13 października 2021

Od Akhifer - "Błagam, nawet alfa miewa dość" #2

Dzień jak co dzień. Chyba cud, że Akhifer nie dostawała myśli samobójczych, słysząc o wszystkich problemach tego świata, o tragediach biednych rybek i o braku możliwości nawiązania kontaktu z jakąkolwiek inną ławicą. Stres, który przeżywała każdego dnia, z pewnością złamałby każdego innego, ale ona jakoś utrzymywała się z dala od zdradliwych skał tego znienawidzonego stanowiska. Żyła. To już samo w sobie było cudem. Jednym z naprawdę niewielu, jakie miała okazję doświadczyć. 

— Diabli to! — zawołała, wyrzucając kamienne liczydło w górę. — Znowu straty w pożywieniu. 

Każdego dnia coraz trudniej było wykarmić całą ławicę. Niektóre ryby zaczęły samodzielnie dbać o wyżywienie, ale nie wszystkie były tak uzdolnione albo skłonne do pracy. A poza tym to nie wystarczało, by zachować jedzenie dla pozostałych. Wciąż byli tacy, co głodowali. Niech to diabli! 

Nie było kogo się poradzić, nie było kogo zapytać. Nie było doradców, którzy wsparli by zapracowaną alfę. Nie miała ona żadnego partnera, z którym mogłaby dzielić trudy rządzenia stadem ciężkich do zadowolenia ryb. Była tylko ona. Ale czy tak nie miał każdy przywódca? Był zawsze sam, na nikogo nie mógł w pełni liczyć, musiał myśleć za wszystkich. Na tym miejscu stały tylko osoby o silnej woli, zdolne przetrwać taką presję. Akhifer chyba do nich należała. Chyba. 

Aczkolwiek powoli zaczynała w to wątpić. 

<CDN>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz