25 listopada 2021

Od Akhifer - "B艂agam, nawet alfa miewa do艣膰" #4

Po powrocie samica my艣la艂a, 偶e popadnie w nieodwracalny ob艂臋d. Ca艂y ten "ogarni臋ty koi" okaza艂 si臋 pustym strza艂em i zamiast zajmowa膰 si臋 艂awic膮 sp臋dza艂 sobie czas z karpicami, kt贸re ulega艂y jego wdzi臋kom. Robota papierkowa - czyli w przypadku ryb bardziej drewniana - le偶a艂a, odsuni臋ta na bok i zupe艂nie zapomniana. Jeszcze brakuje, 偶eby j膮 zielony meszek obszed艂. Karpie co chwila pojawia艂y si臋 zewsz膮d ze swoimi problemami, kt贸re nie zosta艂y rozwi膮zane podczas nieobecno艣ci alfy, a tak偶e te, kt贸re dopiero co si臋 pojawi艂y. Bractwo Kanionu pou偶ywa艂o sobie nieobecno艣ci g艂owy 艂awicy i w niekt贸rych cz臋艣ciach Zbiornika zaprowadzi艂o w艂asny porz膮dek. Ca艂y ten bajzel trzeba by艂o naprawi膰 i oczywi艣cie musia艂a si臋 tym zaj膮膰 Akhifer.

P艂ywa艂a dooko艂a, pomaga艂a karpiom, za艂atwia艂a wa偶ne sprawy, sypia艂a zaledwie p贸艂 godziny ka偶dego dnia, a偶 wreszcie przypomina艂a bardziej cie艅 samej siebie ni偶 w艂a艣ciw膮 Akhifer. Jej zaanga偶owanie wyci膮ga艂o z niej si贸dme 艣luzy, ale jako艣 nikt nie potrafi艂 tego zauwa偶y膰. Ci膮gle by艂o narzekanie, wci膮偶 co艣 komu艣 nie pasowa艂o, wiecznie znajdowali nowe problemy. Czasami stra偶niczka mia艂a po prostu ochot臋 rzuci膰 "A we藕 si臋 go艅!" i odp艂yn膮膰 w inne miejsce, jednak wiedzia艂a, 偶e jej stanowisko nie pozwala na to zachowanie. Musia艂a by膰 profesjonalna. Nie wa偶ne, jak bardzo j膮 wszyscy irytowali, musia艂a zachowa膰 cho膰by minimum spokoju. Tylko tyle, 偶eby nie wybuchn膮膰 i nie wyzywa膰. A偶 tyle. W takich momentach marzy艂a o m臋偶u, kt贸ry pom贸g艂 by jej w wype艂nianiu obowi膮zk贸w. No ale c贸偶, taki jej przypad艂 los i mo偶e nie b臋dzie mia艂a nigdy m臋偶a ani dzieci, i b臋dzie musia艂a do偶y膰 swoich dni w samotno艣ci. Gorzej, 偶e b臋dzie musia艂a te偶 wybra膰 swojego nast臋pc臋.

< Koniec >

22 listopada 2021

Od Akhifer CD. Brae'a - "Troch臋 spokoju, za du偶o zmartwie艅" cz.4

Stra偶niczka skupi艂a si臋 na s艂owach Szamana. Obraca艂a je sobie w g艂owie we wszystkie strony, analizowa艂a, stara艂a si臋 zrozumie膰, co mo偶e to wszystko znaczy膰. S艂ysza艂a, 偶e takie rzeczy najlepiej interpretuje si臋 instynktownie, poprzez przeczucie, wi臋c tak stara艂a si臋 zrobi膰 w tej sytuacji. Nie mia艂a jednak do艣wiadczenia - zar贸wno w dzia艂aniu instynktownie w takich sprawach, jak i w interpretowaniu wizji - wi臋c pozosta艂o jej tylko ledwo si臋 domy艣la膰. Mo偶e nawet nie by艂a w stanie tego zrozumie膰, kto wie. Nie mia艂a takich mocy jak Szaman czy Jitong, a ryby posiadaj膮ce te kwalifikacje zgodnie twierdzi艂y, 偶e to wszystko nic wielkiego.

Ale czy na pewno? Tenebrae zauwa偶y艂 co艣 nietypowego. Co prawda jednak to pami臋ta艂, ale by艂 w stanie zaznaczy膰, 偶e nie by艂o to w pe艂ni normalne. Jednak to ola艂 i o tym zapomnia艂. To samo by艂o z Szamanami, zauwa偶yli co艣, ale to pomijali, bo ju偶 ich to nie m臋czy艂o. Czyli dwa 藕r贸d艂a informacji ju偶 uwa偶aj膮, 偶e powinna o tym zapomnie膰 i wr贸ci膰 do w艂asnych spraw. A jednak jej instynkt na to nie pozwala艂, po prostu czu艂a, 偶e co艣 jest nie tak, lekko na lewo, jak to m贸wi艂a. Podobno to przeczuciem nale偶y si臋 prowadzi膰. Z tego powodu postanowi艂a na razie nie odpuszcza膰, nie dop贸ki w stu procentach upewni si臋, 偶e wszystko jest w porz膮dku i faktycznie nie ma si臋 czym martwi膰. Cz臋sto powtarza艂a "trzy razy do zarazy", wi臋c i tym razem postanowi艂a wdro偶y膰 to w 偶ycie. Wiedzia艂a o jeszcze jednej osobie, kt贸ra mog艂a jej pom贸c i odpowiedzie膰 na nurtuj膮ce j膮 pytania. By艂o to dosy膰 ryzykowne, bo ten pustelnik unika艂 towarzystwa jak diabe艂 艣wi臋conej wody, a odwiedzaj膮ce go karpie pogania艂 z haczykiem na kiju, ale w tym wypadku musia艂a zaryzykowa膰. Mo偶e zaci膮gnie tam Tenebrae'a, 偶eby j膮 wspar艂. On na razie wie najwi臋cej o ca艂ym tym ba艂aganie, mo偶e nawet wi臋cej od niej i po prostu si臋 nie przyznaje. Zreszt膮 i tak pewnie zainteresuje go obecno艣膰 innego Jitonga, bo nie by艂o szans, 偶eby o nim s艂ysza艂.

– Dzi臋kuj臋... Verste, tak? Za twoje zdanie – podzi臋kowa艂a z czystej grzeczno艣ci i szczerze mia艂a ochot臋 trzepn膮膰 Tenebrae'a, 偶eby nauczy膰 go dobrych manier. – Przyda mi si臋 ta informacja, pewnie bardziej ni偶 sobie my艣lisz. Do zobaczenia. Tenebrae, p艂y艅my.

Zauwa偶y艂a, 偶e czarny karp do艣膰 niech臋tnie si臋 za ni膮 powl贸k艂, ale na razie nic nie m贸wi艂a. Chcia艂a si臋 oddali膰 od Szaman贸w zanim napomni o oddalonym od spo艂ecze艅stwa samcu. Pewnie nie powinna komukolwiek tego wyjawia膰, ale cholera, m臋czy艂y j膮 my艣li, 偶e to wszystko mo偶e jednak co艣 znaczy膰, a jako艣 obecno艣膰 Brae'a j膮 uspokaja艂a. Chocia偶 偶ywili do siebie niech臋膰, Brae wi臋ksz膮 od jej, mia艂a do niego szacunek i wierzy艂a w jego umiej臋tno艣ci. Nie chcia艂a jako jedyna dba膰 o bezpiecze艅stwo, nawet je艣li innych mia艂a przymusza膰.

Gdy wreszcie oddalili si臋 od Szaman贸w na bezpieczn膮 odleg艂o艣膰, Ferka odwa偶y艂a si臋 odezwa膰.

– Trzy razy do zarazy – rzuci艂a, powtarzaj膮c jedn膮 ze swoich ulubionych fraz. – Jeszcze jest trzecia ryba, kt贸rej chcia艂abym si臋 spyta膰 o zdanie. Potrzebuj臋 tylko, 偶eby艣 pop艂yn膮艂 ze mn膮.

– Serio? Do kogo chcesz niby pop艂yn膮膰? – zapyta艂 Tenebrae, chocia偶 raz nie brzmi膮c jakby zaraz mia艂 rzuci膰 alf臋 w paszcz臋 suma.

– Jest... kto艣, kogo mo偶na spyta膰. Jest pustelnikiem i 偶yje w absolutnym odosobnieniu, do tego wszystkiego nienawidzi go艣ci. Ale jest jedynym innym karpiem, kt贸rego mog臋 jeszcze spyta膰. B臋d臋 tylko potrzebowa膰 twojej pomocy, 偶eby mnie od razu nie zabi艂.

Jitong spojrza艂 na ni膮 z zaskoczeniem i skrywan膮 pogard膮, 偶e jak to, alfa i tak si臋 boi, 偶e prosty pustelnik mo偶e j膮 zabi膰. Ale on jeszcze nie wiedzia艂, z czym, czy raczej z kim przyjdzie im si臋 spotka膰. Na szcz臋艣cie nie zaoponowa艂, postawi艂 tylko warunek, 偶e po tym wszystkim dostanie dwa dni wolnego, na co Akhifer bez opor贸w si臋 zgodzi艂a.

P艂yn臋li przez d艂ugi czas, zdo艂ali nawet przeci膮膰 Pusktkowie, zanim dotarli do Piaskowych R贸wnin. To w艂a艣nie tam kry艂 si臋 ten wielki pustelnik, kt贸rego niewielu odwa偶y艂o si臋 odwiedzi膰 ze wzgl臋du na jego dziwaczne usposobienie. Szczerze nawet Akhifer 偶a艂owa艂a swojej decyzji, ale c贸偶. Nie przep艂yn臋li takiego kawa艂ka drogi tylko po to, 偶eby teraz nagle zawr贸ci膰. Spyta si臋, co Pustelnik my艣li o tych wizjach i jej 艣nie, i sobie odp艂ynie. Nie b臋dzie zawraca膰 mu g艂owy na d艂ugo.

Oczom dw贸jki karpi ukaza艂 si臋 pie艅 drzewa, kt贸ry zdecydowanie od bardzo dawna le偶a艂 w wodzie. Pokryty by艂 mchem i glonami, w ods艂oni臋tych miejscach by艂 ca艂kowicie czarny, a z jednej strony cz臋艣ciowo zakopana w piasku widnia艂a dziura, b臋d膮ca wej艣ciem do domu pustelnika. Byli na miejscu. Musia艂a teraz wp艂yn膮膰 do 艣rodka.

Zbli偶y艂a si臋 do wej艣cia. Drzewo 艣mierdzia艂o zgnilizn膮, rozpada艂o si臋, pokonane przez wod臋 i up艂yw czasu. St臋chlizna powodowa艂a, 偶e wcale nie mia艂a ochoty tam wchodzi膰. Ale musia艂a. Nie mia艂a wyboru.

Po kilku zaczerpni臋ciach wi臋kszej ilo艣ci wody wreszcie odwa偶y艂a si臋 wsadzi膰 g艂ow臋 do otworu. Nic. Ani jednego d藕wi臋ku, woda pozosta艂a nieruchoma. Wp艂yn臋艂a g艂臋biej w ciemno艣膰 pnia, znienacka dostaj膮c nieprzyjemnych my艣li. Pustelnik m贸g艂 umrze膰 i nikt o tym nie wie, bo przecie偶 nikt tu nie przychodzi. Wtedy ca艂a ta wyprawa by艂aby po nic.

Jej obawy zosta艂y rozwiane, gdy poczu艂a ruch wody w g艂臋bi pnia. Co艣 w nim by艂o i s膮dz膮c po wielko艣ci by艂 to karp koi. Pewnie Pustelnik. Postanowi艂a zaryzykowa膰.

– Tvef? – zapyta艂a na g艂os, gotowa w razie czego ucieka膰. – Jestem Akhifer, alfa 艂awicy.

Do o艣wietlonej cz臋艣ci kryj贸wki wp艂yn膮艂 stary, pokryty wieloma bliznami karp o zielonkawym zabarwieniu brzucha i 偶贸艂tym ciele. Jego p艂etwy zdawa艂y si臋 by膰 ju偶 w cz臋艣ciowym rozk艂adzie, gdy偶 b艂ony zosta艂o naprawd臋 niewiele, a do tego by艂a podziurawiona. Ten koi 偶y艂 chyba tylko cudem, bo nie by艂o szans, 偶eby by艂 w stanie sam dla siebie polowa膰 i zbiera膰 po偶ywienie. Chyba, 偶e znalaz艂 sobie jakiego艣 ucznia, to jednak by艂o wysoce nieprawdopodobne.

– Czego tu? – odezwa艂 si臋 Tvef ochryp艂ym, gburowatym g艂osem, jeszcze gorszym ni偶 Tenebrae m贸g艂 kiedykolwiek si臋 zdoby膰. – Streszczaj si臋, nie mam ochoty patrze膰 na twoj膮 g臋b臋.

Alfa z trudem powstrzyma艂a jak膮kolwiek reakcj臋 na te s艂owa. Temu osobnikowi nie mog艂a nic powiedzie膰, by艂 wielki i do tego nieco stukni臋ty, gdyby co艣 mu si臋 nie spodoba艂o po prostu by j膮 zabi艂. Nie to, co Brae.

– Przyby艂am z pytaniem...

– No to je zadaj! – Podniesiony g艂os karpia zaskoczy艂 sta偶niczk臋 jeszcze bardziej, ale stara艂a si臋 zachowa膰 spok贸j.

– 艢ni艂o mi si臋, 偶e staram si臋 chroni膰 narybek przed drapie偶nikami, ale na ko艅cu i tak nas wszystkich zjedli. Potem Tenebrae, nasz Jitong wspomnia艂, 偶e z nieznanego powodu nagle zniszczy艂y si臋 kryszta艂y w Kryszta艂owni. Przed chwil膮 razem z nim odwiedzi艂am Szaman贸w i oni te偶 stwierdzili, 偶e zauwa偶yli co艣 nietypowego, ale stwierdzili, 偶e to nic takiego. Chcia艂am si臋 dopyta膰 jeszcze ciebie, co o tym my艣lisz. Martwi臋 si臋 o 艂awic臋 i chcia艂abym by膰 przygotowana, jakby co艣 si臋 zadzia艂o.

– Ta, jakby mo偶na by艂o si臋 przygotowa膰 na nieoczekiwane. I do ciebie nie dotar艂o, 偶e 艣wiat ci臋 ostrzega? Nie zauwa偶y艂a艣 tego?

– W艂a艣nie zauwa偶y艂am, dlatego przysz艂am...

– I g艂upio zrobi艂a艣, 偶e przysz艂a艣! Idiotka! – za艣mia艂 si臋 Pustelnik, co Ferk臋 ca艂kowicie zbi艂o z toru. Co si臋, do licha, dzieje? Dlaczego ten karp si臋 艣mieje i j膮 tak bardzo wprost obra偶a. – Idiotka, nie umie s艂ucha膰 wszech艣wiata. – 艁ypn膮艂 na ni膮 zamglonym okiem. – Bardzo dobrze, lubi臋 takie. Mniej m贸zgu do wyci膮gania.

– Co?

W tym momencie Tvef rzuci艂 si臋 na ni膮, w p艂etwie trzymaj膮c sw贸j nies艂awny hak na kiju. Celowa艂 w ni膮. W jej serce. W g艂owi臋. Chcia艂 j膮 zabi膰, wida膰 to by艂o w jego szalonych oczach. No tak, przecie偶 koi r贸wnie偶 s膮 drapie偶nikami.

– Tene... – nie zd膮偶y艂a wykrzykn膮膰 imienia Jitonga w wo艂aniu o pomoc, kiedy wielki karp uderzy艂 j膮 p艂etw膮 ogonow膮, odpychaj膮c na 艣cian臋 pnia. Samica straci艂a przytomno艣膰.

<Tenebrae?>

17 listopada 2021

Od Irysahyty - "Czysty przypadek i tyle"

Czy Irysahyta planowa艂 do艂膮czy膰 do 艂awicy? Nie. Nigdy mu si臋 nawet nie 艣ni艂o, 偶e b臋dzie cz臋艣ci膮 jakiego艣 du偶ego spo艂ecze艅stwa. Zawsze by艂 od艂amkiem, odci臋ty od wi臋z贸w, jakie 艂膮czy艂y inne ryby. Przysz艂o mu 偶y膰 w odosobnieniu i cho膰 w papierach by艂 zawsze cz臋艣ci膮 tego ugrupowania, w rzeczywisto艣ci nic nie znaczy艂 dla tutejszych koi. Ot, by艂 sobie, mo偶e kumplowa艂 si臋 z niekt贸rymi, ale tak og贸lnie to trzyma艂 tylko ze sob膮.

Teraz, musicie zrozumie膰, 偶e nie by艂o to z potrzeby izolacji od innych czy niech臋ci karpi do tego pasiastego osobnika. Irysahyta nie by艂 nielubiany. W艂a艣ciwie zupe艂nie na odwr贸t, wiele os贸b machn臋艂o do niego p艂etw膮 gdy widzieli go gdzie艣 na polanie, dzieciaki ch臋tnie dawa艂y si臋 wci膮gn膮膰 w jakie艣 zabawy, a powabne damy u艣miecha艂y si臋 uroczo, staraj膮c si臋 przyci膮gn膮膰 do siebie tego konkretnego samca. Irysahyta by艂 w pe艂ni cz臋艣ci膮 艂awicy, ju偶 od wyklucia i by艂 zdecydowanie bardzo lubiany.

Problem by艂 w tym, 偶e nie mia艂 roboty. Nie by艂 nawet bezrobotny. Po prostu nie mia艂 pracy w innym, o wiele bardziej skomplikowanym znaczeniu. I to sprawia艂o, 偶e jednocze艣nie by艂 i nie by艂 cz艂onkiem grupy.

Lepiej wyt艂umaczy膰 mo偶e to fakt, 偶e ten konkretny karp by艂 cz臋艣ci膮 bractwa, kt贸re wierzy艂o w brak przynale偶no艣ci do czegokolwiek. Nawet sami siebie nie nazywali bractwem, a po prostu zebraniem osobnik贸w o tych samych pogl膮dach, ca艂kiem przypadkowym i po prostu spotykaj膮cym si臋 ze sob膮 regularnie. Nie przynale偶eli nigdzie, a jednocze艣nie zmuszeni byli si臋 okre艣la膰. I Irysahytowi to naprawd臋 nie przeszkadza艂o, lubi艂 t膮 nieprzynale偶no艣膰, ten brak zobowi膮zania. Alfa tego nie kwestionowa艂a, ryby tego nie kwestionowa艂y, to po co dr膮偶y膰 temat? By艂 zadowolony ze swojego obecnego 偶ycia. Nawet cz臋sto pomaga艂 rybom, kt贸re nie by艂y w stanie wykona膰 jakiego艣 zadania samodzielnie i w艂a艣nie w ten spos贸b si臋 utrzymywa艂. Mo偶na powiedzie膰, 偶e by艂 freelancerem, zarabiaj膮cym na pomaganiu w obowi膮zkach.

Zmieni艂o si臋 to gdy bractwo Skrzyd艂a wreszcie si臋 rozpad艂o. Przyw贸dca i pomys艂odawca umar艂 ze staro艣ci i jako艣 nikt nie by艂 skory, by zaj膮膰 jego miejsce. A tacy byli zachwyceni! Tak by艂o wspaniale, gdy bractwo istnia艂o! Zawsze b臋d膮 pod膮偶a膰 t膮 艣cie偶k膮, cho膰by 艂awica mia艂a ich za to pogoni膰!

A tu bam. Nie ma przyw贸dcy, nie ma organizatora spotka艅, kt贸ry przypomina艂by zasady ich wierze艅. I cho膰 Irysahyta by艂 ca艂kiem ch臋tny do zaj臋cia tego stanowiska, jego absolutny brak zdolno艣ci przyw贸dczych kompletnie go pohamowa艂. Nie by艂o szans, 偶eby by艂 w stanie prowadzi膰 dalej ten cyrk. Nikt by go po prostu nie s艂ucha艂. Wi臋c bractwo Skrzyd艂a musia艂o naturalnie si臋 rozpa艣膰.

I teraz, jak ju偶 nie by艂o zasad, nie by艂o robaczka, za kt贸rym mo偶na by艂o swobodnie p艂yn膮膰, ka偶dy cz艂onek bractwa, w tym Irysahyta, musia艂 znale藕膰 sobie zaj臋cie. Takie powa偶ne, pozwalaj膮ce 偶y膰. I musia艂 sta膰 si臋 na powr贸t pe艂nym cz艂onkiem spo艂ecze艅stwa, bo nikt nie stanie w obronie biednych, niezale偶nych rybek, by przekonywa膰 alf臋, 偶e to losowe ugrupowanie powinno by膰 traktowane jak bractwo, bo kilka rybek wyznaje dok艂adnie to samo przekonanie. Teraz ka偶dy m贸g艂 naskar偶y膰 na te karpie, 偶e si臋 leni膮 i nic nie robi膮. 呕e s膮 bezu偶yteczne. A bezu偶yteczne koi nie powinny dostawa膰 jedzenia.

Irysahyta rozumia艂 t膮 zale偶no艣膰 i gdy tylko sko艅czy艂y mu si臋 zapasy, od razu wyruszy艂 na poszukiwanie pracy. Nie mia艂 wielkiego wyboru, mia艂 tylko wykszta艂cenie podstawowe, ale to i tak mu wystarczy艂o. Mo偶e akurat przypadkiem znajdzie jak膮艣 prac臋, kt贸ra b臋dzie dla niego.

Na szcz臋艣cie los lubi艂 tworzy膰 w艂asne przypadki i przypadkiem Irysahyta mia艂 znajomego, kt贸ry pracowa艂 jako sprz膮tacz. Sprz膮tacz nie by艂 jak膮艣 dumn膮 kwalifikacj膮, ale je艣li kto艣 lubi艂 sp臋dza膰 czas w grupie — tak jak Irysahyta — i mia艂 mn贸stwo czasu na p艂etwach, z kt贸rym nie mia艂 co zrobi膰 — tak jak Irysahyta – no i chcia艂 si臋 wyluzowa膰 podczas pracy — dok艂adnie tak jak Irysahyta — to by艂a to ca艂kiem spoko opcja. A znajomy akurat nie znosi艂 pracowa膰 za du偶o i do tego samemu, co by艂o dodatkowym pozytywnym przypadkiem.

– Wiesz, Irek. Gdyby艣my pracowali razem. Gdyby艣my pracowali razem, mogliby艣my pracowa膰 mniej. Bo wiesz, jak masz du偶o roboty, a podzielisz j膮 na p贸艂, to tej roboty jest mniej. I wtedy mogliby艣my siedzie膰 sobie razem pod jakim艣 kamieniem i dyskutowa膰, i zajada膰 robaki. Ja bym mia艂 l偶ej, ty by艣 mia艂 zaj臋cie. No powiedz, czy nie by艂oby lepiej?

Irek si臋 zgadza艂, by艂oby lepiej. Ta jedna wypowied藕 ca艂kowicie go przekona艂a do zostania sprz膮taczem, co by艂o 艣mieszne, bo by艂a ca艂kowicie przypadkowa. Ale w艂a艣nie dlatego pasiasty koi lubi艂 przypadki. Bo one lubi艂y jego i cz臋sto wspiera艂y go w codziennym 偶yciu. By艂o to ca艂kiem przyjemne, wiedzie膰, 偶e los jest twoim przyjacielem. Dlatego z niesamowit膮 pewno艣ci膮 siebie Irysahyta wkroczy艂 w nowy rozdzia艂 w艂asnego 偶ycia, rozdzia艂 przynale偶no艣ci i porz膮dnej pracy.

<Koniec>

Powitajmy Irysahyt臋!

Powitajmy nowego samca w 艂awicy - Irysahyt臋!

Bardzo otwarty i niezwykle gi臋tki Irysahyta sta艂 si臋 nowym cz艂onkiem, obieraj膮c przy okazji robot臋 sprz膮tacza!

Zapraszam do przeczytania pe艂nego formularza: =KLIK!=

16 listopada 2021

Od Brae'a CD. Akhifer - "Troch臋 spokoju, za du偶o zmartwie艅" cz.3

– Oh, nic szczeg贸lnego – cicho burkn膮艂. – Co艣 ci臋 zje.

Ca艂e szcz臋艣cie, 偶e Akhifer tego nie us艂ysza艂a (a przynajmniej nie da艂a po sobie tego pozna膰) wci膮偶 miarowo uderzaj膮c ogonem o wod臋. Brae z艂apa艂 z ni膮 kontakt wzrokowy, pr贸buj膮c przypomnie膰 sobie, co w艂a艣ciwie uczyli go na wychowaniu rozszerzonym. Zapami臋ta艂 jedynie odr贸偶nianie poszczeg贸lnych 艣mie-

Dobra, to pami臋ta艂 z podstawowego. Widoczne trzeba by艂o s艂ucha膰 i nie kr臋ci膰 si臋 gdzie艣 ko艂o Mrocznej Puszczy. Tak, to mog艂oby mu wyj艣膰 na dobre, chocia偶 podej艣cie samego Jitonga w tej sprawie by艂o proste: Jitondzy uczy膰 si臋 nie musz膮, gdy偶 to, co robi膮, wymaga po prostu intuicji i pewnej inteligencji. 

Czyli ju偶 wiemy, czemu Tenebrae nie sz艂o w tej pracy.

– Dobra – O dziwo, Brae postanowi艂 w艂o偶y膰 troch臋 偶ycia w t膮 spraw臋. Mo偶e to by艂o spowodowane urokiem osobistym samicy, ale patrz膮c na orientacj臋 potencjalnego partnera (i stanowisko jakim jest Alfa) to raczej w膮tpliwe. – Na razie kilka rzeczowych pyta艅. Musz臋 sprawdzi膰 twoj膮 trze藕wo艣膰 i czy sobie tego nie wymy艣li艂a艣.

– Skoro musisz – Alfa potakn臋艂a g艂ow膮, podp艂ywaj膮c kawa艂ek bli偶ej. 

– Czy zjad艂a艣 co艣 dziwnego, obcego pochodzenia? Na膰pa艂a艣 si臋 wodorostami?

– Nie! – zdziwiona odpali艂a.

– Jeste艣 pewna, 偶e nie uleg艂a艣 niczyjej manipulacji?

– A co to ma do snu? – spyta艂a zdziwiona. 

– Masz partnera? – zignorowa艂 j膮.

– Ee… 

– Przechodzimy do cz臋艣ci praktycznej. 

Tenebrae popchn膮艂 kamie艅 w stron臋 Akhifer, a ta si臋 odsun臋艂a. Jej wyraz twarzy doskonale pokazywa艂, co s膮dzi o takim te艣cie. Pysk jej rozm贸wcy wyra偶a艂 natomiast skrajne zainteresowanie omawianym tematem. 

– Jeste艣 pewny, 偶e to ty nie potrzebujesz paru rzeczowych pyta艅? – lekko poirytowana zapyta艂a. Pewnie na ko艅cu pyska mia艂a Wylatujesz z tej roboty.

– Tylko wodorost贸w – skomentowa艂 Brae, przebieraj膮c w kamieniach. Trudno stwierdzi膰, czy m贸wi艂 na powa偶nie, czy by艂 to tylko 偶art. Aczkolwiek patrz膮c na normalno艣膰 Jitonga raczej prawda. Zaraz kontynuowa艂: 

– Uwa偶am, 偶e to oznacza ma艂e k艂opo-

– Ale偶 bystry – cicho powiedzia艂a Alfa. 

– Nie przeszkadzaj sobie. – Odpar艂 z niesmakiem. – Co ty na to, aby porozmawia膰 z duszkami kwiatowymi?

Akhifer popatrzy艂a si臋 na niego os艂upia艂a, co po chwili przemieni艂o si臋 w ch艂odn膮 irytacj臋. Raczej nie przepada艂a za docinkami id膮cymi w stron臋 jej poddanych, bo w膮tpliwe, aby Szamani byli zadowoleni z tytu艂u, jakim obdarzy艂 ich Brae. Pewnie ju偶 nie mog艂a doczeka膰 si臋 skarg, kt贸re do niej przyjd膮.  

– M贸g艂by艣…

– Nie – 偶ywo odpowiedzia艂 Jitong, kt贸ry domy艣li艂 si臋 dalszej tre艣ci wypowiedzi Alfy. – A jak z nimi porozmawiasz, to mo偶esz sobie to wszystko zinterpretowa膰, jak tylko chcesz, i…

– S艂uchaj – tym razem to samica mu przerwa艂a, staj膮c w 艂eb w 艂eb z Tenebrae. – Przesta艅 zachowywa膰 si臋 jakby艣 mia艂 plankton zamiast m贸zgu. Ka偶dy ma jak膮艣 prac臋, a ty m贸g艂by艣 zacz膮膰 szanowa膰 zar贸wno swoje stanowisko, jak i stanowisko innych, bo wiedz, 偶e mog臋 ci臋 z niego str膮ci膰 – jej poziom zdenerwowania ewidentnie przekroczy艂 norm臋. – Idziesz ze mn膮, czy tego chcesz czy nie. Jeste艣 Jitongiem z jakiego艣 powodu, a teraz wykonasz swoje zadanie. 

Chocia偶 Tenebrae nie odpowiedzia艂, to pop艂yn膮艂 za Alf膮; i tak towarzyszy艂 jej przez ca艂膮 drog臋 do siedliska Szaman贸w (a, m贸wi膮c szczerze, by艂a ona do艣膰 kr贸tka), kt贸rzy zafrasowani czym艣 nieznanym przybyszom krz膮tali si臋 dooko艂a. Dw贸jka ryb mia艂a niepowtarzaln膮 okazj臋 trafi膰 na kogo艣 na tyle rozumnego, aby Brae nie m贸g艂 znale藕膰 mu niczego do zarzucenia, a w rezultacie p艂ywa膰 cicho. 

– Dzieje si臋 co艣 dziwnego – odpar艂 samiec, kt贸ry przedstawi艂 si臋 jako Verste. – Na pocz膮tku nie zwr贸ci艂em na to uwagi, ale powtarza艂o si臋 to wci膮偶 i wci膮偶, przez co…

By膰 mo偶e ta chwila ciszy, w kt贸rej Jitong si臋 znajdowa艂 go zdenerwowa艂a, ale wi臋ksze prawdopodobie艅stwo by艂o, i偶 sprawi艂 to nieznajomy. Jego pe艂ne szacunku przywitanie Alfy ju偶 zirytowa艂o Tenebrae, kt贸ry nie chcia艂 贸w podej艣cia zaakceptowa膰, ale zdecydowanie zbyt d艂ugi (jak na jego zdanie) wst臋p by艂 dla niego przegi臋ciem. Generalnie Brae w tej chwili przesta艂 mie膰 dobry humor – o ile mia艂 go kiedykolwiek.

Ale nadal milcza艂.

– … Zwr贸ci艂em na to uwag臋. Ale naprawd臋 nie wiem, czy to wa偶ne…

Czy on nie mo偶e wreszcie si臋 wys艂owi膰?

– … Ale skoro szanowna Alfa chce o tym wiedzie膰, to oczywi艣cie, powiem. Sta艂o si臋 tak, 偶e…

Lepiej nie ujmujmy w zdanie my艣li Braego. 

– … W pobli偶u zacz臋艂o roi膰 si臋 od dziwnych d藕wi臋k贸w i cichych szept贸w, a woda delikatnie migota艂a, a偶 w ko艅cu wczoraj sta艂a si臋 czarna. Lekko prze藕roczysta, pe艂na ciemnych smug, a o niczym podobnym 偶aden z Duch贸w nie wspomina艂; zreszt膮, nie pyta艂em. Od tego momentu nie wydarzy艂o si臋 nic dziwnego, a ja sam zastanawia艂em si臋, czy mam co艣 z tym zrobi膰 lub komu艣 zg艂osi膰. Skoro jednak ju偶 nic si臋 nie dzieje, to sprawa jest chyba zako艅czona?

Jitong zwr贸ci艂 swoj膮 uwag臋 na Alf臋, zaciekawiony, co ta ma do powiedzenia. Sam karp zacz膮艂 zastanawia膰 si臋, czy aby to wszystko nie dotyczy czyjego艣 prywatnego 偶ycia, bo szczerze w膮tpi艂, by zapowiada艂o si臋 co艣 du偶ego. By膰 mo偶e jednak to on by艂 przyzwyczajony do spokojnego obrotu spraw – a zdawa艂 on sobie z tego doskonale spraw臋. 

<Akhifer?>

15 listopada 2021

Od Akhifer - "B艂agam, nawet alfa miewa do艣膰" #3

Uda艂o si臋. Dosta艂a jeden dzie艅 wolnego w艣r贸d niesko艅czonych dni roboty i harowania jak pstr膮g wiosn膮. Postawi艂a jakiego艣 znanego, ogarni臋tego koi na swoim miejscu, by panowa艂 nad ca艂ym bajzlem podczas jej nieobecno艣ci. A ona sama? Pop艂yn臋艂a w dal. Do jakiej艣 pierwszej lepszej dziury, gdzie nikt by jej nie przeszkadza艂 w od dawna wyczekiwanym odpoczynku. To by艂a szansa na zyskanie odrobiny spokoju. Cho膰by odrobiny. Oby si臋 uda艂o.

Pocz膮tek "wakacji" by艂 faktycznie ca艂kiem przyjemny. 呕aden karp nie przyp艂yn膮艂 si臋 poskar偶y膰, woda nie falowa艂a od setek machni臋膰 ogonem. Wszystko by艂o spokojnie i powolne. Wielu w艂a艣nie tak wyobra偶a sobie wakacje idealne. Po prostu 艣wi臋ty spok贸j.

Nora, kt贸r膮 znalaz艂a sobie Akhifer, by艂a zadziwiaj膮co bardzo przytulna. Wej艣cie zarasta艂a zielonna, wodna ro艣linno艣膰, odcinaj膮c od niespokojnego 艣wiata na zewn膮trz. Ro艣linno艣膰 ta falowa艂a tylko gdy samica przep艂ywa艂a obok lub gdy jakie艣 inne, ma艂y ryby, niespokrewnione z karpiami, goni艂y si臋 na zewn膮trz. Do 艣rodka nory przedostawa艂o si臋 zielonkawe 艣wiat艂o, migaj膮ce wraz z ruchem wody, kt贸re nadawa艂o temu schronieniu poniek膮d bajkowego wygl膮du, szczeg贸lnie gdy metalowe ludzkie b艂yskotki trafi艂y w promie艅 s艂o艅ca, do艣wietlaj膮c dodatkowo miejsce w艂asnym blaskiem. W 艣rodku r贸wnie偶 nie brakowa艂o ro艣linno艣ci, kamienie i pod艂o偶e porasta艂y mi臋ciutkie algi, od g贸ry zwisa艂y korzenie, o kt贸re mo偶na by艂o si臋 poociera膰, by pozby膰 si臋 nieprzyjemnego sw臋dzenia. Do 艣cian Ferka poprzyczepia艂a pierzaste ro艣liny, kt贸re sama osobi艣cie nazywa艂a wodnymi krzakami, bo zazwyczaj by艂y wysokie i g臋ste, i chowa艂 si臋 w nich narybek. A w tym wypadku stanowi艂y 艣wietn膮 ozdob臋 dla wakacyjnej norki. A przynajmniej tak uwa偶a艂a koi.

Jej ulubionym miejscem w norce by艂a zdecydowanie wn臋ka z w膮skim wej艣ciem. We wn臋ce tej mie艣ci艂a si臋 tylko ona, pos艂anie z alg i kilka muszelek do dekoracji, a i tak wtedy robi艂o si臋 ciasno. I to by艂o fajne. By艂o co艣 przyjemnego w tym ciasnym pomieszczeniu, jakie Akhifer mia艂a tylko dla siebie. Co艣... bezpiecznego.

Biedna, zadowolona z 偶ycia Akhifer nie mia艂a poj臋cia o wrednym 偶arcie, jaki zgotowa艂 dla niej los. Zakamuflowana w norze, odk艂ada艂a to, co nieuniknione. A im d艂u偶ej odpycha si臋 burz臋, tym jest ona pot臋偶niejsza, gdy wreszcie trafia, w艣ciek艂a, 偶e zatrzymano jej tor lotu.

<CDN>

1 listopada 2021

Podsumowanie pa藕dziernika


Przyjaciele!

Pewnie zauwa偶yli艣cie, 偶e nagle sko艅czy艂 si臋 nam pa藕dziernik. Niestety, z przykro艣ci膮 stwierdzam, 偶e ten miesi膮c wypad艂 tragicznie; na pewno Wy te偶 to zauwa偶yli艣cie. Nie mo偶na zaprzeczy膰, dwa opowiadania na ca艂y miesi膮c to naprawd臋 niewiele w por贸wnaniu do poprzednich, ale no c贸偶, mo偶e si臋 to jeszcze zmieni na lepsze. To pierwszy miesi膮c z takim wypadkiem, a Koi Paradise to jednak m艂ody blog.

Uwaga! Pojawi艂 si臋 nowy rozdzia艂 regulaminu w O Koi Paradise dotycz膮cy nieobecno艣ci! Prosz臋 si臋 zapozna膰!

Ilo艣膰 s艂贸w

  1. Akhifer jako jedyna, napisa艂a 689 s艂贸w w dw贸ch opowiadaniach.

Nie ma co tu pisa膰, ale za to pojawia si臋 nowy punkt podsumowania:

Nieobecno艣ci

  1. Feliks zg艂osi艂 nieobecno艣膰.
  2. Tenebrae nie napisa艂 偶adnego opowiadania. Je艣li si臋 to powt贸rzy, trafi do Zagro偶onych.
  3. Romelle nie napisa艂a 偶adnego opowiadania. Je艣li si臋 to powt贸rzy, trafi do Zagro偶onych.

Bonusy

Mistrzem Miesi膮ca, kt贸rego wybra艂o 6 os贸b, zosta艂a Akhifer. W ca艂o艣ci g艂os贸w by艂o 9. Pami臋tajcie, 偶e na ten moment szykuj膮 si臋 ju偶 dwa wydarzenia, a ich pojawienie si臋 na blogu zale偶ne jest od ilo艣ci i aktywno艣ci rybek!

W taki szybki spos贸b doszli艣my do ko艅ca opowiadania. Dzi臋kuj臋 za jego przeczytanie i mam nadziej臋, 偶e osoby, kt贸rych imiona zosta艂y pogrubione w Nieobecno艣ciach, dadz膮 rad臋 to nadrobi膰 b膮d藕 chocia偶 zg艂osz膮 nieobecno艣膰. 呕ycz臋 Wam wszystkim mi艂ego listopada i do zobaczenia w grudniu (szykujcie si臋 ;D)!

~ Akhifer