W spokojnych głębinach Lazurowego Jeziora mieszkała samica ryby koi o imieniu Nchamani. Z brązowymi łuskami, które błyszczały w słońcu niczym drobiny krzemu, wiele karpi uważało ją za ładną. Ogromnie to Nchamani cieszyło, jednakże biedaczka cierpiała na niefortunną przypadłość: Często zapominała najprostsze rzeczy.
Pewnego pamiętnego poranka, gdy złote promienie słońca przebiły powierzchnię wody, Nchamani poczuła głód w żołądku. Wyruszyła w poszukiwaniu pożywienia, a jej malutkie, szybkie ciało ślizgało się po wodzie. Jednak gdy płynęła, ogarnęło ją uczucie zamętu. Znajome kształty i kolory, które niegdyś oznaczały jedzenie, teraz wymykały się jej z pamięci.
Napotkała grupę pływających rybek, których małe pyski tworzyły maleńkie kółka. Instynkt Nchamani podpowiadał jej, że są jadalne, ale nie mogła pozbyć się wątpliwości, że może się mylić. Ostrożnie podpłynęła do płotek, a serce biło jej z niecierpliwości.
Jednak gdy podpłynęła bliżej, jej nadzieje rozwiały się. Płotki były za małe, ich ciała niewiele były większe od jej własnego pyszczka. Były zaledwie narybkiem. Nchamani pamiętała, że jej jedzenie było większe i miało bardziej solidny kształt.