23 kwietnia 2024

Wywierszowany

Konkurs "Wywierszowany" rozpoczęty!

Witam Was, kochani, na rozpoczęciu nowego wydarzenia! Dawno żadnego nie było, wiem, od ponownego otwarcia wspominam od czasu do czasu quiz, ale jakoś tak nie potrafimy się do niego zebrać. Dlatego zorganizowałam coś, co nie wymaga znalezienia czasu na jeden wieczór. Oto zaczyna się wydarzenie, w którym wymagana jest nie tylko kreatywność, ale także zdolność własnej interpretacji tekstu. A więc — do wydarzenia!

Zasady

  • By wziąć udział w wydarzeniu, należy zgłosić się do administracji na Discordzie. Zgłoszenia są przyjmowane do 26 kwietnia, do godziny 23:59.
  • Można zgłosić się wieloma postaciami.
  • Każda postać otrzyma wiersz, na podstawie którego musi napisać opowiadanie.
  • Interpretacja wiersza jest dowolna, nie ma "złego sposobu", tak długo, jak widać, że opowiadanie jest bazowane na wierszu (lub ma go w sobie).
  • Fabuła opowiadania dzieje się "we śnie", więc świad przedstawiony może się nieco różnić od kanonicznego, ale wciąż muszą być to ryby żyjące w wodzie.
  • Opowiadanie konkursowe musi mieć min. 500 słów.
  • Opowiadania można wysyłać do 25 maja, do godziny 21:59.
  • Od 26 maja przez tydzień będzie można głosować na opowiadania, by wyłonić zwycięzcę. Uwaga! Głosować mogą zarówno członkowie, jak i goście!
  • 2 czerwca zostanie ogłoszony zwycięzca konkursu "Wywierszowany"!

Nagrody

  • Zwycięzca konkursu otrzyma 100 pereł, 5 AP i osiągnięcie Wywierszowany.
  • Każdy, kto weźmie udział, otrzyma 20 pereł i 2 AP.
Czekam na Wasze zgłoszenia!

~ Akhifer

19 kwietnia 2024

Od Akhifer - "Religijna przysługa" (wyzwanie)

– Pani Akhifer! Pani Akhifer, tragedia się stała! Tragedia! – Spanikowana kobiecina podpłynęła do Kapitan, wymachując płetwami w geście strachu. – Na północ od Kanionu Dusz zalęgł się potwór! Potwór, mówię! Wyłapuje każdą rybę, jaką zmieści w swoim potężnym pysku. Tragedia!

Ferka próbowała uspokoić przerażoną karpicę, jednocześnie obracając w głowie jej słowa. Szlag by to, nie dość, że musi poradzić sobie z drapieżnikiem jako alfa, to jeszcze ma nagłą sprawę do załatwienia właśnie na północ od Kanionu Zapomnianych Dusz. Ha, nagłą, super powiedziane. Robi za rybę na posyłki dla Urlana, bo potrzebował jakichś roślin do rytuału. Sama sprawa nie była nagła, nagłe było spotkanie kapłana Urlana z alfą i jego błaganie o pomoc. Akhifer miała czas spełnić jego prośbę, nie musiała tego robić od razu, ale pragnęła z całych sił mieć to z głowy. Teraz jej plany zostały pokrzyżowane przez jakiegoś tajemniczego drapieżnika.

Gdy w końcu udało jej się uspokoić karpicę, jak najszybciej popłynęła w poszukiwaniu łowcy zamieszkującego okolice kanionu. Musiała dowiedzieć się, z jakim drapieżnikiem mają do czynienia i czy można się go pozbyć. Potem będzie się martwić o roślinki Urlana, najważniejsze były w tym momencie obowiązki alfy.

Dopiero trzecie koi z wymaganą kwalifikacją cokolwiek wiedziało.

– To tak zwany niedźwiedź brunatny, prze pani – wytłumaczył łowca. – Lądowy drapieżnik, ale pływać też potrafią. Potężna cholera, że tak to ujmę. – Karp zacmokał trzykrotnie. – Trudno się go pozbyć, właściwie nie wiem, jak. I chyba nikt nie wie.

Akhifer poczuła ciężki kamień kładący się jej na sercu. Super, naprawdę super. Za długo było spokojnie, co? Nawet jeśli zabroni podróżowania na tereny drapieżnika, to przecież zwierzęta lądowe nie są głupie i ten cały niedźwiedź po prostu poszuka nowego, zarybionego miejsca. No cóż, będzie musiała coś wymyślić, żeby zapewnić bezpieczeństwo jej poddanym.

Podziękowała łowcy i wyruszyła na niebezpieczne tereny, by zdobyć rośliny dla Urlana. Głupie roślinki. Głupi Urlan. Głupi niedźwiedź. Głupia Ferka, że się zgodziła.

4 kwietnia 2024

Od Nirimi - "Inwazja ślimaków" (wyzwanie)

Wiosna. Pora o wiele radośniejsza, od poprzedzającej jej smutnej i chwilami okrutnej zimy. Wiosna oznaczała brak lodu na powierzchni, słońce, jedzenie i rozkwit wszelkiego życia. Dla karpi z Lazurowego Jeziora to miała być pierwsza taka pora spędzona tutaj, co czyniło ją jeszcze radośniejszą niż zwykle. Urodziło się również właśnie najmłodsze pokolenie rybiej społeczności - karpie, dla których to miejsce od samego początku będzie domem. Nie będą one rozumiały dylematu swoich rodziców, którzy musieli podjąć decyzję czy zostać w starym Zbiorniku i żyć pod płetwą Vivierith, czy przenieść się tutaj i wspólnie stworzyć nowy dom. Dla nowo narodzonego narybku właśnie to miejsce będzie tym pierwszym domem. Tym pierwotnym miejsce, gdzie przyszły na świat i gdzie będą dorastać, oraz najprawdopodobniej żyć do końca swoich dni. Przyjście na świat takich karpi, które z pewnością będą odznaczały się innym myśleniem niż starsze od nich pokolenie, miało też znaczenie symboliczne. To było jak początek nowego, radośniejszego etapu, związanego ze wzrostem nowego, niespętanego żadnymi niesprawiedliwościami życia, o które inni musieli walczyć, ale najmłodszy narybek już nie będzie musiał tego robić. Urodził się wolny, i jego rodzice z pewnością zadbają, by tak pozostało do samego końca.

Wraz z przybyciem wiosny, dla Nirimi szczęśliwie skończył się czas karpi, które przybywały do niej, ponarzekać na wszystko, co z zimą związane. Teraz, największą część karpi, które do niej przypływały, byli świeżo upieczeni rodzice, proszący o modlenie się do duchów natury, o pomyślność dla ich narybku. Ogólnie, wiosna dla naszej Szamanki przebiegała w miarę spokojnie. Owszem, wszystko wokół ożyło i zyskało tą charakterystyczną, wiosenną żwawość, ale ona sama nie musiała borykać się z żadnymi problemami. To znaczy, nie musiała, ale do czasu...

Od Akhifer - "Males are so annoying" cz.4 (j. angielski)

The yellow she-carp quickly became wary of the strange male that has been following her ever since she arrived at the park. She did a few rounds around the park, returning to the same spot afterwards, and the man was always behind her. After those rounds, she knew it was no coincidence. At this point, she wished Elrad would arrive as soon as possible. Not that she wasn’t capable of fighting off a male, she just didn’t want to make a spectacle. And if that male tried to do anything to her, oh, it was sure to be a show.

Fortunately, it didn’t take long for Akhifer to see a familiar, green-red figure in the distance. She swam up to Elrad, a bit too obvious in her anxiety.

“Something happened?” the Medic asked in a low voice. Looking behind Akhifer, he noticed the strange koi hiding between some plants. “Oh. This psycho. Let’s go.”

Elrad dragged the female by the fin away from the park. They moved into more populated area, with Elrad glancing behind them from time to time. The Captain was curious, as to how does her friend know that man, but waited with her questions until they were safe.

“Who was that?”

Od Akhifer - "Wynalazki, wynalazki i... wynalazki"

Akhifer oglądała nowy wynalazek jednego z członków Bractwa Oka. Gramofon, tak to nazwali, który odczytywał górki i dołki na krążku zwanym płytą, i w ten sposób był w stanie grać muzykę wcześniej nagraną w niezrozumiały alfie sposób. Nagle karpica poczuła się strasznie staro, ale miny pozostałych uczestników pokazu, którzy również należeli do Bractwa Oka, zdradzały jej, że nie jest jedyną, która nic nie rozumie. Przedstawiający natomiast był w swoim żywiole i z ekscytacją opowiadał o możliwościach gramofonu oraz jego potencjalnej przyszłości.

– Więc, pani Akhifer? Co pani myśli? – zapytał członek Oka, z niecierpliwością wymalowaną na pysku oczekując odpowiedzi. Ferka nie potrafiła się przyznać, że guzik zrozumiała z tej prezentacji, bo nie chciała, by całe to przygotowanie poszło na marne, dlatego uśmiechnęła się zdawkowo i pochwaliła wynalazcę.

– Wydaję mi się, że... ma to przyszłość. Z pewnością zmieni nurt domowej rozrywki, w końcu każdy będzie mógł słuchać swojej ulubionej muzyki w każdym momencie.

Mi z pewnością coś takiego by się przydało, dodała w duchu, patrząc z utęsknieniem za gramofonem, kiedy oddalali się do kolejnego stanowiska. Lubiła słuchać muzyki, miało to na nią odprężający wpływ. Może spróbuje wykorzystać swoje wpływy, by dostać jeden z pierwszych prototypów udostępnionych publice.

Kolejny wynalazek był bardziej przyziemny i zrozumiały dla Ferki, a była to nowa, miękka tkanina wykonana z sierści wodnych ssaków.

Od Akhifer - "Males are so annoying" cz.3 (j. angielski)

It only took two days for Akhifer to recover. Luckily. If she was bed-stuck for any longer, she would have probably gone crazy. She didn’t know she was so… addicted to doing things. She didn’t even know one could get addicted to being busy. It was a really good thing that she didn’t need to rest anymore and could focus on her responsibilities. Or so she thought.

“Good evening! So, how are we feeling, miss Alpha?” asked Elrad, suddenly appearing next to her as she was carrying some papers. She was so focused on discussing some problems with her advisers that she didn’t notice him approaching and was caught by surprise.

“Elrad! I’m good, thank you. And good evening to you too. Don’t you have any patients that need help?” She-carp remarked, glancing at him out of the corner of her eye.

“Not today, no. Everyone’s surprisingly healthy this season.”

“Miss Alpha, do you know that man?” One of the advisers whispered to Akhifer, getting between her and the male. Elrad didn’t seem too happy in this arrangement, but acted unmoved, which was probably for the best.

Od Akhifer - "Rybia Karen"

Żółta karpica wywróciła oczami tak mocno, jak pozwoliła jej na to jej anatomia i prawdopodobnie w tym momencie zobaczyła własny mózg. A dokładniej mówiąc papkę mózgową, w którą zmieniał się ten organ, gdy dyskutowała ze starszyzną. Akhifer nie miała pewności, czy te karpie były głuche, czy wiek spowodował u nich zanik szarych komórek, ale była skłonna wierzyć w to drugie, bo nawet do głuchej osoby za którymś razem docierało. Do tej bandy nie docierało wcale.

– Pani Renato, nie mogę kogoś karać tylko dlatego, że trzyma w domu krąpa. Akceptujemy ten gatunek jako zwierzątko, a ten konkretny osobnik ma wszystkie wymagane papiery.

– Ale to niebezpieczne! – pani Renata nie ustępowała. Po raz jedenasty była ta sama śpiewka. – Tylko czekać, aż wyszkoli tego stwora tak, by atakował biedny narybek!

– Krąpy nie atakują naszego narybku... – Ferkę zaczynała od tej dyskusji boleć głowa, ale co miała zrobić innego niż słuchać bezpodstawnych zażaleń Renatki.

– Wyrośnie duży i będzie atakować, zobaczysz!

– Nie, nie wyrośnie...

– Tego nie wiesz!

Wiem, miała ochotę syknąć Akhifer, ale postanowiła trzymać język za nieprawdziwymi zębami. Po jedenastej bezowocnej wymianie zdań postanowiła w końcu podejść do tego inaczej, bo bardzo ewidentnie Renatce nie szło przemówić do rozumu.

– Proszę pani, odkąd tu przypłynęłam, zachowuje się pani w stosunku do mnie bez choćby grama szacunku. Do tego oskarża pani bezpodstawnie sąsiadkę i jej krąpa i grozi jej pani karami i uśpieniem zwierzaka. To wszystko są wykroczenia opisane w prawie i grożą za to pani grzywny, a nawet kara pozbawienia wolności.

Od Tanvi - "Powstanie MOBiSów"

Mieszkanie w Lazurowym Jeziorze było Tanvi bardzo na płetwę. W Zielonych Dolinach miała wszystko bardzo blisko – miejsce pracy, sklepy, bar, w którym mogła się spotykać na pojedyncze randki oraz inne miejsca niewarte wymieniania. W starym Zbiorniku nie miała takiej wygody, musiała się tułać z domu do pracy po jakichś niebezpiecznych wygwizdowach. Tak, dobrze pamiętała tamte dni, w końcu taka młoda nie była, większość swojego życia spędziła w Zbiorniku. Ale nie żałowała, że przeprowadziła się do Jeziora, co to, to nie. W końcu mogła w pełni wykorzystać swój potencjał jako medyczka, bo w nowym mieście, w Zielonych Dolinach, była w stanie otworzyć własną przychodnię, gdzie opiekowała się chorymi rybami we własnym zakresie. Nikomu nie odpowiadała, nikomu nie musiała się kłaniać, no po prostu raj. Ubóstwiała ten nowy dom.

Na dobrą sprawę nie było nic, co jej nie pasowało, choć pewnie była to sprawka jej wieku. Nie miała dużych wymagań i wszystkie zostały spełnione. Przynajmniej do czasu, aż w jej bloku nie zagnieździły się jakieś młodziki, które co wieczór organizowały sobie jakieś imprezy. To zapraszały znajomych, to zapraszały większą grupę znajomych, czasem nawet mieli didżeja, a jak nikt to nich nie przychodził to same organizowały sobie zabawy. Nie było wieczoru, gdzie Tanvi nie słyszała bluźnierstw wykrzyczanych przez upitą młodzież. Wielokrotnie starsze ryby zwracały uwagę imprezowiczom, żeby przestali tak hałasować, jednak nie przynosiło to żadnych skutków. W końcu wszyscy mieszkańcy zebrali się w kupę i postanowili coś z tym zrobić. Zaczynając od bardziej pokojowych opcji.

Tanvi robiła, co mogła, by wesprzeć swoją społeczność, jednak ponieważ całe dnie spędzała w gabinecie, rzadko kiedy miała okazję pojawić się na spotkaniach. Na szczęście jej sąsiedzi byli wyrozumiali, i gdy trzeba było demokratycznie podjąć jakąś ważną decyzję, zawsze czekali do wieczora, by wszystko wytłumaczyć i posłuchać jej odpowiedzi.

Powitajmy Tanvi!


Powitajmy nowego karpia w ławicy - Tanvi!


Tanvi to już dość wiekowa karpica, która wydaje się całkiem miła (słowo klucz: wydaje) i zajęła stanowisko Medyka. Zapraszam do zapoznania się z jej formularzem TUTAJ.
Czekamy na nadchodzącą falę nowych przygód!

1 kwietnia 2024

Odejście Akahity


Z decyzji właściciela odchodzi od nas Akahita. Jeśli właściciel zechce wrócić do pisania tą postacią, może ją odzyskać; zosanie ona adekwatnie postarzona, straci wszystkie osiągnięcia, a punkty karmy wyrównają się do 5.

Niechaj wody będą Ci pomyślne na dalszej drodze życia!