Historia

Nasza historia jest niepewna, przekazywana z ust do ust przez karpie, które starały się cokolwiek pamiętać. Nie wiemy na pewno, skąd się wzieliśmy ani w jaki sposób staliśmy się ławicą Koi Paradise. Nie wiemy, kto zorganizował pierwszą społeczność, o ile miała ona jakiegokolwiek przywódcę. Nie wiemy, czy takich jak my jest więcej. Istnieje jednak wersja naszej historii, najbardziej wiarygodna i najszerzej znana, która została zapisana na kamiennych tablicach, byśmy nigdy jej nie zapomnieli. A brzmi ona tak...

◊ ◊ ◊

Zbiornik, który wcześniej zamieszkiwaliśmy, niegdyś stanowił całkowicie zwyczajne jezioro, do tego o wiele mniejsze niż w obecnych czasach. Nad tym jeziorem ludzie zbudowali duży, w pełni kwadratowy budynek. Przywieźli do niego wyhodowane karpie koi, obce dla tutejszej fauny, i trzymali je w sztucznie wybudowanych zbiornikach, karmiąc je jakimś wyprodukowanym przez siebie pożywieniem. Często wlewali do wody dziwnie pachnącą substancję, niektóre osobniki łapali i sprawiali im ból wyprostowanymi haczykami, które nazywali "igłami". Wtedy koi zaczęły się zmieniać. Z początku nie były to znaczące zmiany, wykluwające się osobniki nabierały nowych umaszczeń, różnych kształtów płetw, osobliwych długości wąsów, a nawet niespotykanych kolorów oczu, które z każdym pokoleniem zdawały się coraz inteligentniejsze. Nie patrzyły już tak tępo w przestrzeń, tylko obserwowały, podążały za ruchem innych ryb i zaglądających do nich ludzi. Dla dwunożnych stworzeń te zmiany nie miały żadnego znaczenia i wciąż do wody wlewali coraz to bardziej zróżnicowane płyny, a karpiom podawali kolejne zastrzyki. Wtedy oprócz inteligentnych oczu pojawiały się inteligentne umysły.

Koi zaczęły rozumieć. Zaczęły pojmować, co się dzieje z nimi oraz dookoła nich. Więcej, zaczęły pamiętać twarze ludzi, ich głosy, szczegóły bardziej zaawansowane niż wbudowane genetycznie "gdzie i o której porze pojawia się jedzenie". Wiedziały, których ludzi unikać, bo są źli i zadają ból, a wiedzę tą przekazywały innym członkom ławicy. Z początku porozumiewały się ruchami płetw, jednak z czasem ich organizmy wykształciły zdolność wytwarzania dźwięków, coś niespotykanego u wszystkich ryb, coś, co wydawało się niemożliwe. Gama dźwięków była dość zróżnicowana, każdy karp brzmiał po swojemu, chociaż zestaw wydawał się taki sam dla wszystkich osobników. Z pomocą nowo wytworzonego narządu głosu koi komunikowały się jeszcze lepiej, rozmawiały ze sobą, przekazywały sobie jeszcze więcej informacji.

Zmiany w organizmie nie pozostały tylko w strefie trudno zauważalnej. Płetwy otrzymały giętkość i sprawność nigdy wcześniej nie widywaną u zwierząt wodnych. Teraz karpie mogły chwytać przedmioty, podnosić je i nawet wykorzystywać. Na tym poziomie inteligencji przypominały kruki, co było ogromnym posunięciem do przodu w ewolucji ryb.

Niestety, gdy tylko ludzie zauważyli, co tak naprawdę dzieje się z ich obiektami doświadczalnymi, zaczęli wykradać pojedyncze osobniki, które nigdy już nie wracały. W społeczeństwie koi rozpowiadane było, że te karpie były torturowane, rozcinane, by dwunogi mogły zobaczyć, co zadziało się w środku ich ciał. Nikt jednak nie był pewien, ile jest w tym prawdy, a szerzące się pogłoski siały strach w sercach ryb.

Pewnej nocy coś się zmieniło. Pojawił się hałas, czerwone światła, ludzie biegali dookoła w panice. Karpie koi zbiły się ciasno w kulę, czekając na rozwój wydarzeń. Szeptały między sobą, teraz dużo bardziej zaawansowanym językiem niż jakieś kruki. Rozglądały się dookoła oczami błyszczącymi inteligencją porównywalną z ludzką. Nasłuchiwały rozwiniętymi narządami słuchu, co dzieje się dookoła nad taflą ich zamkniętego zbiornika, aż nagle w jednej ze ścian otworzyła się dziura. Przez nią zaczęła uciekać woda, ciągnąc za sobą całą ławicę w czarne czeluścia tajemniczego otworu.

Wszyscy trafili do innego, o wiele, wiele większego i jaśniejszego Zbiornika, w którym pływały różne, dzikie gatunki ryb, żyły też inne zwierzęta i niemal wszędzie rosły rośliny. Stare koi były przerażone tą zmianą i pozostały przy otworze, z którego wypłynęły. Młode jednak, zainteresowane nowym światem, wyruszyły na eksplorację i poznanie otoczenia, w którym teraz miały mieszkać. Inteligentne karpie zdołały przystosować się do życia w nowym środowisku i wspólnymi siłami założyły ławicę, której nadano nazwę Koi Paradise.

◊ ◊ ◊

Ile prawdy, a ile fikcji jest w tej opowieści, nigdy się nie dowiemy. Jedynym dowodem jej autentyczności była tajemnicza dziura w Starym Zbiorniku, w obecnych czasach już zagrzebana, bez możliwości odkopania, która rzekomo miała prowadzić do laboratorium. Jest jednak część historii, którą znamy na pewno, a tyczy się ona podziału ławicy Koi Paradise i tego, jak Lazurowe Jezioro stało się naszym nowym domem. A historia ta brzmi tak...

◊ ◊ ◊

Przez kilka długich lat ławicą Koi Paradise rządziła niezbyt poradna, aczkolwiek zaufana i rzetelna samica o imieniu Akhifer. Jej rządy były... specyficzne, jednak trudno tu było mówić o zaniedbywaniu obowiązków czy nadużywaniu uprawnień. Większość osób, choć narzekała, nie widziała potrzeby zmiany alfy, gdyż przecież żyło im sie całkiem nieźle.

W trakcie rządów Akhifer, pod jej zapływanym nosem utworzyło się nowe Bractwo Kryształowego Księżyca, którego przywódczynią była niejaka Vivierith. Karpica ta miała bardzo żelazną płetwę i lubiła mieć rzeczy po swojemu. Posiadała rozległą wiedzę, w tym na temat, jak powinno się rządzić, przez co wiedziała, że rządy Akhifer są mało przyszłościowe. Chciała zapewnić Koi Paradise przyszłość, upewnić się, że wszystkie możliwości zostaną wykorzystane, zamiast zamiatać je pod przysłowiowy dywan. Rozpowiadając swoje zdanie, zyskiwała coraz więcej sprzymierzeńców, gotowych poprzeć ją w wojnie o tron. Bractwo Kryształowego Księżyca posiadło w ten sposób potężną siłę przebicia.

Większość spodziewała się wojny domowej, szykowali broń, zbierali zapasy. Aż w końcu doszło do konfrontacji Vivierith z Akhifer i... alfa po prostu oddała swoje stanowisko. Co więcej, w późniejszym okresie wydawała się przeszczęśliwa, że tego dokonała. Vivierith natomiast wprowadziła swoje własne rządy i o ile faktycznie technologia znacząco się rozwinęła, pojawił się również niebezpieczny podział. Najpierw według poziomu wykształcenia, a potem według ubarwienia łusek. Zmartwieni tym stanem rzeczy wyznawcy starej alfy zaczęli organizować kontratak. Chcieli zawalczyć o swój dom, jednocześnie prosząc Akhifer, by ponownie została alfą, by ich wsparła i poprowadziła. W ich oczach była po prostu lepsza, a by ją przekonać, obiecali pozostać u jej boku jako jej doradcy, by nie musiała podejmować ważnych decyzji sama.

Szczęśliwie do żadnej wojny nie doszło, a Akhifer zdołała przekonać popierające ją karpie, by zamiast walczyć i zabijać się nawzajem, część ławicy, która woli ją za alfę, wyniosła się ze Starego Zbiornika na nowe tereny. Podróżnicy zapewniali o istnieniu przepięknego, rozległego jeziora, w którym uciekinierzy mogli się bezpiecznie osiedlić, zapominając o utarczce, która doprowadziła do rozłamu. Mówili właśnie o Lazurowym Jeziorze, które obecnie zamieszkujemy.

◊ ◊ ◊

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz