24 grudnia 2023

Od Feliksa CD. Akhifer - "Wszyscy kochają Akhifer" cz.13

W małej, spokojnej zbiornikowej społeczności, w falistej rzeczywistości, wśród przyjaciół parzących się krążkopławami i wrogów pływających do góry brzuchem, żył sobie beztrosko szeregowiec Feliks. Zawsze zdrów, wesół, gotów nieść pomoc słabszym i potrzebującym, ot, cały Feliks. Był bardzo szanowany przez pozostałe ryby, zarówno młode jak i stare, za swoją odwagę i poświęcenie dla dobra wspólnoty. Pewnego dnia, kiedy słońce przyjemnie grzało wodę, Feliks postanowił odpocząć w cieniu wodnej roślinności. Zawisł w wodzie pod starym wodorostem o drżących częściach liściokształtnych, które zdawały się opowiadać historie minionych lat. Nagle zza kępy roślinności wyłoniła się alfa. To znaczy, admirał. To znaczy alfa okrutnie zniesiona z tronu przez złe karpie, targnięta ku przepaści przez ciemne siły, która jednak niczym Feliks, tfu, feniks z popiołów odrodziła się jako (póki co) wzorowy obywatel. A na imię jej było Akhifer. Jej łuski iskrzyły złotem, a oczy błyszczały niczym gwiazdy. Znana była to istota w całej społeczności, jako ryba o wyjątkowym uroku i sprytnej naturze. Gdy Feliks spojrzał na nią, serce jego zabrzmiało głośniej, a płetwy zdawały się poruszać zgodnie z rytmem muzyki, rytmem iście dzikim, jak polonez z Pana Tadeusza lub szalona poleczka z Opoczna.

Zaczęła rozmawiać z nim o życiu, o przygodach i marzeniach. Historie Akhifer przyprawiały go o śmiech i zamyślenie nad sensem żywota, a jej perlisty głos stał się mu cenniejszy niż najdroższe wytwory małży. Stopniowo zaczęli spędzać ze sobą coraz więcej czasu razem, dzielili się radościami i troskami.

Jednak los chciał, że społeczność karpi była pod opieką Jitonga, Tenebrae. Ten szlachetny karp pełnił rolę duchowego przewodnika, udzielając rady i sprawując ceremonie rodzinne. A przynajmniej tak się Feliksowi zdawało, nie miał bowiem lepszego pomysłu na to, do czego mógłby przydać się światu tak bezużyteczny skąposzczet. Kiedy Jitong dowiedział się o uczuciach, budzących się do życia między Akhifer a Feliksem, postanowił podjąć interwencję.

Karp ksiądz Tenebrae zorganizował spotkanie z Feliksem, wyrażając swoje obawy dotyczące potencjalnego związku. Próbował przekonać Feliksa, że powinien on skupić się na swoich szeregowczych obowiązkach, a uczucia do Akhifer bezwzględnie stłumić. Tenebrae przedstawiał argumenty zgodne z tradycją zbiornikowej społeczności, próbując przekonać Feliksa, że jego miłość jest nieakceptowalna.

Jednak Feliks, mimo bezsprzecznego szacunku do Jitonga, nie mógł zlekceważyć głosu swojego serca. Postanowił bez względu na wszystko stanąć w obronie swojej miłości do Akhifer. Wspólnie zdecydowali, że będą się wzajemnie wspierać i troszczyć o swoje uczucia, niezależnie od tradycji czy społecznych oczekiwań.

Historia Feliksa i Akhifer stała się jedną z tych, które przekazywano z pokolenia na pokolenie, ukazując, że miłość nie zna granic, nawet w świecie karpi. Surowy Jitong Tenebrae z czasem zaczął rozumieć, że miłość, przyjaźń oraz okazywanie wsparcia innym są wartościami równie ważnymi co tradycja i zasady społeczne. Zbiornik zaczął otwierać się na różnorodność, ucząc się tolerancji i akceptacji od swoich bohaterów, Feliksa i Akhifer.


- Feliks!

Karp ziewnął, zamruczał, przetarł oczęta płetwami i rozejrzał się w poszukiwaniu tego, kto zakłócił jego spokój. To tylko stara znajoma, Akahita.

- Czegooo!

- Wstawaj w końcu, cały dzień prześpisz! - Z oddali zamachała płetwą. - Akurat przepływałam, pomyślałam, że zerknę czy jesteś w domu, ale pewnie ty już dawno w pracy, a tu taki klops!

Czerwony karp otrząsnął się z resztek snu i wypłynął na spotkanie przyjaciółki.

- Oj drzesz się niepotrzebnie... miałem taki piękny sen. Wiesz, Akhifer rozmawiała ze mną ostatnio.

- I co mówiła?

- Eee... - Szeregowy nieśmiało złączył płetwy. Wolałby opowiedzieć coś zupełnie innego, ale wreszcie rzucił tylko - o tym całym... Jitongu, Tenebrae mówiła. Że to podobno straszny łajza. Przez niego plotkują o mnie w całym Zbiorniku!

< Tenebrae? Akhifer? >

(seria "Wszyscy kochają Akhifer" zostanie przeniesiona do nowej ławicy)

23 września 2023

Stan uśpienia

Od dnia 23.09.2023 obowiązuje przerwa techniczna na czas nieokreślony!

Tak jak zapowiedziałam, Koi Paradise zostaje zawieszone na czas nieokreślony. Tym razem zawieszenie zostaje określone nazwą "przerwa techniczna", gdyż tym właśnie jest - blog zostaje zawieszony nie, "bo nie mam czasu/chęci", tylko dopóki nie zostanie odrestaurowany. Nie jestem w stanie powiedzieć, ile to zajmie, dlatego o każdym kamieniu milowym będę starać się pisać na naszym Discordzie.

Przez okres przerwy technicznej możecie jak najbardziej wysyłać opowiadania i formularze, jednak nowe serie i postaci nie będą publikowane. Jedynie już rozpoczęte wątki będą pojawiać się dalej, dodatkowo nie będzie przez okres przerwy technicznej podsumowań (punkty za swoje opowiadania otrzymacie po zakończeniu przerwy).

Nie wszystkie postaci pojawią się na nowym Koi Paradise!! Jeżeli chcecie, by Wasza postać została zachowana, zgłoście się proszę do mnie na Discordzie, oznaczając mnie rolą lub nazwą użytkownika. Powodem do tej decyzji jest fabuła, jaka została zaplanowana na wytłumaczenie zmian. Każda postać, która pozostanie z nami po przeprowadzce, otrzyma osiągnięcie Spuszczeni w rzekę (wytrzymanie przerwy technicznej 2023) i 1 punkt karmy. Możecie też otrzymać punkty karmy za aktywne i wartościowe uczestnictwo w odnowie bloga. Każda propozycja zostanie rozpatrzona!!

Dla osób, które pragną dołączyć, a nie mają pewności, czy blog wróci: zapraszam Was na naszego Discorda, tam wszystko będzie na bieżąco. Czekamy na Was!

Link do Discorda

20 września 2023

Brak aktywności - co się dzieje?

Spóźnione podsumowania, nie pojawiające się więcej głosowania na Mistrza Miesiąca - to bardzo alarmujące objawy, które bardzo często oznaczają, że blog umiera. Czy tak wygląda też sprawa z Koi Paradise?

Chciałabym móc powiedzieć z pewnością, że nie. Koi Paradise nie grozi żaden upadek, ale niestety nie jest to możliwe. To nie tak, że nie mam chęci prowadzić bloga, bo chęci są, czas również, więc co jest problemem?

Siła. Nie chodzi o Was, moje kochane rybki, bo jesteście najlepszą ekipą, jaka mogła wpaść do tego padołu pełnego wody. Chodzi o mnie. Brak inspiracji i samozaparcia doprowadziły do stworzenia skorupy z osoby, która kiedyś z wielką chęcią siadała do rysowania, spędzała swoje wolne chwile na pisaniu, choćby na telefonie i nie mogła doczekać się kolejnego podsumowania lub wydarzenia, które pobudziło by to mułowisko. Istnieją też inne czynniki, nad którymi nie będę się rozwodzić na forum publicznym, a o których dowiedziałam się stosunkowo niedawno.


Co planuję zrobić w takim wypadku?

1. Zawieszenie

Oczywiście możecie spodziewać się niegroźnego zawieszenia. Blog zostanie uśpiony, opowiadania oraz formularze wciąż będą przyjmowane, chociaż nie będą publikowane. W ten sposób chcę zmniejszyć natłok spraw, którymi chcę/muszę się zająć. Nie wiem, kiedy to zawieszenie będzie miało miejsce, ale raczej w niedalekiej przyszłości. Już kiedyś mieliśmy takie zawieszenie, jednak wtedy dałam datę powrotu. Tym razem zawieszenie będzie bez narzuconego okresu.

2. Zmiana... wielu rzeczy na blogu

Innymi słowy, całkowite odnowienie bloga. Szablon, regulamin, terytoria, sklepik, zrobię bloga od nowa, mając obecną wiedzę o jego prowadzeniu i nowe materiały do wykorzystania. Uzasadnię te zmiany fabularnie, a sposobu możecie się domyślić, czytając moje ostatnie opowiadania, w szczególności "Wyścigi ślimaków".

Czy oznacza to, że stracę wszystko, na co moja rybka zapracowała? Postaci pozostaną nieruszone, o to nie musicie się martwić. Akurat formularze w moim odczuciu nie wymagają żadnych zmian (chociaż stanowiska zapewne się pozmieniają).

3. Inny system wrzucania opowiadań i formularzy

Usunę opcję wysyłania opowiadań przez Discorda. Wiem, że dla niektórych z Was pewnie było to łatwiejsze, ale te opowiadania znikały w odmętach powiadomień Discorda i stresowałam się, że zapomnę je wrzucić. Zamiast tego wszystkie opowiadania będą trafiać na skrzynkę pocztową, która będzie sprawdzana raz, dwa razy w tygodniu i dopiero wtedy będą wrzucane Wasze prace. A jak mnie będzie ciągnąć do wrzucania od razu, walnijcie mi patelnią przez łeb. Macie moje pozwolenie.

4. Poszukiwania nowego moderatora!

Moderator otrzyma rangę autora na blogu, dzięki czemu będzie mógł wrzucać opowiadania wysłane na jego maila, co w zamyśle ma odciążyć mnie od wrzucania wszystkiego, co do nas napływa. Oczywiście są wymagania:

  • obowiązkowo potrzebny jest adres G-mail, by nowy moderator mógł w ogóle dostać autora;
  • chętny na moderatora musi być zaufanym członkiem o dużej aktywności zarówno w opowiadaniach, jak i na serwerze;
  • chętny na moderatora nie może mieć żadnego ostrzeżenia, ani teraz, ani w przeszłości.

Jeżeli macie ochotę podejść do tej roli, bądźcie świadomi, że jeśli przewinicie coś jako moderator, od razu tracicie uprawnienia. Dodatkowo rola moderatora na blogu nie zapewni Wam moderatora na serwerze Discord, tam wciąż pozostaniecie zwykłymi członkami, tylko z rolą wyróżniającą "Wrzucam opowiadania" (czy coś w tym rodzaju).

5. Opcjonalne - dodanie nowej formy opowiadań

Owszem, w punkcie 3 napisałam, że nie chcę już korzystać z Discorda jako droga przesyłania opowiadań - i przy tym zostaję! Natomiast myślę nad nową formą tworzenia historii, na którą wpadłam, bawiąc się w tworzenie Eilimint (blog nigdy nie będzie ukończony, choć dał mi parę kreatywnych pomysłów). Wymaga ona obecności na serwerze Discord, ale może być prostsza dla osób, którym trudno jest usiąść i napisać coś względnie opowiadanio-podobnego. Jedyny problem jest taki, że wymaga zmiany serwera na serwer społeczności, co z kolei wiąże się z układaniem kanałów od nowa, czyli zamknięciem całego serwera dla wszystkich członków (nikogo nie będę wyrzucać, po prostu traficie do "poczekalni").

Nowa forma wykorzystywałaby dostępne dla serwerów społeczności forum, gdzie każdy może tworzyć własny wątek i oznaczyć go etykietami. W wątkach odbywał by się roleplay oparty na odpisach od jednego użytkownika do drugiego, a co jakiś czas wiadomości byłyby zbierane w kupę i umieszczone na blogu w formie wieloosobowego opowiadania. Ułatwiłoby to pisanie niektórym osobom, a ja nie musiałabym się martwić, czy nie zapomnę tego wrzucić, bo cały czas to widzę.


Co mam nadzieję osiągnąć tymi zmianami?

Liczę na to, że stworzenie bloga od nowa da mi napływ energii i chęci, które zaczynają mi brakować, mam wrażenie, przez monotonność tego, co się tu dzieje. Również odpoczęcie od adminowania i zajęcie się blogiem od drugiej strony być może pomoże mi wrócić do tego zapału, który miałam na początku. To zawsze było dla mnie najbardziej atrakcyjne w prowadzeniu bloga - tworzenie go, wymyślanie poszczególnych elementów, dodawanie nowych atrakcji z myślą o członkach. Siedzenie, pilnowanie i wrzucanie opowiadań nie sprawia mi już aż takiej frajdy.

Jeżeli faktycznie zawieszę bloga i zajmę się tym wszystkim od strony technicznej, z pewnością będę Wam dawać aktualizacje, na jakim poziomie jestem, byście sobie nie pomyśleli, że porzucam bloga. Przy okazji będę Was czasem pytać o zdanie w niektórych kwestiach... ale tylko niektórych, chciałabym, żeby większość zmian była dla Was niespodzianką :)

Piszę to wszystko po to, by być z Wami szczera i niczego przed Wami nie chować. Zasługujecie, by wiedzieć, co dzieje się z blogiem, do którego należycie i mieć szansę się na ten temat wypowiedzieć. Jeżeli postanowicie zrezygnować, bo "przyszłość tego bloga nie jest pewna" lub "blog nie jest aktywny", całkowicie to rozumiem i proszę jedynie o rzucenie informacją, bym nie musiała się niepotrzebnie zamartwiać.

Do usłyszenia w - mam nadzieję - niedalekiej przyszłości! Trzymajcie się ciepło i uściski!

~ zawsze Wasza, Akhifer

18 września 2023

Od Akahity - "Z nudy wychodzą tylko głupoty cz.1

Akahita była znudzona. A kiedy jest się znudzonym ma się najbardziej odrąbane serie pomysłów na jakie ktokolwiek, kiedykolwiek mógłby wpaść. Dlatego też młoda samica znalazła się w połowie poza wodą, wisząc do góry nogami i uparcie próbując namówić zagubionego krabika aby przeciął linkę trzymającą ją za płetwy. 

Ale jak dokładnie do tego doszło? Otóż. Jak już było wspomniane, w pewien letni poranek Anahita obracała się na swoim łóżku znudzona koszmarnie. Chwilę przemawiała do siebie o tym jaka to nie jest cudowna, ale szybko znudziły jej się te puste słowa. Musiała też parę razy zignorować chęć krzyku z frustracji. Od paru dni niewiele się działo, więc i karpica niewiele robiła. Głównie przemieszczała się z miejsca w miejsce. Z łóżka nad rzekę, od rzeki do parku i potem do łóżka. Co w tym ciekawego?! No dobra. Może uzbierała parę drobinek chleba czy innego jedzenia dla ławicy (czy na małą przekąskę dla siebie), ale co potem? Dlatego bez pomysłów plątała się po Zbiorniku. Tak było tez teraz. Słonce tego dnia było przyćmione, jak to czasem bywa latem, kiedy zachodzą je chmury. Było więc chłodniej, a przynajmniej na tyle ile chłodniej mogło się zrobić upalnym latem. Akahita leniwie machała płetwami aby poruszać się w stojącej wodzie. 

— Święty Karpiu, jak tu nudno. — odetchnęła w końcu. — Zbieraj żarcie, plątaj się, nudź..  I tak w kółko . — niezadowolona obróciła się na plecy. Jej brzuch chwilę tak wisiał skierowany do góry, kiedy nagle karpica odwróciła się szybko. Wykonała przy tym parę niezgrabnych ruchów, gdyż pospiesznych i niepotrzebnych. Ba! Można powiedzieć że zrobiła pętelkę i fikołka. Jej płetwy boczne dopadły do całkiem zgrabnej linki. Wyglądała na świeżą, nowiutką. Nad jej głową przepłynął cień, a kiedy spojrzała w górę jej oczom ukazał się hak. Ten powoli spływał sobie w dół, jakby chcąc skusić jakiegoś idiotę na nabranie się na tę banalną sztuczkę. No cóż… Jakaś ryba się znalazła i kiedy Akahita zgrabnie skręcała sobie nową zabawkę pułapkę, linka żwawo popędziła w górę z chlupotem wody. Samica zobaczyła tylko, że to nie karp Koi. Tyle dobrze. Ich ławica była na to zbyt inteligentna. W większości przynajmniej. 

Po jakimś czasie wynalazki i wymysły znudzonej Akahity były gotowe. Pozostało tylko… przenieść się na płyciznę. A przynajmniej bliżej niej. I oczywiście tak zrobiła. Znalazła sobie dobre miejsce i wyściubiła łepek z wody. Ponad nią, dość nisko była młoda gałązka. Na tyle młoda aby być nisko i być małą, ale na tyle dobra aby utrzymać jakiś ciężar. Nie było też bardzo płytko, a wokół było mnóstwo kamieni. Zgrabnie zarzuciła linę przez gałązkę i z ulgą schowała się w wodzie. Już brakowało jej oddechu. Musi trochę poćwiczyć aby się nadawać do lepszych wybryków. Ustawiła szybko pułapkę i czekała. Czekanie jednak znudziło jej się szybko, wiec zaabsorbowała się czymś innym. Niewiele jej myśli wracało do zastawionego eksperymentu opartego o parę kamieni. Dopóki za jej płetwę nie pociągnęło coś ostrego. Samica podskoczyła w górę aby odpłynąć na bok sycząc z pieczenia. 

—Dobry. — cichy głosik pisnął w jej kierunku. 

—Karpiu święcony. Przestraszyłeś mnie! — wydarła się. Nie do śmiechu jej było. 

—Oh proszę mi wybaczyć, po prostu zasłaniacie mi światło, przyjacielu. — odparło stworzonko, wynurzając się spomiędzy pęknięć kamienia.  Była to .. mówiąca muszelka. Akahita na chwilę się zawiesiła. Jej mina była niemniej skonsternowana nad istnieniem tego zjawiska. Dopiero po chwili do niej dotarło, że mówi do kraba. 

—Krab… Oczywiście baranie. — pacnęła się w głowę. — Ta. Ta.. Wybacz. Już się zabieraaaaaaa…— no i zapomniała prawda? Linka i cały mechanizm jaki składała parę godzin, na inną rybę lub ofiarę pochwycił nikogo innego jak ją samą. Zawisła więc z połową ciała poza wodą wierzgając zirytowana. 

dosłownie parę sekund potem dwa małe oczka zajrzały w jej kierunku i samica mogła usłyszeć cichy śmiech. 

—Mnie to nie śmieszy. — odparła poważnie trąc czoło płetwą. — Mógłbyś mi pomóc? —

—Zastanowię się. —

—No oczywiście, że tak.. — odetchnęła zirytowana. Krab nadal śmiał się pod nosem. — Oczywiście że będziesz taki złośliwy! —

—Oh.. ale ja nie jestem złośliwy! — oburzył się. 

—Doprawdy? Ale z mojego nieszczęścia to śmiać się można… oczywiście. — 

—Ale.. —

—Jeszcze wymówki. Cóż za niecywilizowany krab… phi.. — 

Na szczęście szybko była wolna i mogła odplątać się z linek. 

—Nie jestem niesyfiliozofany… — odparł z całą pewnością siebie jaką mógł zebrać, ewidentnie sepleniąc i mieszając się na nieznanym sobie słowie. 

—No dobrze… udowodniłeś, że jesteś miły… — i odpłynęła. Miała dość tego dnia…


[CDN]

Od Niona - "Dodaj zdanie do zdania" (opowiadanie wydarzeniowe)

Akhifer
Feliks
Leon
Tenebrae
Akahita

Gorące dni były niezłym utrapieniem dla ogrodników, którym przychodziło często pracować na płytszych, cieplejszych i bardziej nasłonecznionych wodach. Także i tego dnia promienie słoneczne bezlitośnie atakowały ich bezbronne oczy, rozdzierając wodną toń i załamując się na jej powierzchni. Mogliby sobie odpuścić, skupić się na innych, bardziej przyjemnych i chłodniejszych rzeczach w głębszych częściach zbiornika, ale obowiązki wzywały - kto inny miał się zająć moczarką? Zresztą, powinność była jedną rzeczą, a drugą istotną rolę stanowiła zapłata, jaką mieli otrzymać za harówkę. W końcu za okruszki nie zapłacą słodkim wzrokiem i poruszającymi słowami.

Wśród tych ogrodników znalazł się pewien bardzo przyjazny koi, którego łuski pozwalały na całkiem znośną pracę w słońcu, w przeciwieństwie do karpi o ciemnych barwach. Jego dobry nastrój i wesołe nastawienie do pracy z początku dodawały otuchy kompanom, lecz gdy mijały minuty, a potem godziny, a koi wciąż tryskał energią, co poniektórzy zaczęli spoglądać na niego spode łba. Z czasem już tylko on pozostał wśród roślin, gdy słońce sięgnęło zenitu i nie miało litości nawet dla pomniejszych organizmie ukrytych w piasku. Pomimo zmęczenia kontynuował swoją pracę, przez nieuwagę potrącając pomniejsze rośliny. Nie za bardzo miał siłę się nimi przejmować, ponieważ połączenie słońca i całkowitego, bezmyślnego skupienia na pracy pozwalało mu na ignorowanie ich egzystencji. Jego nastawianie uległo jednak zmianie, gdy po dotknięciu przez przypadek kolejnego listka małej sadzonki jego płetwa zaczęła nagle promieniować paskudnym bólem, jakby wbijały się w nią setki malutkich igieł.

– Dokroćset fur beczek, zaraz się ciebie pozbędę, chwaście! - zaklął szpetnie ogrodnik.

Posłał mordercze spojrzenie roślinie, chwycił swój oręż, a następnie wymierzył cios; przynajmniej tak chciał, ale zamiast tego machnął płetwą i postanowił zakończyć pracę. Nie miał ochoty mierzyć się z tak silnymi przeciwnikami gdy był zmęczony po całym dniu harówki. Odpływając w kierunku głębszych wód spokoju nie dawała mu jednak myśl o tych chwastach. 

'Co to w ogóle za rośliny?' pomyślał do siebie. To na pozór pospolite pytanie, nagle zapaliło w jego głowie czerwoną lampkę; bardzo jaskrawą lampkę. Pytanie "Jakim cudem moczarka mogła wywołać taki ból" sprawiło, że obrócił się w stronę roślin i ujrzał coś, co go przeraziło. Malutkie, powykręcane, czerwone kolce patrzyły się na niego wyzywająco, budząc w nim przestrach, nigdy bowiem nie widział takich cierni u żadnej z roślin. Niepewnie zacisnął płetwę na widłach, aby dodać sobie chociaż odrobinę, mdłej ale potrzebnej mu otuchy i pewności. Jako ogrodnik powinien wiedzieć, co to jest, jednak nie miał zielonego pojęcia i powodowało to u niego niebezpieczny niepokój, a sam Nion miał ochotę albo pozbyć się niebezpiecznej rośliny, albo uciec i poszukać na jej temat w zapiskach, tylko że nie było mu wolno zrobić żadnej z tych rzeczy, przynajmniej na obecną chwilę. Naburmuszony postukał płetwą w piach, wzbijając chmurkę mułu, i rozejrzał się w poszukiwaniu jakiejś życzliwej i kompetentnej duszy, którą mógłby się wyręczyć. Szybko jednak zdał sobie sprawę, że słońce wygoniło stąd wszystkich, dlatego był zdany tylko na siebie. Na początku postanowił, że spróbuje sklasyfikować roślinę, przypominał więc sobie wszystkie podobne znajome mu gatunki. Jednak cokolwiek przypominało tą roślinkę w nawet najdrobniejszym stopniu było zwyczajnie w świecie nieobecne w ekosystemie Zbiornika, z powodu jego słodkowodności.

– Chyba odkryłem nową roślinę – zdumiał się zaskoczony Nion, całkowicie niegotowy na zostanie odkrywcą. Jak za dotknięciem czarodziejskiej płetwy, w jednej chwili jego pyszczek rozchmurzył się niefrasobliwie, a oczka pojaśniały.

Przypomniał sobie, że pewna rybka słono płaciła za nowe rośliny, których wcześniej nie było w zbiorniku. Była to więc doskonała szansa aby dorobić się majątku, a takiego trafu przegapić nie mógł. Pytanie tylko, jak wydobyć roślinę, której się po pierwsze nie zna, po drugie kuje w płetwy raniąc je nawet i do krwi. Rozglądał się po okolicy, szukając czegoś w zasięgu wzroku, by nie musiał ryzykować zostawienia swojej zdobyczy bez nadzoru, tak by ktoś inny ją znalazł i zgarnął za nią nagrodę. Gdy jego chytry pyszczek krążył wokół, niczym jastrząb wypatrujący zdobyczy w szczerym polu, oczom jego ukazał się jedynie... spróchniały kij. Miał do wyboru albo jego albo swoje własne płetwy, więc wybór był oczywisty.

Wziął narzędzie w pysk, po czym gotowy na obrabowanie ziemi, podpłynął do rośliny. Prymitywne narzędzie wsunęło się w ziemię jak w masełko, aż odrobinę za płynnie. Gdyby to był ląd, być może miał by większe problemy z wykopaniem swojego znaleziska, ale jako mieszkaniec podwodnego świata przy odpowiednich kombinacjach alpejskich zdołał wydobyć znaczną część korzeni jeszcze zanim kij się złamał w pół, stając się za krótki do kopania.

– Cholera w jego byczą mać ciężko furkana - krzyknął, w przypływie bezsilności rozkładając płetwy, niczym Mojżesz u brzegu bezkresnego morza.

Spojrzał na odkopaną część, po czym spróbował ją wyciągnąć gołymi płetwami. Jego działania zakończyły się jednak niepowodzeniem, diabelskie nasienie siedziało głęboko. Pod koniec tej całej sprzeczki z matką naturą jego płetwy ucierpiały, delikatnie podarte przez ostre kolce.

Z początku nie zwracał na to uwagi, jednak w końcu działanie rośliny dotarło do jego mózgu i całe ciało padło ofiarą niewyobrażalnego bólu, od którego karp był jedynie w stanie krzyczeć.

– Aaa, czymże ci zawinił, nieszczęsna Pani Przyrodo!!! - wykrzyknął, zwijając się na ziemi i tarzając w mule.

Sądząc, że w tej chwili wydaje z siebie ostatnie jęki, przed jego oczami pojawiły się zapomniane sceny z życia. Jego uśmiechnięta karpia rodzina ustąpiła miejsca roślinom, którymi zwykł się zajmować jako narybek. A na sam koniec, zamin świat rozmył się w czernie i błekity zobaczył karpia, którego twarz była całkowicie rozmazana przed jego ślepiami.

Ocknął się nie wiadomo gdzie i nie wiadomo, po jakim czasie, nie czując w ogóle swojego ciała, jakby podano mu paskudnie silne środki przeciwbólowe.

– Aaaaaaaaach - ziewnął, próbując przeciągnąć się rozkosznie, lecz nie minęła chwila, zanim zdał sobie sprawę, że jego ciała po prostu... nie ma. W miejscu, w którym powinien zobaczyć łuski i płetwy, znajdowały się zielone bandaże, a cały ciało było sparaliżowane, więc jego ruch ograniczył się tylko do głosnego krzyku.

Próbował przypomnieć sobie, co mu się przydarzyło, jednak do głowy przychodziła mu tylko kolczasta roślina. Pozostało mu zatem wierzyć, że ktoś odnalazł jego na wpół martwe ciało i zabandażował go od góry do dołu, unieruchamiając kompletnie. Przy okazji musiał mu faktycznie podać silne środki przeciwbólowe, za co Nion był akurat przeogromnie wdzięczny, gdyż wolał nie czuć absolutnie nic niż ten paskudny ból. W duchu westchnął rozkosznie i postanowił grzecznie poczekać na swojego tajemniczego wybawiciela (nie bardzo zresztą mając inne wyjście), w nadziei, że pojawi się on niebawem.

Nie miał pojęcia ile czasu upłynęło, ale miał wrażenie, że czeka na niego parę godzin (chodź w rzeczywistości minęło 20 min). Korzystając z okazji, postanowił rozejrzeć się po otoczeniu.

Ściany spowite były w żółtej poświacie słońca, którego promienie przemykały pomiędzy półkami zastawionymi miskami i słoikami. Wiązanki z roślin chowały się niepoukładane to tu, to tam, wyglądając z pomiędzy naczyń na zmumifikowanego karpia i jakby cicho się z niego śmiejąc, choć może to tylko samiec doznawał halucynacji.

Nion przeniósł wzrok na coś skrytego za falującą w głębi groty, mulistą zawiesiną; przedmiot wyglądał podejrzanie. Przymrużył oczy i dostrzegł, że ów przedmiot ma wystające kończyny, w których coś trzymał; to wystarczyło, aby jego wyobraźnia zadziałała i w tym zwykłym obrazie zobaczył nadchodzącego Kostucha, trzymającego w płetwie kosę. Nie potrafiąc odróżnić prawdy od swoich własnych wymysłów, zachłysnął się wodą. Jego oczy powoli przymknęły się w oczekiwaniu na nieuniknione spotkanie ze śmiercią. Jednakże zamiast poczuć dotknięcie zimnego ostrza na szyi, karp usłyszał nieco rozbawiony, choć w głównej mierze zmartwiony głos.

– Ale urwał - rzekł jegomość, a jego głos, jak bąbelki z płuc tonącego, wypłynął wprost z mroku i odbił się echem od ścian.

- Co? - zapytał cichym i niewyraźnym głosem, jakby dopiero wrócił ze świata umarłych. Zastanawiał się, czy to faktycznie nie jest już druga strona mostu, a nieznajomy to zjawa która odprowadzi go do zaświatów. Umarłem czy nie umarłem, krążyło po jego głowie, jednak dotyk i ból ciała, którego doświadczył gdy "zjawa" przesunęła po jego bandażach płetwą, sugerował smutna rzeczywistość życia.

– Nie umarłeś, ale za to straciłeś płetwę, bo przyszło ci do głowy wykopywanie śmiercionoszki gołymi płetwami – odezwał się dziwny duch, magicznie odpowiadając na pytanie Niona, choć karp był pewien, że nie wypowiedział go na głos.

Nion na te wieści załamał płetwy; a raczej tę jedną, która mu została; a raczej załamałby, gdyby mógł nimi, a raczej nią, poruszyć. Jednej płetwy mu ubyło, a cała pozostałość była unieruchomiona, zapytaj więc jak długo zostanie w lecznicy.

- Zobaczymy - usłyszał krótka odpowiedź, zaraz też kontynuowaną - obstawiam kilkanaście wschodów słońca, twarda z ciebie sztuka!

Twarda czy nie, w odpowiedzi nieznajoma zjawa usłyszała jedynie przeciągle jęknięcie, czy to zawodu, bólu czy niecierpliwości, nawet Nion nie był pewien.

– Oj daj spokój, przyjacielu, już za niedługo ból w pełni ustąpi i będziesz leczył się jedynie z toksyn, które mogą zaszkodzić twojemu ciału, jeśli profesjonalnie się ich nie pozbędzie.

Na sam beztroski ton głosu swojego rozmówcy, Nion westchnął ciężko, prawie zachłystując się wodą z własnych skrzeli.

- Z toksyn? Coś zrobiliście z tą rośliną? - zapytał, zastanawiając się czy zdąży jeszcze komuś ona zrobić krzywdę.

- O to się nie martw, odpowiednie środki zostały podjęte! - usłyszał zapewnienie. Jedank w sercu czuł, że coś jest nie tak, a cała prawda nie została powiedziana. Ten wesoły ton głosu, te niepełne informacje zdradzały, że coś jest nie tak, i choć karp nie zawsze powierzał się swoim przeczuciom, tym razem mógł zaufać tylko im.

Nion w myślach szybko przerzucił strony swojego podpłetwnego notatnika podejrzeń, uwag, refleksji i wielkich konceptów. Wiedział, że musi stąd jak najszybciej się wydostać i sprawdzić miejsce zbrodni, jednak "szybko się wydostać" kolidowało z jego zdrętwiałym i zabandażowanym ciałem. Wyglądało na to, że mimo wszystko musi zdać się na łaskę losu. Pozwolił nieznajomej rybie zająć się sobą, z myślą, że im szybciej to skończą tym szybciej będzie mógł stąd wyjść. Jego (znikoma) pewność siebie jednakże zniknęła wraz z pojawieniem się w płetwie karpia przedmiotu o bardzo cienkiej i ostrej końcówce, którego większość osób zna pod nazwą "igła".

– O... nieee!!! - wykrzyknął ile sił w skrzelach, nie mogąc spuścić emocji inaczej niż głosem, za sprawą swoich unieruchomionych płetw.

Gdy jego największy wróg zbliżał się do niego, zaczął uciekać; przynajmniej w swojej głowie wyobraził, że macha unieruchomionymi płetwami, gdy tak na prawdę lekarz miał zamiar podać mu tylko lekarstwo. Oczekując na ból, zdezorientowany spostrzegł, że nawet nie czuje ukłucia. Nic dziwnego, skoro całe jego ciało pulsowało delikatnie i piekło pod bandażami.

Nagle Nion poczuł się zmęczony, a potrzeba snu wytłumiła jakąkolwiek emocję, przez co zaraz umysł samca osunął się w błogą nicość, otulony objęciami Morfeusza. We śnie stracił poczucie czasu, nie mając pojęcia, czy śni przez minutę, dwie, czy przez długie miesiące. Kiedy otworzył oczy, pokój, w którym leżał, nie zmienił się ani o drobinę, on sam czuł się lepiej, a jego ciało nie było już zabandażowane od płetwy po łeb. Zadziwił się, jak dobrze zadziałało lekarstwo, ponieważ on sam był sceptyczny co do medycyny niepochodzącej bezpośrednio od roślin (chociaż może wstrzyknęli mu ziółka?). Pozwoli sprawdził czy jego ciało reaguje, próbując poruszyć swoją płetwą. Z początku zastanawiał się, czemu czuję tylko jedną ze swoich płetw, jednak potem przypomniał sobie, że przecież stracił swoją płetwę brzuszną w wyniku spotkania z rośliną. Na samą tę ponurą myśl jego dusza załkała bezgłośnie.

- W końcu sie obudziłeś - usłyszał z boku znajomy głos, który wcale nie poprawił mu humoru.

- Tym razem jak długo byłem nieprzytomny? - spytał, bynajmniej nie przyjemnym głosem.

- oh... tylko parę godzin - odpowiedziano mu wesoło, pomimo że wcale nie było się z czego śmiać.

W głosie dziwacznego medyka słychać było nutkę szaleństwa, jakby bawiło go, że Nion przechodzi mentalne tortury, choć może były to tylko omamy ofiary niebezpiecznej rośliny.

Wtem...

Do pomieszczenia wpłynęły dwie rybki, które Nion bardzo dobrze znał.

- Mamo?? Tato?? - wyjąkał zdezorientowany.

-Synku!-  samiczka wykrzyknęła prawie od razu pochylając się nad jego odrętwiałym ciałem.

– Mamusiu... – samiec patrzył na nią otępiałym wzrokiem, jakby oglądał ją przez kalejdoskop – co wy tu robicie?

Karpia para tylko załamała płetwy, słysząc wiotki niczym zgniły liść trzciny głos syna, a matka dodatkowo zapłakała rzewnymi łzami. Nion na tę reakcję skrzywił się lekko, gdyż jego rodzice byli zdecydowanie zbyt opiekuńczy, nigdy mu się to nie podobało.

- Myślałam, że nie żyjesz! - jego matka przyglądnęła się mu uważnie, chcąc się upewnić, że jej lęk był naprawdę nieuzasadniony. Jego ojciec natomiast stał z boku i przyglądał się mu z przygnębieniem.

– Kochanie, proszę – odezwał się po chwili – żebyś zaraz nie przeniosła go na naszą stronę, żywej ławicy przyda się medium.

Na buńczuczne słowa męża, pani karpiowa obruszyła się nieco, wszelako przez wzgląd na chorego syna, nie dała tego po sobie poznać, zamiast tego z troską podpływając do jego posłania.

Nion myślał, że śni, ponieważ ostatnio widział rodziców na ich własnym pogrzebie. Gdy przyjrzał im się znowu, z przerażeniem spostrzegł, że jego mama miała twarz ojca, ojciec zaś łeb matki. A po chwili jego matka łeb już miała pielęgniarki, a ojciec w ogóle przypominał mu łososia, a przecież z nich były rodowe karpie koi. Pielęgniarka nawet nie próbowała się do niego uśmiechać, najwyraźniej w tym ośrodku nie płacili wystarczająco za uśmiech. Oczy nieszczęsnego Niona zrobiły się wielkie jak oka w bardzo tłustym rosole, a ich właściciel nabrał wielkiej ochoty na lament. Wszystkie kolory zaczynał się mieszać i wirowały, jakby porwane wiatrem. I wtedy - rzeczywistość się rozpłynęła, a on zachłysnął się wodą. Jego skrzela wypełniła panika, a kiedy już się ogarnął musiał się nieźle naroglądać aby zrozumieć, że wcale nie leży już w tej samej sali co przed tem. Ta sala była całkowicie pusta, a on sam leżał pośrodku niej, przywiązany do jakiegoś łoża tak, by nie mógł się ruszać.

– No co znowu... - jęknął przeciągle, bowiem nowe otoczenie tak szybko zaatakowało jego zmysły, że przestał już wierzyć we własne szczęście lub nieszczęście; słowem, we wszystko, co działo się wokół. - Rzucam to - stwierdził, ponownie zamykając oczy, nie mając już ochoty na przeżywanie kolejnych przygód. Wolałby chyba znów stracić przytomność niż trwać przez napady omamów.

Tym razem jednak omam wydawał mu się niepotrzebnie realny, gdyż wiatr targał jego bandażami. Nie miał ochoty sobie z tym radzić, po prostu nie chciał; na ten moment najlepiej by było opaść w nicość, przenieść się na drugą stronę wiecznego koła życia i śmierci, jednak zamiast światełka w tunelu lub Pierwotnego zstępującego z niebios (choć Nion zbyt wierzącą rybką nie był, nie wykluczał, że może się to zdarzyć) przed oczami karpia pojawiło się... coś bardzo małego, słodko wyglądającego i posiadającego cztery nogi zakończone kopytkami jak u saren, które okazjonalnie kąpały się w Zbiorniku, a do tego to coś miało skrzela na bokach szyi i spokojnie oddychało pod wodą.

– Yyy, dzień dobry - przywitał się uprzejmie, chociaż pod łuskami czuł, że to nie jest najwłaściwsza reakcja na coś tak dziwnego; tak czy inaczej, nie miał lepszego pomysłu.

Nie do końca wiedział, co się stało; najpierw zabójcza roślina, potem szpital, amputacja płetwy, a na koniec ujrzenie dusz zmarłych już dawno rodziców, a wszystko po to, by ujrzeć... to coś? Stworzenie nie odpowiedziało, a jedynym znakiem, że żyło, były bąbelki uchodzące z jego pyska. Nion odetchnął głęboko, a jego głowa nagle zapulsowała boleśnie gdy stworzenie zbliżyłlo się do niego. Wpatrywało się głęboko w jego oczy, jakby chciało mu przez nie wyssać duszę. Mężne, jednokomorowe serce Niona zabiło mocniej, a echo jego uderzeń dobiegło nawet do jego nieszczęsnych uszu; nieszczęsny ogrodnik zapłakał rzewnymi łzami i chwycił się swymi śliskimi płetwami za głowę, bezsilnie upadając w piach. Istota zaczęła skakać wokół niego, najwidoczniej zadowolona z widoku.

Psychopata? - zadał sobie pytanie, a zanim zdążył znaleźć na nie odpowiedź,  stworzenie przemówiło.

- Chyba z ciebie.- zaśmiało się dość histerycznie. - leżysz tak zamkniętymi oczami od dobrych paru godzin i bredzisz.

– Łatwo ci mówić – warknął (tak bardzo, jak może warknąć ryba) – Ciekawe, co byś powiedziało, gdybyś przeżyło to co ja.

Na te słowa, zwierzątko tylko pokręciło nosem, a przynajmniej tak wydawało się półprzytomnemu Nionowi. Wtedy spojrzał w dal i ujrzał...

Siebie samego.

Do jasnego karpia przeleciało mu przez głowę. Zaczynał sobie powoli uświadamiać coś jednocześnie uspokajającego i martwiącego: on śnił. Gdy obrzucił siebie samego (tego prawowitego siebie samego, tego który uczepiony był do jego świadomości) strwożonym spojrzeniem, dostrzegł, że jego płetwy... jedna... wszystkie jego płetwy i każda łuska zdawały się drżeć i stopniowo niknąć wśród fal. Obraz zaczął się zamazywać.

Czyżby marzenia senne dobiegały końca, a on miał ujrzeć świat realny?

Na szczęście i ku jego radości kiedy otworzył oczy wszystko wokół wydawało się być całkowicie normalne , a jego otulał koc z wodorostów w jego własnym, ciepłym łóżku. Po zaledwie sekundzie patrzenia na ścianę przed nim zaczął zapominać o swoim dziwacznym śnie, a jego ciało się zrelaksowało, pozwalając mu ponownie rozpłaszczyć się na łóżku; ostatnią myślą, która przeleciała przez jego rybi łepek, było bardzo proste stwierdzenie: "nienawidzę koszmarów o swojej płetwie".

Ilość słów: 2714
Nagrody: 54 AP oraz 271 pereł dla każdego uczestnika.

16 września 2023

Jesień w Koi Paradise!


Rozpoczęła się jesień!

Pora zbiorów, zimnych nocy z ciepłymi dniami oraz zwiększonym zagrożeniem ze strony drapieżników i chorób. Robi się niebezpiecznie, dlatego uważajcie na siebie!

Bonusy jesienne:

  • Za każde opowiadanie min. 500 słów, w którym koi będzie uciekać przed drapieżnikiem, postać otrzymuje 1 AP oraz 10 pereł.
  • Za opowiadanie min. 1000 słów, w którym koi będzie spędzać wolny czas na łonie natury, postać otrzymuje bonus 3 AP i 30 pereł.
  • Za opowiadanie min. 5000 słów, w którym koi spotka jakiegoś smoka (nie musi być z naszej religii), postać otrzyma osiągnięcie Nietypowe znajomości (jesień 2023), 6 AP oraz 60 pereł.
Zmiany jesienne:
  • Liście zalegające na brzegach przynoszą choroby - strzeżcie się liściówki!
  • Zbieramy pożywienie na zimę! Każde ukrywanie zbiorów spotka się z karą od Vivierith.
  • Uwaga na drapieżniki, mogą losowo zabić rybę.
Trzymajcie się chłodno w te upały!
~ Akhifer



Podsumowanie sierpnia

A więc tak

Kolejne mocno spóźnione podsumowanie z pewnością jest alarmujące dla osób, które wiedzą, że wcześniej starałam się być jak najbardziej skrupulatna w wykonywaniu na czas swoich obowiązków. Ponownie też nie odbyło się głosowanie na Mistrza Miesiąca, za co Was ogromnie przepraszam, bo była to jedna z tych zabawnych rzeczy, kiedy coś faktycznie się działo. Zamierzam napisać w tej sprawie "małe" ogłoszenie i co nie co pozałatwiać, ale to będzie miało miejsce w osobnym poście. Na razie skupmy się na podsumowaniu.

Nowości

Od teraz podsumowania będą pojawiać się co dwa miesiące. Oficjalna informacja na ten temat zostanie umieszczona na blogu w swoim czasie. Kolejne podsumowanie będzie obejmować wrzesień oraz październik.

Ilość słów

  1. Akhifer, 1134 w 5 opowiadaniach.

Bonusy

Ponownie nie odbyło się niestety głosowanie na Mistrza Miesiąca i ponownie punkty pójdą do osób, które pojawiły się na podium. Administracja Akahita oraz Akhifer otrzymują swój administracyjny bonus.

Nieobecności

  • Tenebrae - nieobecność częściowa (najpóźniej opowiadanie w październiku).


Mam nadzieję, że jeszcze nie straciliście nadziei. Kocham Was :serce:

~ Akhifer




30 sierpnia 2023

Od Akhifer - "Wyścigi ślimaków" cz.5

Ile. Razy. Mam. Powtarzać. Że. Nie. Obchodzą. Mnie. Twoje. Noże.

Ale ten jest taki ładny, Akhifer! Patrz, jest w twoich kolorach.

Idaho, podaj mi pięć ryb - z wyjątkiem ciebie - które potrafią posługiwać się nożem inaczej niż w kuchni, to wtedy zastanowię się nad kupnem.

Ale nie trzeba umieć ich używać! Mogą sobie leżeć i ładnie wyglądać...

Pięć tysięcy pereł za niebezpieczną ozdobę?? Między płetwami odbytowymi ci się poprzewracało, Idaho. Ja tu przyszłam o zbroje zapytać, a nie noże oglądać. Wymyśliłeś coś, czy nie?

Jakby dupa nie dało się powiedzieć...

Słucham?

Nic. Tak, coś wymyśliłem, ale te zbroje są strasznie ograniczające, nie wiem, jak zrobić to tak, by dało się w tym pływać.

A coś w stylu łusek?

W sensie?

Zrobić kilkanaście płatów z metalu tak, by się na siebie nakładały i ruszały wraz z ruchem nosiciela, jeśli rozumiesz, o co mi chodzi.

Rozumiem, ale to jest od cholery potrzebne metalu, nie dysponuję takimi zapasami. Trzeba coś oszczędnego wymyślić.

A w drugą stronę? Przerwy między płatami?

Mało ochronne... ale wiesz co? Dało mi to pomysł na masę takich malutkich łusek, albo kółek, albo nie wiem, cokolwiek w tym rodzaju. I zrobić z nich taką pelerynę albo panierkę.

Idaho, błagam, wszystko tylko nie panierka.

No dobra, no. Ale coś w ten deseń. Muszę nad tym popracować, więc wynocha z warsztatu, chyba, że coś kupujesz.

Nie. Także do zobaczenia na wyścigach.

Mhm.

[ CDN ]

Od Akhifer - "Wyścigi ślimaków" cz.4

Niespodzianki mogą być miłe, lub nie. Mogą sprawiać radość, powodować potężny zastrzyk serotoniny, utworzyć nowe, szczęśliwe wspomnienie, lub mogą być tak szokujące i nieprzewidywalne, że płacz przychodzi dopiero po chwili. A może pojawić się jeszcze później, kiedy emocje opadną i jesteśmy w stanie w ogóle myśleć. To wtedy nie jest przyjemne uczucie, w żaden sposób, a jeśli zapadnie w pamięci, to najprędzej jako trauma, która może łatwo utrudnić nam życie w przyszłości, jeśli będziemy unikać wszelkich sytuacji, które kojarzą nam się z tamtą nieprzyjemną niespodzianką. Niektórzy nawet pozytywne niespodzianki widzą negatywnie, nie lubią, jak dzieje się coś, czego nie przewidzieli. Może to być coś naprawdę dobrego, jak przyjęcie urodzinowe, albo świetny prezent, ale jako że tego nie przewidzieli, mimo wszystko się im to nie podoba. No i są też tacy niszczyciele dobrej zabawy, którzy spodziewają się najbardziej niespodziewanego, jakby przewidywali przyszłość. Nic ich nie zaskakuje, aż nie ma sensu się starać, choć na szczęście niektórzy z nich chociaż udają, że ich zaskoczyliśmy, więc przebywanie z nimi nie jest takie problematyczne. Najmilsze są zdecydowanie niespodzianki dobre, których się nie spodziewaliśmy, ale na które mieliśmy nadzieję. W takich przypadkach radość jest od razu i trwa dłużej, zostawiając uśmiech na naszych ustach czasem nawet do końca życia.

A moja niespodzianka jak się przedstawia?

Twoja niespodzianka zresetowała mi mózg, Tenebrae. Przyjdź na wyścigi, poznasz resztę.

Okej.

[ CDN ]

Od Akhifer - "Wyścigi ślimaków" cz.3

Odnajdywanie kierunków świata dla ryby jest prostsze niż dla stworzeń żyjących na powierzchni. Ryba ma paski wychwytujące pole magnetyczne, dzięki czemu wie, gdzie jest góra, dół, lewo, prawo, północ, zachód albo gdzie woda zaczyna się ruszać i jezioro spływa do rzeki. I na odwrót, gdzie woda się zatrzymuje, tworząc jezioro. Czasem jednak nawet te wbudowane czujki się mylą i wtedy ryba łatwo kończy jako karma dla innych istot, choćby to były bakterie żyjące na martwych ciałach. Są też ryby, które muszą pływać cały czas, bo inaczej od razu umierają.

Takie mnie nie interesują.

Wybacz.

Chociaż przykro mi się robi na myśl, że nie mogą odpocząć mięśni, bo od razu umierają.

A jak jest z naszymi słonolubnymi kuzynami?

Nie wiem. Nie rozmawiamy na takie tematy.

Och.

Jak tam kompas?

Wyśmienicie! Jeszcze muszę go dopracować, wyczuć odpowiednio, jak ciasno mogę przykręcić wskazówkę, ale poza tym to jest optymalnie.

To dobrze.

Cieszy mnie, że interesujesz się moimi zainteresowaniami. Alfa stwierdziła, że i tak wszyscy mieszkają w Zbiorniku, gdzie wszystkie miejsca zostały odkryte, więc nie ma po co tworzyć takich urządzeń.

Nigdy nie wiadomo, kiedy takie urządzenia się przydadzą. Jeszcze będzie sobie w brodę pluła, że nie poprosiła cię o to, kiedy miała szansę.

Też tak myślę. Tylko nikomu nie mów, dobrze?

Nie zdradzam swojej ławicy.

Dziękuję.

Pamiętaj o wyścigach, dobra? Widzimy się tam.

Tak, tak, pamiętam, ale nie zdziwcie się, jak się spóźnię.

To nie będzie nic nowego.

Aha??

Haha!

[ CDN ]

Od Akhifer - "Wyścigi ślimaków" cz.2

Bez jedzenia da się przeżyć nawet do kilku tygodni. Na szczęście ryby nie piją wody, więc tego zapasy nie są potrzebne, gdy ktoś wyprawia się w podróż. Ważne są natomiast bogate w wodę rośliny, które karpie mogą żuć, czym dodatkowo zapełnią sobie fałszywie żołądek. Nie są suszone, nie sposób ususzyć cokolwiek pod wodą, ale za to można to zakisić, jeśli zna się odpowiedni sposób. A mieszkańcy podwodnych krain znają takich sposobów co niemiara. Szkoda, że nikt nie wykorzystuje tego zimą.

Tak. Nawet Vivierith o tym nie pomyślała. O wiele bardziej woli uczyć ryby pisma, niż w jaki sposób szykować jedzenie, by się nie zepsuło.

Szkoda, że nie mamy nigdzie zimnych wód. W takich wyśmienicie trzymałoby się jedzenie. Wiedziałaś, że w zimnie wytrzymuje dużo dłużej?

Nie, ale to świetna wiadomość. Warto to wiedzieć, szczególnie jeśli ktoś postanowi się wyprowadzić ze Zbiornika. Być może akurat znajdzie miejsce na zrobienie lodowka.

Lodówki?

No wiesz, lód, schowek, lodowek.

…...

No co?

Nic. Podoba mi się ta nazwa. Fajnie by było mieć taki lodowek do trzymania jedzenia.

Miło mi, że zgadzasz się z moim wyśmienitym umysłem.

Nie dopowiadaj sobie, Jura. Jesteś geniuszem, ale nie aż takim. Widzimy się na wyścigach?

Oczywiste jak ciepło słońca. Trzymaj się! Jak się spóźnisz to kupujesz mi kubełek rakowych ogonków!

Haha, niech będzie. Specjalnie będę wcześniej.

[ CDN ]

Od Akhifer - "Wyścigi ślimaków" cz.1

Dlaczego masz być smutny, skoro możesz być wesoły? Dlaczego ma cię boleć płetwa, skoro możesz wziąć zioła przeciwbólowe?

Powiem ci, dlaczego. Bo to tylko zamiatanie prawdziwego problemu pod dywan, podczas gdy ból, zarówno w sercu, jak i w płetwie tylko staje się gorszy. Ból istnieje po to, by powiedzieć nam, że dzieje się coś złego z naszym organizmem. Że cokolwiek robimy, powinnyśmy przestać i odpocząć, bo inaczej może nam się stać jeszcze większa krzywda. Możemy nawet umrzeć.

Ale ból przeszkadza.

Nie, nie przeszkadza. Ostrzega cię, że pora na położenie się. Gdyby nie ból, nie wiedziałbyś, że coś jest nie tak. Poza tym, ciemne zawsze jest po to, by pokazać nam, co to jest jasne.

Nie zaczynaj z tym porównującym gównem.

To nie. Ale nie lekceważ bólu, nigdy. Czy jest on fizyczny, czy psychiczny. Oba są tak samo ważne, na oba trzeba uważać, oba mówią, że...

Że coś jest nie tak. Tak, wiem. Dasz mi już spokój?

Obiecujesz, że pójdziesz do medyka?

Tak.

Dobrze. Więc masz mój spokój.

Dokąd płyniesz?

Dlaczego cię to obchodzi?

Bo ty mnie obchodzisz. Nie chcę, by ci się coś stało.

Lepiej przejmuj się sobą. I udaj się z tą raną do medyka, zanim ja cię tam płetwowo wykopię, a wtedy już zrobię ci wstyd.

Dobra, dobra. Posłucham się ciebie, popłynę do medyka od razu.

To dobrze. Potrzebujemy zdrowych ryb na podróż. Trzymaj się, Feliks, zobaczymy na wyścigach.

[ CDN ]

13 sierpnia 2023

Podsumowanie lipca

Cześć...

Wiem, nie ma to jak podsumowanie miesiąca dopiero w połowie następnego miesiąca, przepraszam Was za to... Nie zamierzam się tłumaczyć, ale na Discordzie z pewnością zauważyliście, że nie jestem aż taka obecna. Ten stan nie powinien się pogarszać, więc nie ma co panikować ;)

Nowości

Nic nowego się w tym czasie nie wydarzyło.

Ilość słów

  1. Akhifer, 377 słów w 1 opowiadaniu
  2. Valia, 297 słów w 1 opowiadaniu
  3. Leon, 287 słów w 1 opowiadaniu

Bonusy

Nie odbyło się niestety głosowanie na Mistrza Miesiąca, dlatego punkty pójdą do osób, które pojawiły się na podium. Bonus za należenie do administracji i ogarnianie tego padółka idzie do Akahity i Akhifer.

Nieobecności

  • Tenebrae - nieobecność częściowa (najpóźniej opowiadanie w październiku).


Podobno zbliża się fala upałów więc ten... uważajcie na siebie.

~ Akhifer



31 lipca 2023

Od Leona CD. Valii - "Świat ginie w wodorostach"

Wróciłem do swojego cichego mieszkanka i zacząłem rozpakowywać zakupy, jakie zrobiłem w drodze powrotnej. Cały czas myślałem o tym, co było, jest i będzie, a krótko mówiąc: miałem przechlapane, jestem zestresowany i prawdopodobnie zginę torturowany przez jakąś mafię tak, że rodzice nigdy nie rozpoznają mojego martwego ciała i nikt nigdy nie przyjdzie na mój muszelkowy grób, bo takowego nie dostanę (tak, zawsze wyolbrzymiałem). 

Gdy chowałem ostatnie puszkowane wodorosty, zastanawiałem się, czy nowopoznana ryba mi pomoże. Na początku nie wyglądała na zadowoloną, wręcz przeciwnie, ale kiedy zaoferowałem jej swoje usługi (które w rzeczywistości były zgodą na niewolnictwo) zmieniła zdanie, jednak czy to wystarczy? Jeśli rzeczywiście należała do gangu, mogła mieć równie podły charakter jak oni. Mogłaby mnie tylko wykorzystać, kiedy znajdę interesujące ją informacje, zostawi mnie lub co gorsza, zawiadomi straż, że uprawiam nielegalne substancje.

Wyjście było jedno: musiałem przeciągać swoje śledztwo najbardziej, jak się da. Najpierw to ona pomoże mi wyhodować rośliny i się ich pozbyć, a potem ja się zrewanżuje i dowiem się, kto okrada magazyny.

- Leon, ty geniuszu – powiedziałem dumnie sam do siebie. Położyłem się więc do snu z o wiele lepszym humorem, niż miałem go w ciągu dnia.


Okropny koszmar mnie nawiedził, był niczym powtórka z dzisiejszego dnia wymieszana ze wszystkimi moimi wątpliwościami. Śniłem, że posadziłem lilie wodne na ogromnym terenie (i wcale się nie zmęczyłem), które od razu wykiełkowały. Pojawiła się mafia (składająca się z dwóch poznanych przeze mnie rybek) która zaczęła je ścinać, a tuż za nimi pojawiła się straż. Zacząłem uciekać, ale na mojej drodze pojawiła się Valia. Sądziłem, że mi pomoże, ale zamiast tego złapała mnie za ogon i rzuciła na bok (skąd miała tyle siły?), gdzie znalazłem się za kratami. Moje pozostałe marne życie miałem spędzić jak zapuszkowana sardynka. 

<Valia?>

Od Valii CD. Leona - "Świat ginie w wodorostach"

 W drodze powrotnej wpadłam na starych znajomych. Granatowa rybka podpłynęła do mnie z boku i lekko szturchnęła w bok. 

- Hej, będziesz mu pomagać? – zapytał rozbawiony, chociaż w jego głosie usłyszałam również ciekawość. Spojrzałam na niego kątem oka i kontynuując moją drogę do domu, zapytałam go, skąd wie. – Po prostu mam szósty zmysł – odparł dumnie, na co prychnęłam.

- A twoim szóstym zmysłem nie była wiedza, gdzie grillują krasnorosty? Albo czekaj… Ostatnio mówiłeś, że twój szósty zmysł mówi ci komu trzeba zamknąć gębę – ktoś za mną się zaśmiał. Rozpoznałem po głosie brata Carola. Zielona ryba pojawiła się tuż nade mną.

- Nieee jego szósty zmysł podpowiada mu kiedy brać płetwy za pas – dodał, za co dostał od brata cios ogonem. Odsunęłam się trochę od nich, kiedy wywiązała się między nimi mała przepychanka.

- W każdym razie – zaczął Carol, kiedy uspokoił brata. – Zobaczyliśmy jak błaga cię o pomoc i musieliśmy to zobaczyć – pomachałam zrezygnowana głowa.

- Ponad to muszle mają uszy – dodał Coral. – Jak chcesz mu pomóc? 

- Pomóc? – zaśmiałam się. – Aktualnie to on mi służy i tyle w tej kwestii – na pożegnanie machnęłam im tylną płetwą przed oczami.

Czy zamierzałam mu pomóc? Cóż, powiem tak: nie zamierzałam się za bardzo męczyć. Zależało mi tylko i wyłącznie na informacjach, które miał pomóc mi uzyskać, a jeśli się nie spręży i sama zdołam je zdobyć, może pomarzyć o mojej pomocy. Nie zamierzałam niczego robić za darmo, wszyscy się cenią, nawet gdy mówią, że jest inaczej – okłamują siebie i innych, świadomie lub nie. 

Do końca dni nie zrobiłam niczego pożytecznego, oprócz opieki nad Piratem. Jeszcze kilka dni i go puszczę, nie będę go trzymała w swoich czterech ścianach, bo mi jeszcze zwierzaki sąsiada pogryzie. Kiedy pirania poszła spać, jeszcze chwilę siedziałam na zewnątrz i obserwowałam księżyc. Jutro przyjdzie pełna, a razem z nią moja bezsenność. Cudownie.

<Leon?>

11 lipca 2023

Od Akhifer - "I co z dziećmi"

Ferka nigdy za szczególnie nie myślała o dzieciach, zwyczajnie nie była nimi zainteresowana, jednak w miarę upływu czasu do karpicy powoli docierało, że być może warto wykonać ruch ogonem w tym kierunku. Mijały lata, a ona nie miała nawet faceta, z którym mogłaby planować potomstwo. A tak bardzo szczerze mówiąc to nie miała nawet odpowiednich znajomych, którzy stanowili by potencjalnego partnera. 

Podobno niektórym się podobała, ale co jej po tym, jeśli nie znała tych osób. Jej samej za bardzo nie podobał się nikt, może była za wybredna, a może nie znała jeszcze swojego gustu, co byłoby dziwne, bo na karku miała już dekadę. Dziesięć wiosen, westchnęła do siebie. Jeszcze tak z trzydzieści i będzie całować piasek, o ile nie zostanie smokiem, w co za bardzo, szczerze mówiąc, nie wierzyła. Poza tym smoki nie produkują młodych, więc w niczym by jej to nie pomogło w jej problemie. Chociaż, czy można to nazwać problemem? Nigdy nie zależało jej na przekazaniu swoich genów dalej, i dalej nie zależy, zwyczajnie miło by było mieć kogoś, kim się można opiekować. Może właśnie tak wyglądają pierwsze objawy instynktu macierzyńskiego? Akhifer wzdrygnęła się na tą myśl, ale musiała przyznać jej rację. Chyba odzywa się w niej pragnienie bycia mamą.

No cóż, pomyślała karpica. Randkować pewnie nie będę, ale nie zaszkodzi zapytać jakiejś swatki, kogo jej zdaniem powinnam szukać.

Swatka się znalazła, jej zdanie również, choć nie było ono za szczególnie zadowalające.

- Musisz znaleźć sobie kogoś, kto nie tylko będzie cię akceptował taką, jaką jesteś, ale przede wszystkim podziwiał cię za to. Bez wsparcia innych czujesz się nikim i ciężko jest ci stawiać czoła przeciwnościom losu, dlatego twój partner musi być gotów zawsze stać u twojego boku. W zamian podświadomie będziesz robić to samo.

Siedząc już w domu, Akhifer zastanawiała się, kto ze znanych jej ryb pasuje do opisu podanego przez swatkę. A im więcej nad tym myślała, tym bardziej sobie uświadamiała... że nie zna tak dobrze nikogo, by dopasować do niego wybrane cechy. Nie miała bliskich przyjaciół, a tylko przelotnych znajomych, z którymi spotykała się od biedy bardziej, by załatwić jakieś sprawy, niż by faktycznie pogadać.

Gdyby znalazł się ktokolwiek w jej typie...

Po raz pierwszy w życiu karpica poczuła się w głębi serca samotna, w sposób, który znają tylko porzucone przez miłość osoby.

<Koniec>

1 lipca 2023

Podsumowanie czerwca

Ahoj, Wam!

Wiecie, czym jest czerwiec? Miesiącem studentów. Przede wszystkim ich, bo szkoła podstawowa i ponadpodstawowa zazwyczaj w czerwcu robią się luźniejsze, podczas gdy studenci zasuwają na łeb, na szyję, siedzą i płaczą, byleby zdać. Z tego powodu brak opowiadań w czerwcu nikogo nie zabije, ale brak opowiadań w lipcu - już tak. Chociaż wróć, nikt nie ma aż tak złej sytuacji, by wylecieć w lipcu. Sierpień dopiero zrobi się niebezpieczny ¯\_(ツ)_/¯

Nowości

Jak można się spodziewać, dużo nowin nie było, choć i tak nieco lepiej niż zazwyczaj. Rozpoczęło się oficjalnie lato, wraz z nim mamy bardzo długie wydarzenie, a wisienką na torcie jest dojście nowej duszyczki do ławicy o imieniu Quetzal!

Ilość słów

  1. Akhifer, 986 słów w 1 opowiadaniu
  2. Tenebrae, 507 w 1 opowiadaniu
  3. Quetzal, 259 w 1 opowiadaniu

Bonusy

Mistrzem Czerwca 2023 został nasz drogi kumpel Tenebrae, otrzymując 2 z 3 głosów. Dodatkowo każda osoba, która napisała w tym miesiącu, otrzymuje podwójną pulę wynagrodzenia. No i z regularnych rzeczy administracja (Akhifer i Akahita) otrzymują 2 AP oraz 20 pereł. Chyba niczego nie zapomniałam...

Nieobecności

  • Nasz miszczu Tenebrae jest na nieobecności częściowej i nie musi pisać opowiadania aż do najpóźniej października.


No to co... Wakacje. Uważajcie na siebie, pamiętajcie o kremie przeciwsłonecznym i nie wychodźcie z domu podczas burzy. Nie skaczcie na główkę w nieznanych sobie miejscach nad wodą, itp. itd. Niestety na Koi wakacji nie ma i będę tu siedzieć i na Was czekać (pewnie głównie na Wasze nieobecności 😊). Trzymajcie się chłodno, kochani i do zobaczenia w sierpniu!

~ Akhifer


30 czerwca 2023

Od Quetzala - "Mlilo" cz.1

Dzień był spokojny i płynął całkiem leniwie tak, jak leniwie pływają odłamki planktonu w otwartym jeziorze. Było ciepło tak, jak powinno być latem. Korzystałem z ciepła ile się dało, kąpiąc się w promieniach właściwie codziennie. Niektórzy mieli mi to za złe, ale nawet nie wiedzieli dlaczego znikam, więc nie robiło to dla mnie różnicy. Wyzywali mnie tylko za nieobecność, a ja zawsze mówiłem, że coś mi wypadło. Coś ważnego, tak, śmierć, spotkanie ze starymi znajomymi, te sprawy. Na pewno nie lenistwo. Jeśli mi nie wierzyli, to był ich problem.

Jak się można było spodziewać, jednego dnia moje lenistwo się na mnie zemściło. Jak to się mówi? Karma wraca? To raczej nie karma, bo zdarzył się cud, a nie tragedia, ale w każdym razie nie spodziewałem się, że w mój najbardziej leniwy dzień spotkam bogini. No może nie bogini, ale było jej bardzo blisko, taka była piękna. Miała prześliczne weloniaste płetwy, a jej czerwono-złote łuski odbijały się w słońcu jak miniaturowe kryształy. Nagle zapragnąłem zapaść się pod ziemię ze swoimi nieczystymi łuskami, ale jej uśmiech mnie unieruchomił. Zakochałem się po uszy (a przynajmniej byłoby tak, gdybym je miał) i nie miałem przez to odwagi pierwszy się odezwać. Na szczęście bogini zrobiła to za mnie.

- Przepraszam, którędy do parku? - Zapytała się przesłodkim głosem, którego mógłbym słuchać po wieczność.

- A zaprowadzę, zaprowadzę panienkę. - Odpowiedziałem z chęcią. - A można wiedzieć, jaką panienka ma godność?

- Nazywam się Mlilo. - Uśmiech Mlilo rozszerzył się jeszcze bardziej, tak samo zresztą jak mój.

- Jestem Quetzal.

Zaprowadziłem ją do jedynego parku w okolicy, cały czas z nią miło rozmawiając.


(CDN)

Powitajmy Quetzala!

Powitajmy nowego karpia w ławicy - Quetzala!

Nasz nowy kolega Quetzal raczej nie przykłada się za szczególnie do życia ławicy, ale kto wie, może będzie z niego jeszcze dobry przyjaciel? Powitajcie nowego Zbieracza!

Pełny formularz Quetzala znajduje się tutaj: =KLIK!=


23 czerwca 2023

Dodaj zdanie i zdanie, i zbiera się opowiadanie cz.1 (wydarzenie letnie)

Dodaj zdanie i zdanie, i zbiera się opowiadanie - czyli wydarzenie letnio-rocznikowe!

Eiyo, kochani!

Ze względu na sezon letni oraz, co ważniejsze, drugą rocznicę Koi Paradise, rozpoczyna się nowe wydarzenie! Zanim jednak opiszę, o co chodzi, chciałabym podziękować wszystkim rybkom i nierybkom za obecność na blogu. Staliście się dla mnie rodziną, a Koi Paradise moim największym dotychczasowym dziełem. Nie zawsze jest łatwo, ale gdyby tak było, prowadzenie tego bloga byłoby nudne i monotonne. Z całego serca pragnę podziękować za napisane opowiadania, intensywne dyskusje i nierzadkie wygłupy, które miały miejsce na blogu i na Discordzie. Każdy przyczynił się do istnienia Koi Paradise w swój sposób i w różnym stopniu, za co jestem Wam naprawdę wdzięczna❤️. Będę trzymać płetwy za to, by blog ciągnął się powoli do przodu, rozwijając się w miarę upływu czasu i przyciągając nowe duszyczki do naszego grona.

A teraz do wydarzenia! Jak pewnie zauważyliście, nazywa się ono "Dodaj zdanie i zdanie, i zbiera się opowiadanie", co w większości oddaje główną ideę wydarzenia, ale dla zasady poniżej znajdziecie cały regulamin.

Zasady

  • By wziąć udział w wydarzeniu, należy zgłosić się do Akhifer w prywatnej wiadomości na Discordzie. Wymagana jest obecność na serwerze bloga. Zgłoszenia przyjmowane są do 2 lipca 2023 roku, do godziny 23:00.
  • W poniedziałek 3 lipca zostanie udostępniony uczestnikom kanał na Discordzie przeznaczony stricte do wydarzenia. Znajdzie się tam lista uczestników oraz kolejność pisania zdań.
  • Zdań? Jakich zdań? Każdy uczestnik pisze po jednym zdaniu, które jest kontynuacją poprzedniego, na końcu oznaczając kolejną postać. W ten sposób, zdanie po zdaniu, zostanie utworzone opowiadanie, którego długość jest całkowicie zależna od uczestników, a nagrody za opowiadanie otrzymują wszyscy uczestnicy (można więc powiedzieć, że jest to bardzo prosty sposób na wzbogacenie się).
  • Jaka jest nagroda? Opowiadanie objęte jest efektem kryształów bogactwa, dzięki którym za opowiadanie otrzymuje się dodatkowo 5 pereł oraz 1 AP za każde 50 słów. Poza tym opowiadanie wlicza się w miesięczną sumę opowiadań dla każdego uczestnika.
  • Skoro będzie kilku autorów, w jaki sposób opowiadanie będzie opublikowane? Bardzo dobre pytanie! Poniżej w tym poście możecie znaleźć pełny formularz nowej postaci niegrywalnej, pod którą to opowiadanie będzie wpisane. Po skończonym wydarzeniu postać będzie dalej dostępna jako NPC i być może zostanie użyta w przyszłości w podobny sposób.
  • Co z punktami dla postaci? Otrzyma je tak, jakby otrzymała je zwykła rybka.
  • Ile będzie trwać to wydarzenie? Od 3 lipca do 3 września 2023, z możliwością zmienienia daty końcowej do dwóch tygodni w obie strony.

Nagrody

  • Jeszcze raz:
    • opowiadanie zostanie wliczone do miesięcznej sumy opowiadań, co oznacza, że:
      1. dwumiesiąc wrzesień-październik zostanie zaliczony wszystkim uczestnikom wydarzenia
      2. dostaną nagrody za to opowiadanie
    • dodatkowo za każde 50 słów opowiadania uczestnicy otrzymają 5 pereł oraz 1 AP

Mam nadzieję, że tego typu wydarzenie będzie Wam odpowiadać, szczególnie, że pewnie pierwszy raz się z czymś takim spotykacie, a tym bardziej na skalę całego bloga. Czekam na zgłoszenia!

Z mokrymi uściskami,
~ Akhifer

FORMULARZ NPC

Imię: Nion
Wiek: 8 lat
Płeć: Samiec
Końcówki: -łem
Orientacja: Biseksualny

Wzór: Ryoukon bekko
Wygląd: Nion jest długim, smukłym samcem o wyjątkowo zakręconych wąsach. Jego płetwy są imponująco długie i płynące w odcieniach żółci. Są delikatne, łagodne, a on sam o nie niezwykle dba. Jego ciało jest zielonkawe z przebłyskami błękitów oraz przyozdobione żółtymi plamkami. Jego oczka mają piękny odcień fioletów. Jego cechą charakterystyczną jest brak prawej płetwy.

Charakter: Nion to bardzo łagodna dusza. Lubi swój spokój i ceni sobie ciszę, jednak nie oznacza to że nie lubi przesiadywać wśród ryb które lubi. Ma poczucie humoru, zaraźliwy śmiech i znikające oczka kiedy jego uśmiech staje się za szeroki. Jest jednak strasznym zadowalaczem innych. Nie umie powiedzieć nie, nie umie się sprzeciwić i preferuje milczenie kiedy pytany jest o swoje zdanie chowając się za opinią innej osoby. Jego oczy zawsze obserwują drugą osobę, analizując i myśląc, notując. Lubi pamiętać banalne szczegóły na temat nowych i starych znajomych. Przy okazji tej analizy i myśli, Nion ma tendencję do myślenia stanowczo za dużo. Czy zrobił gafę? Powiedział coś źle? A może mówił zbyt głośno? Panika, panika, panika. Jak on łatwo panikuje, a w swojej emocjonalności stara się schować przed innymi, uznając to za znak największej słabości. 

Kwalifikacja: Cywil - Ogrodnik
Umiejętności:
Szybkość: 3
Zwrotność: 3
Siła: 2
Wytrzymałość: 2
Suma: 10 AP
Zdolności:
› wygląda bardzo majestatycznie kiedy płynie

Historia: Dużo o Nione mówić się nie da. Młodość miał spokojną, pod okiem mamy, potem pod okiem rodzeństwa, a potem sam. Jakiś czas później przeniósł się do innego zbiornika, albo raczej został przeniesiony. Ludzie wywieźli go gdzieś i wrzucili do rzeki jak niechcianego szczeniaka i… cóż. Reszta to historia, gdyż teraz ma nowe życie w Zbiorniku.

Rodzina: Miał mamę, dużo rodzeństwa, ale cóż. Nie wie gdzie tak właściwie teraz są. Oby tylko byli zdrowi.
Partner: Brak
Dzieci: Brak
Drzewo genealogiczne: Linia Niona

Ciekawostki: Lubi się uśmiechać, zwłaszcza że jego uśmiech jest strasznie zaraźliwy. 

Karma: 5
Osiągnięcia: Brak

Właściciel: Członek bez właściciela

22 czerwca 2023

Od Akhifer CD. Tenebrae'a - "Wszyscy kochają Akhifer" cz.12

Słyszała czasami historyjki o tym, co odwalali Feliks i Tenebrae. Wśród karpi stali się legendą, jeden z najlepszych Jitongów i oddany ławicy Szeregowy byli dla siebie ogromnymi rywalami, choć powodów tego stanu rzeczy nie znał nikt. Sama Akhifer się co najwyżej domyślała, ale jeśli miała rację, cała ta sytuacja była bardziej komiczna niż niepokojąca. O cokolwiek chodziło, postanowiła jednak wbrew swojej naturze wcisnąć nos pomiędzy Feliksa i Tenebrae'a i zobaczyć, co tam się takiego wyprawia.

Zaczęła od Feliksa, karpia, z którym już niejeden raz pracowała, jako że oboje przynależeli do wojska. Mieli za sobą już niejedną rozmowę, przeszli nawet do bardziej prywatnych tematów, więc istniało prawdopodobieństwo, że Feliks cokolwiek jej powie. A przynajmniej było ono większe niż w przypadku Tenebrae'a, z którym spotkania Ferka mogła policzyć na promieniach jednej płetwy.

– Hej – zagadała niespodziewanie czerwonego karpia, który jak tylko ją zobaczył, wyprostował się jakby z dumą, chwaląc się swoimi mięśniami. Czy zawsze był taki... atrakcyjny? – Krążą o tobie plotki w całym Zbiorniku, wiedziałeś?

Skonfundowany wyraz pyszczka samodzielnie odpowiedział na to pytanie, nie potrzebując do tego głosu właściciela.

– Kto by pomyślał, że taka spokojna, grzeczna rybka narobiłaby takiego szumu w Zbiorniku, co? – postanowiła podroczyć się ze zmieszanym samcem. – W życiu bym nie pomyślała, że będę słyszeć o tobie na porządku dziennym przy porannej herbacie. Jak tylko słyszę o akadai szeregowym, wiem, że będzie ciekawa rozmowa.

Gdyby ryby mogły mieć rumieńce, co jest w ich przypadku niemożliwe nawet u karpi z Koi Paradise, bo są to zwierzęta zmiennocieplne, Feliks zapewne zrobiłby się jeszcze bardziej czerwony niż był naturalnie. Akfifer widziała w jego rybich ślepiach, jak zastanawia się, co ma powiedzieć na ten temat, żeby nie brzmiało idiotycznie, albo żeby nie wkopał się jeszcze bardziej. Ewidentnie nie wiedział, o czym samica mówi, choć bardzo chciałby się dowiedzieć, szczególnie skoro to jego dotyczy. Admirał mogła trzymać go w tej niepewności, byłoby to zabawne, tylko że w ten sposób nie dowie się, skąd nieciekawa sytuacja między czerwonym samcem a Jitongiem. Oby tylko nie powstrzymało to Feliksa od przyszłych utarczek z (zapewne ryuu winnym) Tenebrae'em.

– Podobno jest pewne spięcie między tobą a Jitongiem o imieniu Tenebrae? – poddała się w końcu karpica.

– Ach, to – Szeregowy wydawał się odetchnąć z ulgą, jakby to były najmniej niepokojące plotki, jakie mogły wałęsać się po Zbiorniku. – To nic takiego, pani Akhifer, proszę się nie przejmować. Wszyscy wiedzą, że plotki lubią rosnąć w nieopanowany sposób i rzadko pokrywają się z prawdą.

Czyli coś jest na rzeczy, pomyślała do siebie Ferka, ale postanowiła dalej nie naciskać. Bardzo duże prawdopodobieństwo, że od Feliksa nic już więcej nie wyciągnie, a przynajmniej nie sensownego. Czy powinna w takim razie spróbować swojego szczęścia z Brae'em? Nie sądziła, że uda jej się na taki temat pogadać z kimś, kto za towarzystwem nieszczególnie przepada, a z byłą alfą za przyjaznych stosunków nie ma. Być może byłaby go w stanie podejść "na około", ubierając te pogłoski w inne słowa, jakby wykonywała swoją robotę admirała, jednak tej strategii przeszkadzał fakt, że Feliks pod admirałami nie pracował. Pracował pod generałami, zupełnie inną częścią wojska i ciężko by było znaleźć jakiś punkt zaczepienia. Może lepiej się z tym wszystkim przespać, zanim podpłynie się do tej strony tajemniczych plotek. Poza tym będzie mniej podejrzane, jeśli zaczepi Jitonga w innym dniu niż Szeregowego, zamiast od razu po tej rozmowie tam pędzić.


Sen wcale nie pomógł, co spowodowało u Ferki ogromną frustrację. Chciała wiedzieć już, teraz, co się tam dzieje i czy ma to jakikolwiek związek z nią samą, bo jeśli tak to nie chce zostać na boku. Równie dobrze może płynąć całkowicie nieprzygotowana, zdając się na los i własne instynkty. Może coś z tego wyniknie, kto wie.

Więc popłynęła. Prosto do jaskini, w której rezydował Jitong, gotowa zarówno na totalną klapę, jak i niespodziewane zwycięstwo.

– Jitongu? – zapytała w wejściu, nie chcąc wpraszać się do miejsca, gdzie nikogo nie ma, a powinni być. Czarny karp ze srebrzystymi płetwami wypłynął  ze zniesmaczoną mimiką, ewidentnie niezadowolony, że ktoś nawiedza jego święte miejsce. Choć nie mieli zbyt wielu spotkań za sobą, Akhifer już wiedziała, że Tenebrae zawsze tak wygląda, jak ktoś do niego przychodzi.

– Słucham? – Zniesmaczenie w głosie Tenebrae'a z pewnoscią było wyczuwalne w promieniu kilku kilometrów nawet przez najmniej rozumne istoty zamieszkujące Zbiornik. Karp nie lubił gości i starał się bardzo dosadnie to pokazywać całym swoim istnieniem. – Czy to coś ważnego?

I co teraz? Jak powinna go podejść?

– Karpie są zaniepokojone istniejącą sytuacją. – Jako Admirał jej obowiązkiem było chronienie społeczności Zbiornika, więc początek brzmiał dość wiarygodnie. – Coraz więcej jest pogłosek, że ty, najlepszy Jitong, – trzeba trochę pograć emocjami, – jesteś w sporze z jednym z szeregowych. – Chyba nie ugryzła tego za dobrze.

– A co tym karpiom do rzeczy, z kim mam spory?

– Ponieważ jesteś koi o dużych wpływach, dużo oczu na ciebie patrzy, czy tego byś chciał, czy nie. Jeśli wojsko sprawia ci problemy, część rybek może podejrzewać wojsko o negatywne nastawienie względem ciebie, jednak znaczna większość stwierdzi, że to ty jesteś winien i możesz stracić swoją posadę, a w takim przypadku mogą cię równie dobrze zdegradować, co całkowicie pozbawić kwalifikacji.

Tenebrae pomyślał.

– Dalej nie rozumiem, dlaczego sama Admirał do mnie z tym przyszła. Myślałem, że osoby na tak wysokich stanowiskach mają lepsze rzeczy na głowie niż rozwiewanie plotek.

– Nie było nikogo innego dostępnego – skłamała na szybko Ferka.

– Aha. – Jitong nawet nie próbował ukryć znudzenia, choć pod nim starał się schować irytację i podejrzenia. – Dziękuję za informację, poradzę sobie z tą sprawą.

– Zaczekaj! – zatrzymała go karpica. – Możesz powiedzieć, z którym szeregowym masz problemy i dlaczego, żebym mogła się tym odpowiednio zająć. Jako admirał muszę dbać o porządek w wojsku.

– Szeregowi to raczej nie wasza działka, Admirale. Jestem w stanie sam pozbyć się problemu. A teraz proszę wyjść, mam ważniejsze sprawy na głowie niż głupie plotki.

Karp wypchnął Akhifer za wyjście i wrócił do siebie, zajmując się czymkolwiek, co tam miał do robienia. Czyli klapa. Może w końcu dojdzie do sedna sprawy, ale na pewno nie będzie to tak szybko, jak by chciała. Musiała znaleźć inny sposób.

<Feliks? Tenebrae? Ferka kombinuje, jak Was zeswatać xD>

19 czerwca 2023

Od Tenebrae'a CD. Feliksa - "Wszyscy kochają Akhifer" cz.10

Podobno istniał ogień — był czerwoną masą, kotłującą się i miotającą we wszystkie strony, pragnącą pożreć wszystko na swojej drodze. Płomienie, zwały się jego macki, które siały zniszczenie i pozostawiały po sobie czarny pył, „przypominający plankton” — jak to powiedziała mu kiedyś Vi — „tylko że nie przynoszący nikomu pożytku a jedynie stanowiący trupy niegdyś przydatnych przedmiotów”. Podobno istniał ogień — który oprócz zniszczenia siał także ciepło i spokój, który przytulał stworzenia i zapewniał o ich bezpieczeństwu, kiedy te były gotowe mu się oddać. A trawił on nie tylko to, co było dobre, a także niszczył zło. Podobno był zmienny, ale był w jakimś stopniu obiektywny. Podobno też przypominał Feliksa, ale to było jedynie luźną, spontaniczną myślą Brae’go. Myśl ta była fałszywa, albowiem Feliks nie był obiektywny, a prawdę wyznaczała jego przywódczyni.

Myśl ta przez jedną chwilę sprawiła, że poczuł jakiś „płomień”. Nienawiści, rzecz jasna. Nienawiści do ludzi, którzy nie używają własnych rozumów i ślepo podążają za rozkazami innych.

Z jakiegoś powodu nie potrafił rozmawiać z nikim. Był Jitongiem, a zdawało mu się, że najwyższe siły już prędzej zrezygnowałyby ze swoich boskich stanowisk, niżby zgodziły się na faktyczną rozmowę. Informacje przecież Tenebrae potrafił przyjmować, gorzej szło mu ich udzielanie. Gdyby tylko zdołał z nim [Feliksem] porozmawiać, po rybiemu, kulturalnie, może powiedziałby mu coś interesującego. Coś o sobie. Swoim życiu, swojej okropnie żałosnej historii, o jego własnej głupocie i ślepemu zaufaniu wobec innych. Podobnie jak Akhifer dla niego, dla niego Vi była drogowskazem. A potem okazało się, że ona też popełniała błędy i też pozostawiła mu parę nieprzyjemnych niespodzianek. Jitong począł rozważać, czy jego rywal też dostanie coś niechcianego w spadku. Jakiś żal, jakieś poczucie niespełnionej obietnicy, opuszczenia i braku czegoś więcej niż przyjaźni. Braku przewodnictwa — szybko dopowiedział sobie — braku dobrego przykładu.

Może gdyby nareszcie się odezwał, dałby mu powody do odczuwania sympatii w jego kierunku. Usprawiedliwiał tę chęć jedynie zmęczeniem ciągłym konfliktem. Brae po prostu sam chciał zaznać spokoju płomieni w swoim sercu, gdyby mógłby pozostawić niezgodność za sobą. Oczywiście! O co innego mogłoby chodzić? Nic nie przychodziło mu do głowy! To musi być jedyny rozsądny powód. Tfu, jedyny prawdziwy powód. Ale z jakiegoś (nie mniej mądrego) powodu jego ograniczony umysł szukał innych usprawiedliwień, innych możliwości, innych dróg.

— A nie moglibyśmy raz w życiu zająć się sobą? Ciągle ganiamy za Akhifer. Przecież nie jest aż tak interesującą osobą — mruknął w ostatnim przypływie odwagi, a może wręcz strachu na myśl konfrontacji z koi. Wolał spędzić tysiąc samotnych dni na wodorostowej kawie z Feliksem niż na jednej godzinie z Akhifer w czyimś towarzystwie. Jego płetwy zafalowały w przypływie irytacji.

Czy posiada w sobie tylko negatywne emocje?

Nie, chyba po prostu Feliks budzi w nim takie uczucia.

Wywołana w myślach ryba zaczęła obwoływać go nicponiem, twierdzić, że Alfa jest najbardziej interesującą rybą w całym zbiorniku i poza nim, a jeżeli on tego nie widzi to coś tam… Coś tam, coś tam… Bla, bla, bla…

Jego logiczne myślenie (wróć: jego nielogiczne też) wyłączało się, jak tylko usłyszał słowo „Akhifer”. A jak usłyszał je w kombinacji ze słowem „pani”, padały wszystkie pozostałe trybiki w jego mózgu.

<Akhifer, Feliks?>

5 czerwca 2023

Lato w Koi Paradise


Rozpoczęło się lato!

Ciepło, słonecznie, wesoło - no, może nie dla wszystkich, ale myślę, że wielu osobom jeszcze lato kojarzy się pozytywnie. Niestety poza miłymi wieczorami pojawiają się też upalne dni, aż za upalne, nawet dla mieszkańców Zbiornika. Wysoka temperatura i mocne słońce mogą spowodować niebezpieczne oparzenia na grzbiecie, dlatego strzeżcie się powierzchni, kochani. Kwiaty powoli się kończą, ale za to zbliża się okres dostępności owoców.

Bonusy wiosenne:

  • Za każde opowiadanie min. 500 słów, w którym koi pomaga niepełnosprawnemu fizycznie karpiowi, postać otrzymuje 1 AP oraz 10 pereł.
  • Za opowiadanie min. 1000 słów, w którym koi będzie spędzać wolny czas na łonie natury, postać otrzymuje bonus 3 AP i 30 pereł.
  • Za opowiadanie min. 5000 słów, w którym koi odkrywa nowe starożytne ruiny stworzone przez jedne z pierwszych karpi i przeżyje w nich przygodę, postać otrzyma osiągnięcie Archeolog (lato 2023), 6 AP oraz 60 pereł.
Zmiany wiosenne:
  • Upały są niebezpiecznie nie tylko na lądzie; rybom, które za bardzo zbliżają się do powierzchni, grożą oparzenia. 
  • Dzięki przystępnym warunkom w Zbiorniku pojawiła się masa pożywienia. Spora część jest zbierana do magazynów na okres jesienno-zimowy.
  • W Zbiorniku pojawiło się stado rybek mikropędków. Być może znajdą się zainteresowani, którzy chcieliby je rozmnażać. 
  • 2 lipca wypada rocznica powstania ławicy, prawdopodobnie z tej okazji zostanie zorganizowane przyjęcie.
Trzymajcie się chłodno w te upały!
~ Akhifer