Przypływali do niej, uparcie i metodycznie, dopytując, żądając odpowiedzi, których ona nie potrafiła jeszcze udzielić. Ich wymagania pozornie nie były wysokie, chcieli „tylko” usłyszeć prawdę, jednak dla żółtej karpicy było to bardzo potężne „aż”. Pomimo kilkudniowego siedzenia nad papierami zawierającymi względnie wszystkie możliwe rozwiązania problemu, wciąż nie zadecydowała, którą ścieżkę powinna podjąć.
Kiedy po raz kolejny zebrał się pod jej domem zaniepokojony tłum, postanowiła w końcu wziąć sprawy w swoje płetwy. Wypłynęła im na spotkanie z pełną świadomością, że może ryzykować zamachem na jej życie. Zbyt dużo osób pamiętało o Vivierith, by przepuścić skrywanie takiego sekretu.
– Moi drodzy, rozumiem powód waszego niepokoju. – Mówiła donośnym głosem, tak, aby usłyszeli ją wszyscy, nawet ci najbardziej z tyłu. – Jestem świadoma, jaki wpływ na wasze rozumienie świata mają te nowiny.
– Czyli to prawda? Ta morska ławica? – wtrącił ktoś z tłumu. Akhifer wzięła głęboki wdech.
– Niestety tak. – Szmer rozniósł się po zgromadzonych. – Wiem, jakie to musi być szokujące.
– Czy ktokolwiek planował nam o tym powiedzieć?
Oho, zaczynały się nieprzyjemne pytania.
– Tak – odpowiedziała z zaskakującą pewnością siebie alfa. Miała tylko udawać, a jej głos był tak niezachwiany jak kilkuset kilowy głaz na dnie jeziora. – Wiedza o morskiej ławicy miała stać się ogólnodostępna, kiedy mielibyśmy pewność, że nie są nam wrogami.
– A więc mogą nam zagrażać?!
– W to wątpię. Z tego, co mi wiadomo, mało koi jest w stanie przeżyć zarówno w słodkiej, jak i w słonej wodzie. Mogli być natomiast negatywnie nastawieni w stosunku do swoich słodkowodnych kuzynów – myślę, że wszyscy wiemy, że jest to absolutnie możliwe – i źle zareagować, gdyby ktoś od nas postanowił ich odwiedzić.
Kolejne niezadowolone szmery, wytłumaczenie najwyraźniej nie było zbyt przekonujące. Akhifer się im nie dziwiła, na ich miejscu również była oburzona, że zatajono przed nimi istnienie całej innej cywilizacji. Bo przecież skoro jest już słonowodna i dwie słodkowodne, to kto wie, ile ich jeszcze może być? To odkrycie na skalę całej ławicy! Jak można to taić przed publicznością!
Żółto-czerwona nie miała już nic więcej do powiedzenia, żeby tłumaczyć się z zatajenia takiego odkrycia. Teraz musiała przejść do drugiej części swojej wypowiedzi i mieć nadzieję, że nikt jej za to nie poderżnie gardła.
– Jak powiedziałam, rozumiem, dlaczego się martwicie. Mimo to mam do was prośbę. – Z tłumu poleciały mordercze spojrzenia. Przynajmniej nie były to noże przy gardle. – Czy chcemy tego, czy nie, wielkimi krokami zbliża się zima, o pożywienie trudno. Gdybyście chcieli demonstrować swoje niezadowolenie, mogło by się to skończyć nieprzyjemnie dla całej ławicy. Dlatego jedyne, o co proszę, to żebyście poczekali z większymi spotkaniami do wiosny. Myślę, że żadne z nas nie chce umrzeć z głodu podczas zimowych miesięcy.
Choć zgromadzone koi wciąż szemrały między sobą, wspólnie zgodziły się, że prowokacje i bunty o tej porze roku były by równe samobójstwu.
Ten jeden raz Akhifer cieszyła się, że istnieje taka pora roku jak zima.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz