25 marca 2023

Od Vivierith CD. Akhifer - "Alfa - czyli dwie strony jednego dramatu" cz.2

Szepty o rozłamie ławicy dotarły w końcu do uszu Vivierith, ciężko jednak powiedzieć, by karpica się tym jakkolwiek przejęła. Czy wolałaby powstrzymać zwolenników Akhifer od odejścia ze Zbiornika? Owszem, opuszczanie bezpiecznego zakątka wydawało jej się idiotycznym pomysłem. Ale jeszcze durniejsze byłoby walczenie z rebelią, która stanowi całkiem sporą część ławicy. Sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby planowali ją obalić, ale rozłam? To było ponad nią. Jeżeli ci idioci pragną umrzeć, szukając dla siebie domu poza Zbiornikiem, ich sprawa. Najważniejsze, że nie powinno to wywołać wojny domowej, która mogłaby zagrozić bezpiecznej posadzie Vivierith. Nie powinno. Ale zawsze warto się zabezpieczać na wszelki wypadek.

Vivi zatrudniła odpowiednie ryby, by wyłapywały dla niej co ciekawsze informacje. Kto zamierza odejść, dokąd planują się udać, kto ma być przywódcą tej nowej zgrai i inne plotki, które mogą coś wnieść do ogólnego obrazu sytuacji. Chociaż nie planowała im przeszkadzać w przygotowaniach - przynajmniej dopóki nie staną się zbyt podejrzani albo głośni - chciała za wszelką cenę wiedzieć, co robią. Za pomocą wystarczająco opłaconych rybek dowiedziała się nawet, gdzie organizowane są spotkania rebeliantów. Czuła się bezpiecznie z tą wiedzą, wiedziała doskonale, gdzie uderzyć, jeżeli nadejdzie taka potrzeba. A z każdym kolejnym szeptem miała wrażenie, że ta potrzeba planuje w każdej chwili wykiełkować.

Dla alfy wszystko było bardzo wyraźne: ławica stanowiła piękny ogród, o który trzeba było bardzo dbać, by nie zalęgły się w nim chwasty. Każdy niechciany osobnik zostawał wyrywany z korzeniami i wrzucany do pudła, by nie rozsiewał swoich nasion. Jednak gdzieś głęboko pod ziemią rosły rośliny niezauważalne z powierzchni, rośliny niechciane, stanowiące dość niebezpieczne dla ogrodu chwasty. Na razie się chowały - i słusznie, bo gdy tylko pokażą pierwsze źdźbła, Vivierith postara się, by każde z nich zostało skutecznie usunięte. Niestety, korzenie rosną za głęboko, by je wykopać, ale cierpliwości. Jeżeli nie będą dostawały słonecznego światła, w końcu padną i zgniją, stając się pożywką dla pięknych, chcianych kwiatów. Rith była bardzo cierpliwa, a także ostrożna i uważna. Niech się tylko pokażą. Niech tylko ośmielą się wyłonić swoje puste łby.

Vivierith miała swoją własną grupę zaufanych powierników, z którymi mogła się naradzać. Akhifer wcale nie była lepsza. Naprawdę, co karpie widzą w tym zadufanym w sobie bananie, który nie potrafił nawet wysłuchać swoich poddanych, kiedy jeszcze obejmował stanowisko alfy?

– A więc? – zapytała, spodziewając się jak najszybszej odpowiedzi. Jej powiernicy powinni mieć już opracowany plan, podczas gdy ona zbierała informacje.

– Nie możemy pozwolić im odejść. Ryby, które zostaną, stwierdzą, że mogą naruszać granice i nic im za to nie grozi.

– A jeśli karpie, które wyruszyły poza granice Zbiornika, wrócą i przyniosą niebezpieczną chorobę, oskarżą prawdopodobnie alfę, najwyższa alfo.

Samiec nie mówił źle. Mogą oskarżyć Vivierith o zaniedbanie jej obowiązków i zaczną się zamieszki, a do tego trzeba będzie opanować epidemię.

– Z drugiej strony – zauważył powiernik numer 3 – jeśli spróbujemy powstrzymać wszystkich rebeliantów od opuszczenia Zbiornika, jest o wiele większa szansa, że wywołamy... nieprzyjemną atmosferę, jeżeli wiecie, towarzysze i najwyższa alfo, o czym mówię. Z tego wychodzi, że żadna z możliwości nie jest dobra dla naszej alfy. Pozostaje nam tylko wybrać mniejsze zło.

– I tym mniejszym złem jest, jak się obawiam, puszczenie rebelii wolno.

Po sali rozniosły się pomruki, zwolennikom Vivierith nie podobała się ta opcja. Woleli, by rebelianci zostali ukarani. Alfa jednak już dawno oswoiła się z myślą, że w tym wypadku nie ma sensu walczyć, ale jej towarzysze nie byli jeszcze gotowi się poddać.

– Przede wszystkim pozbyłbym się Akhifer. To ona najpewniej stoi za tą całą rebelią, tylko udawała, że grzecznie oddaje stanowisko – rzucił zwolennik numer 4.

– Niezupełnie widzę sens w takim działaniu, aczkolwiek faktem jest, iż nie możemy tej teorii wykluczyć. Zgadzam się natomiast, że pozbycie się Akhifer uspokoiło by Zbiornik i zaburzyło podstawy rebelii. Wszyscy tu zgromadzeni wiemy przecież, że Akhifer bierze w tym udział.

– Nie wymawiaj przy mnie imienia tego przejrzałego banana. – Numer 4 udawanie splunął na podłogę, jednocześnie dobitnie uderzając płetwą o stół. Wielu zwolenników Vivierith nie znosiło poprzedniej alfy czysto dla zasady. Bo była kiedyś alfą. Bo nie radziła sobie tak dobrze jak najwyższa Vivierith.

Ciemna karpica słuchała z uwagą zagorzałych rozmów i rozmyślała jak najlepszy plan.

<Akhifer?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz