Roz艂am 艂awicy. Nowa, ale stara alfa. Wyprowadzenie si臋 na nowe, nieznane tereny. Wszystko to brzmia艂o jak jaki艣 dziwny sen, chocia偶 nim nie by艂o. Akhifer by艂a ju偶 na niejednym spotkaniu, pomaga艂a szykowa膰 zapasy, omawia艂a ze swoimi nowymi doradcami, w jaki spos贸b zabezpieczy膰 podr贸偶nych. Mieli kilka r贸偶nych plan贸w, by m贸c dzia艂a膰 niezale偶nie od sytuacji. Ferka jednak czu艂a si臋 z tym wszystkim nieswojo. Mia艂a zosta膰 alf膮, jednak od lat nieprzerwanie zajmuje stanowisko stra偶nika. Nikt inny nawet nie stara艂 si臋 o kwalifikacj臋 admira艂a, cho膰 sta艂a ona otworem. Stra偶niczka widzia艂a w tym idealn膮 okazj臋, by w ko艅cu sta膰 si臋 kim艣 wartym mienia alfy. Skoro nikt inny nie chce awansowa膰, to ona to zrobi.
Na pocz膮tku szuka艂a wsparcia u najbli偶szych przyjaci贸艂. Uwa偶ali jej pomys艂 za bardzo dobry, tym bardziej, 偶e samica mia艂a spore do艣wiadczenie zar贸wno w wojsku, jak i w dowodzeniu. Nast臋pnym krokiem byli doradcy. Oni oczywi艣cie podchodzili do sprawy bardziej logicznie, staraj膮c si臋 przedstawi膰 swojej prawie-alfie plusy i minusy jej nowego planu.
– Obawiam si臋, 偶e Vivierith nie zgodzi si臋 na tw贸j awans, pani Akhifer. – Szary samiec z bia艂ym trzecim okiem siedzia艂 pod 艣cian膮, chowaj膮c si臋 przed promieniami s艂onecznymi, jakby by艂 wampirem. – Pami臋tajmy, 偶e za tob膮 nie przepada.
– Wed艂ug prawa 艂awicy to 艂awica decyduje, czy kto艣 zas艂uguje na awans – Ferka wyci膮gn臋艂a swoj膮 najlepsz膮 kart臋.
– Teoretycznie. A praktycznie wiemy, jak wygl膮da w艂adza Vivierith.
– Vivierith interesuje si臋 tylko tym, co chce i co jej zagra偶a – wtr膮ci艂 si臋 kolejny karp. By艂 bia艂y z paroma okr膮g艂ymi czarnymi plamami na ciele i stanowi艂 jeden z najwi臋kszych g艂os贸w rozs膮dku. – Z jednej strony awans Akhifer mo偶e by膰 dla niej problemem, z drugiej za艣, bior膮c pod uwag臋, jak du偶o ryb wci膮偶 przepada za star膮 alf膮, jeszcze wi臋kszym problem stworzy nie pozwolenie jej na zaj臋cie stanowiska Admira艂a, pomimo decyzji wi臋kszo艣ci.
– Nikogo nie obchodzi decyzja wi臋kszo艣ci, gdy mowa o wrogu politycznym – rzuci艂 agresywnie szary karp, po czym opu艣ci艂 miejsce spotka艅, jakby nie chcia艂 s艂ucha膰 ju偶 tych bredni.
S艂owa te, jak i reakcja samca, zasadzi艂y niepok贸j w jednokomorowym sercu Akhifer. Nie wolno by艂o si臋 jednak poddawa膰, szczeg贸lnie gdy s膮 tacy, kt贸rzy na ciebie licz膮.
[---]
Cho膰 niekoniecznie si臋 tego spodziewa艂a, wzrost aktywno艣ci karpicy w 偶yciu 艂awicy spowodowa艂 powi臋kszenie si臋 grona zwolennik贸w, przekonuj膮c nawet tych, kt贸rzy uwa偶ali Vivierith za lepsz膮. W ich oczach Akhifer dalej nie nadawa艂a si臋 na alf臋, ale admira艂? Jak najbardziej. By艂a bardzo pomocna, sp臋dza艂a wi臋kszo艣膰 dnia na str贸偶owaniu, stawia艂a wyra藕ne granice, kt贸re cho膰 nie wszystkim si臋 podoba艂y, by艂y na tyle jasne i logiczne, 偶e nie by艂o powodu si臋 z nimi k艂贸ci膰. Ferka by艂a nawet skora do wsp贸艂pracowania z obecn膮 alf膮 oraz s艂uchania jej polece艅, jednak 偶adnych wytycznych nigdy nie dostawa艂a. Nie chcia艂a sama si臋 narzuca膰, wi臋c skupi艂a si臋 na pomaganiu bezpo艣rednio 艂awicy, co stanowi艂o strza艂 w dziesi膮tk臋.
Szczeg贸lnie ciekawie zrobi艂o si臋, gdy inni Stra偶nicy zacz臋li sami z siebie podporz膮dkowywa膰 si臋 poleceniom 偶贸艂tej samicy. Nie musia艂a ich do niczego przekonywa膰, wystarczy艂o powiedzie膰, a Stra偶nik od razu p臋dzi艂 wykona膰 rozkaz. W siedzibie Stra偶nik贸w zrobi艂o si臋 g艂o艣no, wielu z nich ju偶 teraz po kryjomu nazywali Akhifer Admira艂em. To tytu艂owanie pozostawa艂o w 艣cianach siedziby, byle nie dotar艂o do uszu alfy. Nawet wierni wyznawcy Vivierith nie szeptali na zewn膮trz, szanuj膮c niepisane zasady Stra偶nik贸w.
A偶 w ko艅cu nadszed艂 ten wielki dzie艅. Stra偶niczka Akhifer odwa偶y艂a si臋 z艂o偶y膰 wniosek na podniesienie kwalifikacji do rangi Admira艂a, maj膮c nadziej臋, 偶e przejdzie to do og艂oszenia publicznego, zamiast znikn膮膰 z dna Zbiornika w niewyja艣niony spos贸b. Na szcz臋艣cie Vivierith albo nie mia艂a nic do powiedzenia, albo mia艂a na tyle oleju w g艂owie, by pu艣ci膰 wniosek dalej, bo jako艣 po tygodniu Donosiciele zacz臋li zagl膮da膰 od domu do domu, podaj膮c kartki z g艂osowaniem, czy Akhifer ich zdaniem powinna otrzyma膰 rang臋 Admira艂a. Sama Ferka nie mia艂a prawa do g艂osowania, wi臋c odwo艂a艂a Donosicieli, kt贸rzy zdawali si臋 jej nie poznawa膰. No c贸偶, nie ka偶dy zwraca uwag臋 na osobisto艣ci polityczne. O wiele lepszym sposobem by艂oby rozstawienie gdzie艣 stanowiska do sonda偶u, gdzie ka偶dy sobie przyp艂ynie wedle 偶yczenia i zag艂osuje, kiedy chce, ale jeszcze nikt nie zorganizowa艂 g艂osowania w tym rodzaju. By膰 mo偶e Akhifer podsunie kiedy艣 taki pomys艂. Je艣li kiedy艣, tak jak maj膮 nadziej臋 jej zaufani, stanie si臋 ponownie alf膮.
<Koniec>