sobie 艣ladu. Przetrwanie by艂o po prostu najwa偶niejsze.

Us艂ysza艂a czyi艣 krzyk od boku i poczu艂a szarpni臋cie, jak kto艣 j膮 poci膮gn膮艂 prosto do jakiej艣 zapyzia艂ej nory. By艂a to ludzka budowla, jednak jej cel nie by艂 karpiom znany. Nie musia艂y go zna膰. Teraz by艂o to dla nich schronienie przed w艣ciek艂ym drapie偶nikiem, kt贸ry bardzo ch臋tnie zje sobie na obiad karpia, chocia偶 艣wi膮t jeszcze nie ma.

Tenebrae zamkn膮艂 wej艣cie i zabezpieczy艂 je kamieniem, podczas gdy Akhifer przycisn臋艂a si臋 do tylnej 艣ciany i pr贸bowa艂a odzyska膰 trze藕wo艣膰 umys艂u. Kalejdoskop powoli si臋 uspokaja艂, trac膮c swoje szale艅stwo kolor贸w, a na jego miejsce pojawia艂y si臋 stonowane, uporz膮dkowane krajobrazy. W tym ciemna, krzycz膮ca czerwie艅 trzymaj膮ca si臋 boku cia艂a samicy. Krew wycieka艂a, teraz ju偶 bardziej z winy intensywnego ruchu i musia艂a by膰 jak najszybciej zatamowana. Tylko czym, do licha?

Brae znalaz艂 jaki艣 bia艂y p艂at, z kt贸rego podobno te偶 korzystali ludzie. Nie wydawa艂 si臋 idealny, ale lepsze by艂o to ni偶 nic. Ostro偶nie obwi膮za艂 go dooko艂a cia艂a wadery, zakrywaj膮c ran臋. Potem si臋 odsun膮艂.

– Gratuluj臋 odwagi, wsp贸艂czuj臋 g艂upoty – rzuci艂, odwracaj膮c si臋 od alfy. – Nie藕le si臋 popisa艂a艣.

– Dzia艂a艂am instynktownie...

– Instynktownie to ty si臋 prawie zabi艂a艣 – skwitowa艂 Jitong. – Nie lubi臋 ci臋, ale przy twoich rz膮dach przynajmniej mam jaki艣 spok贸j i pewno艣膰, 偶e tak szybko si臋 to nie zmieni. Je艣li na alf臋 wejdzie kto艣 nowy, mo偶e mi poprzestawia膰 szyki, a jako艣 tego nie chc臋.

– Z czego wynika ta niech臋膰? – Akhifer zada艂a to pytanie takim tonem, kt贸ry nie cierpia艂 odmowy odpowiedzi. Do tego byli zamkni臋ci w jakiej艣 ludzkiej skrzyni i raczej tak szybko si臋 st膮d nie wydostan膮, wi臋c maj膮 mn贸stwo czasu wyja艣ni膰 sobie r贸偶ne rzeczy.

<Tenebrae?>

Od Feliksa - "Wojownik Ziemi Utraconej", cz. 4

Feliks podni贸s艂 g艂贸wk臋, w 艣lad za kt贸r膮 rzecz jasna pop艂yn臋艂a ca艂a reszta 艣liskiego cia艂ka, tak nie za bardzo oddzielona od niego jak膮kolwiek szyj膮, i popatrzy艂 w bezchmurne niebo, udaj膮c, 偶e grzeje si臋 w promieniach letniego s艂o艅ca. Tak naprawd臋 nie lubi艂 ani silnego ciep艂a, ani 膰wierkania ptak贸w nad powierzchni膮 wody. Na szcz臋艣cie by艂 艣rodek zimy.

Cyrk. 艢wiat by艂 jednym wielkim cyrkiem. Do takiego wniosku dop艂yn膮艂 w艂a艣nie Feliks.

Jeszcze przed miesi膮cem... czy mo偶e przed dwoma, mia艂 wielkie marzenia. Chcia艂 dotrze膰 a偶 do ko艅ca 艣wiata, przemierzy膰 (podwodne) pola i 艂膮ki, zmierzy膰 si臋 z gi臋tkimi jak niecne, smocze paszcze w艂贸knami morskiej trawy. Zwalczy膰 z艂o, pokona膰 ciemno艣膰 i dop艂yn膮膰 a偶 do 艣wiat艂a. Jednym s艂owem, kt贸rego, czy to przez nie艣mia艂o艣膰, czy przez zesztywnienie ze wszechobecnego ch艂odu, nie potrafi艂y wypowiedzie膰 karpie usteczka: znale藕膰 w艂asny, prawdziwy dom. A dzi艣? Dzi艣 czu艂 si臋 mniejszy ni偶 zawsze, jeszcze bardziej nagi; ko艅, kt贸rego z艂y los pozbawi艂 kopyt, bezwarto艣ciowy 偶o艂nierz bez karabinu.

Mia艂 silnie uzasadnione poczucie, 偶e do tej pory nie osi膮gn膮艂 偶adnego celu. Nie tylko nie odnalaz艂 tej jedynej, wyj膮tkowej przystani, ale nawet, jak n臋dznie by to nie zabrzmia艂o, szczeg贸lnie si臋 za ni膮 nie rozgl膮da艂. Przez ca艂y ten czas po prostu p艂yn膮艂 przed siebie, nie dostrzegaj膮c niczego opr贸cz rozci膮gaj膮cego si臋 przed oczyma jego duszy widma prostej, pustej drogi. Jedynie kolejnych, bezbarwnych metr贸w do pokonania w podr贸偶y donik膮d. Wyrzek艂 si臋 tego, co tu i teraz, w bezsensownej nadziei na to, to tam i potem. Nie zauwa偶y艂, 偶e bez tera藕niejszo艣ci 偶adna przysz艂o艣膰 nie istnia艂a.

Od rana czu艂 si臋 jako艣 denerwuj膮co bezsilny. By艂 pewien, 偶e ma dzi艣 pecha i to odpowiedni dzie艅, aby przytrafi艂o mu si臋 co艣, czego nie spodziewa艂aby si臋 w swoim 偶yciu 偶adna szanuj膮ca si臋 rybka. Cho膰by mia艂o by膰 to sp艂oni臋cie 偶ywcem we w艂asnej, podwodnej norce. By膰 mo偶e Feliks w艂a艣nie dzi艣 si臋 nie szanowa艂?

Ot, ciekawa historia. Prosz臋, nawet teraz bezmy艣lnie porusza艂 wy膰wiczonymi do poruszania si臋 naprz贸d jak radziecki czo艂g p艂etwami. Nieustannie p艂yn膮艂, chocia偶 od dawna ani nie wiedzia艂 ju偶 gdzie jest, ani  nie pami臋ta艂, gdzie by艂 przede dniem czy przed godzin膮.

W艂a艣nie w tamtej chwili zauwa偶y艂, 偶e przed jego okr膮g艂ymi 艣lepkami rozci膮ga艂y si臋 po艂acie piaszczystego dna. Dziki step, dok艂adnie taki, jaki wymarzy艂 sobie b臋d膮c jeszcze tylko m艂od膮 i g艂upi膮 ikr膮. Lecz nagle... Feliks przypomnia艂 sobie, 偶e nadal jest wszak niezbyt m膮dr膮, a przy tym, wyj膮tkowo przes膮dn膮 rybk膮.

Jak to mo偶liwe, 偶e wcze艣niej nie zwr贸ci艂 na nie uwagi? Czy to mira偶? Taki, jak oaza na 艣rodku p艂on膮cej 偶ywym ogniem pustyni? Czy los w istocie postanowi艂 a偶 tak pot臋偶nie go do艣wiadczy膰? Czy sprawdza艂 si臋 jego najczarniejszy scenariusz? Czy skazany jest teraz na zapadni臋cie si臋 w pu艂apce w艂asnych przekona艅? By膰 mo偶e to tylko chwilowy dysonans..., lecz nie! Nic na to nie wskazywa艂o. Je艣li to iluzja, trwa w niesko艅czono艣膰. Czy ta stopniowa deprawacja zmys艂贸w poch艂onie go ca艂kowicie, czy zostawi jeszcze cho膰 jeden, nieruchomy obraz, kt贸ry nieszcz臋艣nik b臋dzie m贸g艂 ogl膮da膰 po kraniec swojego kr贸tkiego 偶ycia? Lecz co najwa偶niejsze: gdzie jego droga?! Jego szara, pusta droga?!

Ma艂y Koi poczu艂, 偶e jest w niebezpiecze艅stwie.

Jego iluzja rozszerza艂a si臋, maluj膮c na sobie ju偶 nie tylko pust膮 przestrze艅, lecz i nowe struktury, kt贸rych ma艂e, rybie oczy nigdy wcze艣niej nie widzia艂y. Niewzruszone g艂azy o niezwyk艂ych kszta艂tach, okalaj膮ce niebieskaw膮 przestrze艅 i mniejsze, ziej膮ce od do艂u, skalne grudy i jamki, poro艣ni臋te mchem.

- Ach! - wykrzykn膮艂 Feliks. - Jakie pi臋kne pustkowie!

<C.D.N.>

9 grudnia 2021

Od Brae'a CD. Akhifer - "Troch臋 spokoju, za du偶o zmartwie艅" cz.5 [13+]

Zacznijmy od tego, 偶e Tenebrae nie lubi艂 si臋 bi膰. Generalnie Jitong lubi艂 ma艂膮 ilo艣膰 rzeczy, ale bijatyki nigdy nie wychodzi艂y mu zbyt dobrze; gdy by艂 m艂ody, cz臋sto w nich uczestniczy艂, ale stan膮艂 po zwyci臋skiej stronie g贸ra dwa razy. A naprawd臋 cz臋sto si臋 bi艂. C贸偶, nigdy nie umia艂 spo偶ytkowa膰 swojej energii we w艂a艣ciwy spos贸b. 

Jak tak patrzy艂 na to wszystko, to nawet nie chcia艂o mu si臋 walczy膰 o przetrwanie Alfy i by pokona膰 to co艣, co zwa艂o si臋 Tvef. M贸g艂by zostawi膰 tutaj i Alf臋, i swojego wroga, a nast臋pnie sobie p贸j艣膰, szybko zmykaj膮c w rodzinne strony. Inaczej: uciec. Potem powiedzia艂by wszystkim, 偶e Akhifer pope艂ni艂a samob贸jstwo, ale przed tym oznajmi艂a, 偶e Brae zostanie nowym-

Dobra, lepiej nie. Troch臋 to planowanie zasz艂o mi za daleko, co? To co m贸g艂bym, to jedno, a to co zrobi臋, to drugie. Chyba nawet ja nie jestem a偶 takim palantem, 偶eby teraz ucieka膰, i zostawi膰 j膮 na pewn膮 艣mier膰... Chocia偶 przyw贸dczyni walczy lepiej ode mnie, a j膮 powali艂 jednym uderzeniem, i chocia偶 tak naprawd臋 wcale nie chce-

– W mord臋 ma艂偶a – Tenebrae zd膮偶y艂 wydusi膰, 偶eby szybko odp艂yn膮膰 na bok. Rozw艣cieczony Pustelnik nie nale偶a艂 do jego najlepszych przyjaci贸艂. Jakikolwiek Pustelnik nie nale偶a艂 do jego najlepszych przyjaci贸艂. Co prawda to prawda, ale do Pustelnik贸w czarny koi nigdy nie czu艂 szacunku. Byli podejrzani. Mieszkali po艣rodku pustkowi i wyprawiali jakie艣 dziwne rytua艂y, jak modlitwy do duszk贸w.
Nie my艣lcie, 偶e Brae nie wierzy艂 w Smoki… Bo, ee-, wierzy艂. Oczywi艣cie. 

– 呕ycie ci si臋 znudzi艂o, czy co? – Brae poirytowany zapyta艂 Tvefa, odchodz膮c od swoich rozmy艣la艅. W膮tpliwe, 偶eby kto艣 inny my艣la艂 o smokach, nie w formie modlitwy, kiedy walczy o przetrwanie. – Rozumiem, 偶e nie masz rodziny, bo jeste艣 zbyt brzydki i nikt ci臋 nie chce, przez co tutaj wyl膮dowa艂e艣, ale nie musisz wy偶ywa膰 si臋 na innych. Hej, ja mo偶e jeszcze jestem do uratowania, kole偶ko! 

Jitong o ma艂o nie straci艂 g艂owy.

– Kurde – powiedzia艂 sam do siebie. – Ja chyba dobrze rzuca艂em kamieniami, kiedy by艂em m艂ody? O ile pami臋tam. I o ile to mi si臋 nie przy艣ni艂o. Albo nie przewidzia艂o, kurwa.  

Wzi膮艂 wi臋c w p艂etw臋 kamie艅 i wycelowa艂 w ryb臋. Pustelnik widocznie nie czu艂 si臋 zbyt dobrze, gdy偶 zacz膮艂 si臋 topi膰. (Tak, dobrze przeczytali艣cie, ryba si臋 topi. A w zasadzie opada na dno, powoli, i powoli… Ale to mo偶na uzna膰 za topienie si臋) Tak czy siak, misja zosta艂a zako艅czona. Tenebrae z podziwem spojrza艂 na powalonego wroga. Zaraz te偶 podszed艂 do swojej zmar艂ej znajomej, kt贸ra, swoj膮 drog膮, wcale zmar艂a nie by艂a. Jitong szybko to zauwa偶y艂, i sam nie wiedzia艂, czy ma si臋 z tego cieszy膰 czy smuci膰. 

– Do艣膰 ci臋偶ka jest – Brae wysapa艂, targaj膮c za sob膮 Alf臋. –  Co ona jad艂a? 

Ca艂e szcz臋艣cie, 偶e w wodzie przedmioty (i organizmy 偶ywe) trac膮 swoj膮 wag臋, bo w膮tpliwe, 偶eby Jitong doci膮gn膮艂 Akhifer do ko艅ca trasy o w艂asnych si艂ach. Zreszt膮, tak naprawd臋 nie musia艂 ci膮gn膮膰 jej do ko艅ca: liderka szybko si臋 wybudzi艂a, z odruchem prawie zabijaj膮c swojego podw艂adnego. Najpierw Tenebrae chcia艂 wrzasn膮膰 „Ajajaj, moja biedna g艂贸wka”, ale w por臋 przypomnia艂 sobie, 偶e jest doros艂ym m臋偶czyzn膮. 

– Nie zabij mnie czasem – mrukn膮艂. – Co艣 wymy艣li艂em…

– Co ty nie powiesz – Alfa nie wygl膮da艂a na zadowolon膮. Zreszt膮, nikt nie by艂by zadowolony, gdyby omin膮艂 go pojedynek, a co gorzej, w艂a艣nie oberwa艂by w 艂eb. 

– 艢ni艂o ci si臋, 偶e pr贸bujesz obroni膰 narybek, nie? Ale ci si臋 to nie udaje? – zacz膮艂. – To teraz wyobra藕 sobie tak膮 sytuacj臋, 偶e pr贸bujemy go broni膰 w tej chwili; id膮c do Pustelnika. Ale nam si臋 nie uda艂o.
Akhifer spojrza艂a na niego, zamy艣lona. 

– Sugerujesz, 偶e narybek co艣 symbolizuje?

Jitong troch臋 si臋 zmiesza艂. Tak daleko to on nawet nie zaszed艂.

– Mo偶e… Ale chodzi艂o mi bardziej o co艣 realistycznego. 呕e teraz co艣, kurwa, te dzieci wy偶era, kiedy my sobie rozmawiamy. 

Miejmy nadziej臋, 偶e z biegiem czasu Brae nie zacznie u偶ywa膰 przekle艅stw jak przecinki w zdaniach, ale obecne wydarzenia niestety na to wskazuj膮. 

Kiedy wi臋c on rozmy艣la艂 nad swoj膮 przysz艂o艣ci膮, i tym, 偶e za cz臋sto u偶ywa pi臋knego s艂owa, jakim jest „kurwa”, Akhifer zrobi艂a co艣 po偶yteczniejszego; ze swoj膮 obola艂膮 g艂ow膮 rzuci艂a si臋 do p艂yni臋cia, modl膮c si臋 w duchu, 偶e to, o czym pierdoli艂 Brae, jest tylko wymys艂em jego walni臋tej wyobra藕ni.

Niedu偶o brakuje i ja tak偶e b臋d臋 u偶ywa艂a przekle艅stw zamiast przecink贸w. Ale nie no, ,,pierdoli艂" to chyba nie przekle艅stwo?

<Akhifer?>

8 grudnia 2021

Od Akhifer - "Podczas tamtych sezon贸w jest s艂o艅ce" cz.1

Zima by艂a ci臋偶kim okresem dla 艂awicy. Trudno si臋 dziwi膰, w ko艅cu brakowa艂o po偶ywienia, woda by艂a zbyt zimna do funkcjonowania, a i nawet o s艂o艅ce ci臋偶ko by艂o, by roz艣wietla艂o wody Zbiornika. W ko艅cu ryby, nawet tak inteligentne jak karpie koi w Koi Paradise, nie mia艂y poj臋cia, 偶e zim膮 Zbiornik pokrywa warstwa 艣niegu, odbieraj膮ca dost臋p do zbawczego 艣wiat艂a. Przez ten okres 艂awica 偶y艂a w ciemno艣ci i g艂odzie, cz臋sto ledwo wi膮偶膮c koniec z ko艅cem, a wiele ryb w tym okresie zwyczajnie umiera艂o. By艂 to ogromny cios nie tylko dla ich rodzin, ale tak偶e dla Akhifer, kt贸ra ze wzgl臋du na swoje jak偶e wynios艂e stanowisko musia艂a s艂ucha膰 za偶ale艅 i smutk贸w. W tym okresie jej depresja najbardziej si臋 odzywa艂a, alfa unika艂a spotka艅, du偶ych skupisk ryb, nie chcia艂a z nikim rozmawia膰 ani nawet decydowa膰 o 艂awicy. Robi艂a to za ni膮 starszyzna, kt贸ra jednocze艣nie opowiada艂a sobie, 偶e jak to tak, alfa nie chce wzi膮膰 si臋 do pracy, unika wszystkich, co to w og贸le za alfa. Mo偶e Bractwo Mrocznego Kanionu ma racj臋, 偶e taka alfa do niczego si臋 nie nadaje.

Ferka wiedzia艂a o tych oskar偶eniach, jednak na razie nie chcia艂a nic z tym zrobi膰. Tak, owszem, nie chcia艂a si臋 wzi膮膰 do pracy. Dobrze wie, 偶e unika wszystkich. Ale gdy na g艂ow臋 wal膮 ci si臋 wszystkie problemy 艂awicy, czy naprawd臋 jeste艣 w stanie trzyma膰 to wszystko na plecach bez uderzania o dno? Akhifer nie mog艂a. By艂a za s艂aba. Starszyzna mog艂a podzieli膰 si臋 obowi膮zkami mi臋dzy sob膮, ona musia艂a wszystkiemu stawia膰 czo艂a w samotno艣ci. Zim膮 ta samotno艣膰 najbardziej uderza艂a. S艂ucha艂a ryb trac膮cych swoich bliskich, rozdawa艂a porcje jedzenia potrzebuj膮cym rodzinom, zapewnia艂a schronienie tym, kt贸rzy nie potrafili sami go znale藕膰, wszystko to zupe艂nie sama. Ale tak. Nie nadaje si臋 do niczego. Bractwo Mrocznego Kanionu ma racj臋.

By艂a tak za艂amana, 偶e nie wiedzia艂a, co ze sob膮 zrobi膰. W 艣rodku zrobi艂a si臋 zwyczajnie pusta, oboj臋tna na otaczaj膮cy j膮 艣wiat, emocje wyp艂yn臋艂y z niej jak z otwartej butelki wrzuconej do wody. Przypomina艂a waz臋, z kt贸rej wyj臋to kwiaty i wylano wod臋, bo przesta艂a by膰 u偶yteczna, a teraz stoi w k膮cie, pusta i zbieraj膮ca kurz. Niekt贸rym mo偶e i zrobi艂oby si臋 偶al, gdyby to zobaczyli, wi臋kszo艣膰 jednak nawet nie rzuca艂a wzrokiem w stron臋 odstawionej wazy. Jest, bo jest. Nie b臋dzie jej to nie. Nie przydawa艂a si臋 do niczego. By艂a bezu偶yteczna. A najlepiej to niech si臋 st艂ucze, b臋dzie mo偶na j膮 wyrzuci膰.

Ten pusty smutek, nie b臋d膮cy nawet do ko艅ca smutkiem, przerwa艂o pojawienie si臋 innego koi w domu alfy. Bezceremonialnie bez og艂oszenia si臋 karp wp艂yn膮艂 do norki, jak膮 zajmowa艂a w samotno艣ci Akhifer, zaskakuj膮c j膮 swoj膮 obecno艣ci膮. 呕adnego cze艣膰, 偶adnego dzie艅 dobry. Co prawda ten konkretny karp nie by艂 znany z jakiego艣 szczeg贸lnie pozytywnego nastawienia do 偶ycia, nie wita艂 dnia z p艂etwami w g贸rze wo艂aj膮c "Alleluja!", ale te偶 nie by艂 jako艣 niewychowany. Zawsze umia艂 powiedzie膰 jakie艣 proste przywitanie, a skoro tym razem tego nie zrobi艂, musia艂o dzia膰 si臋 jednak co艣 powa偶nego. Akhifer podnios艂a si臋 ze swojego le偶a.

– Feliks? O co chodzi? – zapyta艂a czerwonego przybysza, kt贸ry naszed艂 j膮 w 艣rodku do艂ka emocjonalnego. Nie, 偶eby mia艂a mu to za z艂e, mo偶e j膮 z tego wyci膮gnie.

– Grupa koi zebra艂a si臋 niedaleko magazynu po偶ywienia i staraj膮 si臋 wywalczy膰 wi臋cej jedzenia. A dok艂adniej m贸wi膮c ukra艣膰. Nie prosz臋 ci臋 w tym momencie o bycie alf膮, Akhifer, nawet je艣li to by si臋 przyda艂o, ale prosi艂bym, 偶eby艣 wzi臋艂a w tym udzia艂 jako stra偶nik. Wiadomo, 偶e jest zima, ale nie mo偶na pozwoli膰, by atakowali magazyn i z niego kradli, bo wtedy mo偶e pojawi膰 si臋 faktyczny problem z do偶yciem wiosny.

Prawda. Nie mo偶na by艂o pozwoli膰 na kradzie偶e. To by艂 kolejny problem w 偶yciu 艂awicy, ale tym razem z jakiego艣 powodu Ferka nie czu艂a si臋 przyt艂oczona. Przeciwnie, poczu艂a ch臋膰 dzia艂ania, a wr臋cz potrzeb臋 zrobienia czego艣 w tym kierunku. W jej 偶y艂ach pop艂yn臋艂a 艣wie偶a krew, zmys艂y ponownie nabra艂y ostro艣ci. 艢wiat ju偶 nie by艂 taki szary. Nabra艂 kolor贸w, 偶ywych i pe艂nych. Dobrze by jeszcze by艂o, gdyby nie by艂o tak strasznie ciemno, ale c贸偶, tak wygl膮da艂o 偶ycie w Zbiorniku. Tafl臋 skuwa l贸d, a potem znika 艣wiat艂o i ju偶 wszyscy zd膮偶yli si臋 przyzwyczai膰.

Stra偶niczka jako pierwsza ruszy艂a w stron臋 magazynu, tu偶 za ni膮 p艂yn膮艂 r贸wnie o偶ywiony Feliks. Co艣 si臋 wreszcie dzia艂o. Mo偶e nie by艂a to pozytywna rzecz, ale i tak by艂a inna od pozosta艂ych. Da艂a jakie艣 urozmaicenie nudnej, smutnej zimy, da艂a motywacj臋 do dzia艂ania, a przede wszystkim da艂a co艣, co w ogromnych brakach pojawia艂o si臋 u wielu - ch臋膰 walki o 偶ycie. Tamte zbuntowane karpie chcia艂y wi臋cej jedzenia, by nie g艂odowa膰 teraz. Ferka i Feliks chcieli to jedzenie zachowa膰, by nie umiera膰 z g艂odu p贸藕niej. Pojawi艂a si臋 rywalizacja dw贸ch r贸偶nych pogl膮d贸w i to w jaki艣 spos贸b napawa艂o ryby ch臋ci膮 偶ycia. Mo偶e taka ich by艂a natura, a mo偶e nie, w ko艅cu wiosn膮, latem czy nawet jesieni膮 nie maj膮 takich zap臋d贸w.

Ale podczas tamtych sezon贸w jest s艂o艅ce.

Teraz s艂o艅ca nie by艂o i ta wszechobecna ciemno艣膰 wdziera艂a si臋 do ma艂ych, jednokomorowych serc karpi, zatruwaj膮c je niczym jad swoj膮 nienawi艣ci膮 do wszystkiego, co pi臋kne i pouk艂adane. Mia艂o si臋 ochot臋 wywo艂a膰 chaos i niekt贸re karpie ju偶 to zrobi艂y. Dlatego Akhifer nie b臋dzie musia艂a si臋 obarcza膰, 偶e to z jej winy. Ona tylko broni艂a magazynu. To nie ona rozpocz臋艂a ten sztorm.

<CDN>

5 grudnia 2021

艢wi膮teczna Zima - zimowe wydarzenie

艢wi膮teczna Zima

艢wi膮teczna Zima to nazwa pierwszego wydarzenia na Koi Paradise. Wydarzenie nie b臋dzie jednak (na szcz臋艣cie) 艣ci艣le zwi膮zane ze 艣wi臋tami i zim膮, a jest to raczej wym贸wka, 偶eby da膰 Wam jakie艣 dodatkowe bonusy. Na co czekacie? Czytajcie zasady!

  • Wydarzenie b臋dzie trwa膰 w dniach 05.12 - 26.12 do godziny 21:00, czas b臋dzie odliczany w liczniku na pasku bocznym oraz na dole postu. Po up艂ywie tego czasu bonusy nie b臋d膮 liczone.
  • Na zako艅czenie 艢wi膮tecznej Zimy poka偶e si臋 post podsumowuj膮cy.
    • B臋dzie on zawiera艂 informacje, kto jakie nagrody otrzyma艂, ale bonusy zostan膮 dodane dopiero przy podsumowaniu.
  • Na blogu zosta艂a ukryta choinka. Po znalezieniu jej nale偶y wys艂a膰 do administracji w wiadomo艣ci prywatnej zdj臋cie (screenshot) choinki. Nie wolno sobie pomaga膰.
    • Choinka zapewnia szans臋 na wi臋ksze nagrody.
  • Ka偶de opowiadanie napisane w tym okresie zapewnia karpiowi koi bonus +1 AP oraz prezent niespodziank臋.

Jak prezenty na 艣wi臋ta, Wasze nagrody pozostan膮 tajemnic膮 i zostan膮 ujawnione na koniec wydarzenia. Do tego czasu powodzenia z pisaniem i Weso艂ych 艢wi膮t!

Odliczanie

4 grudnia 2021

Zima w Koi Paradise

Kochani, zima nadesz艂a! 

Nie kalendarzowo, ale nasz Zbiornik powoli coraz skuteczniej skuwa l贸d, a powierzchni臋 ju偶 pokry艂 skromny bia艂y puch. Dla ryb jest to okres zimowy, gdy偶 musimy uda膰 si臋 w g艂膮b Zbiornika w celu unikni臋cia mroz贸w. Co to znaczy dla 艂awicy?

  • Minimalna ilo艣膰 po偶ywienia, cywile otrzymuj膮 go najmniej.
  • Losowe zgony ryb, kt贸re nie zapracowa艂y na swoj膮 porcj臋 lub wpad艂y w szcz臋ki drapie偶nik贸w.
  • Tafla Zbiornika jest zamarzni臋ta, nie ma dost臋pu do powierzchni.
  • Zakaz zbli偶ania si臋 do g贸rnych cz臋艣ci Zbiornika. Teraz wszyscy musz膮 trzyma膰 si臋 dna.
  • Ze wzgl臋du na temperatur臋 wody, wiele koi chowa si臋 w Zielonej Jaskini.
  • Narybek ma obowi膮zek zosta膰 w Zielonej Jaskini.

Co to znaczy dla Koi Paradise? Odb臋dzie si臋 zimowe wydarzenie, kt贸re zacznie si臋 ju偶 jutro. Wytrzeszczajcie ga艂ki, bo b臋dzie ciekawie!

Trzymajcie si臋 ciep艂o!
~ Akhifer

1 grudnia 2021

Podsumowanie listopada


Moi drodzy!

Ach, jak ten czas szybko mija. Ju偶 po listopadzie, za chwil臋 b臋d膮 Miko艂ajki, a potem Bo偶e Narodzenie i b臋dzie chodzi膰 艢wi膮teczny Ryuu. By艂 ju偶 u Was 艣nieg? W 艣wiecie Koi Paradise ju偶 jest, ale oficjalna zima nadejdzie dopiero w t膮 sobot臋. Du偶o wcze艣niej ni偶 kalendarzowo, by pogoda si臋 zgadza艂a. Szykujcie si臋 te偶 na pierwsze w historii Koi Paradise wydarzenie, kt贸re zacznie si臋 ju偶 5 grudnia. Wypatrujcie postu!

Ilo艣膰 s艂贸w

  1. Akhifer na czele z 1531 s艂owami w dw贸ch opowiadaniach.
  2. Tenebrae napisawszy 763 s艂贸w w jednym opowiadaniu
  3. Irysahyta spadaj膮cy ni偶ej zaledwie o 31 s艂贸w, z wynikiem 732 s艂贸w na jedno opowiadanie.

Nieobecno艣ci

  1. Feliks dalej jest nieobecny, trwa to do 23 grudnia.
  2. Romelle zg艂osi艂a nieobecno艣膰, b臋dzie ona trwa艂a od 1 grudnia do 1 lutego. 

Bonusy

Mistrzem Miesi膮ca, kt贸rego wybra艂y 3 osoby, zosta艂 Feliks. Og贸艂em oddano 7 g艂os贸w na wszystkie rybki. Jak na razie nie przys艂uguj膮 偶adne inne bonusy.

Tak oto w艂a艣nie przedstawia si臋 podsumowanie listopada. Nie jest tego du偶o, ale czy kiedykolwiek by艂o? Wed艂ug mnie wa偶ne, 偶e trzymamy si臋 w miar臋 stabilnie i na razie nie ma co si臋 poddawa膰. Kiedy艣 si臋 jeszcze wybijemy, trzeba tylko znale藕膰 zainteresowanych. Powoli do przodu! A na razie Was pozdrawiam i 偶ycz臋 wszystkim mi艂ego dnia.

~ Akhifer