18 lipca 2021

Od Akhifer - "Misja Poszukiwawcza" cz.2

Akhifer zwróciła się do towarzyszących jej ryb. Jej głos cechował się rzadko spotykaną pewnością siebie, rozkazywał innym, nie pozostawiając miejsca na jakiekolwiek zażalenia czy niepewności. Wszyscy wiedzieli, że tej alfy należy się bezwzględnie słuchać.

Samica rozdzieliła grupę i przydzieliła im sektory. Sama chciała płynąć bez towarzystwa.

– Pani Akhifer! – zawołał za nią jeden z karpi. Alfa znała go jako Hern, jeden z najrozsądniej myślących koi w ławicy, co wcale nie dziwiło, biorąc pod uwagę, że od narybku był częścią bractwa Oka i się z tym absolutnie nie chował.

– Słucham, Hern?

– Wybacz moją śmiałość, ale nie sądzę, by poszukiwanie zagubionych karpi w samotności było dobrym pomysłem. Jeśli pani pozwoli, chciałbym udać się z tobą.

No świetne. Akhifer wiedziała, że nie pozwolą jej tak po prostu popłynąć, ale nie sądziła, że upomni ją akurat Hern. Z tą rybą nie szło się kłócić, zawsze wyciągał najinteligentniejsze argumenty, nie zostawiając miejsca na żadne spekulacje. W ten sposób alfa nie miała innego wyboru jak zgodzić się na jego towarzystwo i gdzieś tam czuła, że on doskonale o tym wiedział. Właściwie to zaciekawiło ją, czy to nie bractwo Oka próbuje się do niej zbliżyć, by stać się o wiele bardziej wpływowe niż pozostałe dwa bractwa. Jakby już nie miało wysokiej pozycji w ławicy. Pomimo tych nie do końca podstawnych obaw samica zgodziła się na towarzystwo czarnego samca z czerwonym kołem na głowie. Może w ten sposób przynajmniej nie będzie czuła się taka zestresowana całą tą sytuacją.

Udali się do jednego z najciemniejszych sektorów, na jakie można trafić w Mrocznym Kanionie, a który nie jest jeszcze zbyt daleko od głównej ścieżki. Nie było tu tak ciemno jak /podobno/ w niektórych sektorach, do których udawały się okazjonalne wyprawy odkrywcze, jednak ponieważ karpie przyzwyczajone było otwartych i raczej dobrze oświetlonych wód zbiornika, to miejsce wydawało się niebezpiecznie mroczne. W sumie nazwa kanionu musiała się skądś wziąć, prawda?

Po godzinie bezowocnego, ślepego szukania wreszcie coś znaleźli. Kości, stare, więc nie mogły pochodzić z zaginionych członków ławicy. Co było o wiele bardziej zastanawiające, szkielet miał w swoim pobliżu rybi hełm wykonany z kawałka blaszki oraz coś, co wyglądało jak trójząb - wodna włócznia. Znalezisko było zaskakujące, gdyż nikt w ławicy, nawet Akhifer, nigdy nie słyszał o karpiach korzystających z broni i ubrań tego typu. Sprzęt wydawał się stary, jednak po starciu brudu i zielonej warstwy roślinności okazał się być w niemal nienaruszonym stanie, idealnym do użytku. Być może Akhifer powinna się cieszyć, to było spore znalezisko, z pewnością miałoby spore znaczenie dla Koi Paradise oraz jego historii. A jednak... Alfa nie mogła zwalczyć wrażenia, że był to zły omen. Ten rybi trójząb, ten szkielet... Coś było nie w porządku z tym znaleziskiem, choć nie potrafiła nazwać tego czegoś. Chwyciła Herna za płetwę grzbietową, by powstrzymać go od podnoszenia włóczni.

– Powinniśmy to zostawić. To może być niebezpieczne.

– Pani Akhifer, to tylko trójząb i hełm, do tego będące reliktami dawnych czasów. Nie mogą nikomu zrobić krzywdy, a nam w ławicy się przydadzą do spisania historii. Rozumiem, że się martwisz obecnością szkieletu, ale zapewniam cię, że to tylko zabobony.

– Nie, Hern. Zostaw to – ton karpicy stał się o wiele bardziej stanowczy i rozkazujący. Nie dbała, jak cenne dla kronikarzy jest to znalezisko, z jakiegoś nieznanego powodu po prostu nie miała ochoty się do tego zbliżać. Dostawała dreszczy patrząc na ten ozdobiony w roślinne wzory trójząb, których jej towarzysz zdawał się nie odczuwać.

– Z całym szacunkiem, pani, ale uważam twoje uprzedzenia za bezpodstawne i wyolbrzymione. A teraz, jeśli pozwolisz...

– Nie pozwalam, do diaska! – wykrzyknęła, zdenerwowana nie tylko brakiem posłuszeństwa, ale także tekstami, jakie padały w jej kierunku. "Bezpodstawne i wyolbrzymione"?! Żebyś ty zaraz nie wyolbrzymiał języka!

Choć pociągnęła czarnego karpia za płetwę, na wycofanie się było już za późno. Hern zdążył chwycić trójząb w płetwę. Coś błysnęło, a następnym, co widziała para poszukiwaczy, było zupełnie obce miejsce, w zupełnie obcym świetle i o zupełnie obcych zapachach. Po smaku i wyglądzie wody Akhifer wiedziała, że nie znajdują się w ich zbiorniku.

<CDN>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz