Słysząc tą krótką, ale zabawną historyjkę, nawet nie pomyślałam, że znowu za dużo i bezsensownie gada. Mimo tego nie odniosłam się do jego wypowiedzi, ignorując „przedziurawienie ogona widłami”, jakby nigdy nie padło.
- W takim razie zdobędziesz dla mnie informacje na temat magazynów z jedzeniem – zaczęłam. Samiec wyglądał na lekko zdziwionego. No tak, sprawa nie była nagłaśniania w żaden sposób. – Od dłuższego czasu ktoś okrada magazyny z jedzeniem – wyjaśniłam dokładniej. Koi przez moment siedział w bezruchu, jakby dopiero trawił tą informacje i kiedy zdał sobie sprawę, że jedzenie, przeznaczone na zimę znika, przez co ławica nie będzie się miała czym żywić, na jego pysku pojawiło się coś na wzór zmartwienia. Nie byłam pewna, bo po chwili jego twarz się uspokoiła i zadał mi pytanie:
- No dobra, to mogę zapytać właścicieli… - przerwała mu, uderzając go płetwą po głowie.
- Pomyśl trochę – powiedziałam ostro. – Nikt o tym nie mówi otwarcie, prawda? – samiec pokiwał głową. – Więc nie możesz sobie tako popłynąć do właścicieli i zapytać ich, kto kradnie jedzenie – byłam nim zażenowana. Jak można było pomyśleć w taki sposób? – Gdyby wiedzieli, już dawno by przekazali informacje komukolwiek z wojska – wytłumaczyłam mu. Samiec przez moment milczał, jakby znowu wszystko trawił. Czy on naprawdę był taki tępy?
- Pracujesz dla wojska? – westchnęłam zmęczona.
- Nie. Dlatego jeśli będę miała te informacje, dobrze mi za nie zapłacą, a ciebie nie pociągną do odpowiedzialności za narkotyki – dodałam. Dopiero teraz samiec wyglądał, jakby wszystko rozumiał. – Załapałeś? – pokiwał głową. – Dobrze – odsunęłam się od stolika. – Spotkajmy się jutro w miejscu, w którym cię przyłapali – miałam na myśli zaułek, w którym przypadkowo go poznałam. Skierowałam się do wyjścia, a samiec ruszył za mną. – Jeszcze coś? – spojrzałam na niego kątem oka.
- Leon – samiec wystawił do mnie płetwę.
- Co? – przez moment nie zrozumiałam sytuacji.
- Nazywam się Leon, a ty? – na chwilę mnie zamurowała. Nie obchodziło mnie jego imię, nawet zapomniałam, że je miał. Mimo tego uścisnęłam jego płetwę.
- Valia.
<Leon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz