Zastrzelę go jak psa, Brae sukiego syna!
Zapytacie pewnie, co też pokierowało
Tym mężnym bohaterem, by zakrzyknął śmiało
Słowa, tak rozsądne, a przy tym tak chwytliwe
Powiem szczerze, Moim Mili, nie wiem zupełnie
Czy to zresztą ważne? Gdybyście wszak słuchali
Uważnie, niczym odgłosu rosnącej trawy
Morskiej rzecz jasna, nie usłyszelibyście nic
Bowiem Feliks, dostojny bratek kędzierzawy
Powiedział to jedynie w duchu, po kielichu
Dodając przy tym prędko: Ach, gdybym tylko miał...
Kałasznikowa, och, och tak, Kałasznikowa
Tylko to się liczy w miernym świecie drzew i hub
Śliskich jak mydło płetw i ciężkich, rybich dup
Co by tylko siedziały w pałacach z korala
Popijały wodę i zajadały plankton
Albo suchy chleb rzucony im przez rybaków
Co to za życie, pytam?! Co za straszny czas?!
Wróćmy do rzeczy i zapytajmy o przyszłość
Małą, dzielną rybkę, która to chce zmienić świat
Rybko, mała rybko, czemuż ty jesteś rybką?
Czemuś ty smutna, czemu oczka Twoje puste,
A twe kroki ku zagładzie tak zamaszyste
Poderwij zakosa, rozczłamże siwowąsa
Bo trza obudzić się z marazmu ultraszybko
Odważna, lecz słaba, szybka, lecz śliska, rybko.
Nim wybuchnie wegetacja roślinna, a słoń
Swoimi promieniami ogrzeje Wasz Zbiornik
Nadejdzie wojownik, u boku swego dzierżąc
Własnymi płetwami, zdobyty, utrzymany
Kałasznikow, Kałasznikow, Kałasznikow... hej!
<CDN>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz