Choroba nie zmyła się tak szybko, jak karpica miała nadzieję. Dwa dni później czuła się zupełnie tak samo, wpół świadoma i niezdolna do podejmowania rozsądnych decyzji.
By nie czuć się jak totalny przegryw, który siedzi zamknięty w domu, Akhifer postanowiła przepłynąć się na spacer. Nic wielkiego, małe kółko, żeby pooddychać świeżą wodą. Od zawsze było mówione, że to dobry sposób na choroby.
Z jakiegoś powodu to małe kółko zmieniło się w długą, niekończącą się linię, która prowadziła diabli wiedzieli gdzie. Gdy już samica się ocknęła ze swojego transu i rozejrzała dookoła, rozpoznała otoczenie jako Kanon Zapomnianych Dusz. Nie bywała tu często, ale tylko w jednym miejscu w jeziorze było tak ciemno i zimno, a przede wszystkim głęboko.