30 wrze艣nia 2022

Od Valii - "艢wiat ginie w wodorostach" cz.1

Moja praca by艂a prosta: s艂ucha膰, obserwowa膰, zapami臋tywa膰 i donosi膰. Nie chwal膮c si臋, niekt贸re sprawy zosta艂y utajnione w艂a艣nie przeze mnie, chocia偶 ja by艂am tylko nic nie znacz膮cym informatorem. M贸j szef, starsza ryba o siwych w膮sach sprzedawa艂 informacj臋 kolejnym rybom za dwa razy wi臋ksza cen臋, ni偶 ja od niego dostawa艂am. Czasami przez moj膮 rybi膮 g艂贸wk臋 przechodzi艂y my艣li, aby zacz膮膰 w艂asny interes, przekazywa膰 informacje bezpo艣rednio i zarabia膰 wi臋cej, ale do tego potrzebne by艂y kontakty, a je si臋 zbiera latami, wi臋c maj膮c jedynie marne 4 latka nie mog艂am sobie pozwoli膰 na rzucenie pracy, wy艣mianie szefa i rozpocz臋cie w艂asnego biznesu, bo ten rozpad艂by si臋 po kilku miesi膮cach, a mo偶e i nawet szybciej, gdyby Romulus, m贸j szef chcia艂by da膰 mi popali膰 za moje niewdzi臋czne zachowanie. 

Z samego rana Romulus zaprosi艂 mnie do siebie, aby wyja艣ni膰 mi „wa偶n膮” spraw臋. Trzymaj膮c p艂etwy, 偶e t膮 wa偶n膮 spraw膮, nie b臋dzie moja wpadka przy Koralowcu, wysz艂am z domu, nakarmiwszy wpierw Pirata. Jeszcze p贸艂 roku i ten maluch b臋dzie m贸g艂 wr贸ci膰 do swoich braci, aby atakowa膰 i po偶era膰 inne istotki. Droga nie zaj臋艂a mi d艂ugo czasu, tym bardziej, 偶e przemieszcza艂am si臋 skr贸tami, kt贸re poznawa艂am w dziennych czasach, kiedy nikt nie chcia艂 si臋 mn膮 opiekowa膰. To zabawne, 偶e chocia偶 nie mia艂am czego艣, co ryby nazywali „kochaj膮c膮 rodzinn膮”, to wiedzia艂am o 偶yciu wi臋cej ni偶 ci, kt贸rzy w takich rodzinach si臋 urodzili. I wcale, jakby si臋 mog艂o wydawa膰, ryby takie jak ja, nie chodzi艂y wiecznie nad膮sane, nie ka偶dy by艂 pesymistyczny i nie ka偶dy m贸wi艂, 偶e zaraz przyjdzie 艣mier膰. Widzia艂am ju偶 przed sob膮 kilka rybek ciesz膮cych si臋 偶yciem takim, jakie dostali od losu. Ja za to nale偶a艂am do tych oboj臋tnych istot. Posiadanie rodziny, nie posiadanie – co za r贸偶nica. 

- Cze艣膰, jestem – oznajmi艂am Romulusowi, kiedy pojawi艂am si臋 przed jego domem, a on akurat bawi艂 si臋 w ogr贸dku sprz膮taj膮c przed nadchodz膮c膮 zim膮. Przez moment mnie ignorowa艂. Cierpliwie czeka艂am, a偶 w ko艅cu raczy na mnie spojrze膰. Gdy to zrobi艂, przywita艂 si臋 kiwni臋ciem g艂owy. 

Romulus mia艂 20 lat. Wychowa艂 si臋 na farmie wodorost贸w, gdzie jego rodzice zagin臋li, gdy on mia艂 zaledwie pi臋膰 lat. Wszyscy m贸wi膮, 偶e zgubili si臋 w wodorostach i dostali zawa艂u, poniewa偶 oboje przechodzili przez t膮 sam膮 chorob臋 serca, ale ich syn nie wierzy艂, 偶e mogliby si臋 zgubi膰 na w艂asnej farmie. M贸wi艂, 偶e zostali zabrani przez trupy. Gdy zapyta艂am, czy to jaka艣 zagadka, opowiedzia艂 mi histori臋 tego miejsca.

Wodorosty wyros艂y na gruzach starego zamku, zbudowanego z muszli. Podczas balu, jaki zorganizowa艂a tam bogata rodzina, dosz艂o do tragedii. Kto艣 przyprowadzi艂 rekiny, kt贸re wpad艂y do zamku. Nie tylko rzuci艂y si臋 na ta艅cz膮cych, ale nie艣wiadomie od 艣rodka burzyli budowl臋. Wszyscy zostali pogrzebani w tamtym miejscu, nawet rekiny. Niekt贸rzy ju偶 po偶arci, a niekt贸rzy jeszcze 偶ywi. Ci, kt贸rzy nie zostali po偶arci przez wrog贸w, co noc budz膮 si臋 ze 艣wiata zmar艂ych i w臋druj膮 mi臋dzy wodorostami, w mrocznym ta艅cu, przy d藕wi臋kach s艂abej muzyki. 

Gdyby nie powaga, z jak膮 Romulus opowiada艂 mi t臋 histori臋, uzna艂abym, 偶e ze mnie 偶artuje. Widzia艂am jednak w jego oczach, 偶e wierzy艂 w t臋 histori臋 i wierzy艂 w to, 偶e jego rodzice nie zauwa偶aj膮c p贸藕nej pory, nie zd膮偶yli wr贸ci膰 do domu i zostali zabrani przez martwych. Wtedy ca艂a mroczna atmosfera zosta艂a zdmuchni臋ta jego podsumowaniem: Mo偶e gdyby byli m膮drzejszymi rodzicami, poszed艂bym ich szuka膰.

Po ich zagini臋ciu przeprowadzi艂 si臋 w te tereny, a nast臋pnie do艂膮czy艂 do stada. Tylko tyle wiedzia艂am o jego 偶yciu, nie trudno jednak si臋 by艂o domy艣li膰, 偶e potem 艂apa艂 si臋 ka偶dej mo偶liwej roboty, kt贸ra pozwoli艂a mu na gromadzeniem kontakt贸w, kt贸re w tej chwili wykorzystuje.

- Wi臋c co to za wa偶na sprawa? – zapyta艂am, kiedy wpu艣ci艂 mnie do 艣rodka. 

- S艂ysza艂a艣 o kradzie偶ach w magazynach? – pokr臋ci艂am g艂ow膮. – Nic dziwnego. Od dw贸ch miesi臋cy we wszystkich magazynach znika jedzenie. Sprawa nie jest nag艂a艣niana, aby nie stwarza膰 paniki, w ko艅cu wkr贸tce przychodzi zima i o jedzenie b臋dzie ci臋偶ej znale藕膰. Kto艣 prawdopodobnie zabiera jedzenie z naszego stada i sprzedaje dalej.

- I co z tego? Nie jestem 艣ledczym – po tych s艂owach samiec uderzy艂 mnie w 艂eb ogonem.

- Nie przerywaj – za偶膮da艂.

- Nie ma 偶adnych 艣lad贸w, nikt nic nie wie, nikt niczego nie widzia艂. Masz poj臋ci ile b臋dzie kosztowa艂a jakakolwiek wa偶na informacja na ten temat? – wtedy zrozumia艂am o co chodzi艂o.

- To brzmi jakbym mia艂a si臋 bawi膰 w detektywa.

- Prawie. Masz jedynie pilnie s艂ucha膰 i obserwowa膰 wszystko, co si臋 dzieje przy magazynach, a je艣li dowiesz si臋 czego艣, co mo偶na dobrze sprzeda膰, zap艂ac臋 ci podw贸jnie – po tych s艂owach u艣miechn臋艂am si臋 i od razu skin臋艂am g艂ow膮, zapewniaj膮c, 偶e na pewno si臋 czego艣 dowiem. – A opr贸cz tego, dowiedz si臋 kto jest kochankiem sklepikarza na ko艅cu rafy. Teraz ty – s艂owa na ko艅cu zdaniu oznacza艂y, 偶e teraz by艂a moja kolej podzieli膰 si臋 jakimi艣 informacjami.

- Nauczycielka ze szko艂y podstawowej sprzedaje nielegalnie jakie艣 lekarstwa. M贸wi, 偶e to specjalne zi贸艂ka pozwalaj膮ce zwalcza膰 dolegliwo艣ci zwi膮zane z przepracowaniem. Jej znajomy za偶y艂 wi臋cej ni偶 powinien i wyl膮dowa艂 u lekarza, niby ze z艂amanym ogonem. A opr贸cz tego Marina, ta sprz膮taczka, chodzi na jakie艣 walki rekin贸w – Romulus pokiwa艂 g艂ow膮.

- Zobacz臋, czy komu艣 si臋 to przyda. A teraz wynocha – ponagli艂 mnie p艂etw膮. Po偶egnawszy si臋 wysz艂am z jego mieszkania.

<Leon?>

Powitajmy Vali臋!

Powitajmy nowego karpia w 艂awicy - Vali臋!

Nasza nowa kole偶anka Valia, pracuj膮ca jako Donosiciel, to rybka o bardzo realistycznym spojrzeniu na 艣wiat. Nie patrzy przez r贸偶owe okulary i raczej si臋 na to nie zanosi, ale to nie znaczy, 偶e musimy j膮 od razu odrzuca膰.

Pe艂ny formularz Valii znajduje si臋 tutaj: =KLIK!=

Od Irysahyty - "Oshvald w tarapatach" cz.1

Co skusi艂o ci臋 do do艂膮czenia do grupy poszukiwawczej?

A bo ja wiem. Mo偶na powiedzie膰, 偶e dobre serduszko, ale kto w tych czasach w to wierzy. Chocia偶 w rzeczywisto艣ci nie mam innej wym贸wki, tylko to mi przychodzi do g艂owy.

Zna艂e艣 karpia, kt贸rego mieli艣cie zadanie odnale藕膰?

Ani troch臋, nie mia艂em poj臋cia, kto to jest, poza tym, 偶e jest ca艂kowicie zielony bez 偶adnych odmian. I ma na imi臋 Oshvald. Troch臋 dziwne imi臋, ale hej, ja mam na imi臋 Irysahyta, wi臋c nie mi ocenia膰. Chocia偶 jakbym mia艂 co艣 do powiedzenia przy nadawaniu mi imienia, b艂aga艂 bym rodzic贸w, 偶eby by艂o to co艣 innego, albo chocia偶 samo Irek. Mo偶e ten Oshvald mia艂 to samo. Mo偶e dlatego znikn膮艂.

Nie jeste艣my tu, 偶eby snu膰 jakie艣 domys艂y. Koi znikn膮艂, wszyscy zacz臋li go szuka膰, gdy偶 by艂 cz艂onkiem bractwa i jego najwa偶niejszym przedstawicielem. Niby chodzi艂o o to, by nie straci膰 jedynego cz艂onka, kt贸ry trzyma to bractwo na wodzy. Jednak mimo tylu pog艂osek nie us艂ysza艂am, jak nazywa si臋 to bractwo. Wiesz mo偶e co艣 wi臋cej?

Taaaak, 艣mieszna sprawa, ca艂kiem du偶o dowiedzia艂em si臋 od pozosta艂ych cz艂onk贸w i nie zabronili mi o tym m贸wi膰. Bractwo nazywa si臋 Bractwem Morskiej Przysi臋gi. Dziwnie, co nie? Brzmi jak jaka艣 grupka zak艂adana w dawnych czasach przez dzieciaki. Ale ich przekonania s膮 bardzo ciekawe. Wierz膮, 偶e jeste艣my w stanie osi膮gn膮膰 stan idealnej r贸wnowagi i dzi臋ki temu b臋dziemy mogli oddycha膰 zar贸wno w s艂odkiej wodzie, jak i s艂onej. Poprzysi臋gli sobie osi膮gn膮膰 t膮 r贸wnowag臋 i udowodni膰 swoj膮 s艂uszno艣膰. A tym samym chc膮 skontaktowa膰 si臋 z karpiami, kt贸re 偶yj膮 w morzu. Wierz膮, 偶e tam co艣 jest. Mi jako艣 trudno uwierzy膰, ale co ja tam wiem, jestem tylko prostym rybem.

Faktycznie du偶o wiesz. A jednak powiedzia艂e艣, 偶e nie znasz Oshvalda. Czy informacje o nim zosta艂y przed tob膮 utajone?

W艂a艣ciwie to tak. Ale nie dlatego, 偶e bractwo nie chcia艂o nic m贸wi膰, tylko dlatego, 偶e rodzina sobie nie 偶yczy艂a. Mieli艣my go tylko znale藕膰.

I wam si臋 nie uda艂o.

Jak wida膰.

Ale zamierzacie kontynuowa膰 poszukiwania.

Tak. Kto艣 wpad艂 na jak膮艣 poszlak臋 i zamierzamy si臋 jej chwyci膰 jak robak kamienia. I mam szczer膮 nadziej臋, 偶e uda nam si臋 odnale藕膰 Oshvalda.

<CDN>

Od Romelle - “Odbicia” cz.1

Z艂oty li艣膰 klonu, walcz膮cy od kilku dni z zachodz膮cym w jego tkankach procesem starzenia, w ko艅cu od艂膮czy艂 si臋 od grubej ga艂臋zi drzewa i smagany wiatrem przykry艂 kolejne miejsce na niegdy艣 g艂adkiej tafli Zbiornika. W ci膮gu niespe艂na paru minut w 艣lad za nim posz艂y r贸wnie偶 inne li艣cie, oblegaj膮c brzegi basenu tak szczelnie, 偶e zobaczenie promieni s艂o艅ca, przebijaj膮cych si臋 przez nie od spodu, stawa艂o si臋 prawie niemo偶liwe. Wraz z rozprzestrzeniaj膮cym si臋, niczym wysoko zaka藕na choroba, mrokiem, na cz艂onk贸w 艂awicy spad艂a epidemia realnych schorze艅 pokroju kaszlu listkowego, kt贸ry mimo wyj膮tkowo niepozornej nazwy okazuje si臋 r贸wnie偶 wyj膮tkowo upierdliwym syfem. Wierzcie, nie chcieliby艣cie go z艂apa膰, nawet je艣li mia艂oby wam to zagwarantowa膰 dzie艅 wolnego w znienawidzonej pracy, przy czym dzie艅 w tym przypadku to warto艣膰 r贸wnie sta艂a, co poziom glukozy we krwi osoby z nierozpoznan膮 cukrzyc膮. Ale, ale, na tym jeszcze nie koniec, poniewa偶 trzeba by mie膰 sk贸r臋 aligatora, 偶eby nie odczu膰 gwa艂townego spadku temperatury oraz by膰 zupe艂nie pozbawionym wzroku, aby nie zauwa偶y膰 szpetnych cielsk drapie偶nik贸w, kt贸re coraz pewniej porusza艂y si臋 w pobli偶u grupy koi. Jednak nie dyskryminujmy kr贸tkowzrocznych ryb, w ko艅cu w lokalizacji zagro偶enia du偶o powa偶niejsz膮 rol臋 odgrywa w臋ch, ten z kolei 艂atwo straci膰 po zara偶eniu jedn膮 z atakuj膮cych 贸w rybi narz膮d infekcji. Dodajmy do tego coraz wi臋ksz膮 presj臋 otoczenia na punkcie zbierania zapas贸w w obliczu zbli偶aj膮cej si臋 zimy (jakby wszyscy po lecie sp臋dzonym na le偶eniu brzuchem do g贸ry, dopiero teraz zdali sobie spraw臋, z istnienia takiej pory roku), a tak偶e 艂膮cz膮cy si臋 z tym fakt, 偶e znalezienie ich nie by艂o ju偶 tak szybkie, proste i przyjemne, i otrzymamy pe艂en gar zimnej zupy o nazwie jesie艅.

— Uroczo — mrukn臋艂a pod nosem Romelle, gdy pierwszym, co zobaczy艂a po wyj艣ciu ze swojej norki 23 wrze艣nia, by艂o zbiorowisko przekrzykuj膮cych si臋 ryb r贸偶nego wieku i stanu, st艂oczonych pod wysok膮 drewnian膮 tabliczk膮. Za jej ogonem siedzia艂 Luke niezbyt zainteresowany tym, co dzia艂o si臋 na zewn膮trz, ca艂膮 swoj膮 uwag臋 po艣wi臋caj膮c 艣niadaniu, na kt贸re si臋 wprosi艂. Medyczka zd膮偶y艂a jeszcze zobaczy膰, jak jeden ze starc贸w zbiera mu艂 z dna i bezceremonialnie obsypuje nim m艂odszego samca, zanim obr贸ci艂a si臋 w jego stron臋. — O co chodzi?

Ten, zanim odpowiedzia艂, wepchn膮艂 sobie do ust ostatniego 艣limaka i strzepa艂 z siebie szcz膮tki wodorost贸w, na widok czego 偶y艂ka na czole karpicy zacz臋艂a intensywnie pulsowa膰. Oczywi艣cie w przeno艣ni.

— Kto艣 rozpocz膮艂 odbicia. — Oznajmi艂, a gdy jej mimika ani troch臋 si臋 nie zmieni艂a, popatrzy艂 na ni膮 z niedowierzaniem. — Chyba nie powiesz, 偶e o nich nie pami臋tasz?

Zaprzeczy艂a. Chc膮c nie chc膮c nigdy nie zdo艂a艂a zapomnie膰 tej gry. 

Na czym polega艂a?

Jej zasady by艂y stosunkowo proste. M贸wi膮c w skr贸cie, istnia艂y dwie dru偶yny – 艂owcy i kr臋tacze, chocia偶 nazwy te by艂y do艣膰 p艂ynne. Czasami nazywano ich tak, innym razem zostawali sumami i szczupakami, a jeszcze kiedy indziej szachrajami i szalbierzami. Nie wszyscy wiedzieli, co te s艂owa oznaczaj膮, ale czy to takie wa偶ne? Brzmia艂y fajnie, a to w zupe艂no艣ci wystarczy艂o. Wracaj膮c, ka偶da z os贸b mia艂a w艂asn膮 baz臋, kt贸r膮 musia艂a odbi膰 ryba po przeciwnej stronie planszy, za kt贸r膮 s艂u偶y艂 spory teren znajduj膮cy si臋 przy Parku Ludzi. 呕eby to zrobi膰 nale偶a艂o najpierw odebra膰 atrybut przeciwnika, a nast臋pnie wypchn膮膰 go (wsp贸艂zawodnika – nie, atrybut) poza zajmowan膮 stref臋. Jak mo偶na si臋 spodziewa膰, wygrywa艂a ta dru偶yna, kt贸rej cz艂onkowie zaj臋li wi臋ksz膮 cz臋艣膰 wrogiego terytorium. Karpie do niej nale偶膮ce zyskiwa艂y natomiast wcze艣niej wspomniane atrybuty, kt贸re uda艂o im si臋 zdoby膰, a kt贸re, co nale偶y wspomnie膰, by艂y wyj膮tkowo cennymi dla swoich w艂a艣cicieli przedmiotami, bo tylko ich po艣wi臋cenie umo偶liwia艂o Ci udzia艂 w rozgrywce. Ta zasada wbrew pozorom by艂a solidnie przestrzegana, czego nie mo偶na powiedzie膰 o jakichkolwiek regu艂ach dotycz膮cych bezpiecze艅stwa, je偶eli w og贸le takowe istnia艂y. Aby zdoby膰 emblemat oponenta, mog艂e艣 posun膮膰 si臋 do wszystkiego i nikt nie zwr贸ci艂by na to uwagi.

Samej Romelle, mimo 偶e nigdy nie nale偶a艂a do zbyt towarzyskich koi, zdarzy艂o si臋 dwa, czy trzy razy uczestniczy膰 w odbiciach. Ostatni raz szczeg贸lnie zapad艂 jej w pami臋膰.

Przeciwnikiem samiczki okaza艂 si臋 w贸wczas prawie dwa razy wi臋kszy od niej rybek, elokwentnie m贸wi膮c, niezbyt szczup艂y i r贸wnie empatyczny, co i ona. Z t膮 drobn膮 r贸偶nic膮, 偶e m艂oda Roma mia艂a w sobie przynajmniej tyle og艂ady, by wiedzie膰, 偶e szarpanie, gryzienie i szczypanie nie jest zbyt sportowym zachowaniem nawet jak na standardy tej gry. Gdy wszystko by艂o ju偶 za ni膮, czu艂a si臋 tak obola艂a i upokorzona, 偶e gdyby tylko by艂a w stanie p艂aka膰, podnios艂aby poziom zasolenia wody w ca艂ym Zbiorniku o dobr膮 po艂ow臋, a fioletowooki albo by si臋 do tego przystosowa艂, albo zdech艂.

Koi jednak nie na d艂ugo pozosta艂a mu d艂u偶na. Kolejnego dnia tu偶 po tym zdarzeniu, og艂ada nie powstrzyma艂a jej przed przypadkowym przytrza艣ni臋ciem Wasilowi ogona drzwiami od klasy i zwyzywaniem jego matki na oczach ca艂ej szko艂y. Fakt, mo偶e nie by艂o to zbyt bystre — karp nie skurczy艂 si臋 przez noc i nadal,  gdyby tylko chcia艂, m贸g艂by z 艂atwo艣ci膮 rzuci膰 ni膮 o 艣cian臋 — ale hej, kto nigdy za dzieciaka nie rozwi膮zywa艂 w ten spos贸b konflikt贸w, niech pierwszy rzuci ma艂偶em.

Podsumowuj膮c, czy pami臋ta艂a? Jak mog艂a zapomnie膰! S臋k w tym, 偶e...

— My艣la艂am, 偶e to gra dla narybku. — Podrapa艂a si臋 po boku, zastanawiaj膮c si臋, czy kiedykolwiek w dzieci艅stwie widzia艂a jakiego艣 zainteresowanego ni膮 doros艂ego. Nic nie przychodzi艂o jej do g艂owy. — Wyj膮tkowo brutalna i raczej ma艂o wychowawcza, ale nadal dla dzieci.

— Podrasowano troch臋 zasady i zwi臋kszono stawk臋, z reszt膮, co ja b臋d臋 m贸wi艂, sama zobacz. — wskaza艂 p艂etw膮 w stron臋 tabliczki, pod kt贸r膮 panowa艂 wci膮偶 ten sam t艂ok. — Chyba zwolni艂o si臋 troch臋 miejsca.

— Nie wida膰 — stwierdzi艂a, wychwytuj膮c w pl膮taninie cia艂 pyszczki wszystkich ryb, kt贸re rzuci艂y jej si臋 w oczy poprzednio i kilka ca艂kowicie nowych. — Mam za to wra偶enie, 偶e jest ich wi臋cej.

Wbrew temu, co powiedzia艂a, w tym samym momencie oderwa艂a si臋 od drzwi i podp艂yn臋艂a do zebranych. Luke do艂膮czy艂 do niej chwil臋 p贸藕niej, przepychaj膮c si臋 mi臋dzy pozosta艂ymi karpiami, z kt贸rych ka偶dy chcia艂 by膰 jak najbli偶ej obiektu. Natomiast zainteresowanie nim stale ros艂o, przypadkowi przechodnie zatrzymywali si臋, by zobaczy膰, co wywo艂a艂o takie poruszenie, a ci, kt贸rzy byli tutaj wcze艣niej, widz膮c to, nie zamierzali opu艣ci膰 swoich miejsc, tym samym bezustannie nap臋dzaj膮c to b艂臋dne ko艂o.

Zlokalizowanie siostry i droga do niej, cho膰 kr贸tka, przysporzy艂a mu wiele nerw贸w, a gdy w ko艅cu uda艂o mu si臋 przystan膮膰 obok, zobaczy艂, 偶e jej wzrok zawis艂 na jednym konkretnym fragmencie tekstu i nie przesuwa si臋 dalej. Przeczyta艂 go, mimo 偶e b臋d膮c od 艣witu na p艂etwach, zdo艂a艂 zrobi膰 to ju偶 z dobre cztery razy. Wci膮偶 robi艂o to samo wra偶enie, wydawa艂o si臋 tak surrealistyczne, 偶e a偶 艣mieszne. Karpie mog艂y od razu uzna膰 ca艂e og艂oszenie za 偶art i wr贸ci膰 do swoich obowi膮zk贸w, szybko o nim zapominaj膮c. Z drugiej strony ka偶dy lubi czasem pomarzy膰, nawet je艣li s膮 to marzenia przepe艂nione dziecinn膮 naiwno艣ci膮, nic nas one nie kosztuj膮, nie ma w nich te偶 nic gro藕nego, a zawsze jest cie艅 szansy na to, 偶e oka偶膮 si臋 prawdziwe. Romelle musia艂a my艣le膰 podobnie, poniewa偶 pierwsze zdanie, kt贸re wypowiedzia艂a, gdy wreszcie sko艅czy艂a czyta膰, brzmia艂o:

— Kogo na to sta膰?

<CDN>

29 wrze艣nia 2022

Od Tenebrae'a CD. Feliksa - "Wszyscy kochaj膮 Akhifer" cz.6

Brae p艂yn膮艂 obok Feliksa w kierunku kryszta艂owni. To  — czyli kierunek wyprawy — by艂 chyba jedyn膮 rzecz膮, o jak膮 nie m贸g艂 si臋 z nim k艂贸ci膰. Kryszta艂y znajdowa艂y si臋 tylko w jednym miejscu.

Chocia偶, kto wie, mo偶e znalaz艂by jaki艣 w ruinach 艣wi膮tyni? B艂yskotki przecie偶 wykorzystuje si臋 do rozmaitych cel贸w, a jitong m贸g艂 by膰 pewny, 偶e z pewno艣ci膮 jaki艣 amator przyzywania duch贸w zostawi艂 tam niejeden amulet. 

Wspomnienie pracy przypomnia艂o mu o jutrzejszym obowi膮zku nauczyciela pisma. Wiadomo, kto艣 musi tym bachorom pokaza膰, jak przesta膰 kre艣li膰 p艂etwami takie bazgro艂y, ale na my艣l, 偶e to on ma by膰 tym kim艣, zrobi艂o si臋 mu s艂abo. Jego zm臋czenie zwi臋kszy艂o si臋 o jakie艣 pi臋膰dziesi膮t procent a pomys艂 uprzykrzenia 偶ycia Feliksowi wyda艂 si臋 mniej pi臋kny. By艂 pewien, 偶e zaraz przep艂ynie mu przed oczyma ca艂e 偶ycie, ale wtedy poczu艂 mocne szturchni臋cie.

To Feliks uderzy艂 go p艂etw膮, i chocia偶 Brae w pierwszym odruchu zamierza艂 go zaatakowa膰, to wyobrazi艂 sobie miny swoich uczni贸w, kt贸rzy w zdziwieniu obserwuj膮 ich niezdrowo spokojnego nauczyciela wdaj膮cego si臋 w b贸jk臋. Co powiedzieliby ich rodzice?

— S艂uchasz mnie? Dotarli艣my na miejsce. Lepiej znajd藕 co艣 naprawd臋 dobrego — oznajmi艂 koi, wprowadzaj膮c Tenebrae’go w jeszcze wi臋ksze podenerwowanie, po czym wp艂yn膮艂 do 艣rodka. 

Brae teatralnie westchn膮艂, na co dooko艂a wzburzy艂a si臋 chmara b膮belk贸w. Nast臋pnie jitong pop艂yn膮艂 艣ladami towarzysza, uwa偶nie rozgl膮daj膮c si臋 na boki.

Kamyk, kamyk, kamyk. A teraz Feliks pokazuje (uwaga) kamyk, krzycz膮c: co s膮dzisz o nim? Gdyby bywa艂 tu cz臋艣ciej to mo偶e by wiedzia艂, 偶e w jaskini echo roznosi si臋 naprawd臋 dobrze i je偶eli nie chcesz przyprawi膰 nikogo o zawa艂, lepiej nie podno艣 g艂osu. 

— Mo偶e by膰. Ale preferowa艂bym jaki艣 bardziej wyj膮tkowy, bo po taki to mogliby艣my do zbieracza p贸j艣膰 — swoim najbardziej zdegustowanym g艂osem skomentowa艂 Brae.

Feliks zaproponowa艂 jeszcze kilka innych b艂yskotek, a jitong, prosz膮c bog贸w o dobre wczucie si臋 w gust Akhifer, wybra艂 b艂臋kitno-bia艂y.

Kiedy oboje wyp艂yn臋li z kryszta艂owni, obskoczy艂a ich dw贸jka donosicieli. Jeden, koloru szarawego, wygl膮da艂 na zm臋czon膮 偶yciem ryb臋, kt贸ra najch臋tniej roz艂o偶y艂aby si臋 na dnie zbiornika. Drugi, czerwono-r贸偶owy w co艣 przypominaj膮cego pr臋gi, weso艂o p艂ywa艂 dooko艂a, a jego kolorowe oczy zachowywa艂y si臋 jeszcze bardziej dziko ni偶 p艂etwy. Podczas gdy jego starszy towarzysz na widok p艂yn膮cej dw贸jki od razu przybra艂 pewnie dystans, ten widocznie najch臋tniej przytuli艂by si臋 zar贸wno do Feliksa, jak i Brae (bardzo zniesmaczonego widokiem m艂odzika). 

— To ty jeste艣 tym, kto dokona morderstwa? — spyta艂 si臋 Feliksa, kt贸ry zdecydowanie bardziej przypomina艂 typ wojownika. Gdy ten pokr臋ci艂 w prote艣cie g艂ow膮, donosiciel widocznie zamierza艂 zawr贸ci膰 si臋 do Brae. Przerwa艂 mu jednak wy偶szy rang膮 zwiadowca. 

— Przyszli艣my zebra膰 informacj臋 i potwierdzi膰 b膮d藕 obali膰 plotki, kt贸re ostatnio powsta艂y — gdy m贸wi艂, utworzone b膮belki wydawa艂y si臋 tak ospa艂e jak on sam. — Podobno Pan Brae zamierza obali膰 nasz膮 alf臋, i skoro temat wzbudza zainteresowanie, powinni艣my si臋 czego艣 dowiedzie膰 — mo偶na by艂o 艣mia艂o za艂o偶y膰, 偶e starszy nie po艣wi臋ca ju偶 swojej pracy 偶adnej pasji.

— Spraw膮 podobno ma zainteresowa膰 si臋 wojsko! — m艂ody si臋 wydziera艂. — M贸wi膮, 偶e sama alfa zamierza zg艂adzi膰 Tenebrae’a!

<Feliks/Akhifer?>

Od Nirimi - "Jesienne troski"

W prawie ca艂kiem zakryt膮 kolorowym dywanem li艣ci tafl臋 b臋bni艂 lekki deszcz. Ciemne chmury, zakrywaj膮ce s艂o艅ce chyl膮ce si臋 ku horyzontowi, sprawia艂y, 偶e woda wydawa艂a si臋 ciemna i lekko m臋tna. Woda by艂a ju偶 odczuwalnie zimniejsza, zw艂aszcza w por贸wnaniu do tego, jak ciep艂a by艂a jeszcze ze dwa tygodnie temu... W ca艂ym Zbiorniku panowa艂 do艣膰 smutny nastr贸j, zmieszany jednak z zadziwiaj膮c膮 determinacj膮 wszystkich karpi, by zdoby膰 wystarczaj膮co du偶e zapasy na ch艂odn膮 por臋 roku. Nie wszyscy jednak zachowywali si臋 dok艂adnie tak samo. Wszystkie koi, przynajmniej w oczach Nirimi, dzieli艂y si臋 aktualnie na trzy grupy.  

Przedstawiciele grupy pierwszej to byli ci typowi Zbieracze, kochaj膮cy zbiera膰 najr贸偶niejsze przedmioty, w tym wypadku kolorowe li艣cie, goszcz膮ce nad ich g艂owami. Do tej grupy najcz臋艣ciej nale偶a艂y koi do艣膰 m艂ode, niekiedy jeszcze narybek. Do grupy pierwszej Nirimi przypisywa艂a, rzecz jasna, r贸wnie偶 wszystkich Zbieraczy. Niekiedy tylko oni i karpie jeszcze ucz膮ce si臋 w szkole, potrafili doceni膰 dywan li艣ci nad ich g艂owami. Szamanka czasem widywa艂a ich szukaj膮cych li艣ci o jakim艣 specjalnym kszta艂cie, czy rzadkim odcieniu oran偶u, czy szkar艂atu. Zaj臋cie to, by艂o jednak do艣膰 niebezpieczna, z racji czyhaj膮cych na koi powietrznych drapie偶c贸w. Z drugiej strony, czego si臋 nie robi dla powi臋kszenia swojej kolorowej kolekcji?  

Druga grupa by艂a t膮, do kt贸rej Szamanka wlicza艂a stanowcz膮 wi臋kszo艣膰 karpi. Dok艂adniej m贸wi膮c, koi z tej grupy by艂y troch臋 ponure i przygn臋bione, przez to, 偶e nadesz艂a zimniejsza i bardziej nieprzyjemna pora roku, ale nie narzeka艂y te偶 jako艣 bardzo. Po prostu zbiera艂y zapasy i troch臋 narzeka艂y na zimn膮 pogod臋. Do tych karpi Nirimi r贸wnie偶 zalicza艂a siebie sam膮.  

Trzecia grupa by艂a chyba najmniej lubianym przez Nirimi ugrupowaniem. Te ryby wiecznie albo zrz臋dzi艂y na zimn膮 pogod臋, albo lata艂y po sklepach i wykupowa艂y wszystko do ostatniego strz臋pka wodorostu, tak jakby zapowiedziano trwaj膮c膮 z pi臋膰 lat co najmniej, strasznie mro藕n膮 zim臋.  

W艂a艣nie, zima. To, 偶e w najbli偶szych tygodniach mia艂a nadej艣膰 najzimniejsza pora roku, nie u艣miecha艂o si臋 Nirimi coraz bardziej z ka偶dym dniem. Od jakiego艣 czasu czu艂a bowiem, 偶e co艣 si臋 szykuje, po prostu pod艣wiadomie odczuwa艂a, 偶e ta zima b臋dzie inna ni偶 wszystkie. Bia艂o-czarna koi podejrzewa艂a, 偶e by膰 mo偶e pragn膮 skontaktowa膰 si臋 z ni膮 duchy natury i j膮 ostrzec, czy co艣 w tym stylu. Z drugiej jednak strony, mo偶e to zwyczajne zm臋czenie dawa艂o o sobie zna膰... Ostatnio Nirimi mia艂a o wiele wi臋cej pracy ni偶 zwykle, o wiele wi臋cej koi przychodzi艂o do niej, by pomog艂a im porozwi膮zywa膰 ich problemy. A by艂y to problemy najr贸偶niejsze - od skar偶enia si臋 na za zimn膮 temperatur臋 wody, poprzez skargi na to, 偶e wodorosty w ogr贸dku zmarnia艂y i nie wygl膮daj膮 ju偶 tak dobrze jak wcze艣niej, po narzekanie na za kr贸tkie dni.  

I chocia偶 karpie prosz膮ce, o cho膰by te d艂u偶sze dni, dzia艂a艂y na nerwy naszej Szamance, ta wiedzia艂a, 偶e sama sobie taki los zgotowa艂a, przyjmuj膮c t臋 posad臋. A jednak w艂a艣nie teraz, jesieni膮, Nirimi w duchu cieszy艂a si臋 z tego, jak膮 profesj膮 si臋 zajmuje. Koniec ko艅c贸w bowiem, bogata jest teraz o now膮 wiedz臋 i g艂臋bsze zrozumienie tego, jak inne koi postrzegaj膮 zmian臋 pory roku. Ona sama w ko艅cu, rozumia艂a, 偶e ka偶da rzecz, kt贸ra dzieje si臋 w przyrodzie, ma jaki艣 pow贸d. Owszem, bia艂o-czarna Szamanka i tak od czasu do czasu ponarzeka, ale jednak i tak zawsze ma 艣wiadomo艣膰, 偶e wszystko idzie dobrze, z woli tych na g贸rze. Podsumowuj膮c wi臋c, troch臋 si臋 niepokoi艂a, ale by膰 mo偶e niepotrzebnie. W ko艅cu gdyby dosz艂o co do czego, o wiele mniej przerazi艂aby si臋 srog膮 zim膮, ni偶 ca艂kowitym brakiem tej pory roku. 

<Koniec>

26 wrze艣nia 2022

Od Akahity CD Leona - "Woda by艂a ciep艂a" cz.3

Kiedy jeste艣 niczym innym jak miern膮 ryb膮, po艣r贸d niezmierzonych po艂aci w贸d, 艣wiat zaczyna ci臋 czasami nudzi膰. W ko艅cu co wi臋cej trzeba rybie, ni偶 tylko p艂ywa膰 w k贸艂ko, bezmy艣lnie omijaj膮c ro艣linki pn膮ce si臋 z dna ku jasno艣ci s艂o艅ca. Jednak jakie偶 to z艂udne, jakie nieistotne, kiedy nikt poza tob膮 nie zna twoich my艣li. 

Akahita obr贸ci艂a si臋 na bok, jej oczy powoli rozklei艂y si臋. 艢wiat za oknem, jak na letni膮 pogod臋 przysta艂o, zaczyna艂 ju偶 艣wita膰 i mieni膰 si臋 艣wiat艂em zdeformowanym przez wod臋. Ziewn臋艂a. Nakarmili j膮 wczoraj, wyspa艂a si臋. Mo偶e to nie by艂 najgorszy spos贸b aby rozpocz膮膰 swoje 偶ycie, albo jak膮艣 jego cz臋艣膰. Kto wie na ile tu zabawi i czy w og贸le si臋 zadomowi. Jednak od podr贸偶y nale偶a艂o czasem odpocz膮膰. Mo偶e p贸艂 roku. To nie by艂 z艂y pomys艂. Jesie艅 i zima potrafi膮 by膰 doskwieraj膮co nieprzyjemne podczas podr贸偶y, a bro艅 艣wi臋ty smoku przez zap艂yni臋ciem w tak膮 pogod臋 do s艂onych w贸d. 艢mier膰 gwarantowana. 

Wsta艂a. Nie lubi艂a wegetowa膰 za d艂ugo, de facto kto jak kto, ale nie ona! Wyp艂yn臋艂a z pokoiku, 艣cieraj膮c ostatnie resztki snu z powiek. 

—Witaj. Dzi臋kuj臋 za nocleg — ziewn臋艂a kiedy mija艂a gospodarza. Ten tylko za艣mia艂 si臋.

—G艂odna?—

—Jak rekin. — jej 艂uski zab艂yszcza艂y delikatnie kiedy s艂o艅ce owin臋艂o je w sw贸j pob艂ysk. Zajrza艂a ku g贸rze. Ka偶da ryba mog艂a sobie na to pozwoli膰. W ko艅cu pod wod膮 nie by艂o mo偶liwo艣ci, 偶e straci si臋 wzrok patrz膮c na ten wymys艂 wszech艣wiata oferuj膮cy im 艣wiat艂o ka偶dego dnia i nocy. Ponownie zosta艂a nakarmiona, a z kultury i dobrotliwo艣ci serca zap艂aci艂a hojniej ni偶 wskazywa艂a nale偶no艣膰.

Odetchn臋艂a. Woda by艂a ciep艂a, tak spokojnie owija艂a cia艂o swoimi delikatnymi falami, jakby ko艂ysa艂a kwil膮ce niemowl臋 do snu. Otacza艂a woni膮 lata, chocia偶 i to pewnie za jaki艣 czas pop艂ynie z nurtem w niepami臋膰. Akahita powoli macha艂a p艂etwami. D艂ugie dni beztroskich podr贸偶y dobiega艂y ko艅ca, dosta艂a kawa艂ek w艂asnej pod艂ogi i chocia偶 na chwil臋 do艂膮czy艂a do ma艂ej spo艂eczno艣ci w zbiorniku. I nie by艂oby w tym nic z艂ego, gdyby nie jej ci膮g艂a potrzeba do robienia czegokolwiek.  Mo偶e dlatego wybra艂a takie a nie inne stanowisko. Ale czy to wa偶ne. Nie wi膮za艂a przysz艂o艣ci z nikim i  niczym, nie na d艂u偶sz膮 met臋, gdy偶 rybie serce by艂o z艂udne. Jak pokocha to ca艂膮 sob膮, a jak straci, po raz kolejny to b臋dzie to niewyobra偶alny cios. Poza tym jest niezale偶na, silna, nie potrzebuje nikogo poza w艂asnym g艂osem po艣r贸d ruchliwych fal rzek! Prawda?

Chwila odpoczynku jednak nale偶a艂a si臋 ka偶demu. Wi臋c Akahita dryfowa艂a z miejsca na miejsce, podziwiaj膮c okolic臋, a偶 rozpozna艂a kierunek, z kt贸rego przyby艂a. A wraz z nim domek pewnego wariata z wid艂ami. Odetchn臋艂a. Obieca艂a mu co艣, je艣li pami臋膰 jej nie zawodzi艂a. Kr贸tkie przewr贸cenie oczami i prychni臋cie wobec nie pomy艣lunku przesz艂ej sobie. Nie dobrze dla podr贸偶nika by艂o by膰 winnym komukolwiek cokolwiek. Nawet je艣li to mia艂a by膰 tylko jaka艣 g艂upia opowie艣膰 o przygodach. 

— O! Akahita! — bez sekundy zawahania ciemo艂uskowy samiec wystartowa艂 w jej kierunku. Odetchn臋艂a ostatni raz. — Ayy.. To ja mia艂em znale藕膰 ciebie! Co tu robisz? —

—Przep艂ywa艂am niedaleko. Wpad艂am wype艂ni膰 obietni... —

—O! No tak. Mia艂a艣 opowiedzie膰 mi o drapie偶nikach! — ryba ucieszy艂a si臋 wyra藕nie. Jest tu a偶 tak nudno, 偶e opowie艣ci o zmierz艂ych przygodach, s膮 tak ekscytuj膮ce? 

—Tak.. Tak... imi臋. Nie przedstawi艂e艣 mi si臋, taka by艂am zaspana. — wprosi艂a si臋 do jego zadbanego ogr贸dka. 

—Ah. Leon jestem! — pochwyci艂 jej p艂etw臋 zanim zd膮偶y艂a zareagowa膰 i potrz膮sn膮艂 ni膮 intensywnie. — Zawsze mi艂o widzie膰 nowe osoby w zbiorniku. Chcesz co艣 do jedzenia? Nie mam za wiele, ale co艣 zawsze si臋 znajdzie dla go艣ci. O! Tak w og贸le to jakie stanowisko przyj臋艂a艣? Planujesz zosta膰 na d艂ugo? Jak tak to polecam tak膮 knajpk臋. — Akahita wy艂aczy艂a si臋 na chwil臋. Co jaki艣 czas uda艂o jej si臋 odpowiedzie膰 na jakie艣 pytanie, ale co celu swoich odwiedzin jeszcze nie dotar艂a. Dobrze, 偶e jest w miar臋 cierpliwa, bo w przeciwnym wypadku ju偶 dawno wrzeszcza艂aby na t膮 gadu艂臋. Tak to tylko s艂ucha艂a w wymownym milczeniu, jak jej towarzysz rozwija si臋 i rozlewnie przedstawia jej zbiornik w postaci opis贸w i s艂贸w. Ale mo偶e w ko艅cu si臋 uda?

<Leon?>

19 wrze艣nia 2022

Od Svitaja - "Papierowe samoloty" cz.2

Lekcja odbywa艂a si臋 jak zwykle bardzo 偶ywo i w miar臋 ciekawie, chocia偶 by艂o to przede wszystkim zas艂ug膮 narybku. Dzieciaki ci膮gle zadawa艂y pytania, mniej lub bardziej zwi膮zane z lekcj膮, a Svitaj stara艂 si臋 odpowiada膰 z werw膮, nawet gdy czasem stawa艂o si臋 to m臋cz膮ce. Zosta艂 jednak w ko艅cu zagi臋ty, gdy jeden z dzieciak贸w postanowi艂 zada膰 bardzo prywatne pytanie (co w klasie Svitaja by艂o norm膮, ale to konkretne pytanie nigdy si臋 nie pojawi艂o).

– Panie Svitaju, czy b臋dzie mia艂 pan dzieci?

Karp spojrza艂 na malca, kt贸ry zada艂 to pytanie. Bob. Ch艂opak znany ze swoich nietypowych i niezwi膮zanych z lekcj膮 pyta艅, na kt贸re zawsze si臋 odpowiada艂o i wychodzi艂a z tego bardzo inteligentna rozmowa. Tym razem Svitaj jednak wystraszy艂 si臋 odpowiedzi. Bob lubi艂 przeci膮ga膰, dopytywa膰 si臋 o szczeg贸艂y i nie rozumia艂, 偶e w niekt贸rych przypadkach nie wypada si臋 tak wtr膮ca膰. A je艣li nie otrzymywa艂 odpowiedzi na pytanie, zaczyna艂 bardzo si臋 burzy膰.

– Trudno stwierdzi膰 na tym etapie – odpowiedzia艂 wymijaj膮co doros艂y karp.

– Ma pan problemy z dziewczyn膮?

– Bob, po pierwsze, to s膮 bardzo prywatne pytania i nie wypada ich zadawa膰 osobie, z kt贸r膮 nie jest si臋 bliskim przyjacielem. A po drugie, nie mam dziewczyny.

– Ale jak to? Czasem widuj臋 pana, jak chodzi pan z jak膮艣 karpic膮.

Biednego Svitaja zatka艂o. Nie by艂 pewien, jak mo偶e w bezpieczny spos贸b kontynuowa膰 t膮 konwersacj臋, wi臋c dla wszelkiego spokoju postanowi艂 zby膰 ciekawskiego karpika.

– Bob, o takich rzeczach nie m贸wi si臋 publicznie. Musz臋 poprosi膰 ci臋 o zako艅czenie tematu. B臋d臋 od teraz ignorowa膰 wszelkie pytania dotycz膮ce mojego 偶ycia mi艂osnego.

Szarawy karpik przysiad艂 naburmuszony na ziemi, niech臋tny do dalszego uczestnictwa w lekcji. Nagle zrobi艂o si臋 nieprzyjemnie, atmosfera strasznie si臋 napi臋艂a i reszta lekcji, szcz臋艣liwie w miar臋 kr贸tka, min臋艂a wype艂niona tylko monologiem Svitaja na temat kilku gatunk贸w malutkich, jadalnych ryb.

Po sko艅czonej lekcji narybek pop艂yn膮艂 na przerw臋, z wci膮偶 niezadowolonym Bobem na czele, a Svitaj pozosta艂 w sali. Na dzisiaj zaj臋cia mu si臋 sko艅czy艂y, m贸g艂 pop艂yn膮膰 do domu, ale p贸ki co nie mia艂 na to si艂y. Za bardzo my艣la艂 nad tym nieprzyjemnym tematem, o kt贸rym wspomnia艂 jego ucze艅. Ze wzgl臋du na swoj膮 orientacj臋 nawet nie pr贸bowa艂 marzy膰 o dzieciach, ale widz膮c rodzic贸w z u艣miechem odbieraj膮cych swoje pociechy ze szko艂y, czasem po prostu nie m贸g艂 si臋 powstrzyma膰. Wyobra偶a艂 sobie, jak wraz ze swoim partnerem odbieraj膮 w艂asnego urwisa ze szko艂y, jak maluch w drodze do domu opowiada im o wszystkim, co robi艂 z kolegami i jak sp臋dzaj膮 razem wieczory, graj膮c w gry lub po prostu si臋 wyg艂upiaj膮c. Kto by pomy艣la艂. Svitaj, karp, kt贸ry ma z dzie膰mi do czynienia na co dzie艅, marzy o jeszcze jednym bachorze. Wida膰 taki mia艂 instynkt macierzy艅ski. W rodzinie on by艂by mam膮.

W ko艅cu mi臋towa ryba opu艣ci艂a sal臋 wyk艂adow膮 i uda艂a si臋 do domu, mo偶e przy okazji zahaczaj膮c bardzo szerokim 艂ukiem o hacjend臋 swojego kumpla, 偶eby naje艣膰 si臋 troch臋 sfermentowanych owoc贸w. Ma prawo, jest doros艂y.

<CDN>

10 wrze艣nia 2022

Od Akhifer - "Moja ma艂a pami膮tka" cz.1

Wszystkie swoje historie, jakie mi si臋 przydarzaj膮, owijam wok贸艂 bycia alf膮. Jestem zm臋czona, bo jestem alf膮. Uciekam od 艂awicy, bo jestem alf膮 i chc臋 odpocz膮膰. Mam obowi膮zki, bo jestem alf膮. Ale przecie偶 nie jestem tylko alf膮. Jestem te偶 c贸rk膮, siostr膮, kole偶ank膮. Mam prywatne 偶ycie, nawet je艣li nie jest go tak du偶o jak u innych. Mam swoje marzenia, pragnienia, potrzeby, kt贸rych wbrew temu, co o sobie m贸wi臋, wcale tak bardzo nie spycham na drugi plan. Mo偶e moje 偶ycie nie jest tak lu藕ne jak takiego Sprz膮tacza, ba, nie pami臋tam, kiedy ostatnio wykonywa艂am sw贸j zaw贸d Stra偶nika. Ale nie jestem uwi臋ziona w byciu alf膮. I oto jedna z historii pokazuj膮cych t膮 drug膮 stron臋, kt贸ra nie jest powi膮zana z byciem alf膮.

Dobra, wzi臋艂am urlop w pracy, ale to liczy si臋 zar贸wno stanowiska alfy, jak i Stra偶nika. I wcale ten urlop nie by艂 taki ci臋偶ki do wzi臋cia. Szczeg贸lnie z now膮 twarzyczk膮 w艣r贸d starszyzny, kt贸ra by艂a na tyle mi艂a i wyrozumia艂a, 偶e widzia艂a te moje przys艂owiowe wory pod oczami. My ryby nie mamy wor贸w, ale spojrzenie te偶 potrafi wiele powiedzie膰, tak wi臋c najukocha艅sza pani Klaudia pu艣ci艂a mnie wolno w 艣wiat, z powrotem do ukochanej rodzinki, za kt贸r膮 mi si臋 nieco st臋skni艂o. Nieco bardzo, szczerze m贸wi膮c. Z ch臋ci膮 zobaczy艂abym u艣miechni臋ty pyszczek Miyony, tej ma艂ej zo艂zy i pos艂ucha艂a wyzywania mamy, jak to ona nie musi si臋 stara膰, 偶eby utrzyma膰 to wszystko w porz膮dku, a ojciec b臋dzie jej tylko przytakiwa艂, nie chc膮c wszczyna膰 k艂贸tni. I tylko ja si臋 odezw臋 na ten temat, 偶artuj膮c, 偶e z obecnym stanowiskiem by艂abym spokojnie w stanie im za艂atwi膰 jakiego艣 pomocnika. Ach, rozmarzy膰 si臋 idzie. Na szcz臋艣cie to marzenie wyj膮tkowo 艂atwo spe艂ni膰.

Wp艂yn臋艂am po cichu do rodzinnego domu, w kt贸rym mieszka艂am a偶 do zostania alf膮. Nie mog臋 nawet wyrazi膰, jak bardzo t臋skni艂am za tymi kamiennymi 艣cianami wyrytymi dawno temu przez pr膮dy wodne. Za w膮skimi korytarzami, w kt贸rych ledwo mie艣ci艂y si臋 dwa koi 艣redniej wielko艣ci. Za 艣wietlikami s艂odkowodnymi uwi臋zionymi w ma艂ych klatkach, by o艣wietla艂y nor臋. Zawsze mi ich by艂o troch臋 偶al, ale one nie zdawa艂y si臋 cierpie膰. W ko艅cu urodzi艂y si臋 w takich warunkach.

Pierwsza zauwa偶y艂a mnie Michelle, moja mama, jak zwykle przerzucaj膮ca r贸偶ne bibeloty i od艂amki z k膮ta do k膮ta, bo jej robota nie wymaga艂a du偶ej frekwencji. Nie pami臋tam, kiedy ostatnio widzia艂am, 偶eby si臋 tak ucieszy艂a.

– Akhifer! Moja ukochana Ferka! – zawo艂a艂a, podp艂ywaj膮c do mnie i chwytaj膮c m贸j pyszczek w p艂etwy. Na czole mia艂a pojedyncz膮 czerwon膮 plam臋 w kszta艂cie li艣cia, a poza tym by艂a ca艂a bia艂a, niczym per艂a. Dlatego by艂a taty najcenniejsz膮 pere艂k膮. – Jak ja ci臋 dawno nie widzia艂am, kochanie! Jaka艣 ty wyko艅czona. Co ta profesja alfy ci robi… Nie martw si臋, matka si臋 tob膮 zajmie. Zaraz dostaniesz herbat臋, a teraz p艂y艅 do Lagroo, bo 藕le si臋 czuje. Na pewno ucieszy si臋 na tw贸j widok.

Tata 藕le si臋 czuje. Akhifer nawet nie dziwi艂o to stwierdzenie, jej ojciec zadziwiaj膮co cz臋sto chorowa艂. Przynajmniej wed艂ug Michelle by艂o to bardzo cz臋sto, Ferka za to mia艂a teori臋, 偶e on w艂a艣ciwie ca艂y czas jest chory i czasem mu si臋 pogarsza. Ale rodzice nie chcieli si臋 przyzna膰, 偶eby ich dziewczynki nie p艂ywa艂y zmartwione. Tak w艂a艣nie wygl膮da艂a rodzicielska mi艂o艣膰.

Karpica pop艂yn臋艂a do ma艂ego pokoiku, kt贸ry nie zmieni艂 si臋 ani troch臋 odk膮d opu艣ci艂a domostwo. Lagroo nie znosi艂 zmian, kt贸re mog艂yby zak艂贸ci膰 jego chi. Ojciec le偶a艂 brzuchem do do艂u na wodorostowym 艂贸偶ku i mia艂 zamkni臋te oczy. C贸偶, nie zamkni臋te, nie w sensie rozumianym przez ludzi. By艂y po prostu przy膰mione, na艂o偶y艂a si臋 na nie b艂ona, kt贸ra od strony 艣pi膮cej rybki niezwykle mocno rozmazywa艂a 艣wiat dooko艂a, co pozwala艂o na spokojne spanie. Ruchu wody nie da艂o si臋 jednak odgrodzi膰 i moje nag艂e wp艂yni臋cie do pokoju obudzi艂o 艣pi膮cego Lagroo.

– Och. To ty.

– To ja! – za艣mia艂am si臋, rozk艂adaj膮c p艂etwy jakbym pokazywa艂a siebie na jakim艣 show. – Widz臋, 偶e znowu le偶ysz w 艂贸偶ku. Jak si臋 czujesz?

– Bywa艂o lepiej.

Ach ten tata. Nigdy nie by艂 fanem rozm贸w, a teraz wyra藕nie chcia艂 mie膰 艣wi臋ty spok贸j, w ko艅cu przerwa艂am mu sen. Ale wiedzia艂am, kto na pewno ucieszy si臋 na m贸j widok i b臋dzie mia艂 mas臋 rzeczy do opowiedzenia. Wparowa艂am niezapowiedziana do pokoju odgrodzonego glonami, gdzie na ziemi wala艂y si臋 oszlifowane kamyki, a pod sufitem wisia艂a masa narz臋dzi zawieszonych na sznurkach. Czerwona karpica przebywaj膮ca w 艣rodku podskoczy艂a i obr贸ci艂a si臋 gwa艂townie, wyci膮gaj膮c przed siebie kamienne ostrze do rycia kszta艂t贸w w kamieniu.

– Fercia!! – zawo艂a艂a Miyona jeszcze g艂o艣niej od mamy i rzuci艂a mi si臋 z u艣ciskami na szyj臋. Oczywi艣cie nie pozosta艂am d艂u偶na.

<CDN>

4 wrze艣nia 2022

Jesienne Wyprzeda偶e

Jesienne Wyprzeda偶e

A c贸偶 to? Pan z Inwentarza postanowi艂 pozby膰 si臋 zalegaj膮cych w magazynie 艣mieci i wystawi艂 je na sprzeda偶! Wszystko to jest dost臋pne dla karpi i mo偶e zosta膰 kupione niemal od razu! Podobno te przedmioty nie pojawi膮 si臋 ponownie ju偶 przez d艂ugi czas... A mo偶e i nigdy.

Zasady

Poni偶ej znajduje si臋 spis przedmiot贸w, kt贸re mo偶na kupi膰 podczas Jesiennych Wyprzeda偶y wraz z opisami, w jaki spos贸b dzia艂aj膮 oraz cen膮. Przedmioty te nie s膮 i nigdy nie b臋d膮 dost臋pne na sta艂e w g艂贸wnym sklepie Inwentarza. Po wykupieniu przedmiot zostanie wykre艣lony z wydarzenia i nie jest ju偶 dost臋pny.

Wyprzeda偶e trwaj膮 do 20.10.2022.

Nagrody

Ksi臋ga Kwalifikacyjna (0)

Pozwala na otrzymanie jednej dodatkowej kwalifikacji, niezale偶nie, jak膮 koi ju偶 posiada. Tyczy si臋 to nawet czerwonych kwalifikacji.

Cena: 500 pere艂


Lecznicze li艣cie (1)

Wylecz膮 z ka偶dej choroby bez potrzeby wizyty u ryby z kwalifikacj膮 medyczn膮.

Cena: 160 pere艂


Niemo偶liwe pier艣cienie (1)

Dzi臋ki tym pier艣cieniom koi mo偶e po 艣mierci zosta膰 przemienione w smoka nie posiadaj膮c wystarczaj膮cej ilo艣ci karmy.

Cena: 1200 pere艂


Maski identyfikacji (0)

Ryba mo偶e zmieni膰 jeden z punkt贸w formularza (wygl膮d + zdj臋cie, charakter, imi臋, p艂e膰) bez potrzeby pisania opowiadania.

Cena: 450 pere艂


Kryszta艂y bogactwa (0)

Te kryszta艂y pozwalaj膮 otrzyma膰 jednorazowo bonus "+10 pere艂 co 50 s艂贸w" przy podsumowaniu.

Cena: 280 pere艂


Rybacki haczyk (1)

Po napisaniu opowiadania na awans karp nie musi czeka膰 na decyzj臋 艂awicy, tylko zostaje natychmiastowo awansowany.

Cena: 310 pere艂

3 wrze艣nia 2022

Jesie艅 w Koi Paradise

Rozpocz臋艂a si臋 jesie艅!

Wiecie, ta pora roku, gdzie li艣cie robi膮 si臋 kolorowe, dojrzewaj膮 owoce, na polach pusto, a niekt贸re dzieci szykuj膮 swoje stroje na Halloween. A przynajmniej szykowa艂y. Jesie艅 jest bardzo pracowitym okresem, gdy偶 nasza 艂awica musi zebra膰 zapasy na ca艂膮 zim臋. Oczywi艣cie nie jest to prostym zadaniem, dlatego nie tylko Zbieracze si臋 tym obecnie zajmuj膮. Teraz, gdy Koi Paradise przesz艂o ma艂膮 renowacj臋, mog臋 Was troch臋 zach臋ci膰 do pisania w mniej konwencjonalny spos贸b... Stosuj膮c bonusy sezonowe! :)

Bonusy jesienne:

  • Za ka偶de opowiadanie min. 500 s艂贸w, w kt贸rym koi zbiera zapasy na zim臋 dla ca艂ej 艂awicy, te koi otrzymuje bonus 1 AP i 10 pere艂. Jako zapasy licz膮 si臋: jedzenie, materia艂y medyczne, 
  • Za opowiadanie min. 1000 s艂贸w, w kt贸rym koi boryka si臋 z jesiennymi zmianami (przymrozki, coraz ni偶sze temperatury, opadaj膮ce do wody li艣cie, itp.), te koi otrzymuje bonus 2 AP i 30 pere艂.
  • Za opowiadanie min. 5000 s艂贸w, w kt贸rym zostan膮 zawarte jesienne tematy, koi otrzyma osi膮gni臋cie Kolorowe Listki (jesie艅 2022), 5 AP oraz 100 pere艂.
Zmiany jesienne:
  • Rybom w 艂awicy grozi zara偶enie si臋 kaszlem listkowym. Objawia si臋 pojawieniem g臋stego p艂ynu na skrzelach utrudniaj膮cego oddychanie. Chora ryba musi zg艂osi膰 si臋 do kogo艣 z kwalifikacj膮 medyczn膮, inaczej grozi jej 艣mier膰.
  • Temperatury staj膮 si臋 coraz ni偶sze, a tafla Zbiornika zasypywana jest li艣膰mi od strony brzeg贸w.
  • Drapie偶niki poluj膮 coraz bardziej zaciekle, nale偶y uwa偶a膰 na tafl臋 Zbiornika!!

1 wrze艣nia 2022

Podsumowanie sierpnia

Witajcie, moje najukocha艅sze duszyczki!

Sko艅czy艂 nam si臋 sierpie艅, najbardziej leniwy z dotychczasowych miesi臋cy. Ale by艂 ku temu pow贸d: zrobili艣my sobie ma艂e wolne, w sierpniu nie by艂o obowi膮zku napisania opowiadania (zosta艂o to ustalone na Discordzie, dlatego warto tam by膰 lub chocia偶 odzywa膰 si臋 na czacie, 偶ebym wiedzia艂a, 偶e tam r贸wnie偶 Was informowa膰), a te rybki, kt贸re napisa艂y w sierpniu, z kolei nie maj膮 obowi膮zku pisa膰 we wrze艣niu. Prawdopodobnie b臋dziemy sobie robi膰 takie wolne kiedy tylko zauwa偶臋 bardzo ma艂膮 aktywno艣膰 w艣r贸d u偶ytkownik贸w, by nikt si臋 nie stresowa艂, 偶e ma miesi膮c do zaliczenia. Tak, mo偶e si臋 to sko艅czy膰 tym, 偶e zasady zaliczania miesi臋cy zostan膮 zmienione, ale to zostanie stwierdzone po d艂u偶szym czasie.

Nowo艣ci

Nie wydarzy艂o si臋 na Koi du偶o, aczkolwiek zosta艂y zmienione zasady nieobecno艣ci (wcale nie dlatego, 偶e sama alfa ich nie bra艂a pod uwag臋). Od teraz nieobecno艣膰 mo偶na bra膰 ci膮gle, dalej do max. 3 miesi臋cy, ale je偶eli kto艣 odzywa si臋 tylko po to, by zg艂osi膰 nieobecno艣膰, a poza tym nie uczestniczy w 偶yciu 艂awicy, zostaje on wyrzucony bez mo偶liwo艣ci powrotu.
Zosta艂y te偶 dodane informacje, kiedy zostaje odebrany punkt karmy oraz kiedy mo偶na zg艂osi膰 nieobecno艣膰.

Ilo艣膰 s艂贸w

  1. Leon wyl膮dowa艂 na pierwszym miejscu, napisawszy 642 s艂贸w w jednym opowiadaniu.
  2. Feliks drugi, maj膮c na koncie r贸wno 200 s艂贸w w jednym opowiadaniu.

Bonusy

Mistrzem miesi膮ca zosta艂 Feliks, otrzymuj膮c 2 z 3 g艂os贸w. Potrzebuj臋 znale藕膰 jak膮艣 dobr膮 stron臋 na g艂osowania... Dodatkowy bonus za bycie administracj膮 otrzymuj膮 Akahita i Akhifer i wcale nie pisz臋 tego po to, by mie膰 spis wszystkich nagr贸d w jednym miejscu.

Nieobecno艣ci

  1. Tenebrae na cz臋艣ciowej nieobecno艣ci, aczkolwiek je偶eli we wrze艣niu nic nie napisze, otrzyma pierwsze upomnienie.


Tak jak napisa艂am u g贸ry, sierpie艅 by艂 miesi膮cem wolnym od opowiada艅 i my艣l臋, 偶e wszystkim przyda艂a si臋 ta przerwa. Dlatego licz臋, 偶e we wrze艣niu pojawi si臋 chocia偶 po jednym opowiadanku od ka偶dego, kto wci膮偶 jest zobowi膮zany do pisania. 呕ycz臋 Wam wszystkim duuuuu偶o weny!

~ Akhifer