Pierwszy raz od właściwie zawsze, Akhifer bezproblemowo dostała urlop na święta. Karpica sama się zdziwiła, jakim cudem tak łatwo poszło, ale być może takie urlopy były ogólnie dostępne dla zwykłych członków ławicy i wcale nie musieli o nie walczyć tak jak ona to robiła przed porzuceniem stanowiska alfy. A to był pierwszy urlop, o jaki odważyła się zapytać. I poszło tak... prosto.
Powód wzięcia urlopu też nie był byle jaki. Dopiero co minęło przesilenie zimowe, była masa rzeczy do załatwienia, domy do odwiedzenia, a swojego własnego Ferka i tak jeszcze nie przeszukała. A przecież mogły pojawić się prezenty! Sa'id mógł przynieść jej jakiś upominek, którego ona nie zauważyła, bo była zbyt skupiona na pracy. Pracy, którą uwielbiała. Ale nawet ta nietypowa przyjemność nie mogła powstrzymać ją przed magią przesilenia.
Strażniczka hopsała ze szczęścia tak bardzo, jak tylko dało się hopsać w wodzie, jednocześnie wciąż płynąć do przodu. Inne ryby patrzyły się na nią ze zdziwieniem, niektórzy jak na wariatkę, jednak jej to absolutnie nie przeszkadzało. Tej wewnętrznej ekscytacji nic nie było w stanie przytłumić, tak długo, jak trwał świąteczny nastrój w Zbiorniku. Odkąd Ferka przestała być alfą, zaczęła cieszyć się nawet z najdrobniejszych rzeczy. Jakby świat dookoła dostał kolorów i przestał być taki ponury. Ave Pierwotny! Niech radują się serca mieszkańców Zbiornika!
Do swojej małej nory Akhifer wpadła z nietypowego dla siebie rozpędu. Sama nie wiedziała, że potrafi się tak rozpędzać, jeżeli tylko wystarczająco się ucieszy. Ale mniejsza! Trzeba przeszukać mieszkanie. Być może Sa'id schował coś dla niej w naprawdę nietypowym miejscu. Hm... Za łóżkiem nie... Pod stolikiem pusto... Małyż nie ma nic w pysku... Co jeszcze zostało do przeszukania? Aha! Stara skrzynia, która praktycznie nigdy nie jest odsuwana. Ferka musiała nieźle się wysilić, żeby przesunąć tego starego grata, ale oto był! Mały, skromny podarek od nikogo innego jak Sa'ida. Skąd Akhi wiedziała? Bo nikt nie odsunął tej skrzyni przed nią, byłoby to widoczne. Uradowana Strażniczka tańczyła ze swoim prezentem w płetwach, nie przejmując się, że niektórzy widzieli ją przez małe okienko i zastanawiali się, co też stara alfa odwala. Być może faktycznie była niespełna rozumu? A być może... wreszcie zażyła odrobinę prawdziwej wolności?
<Koniec>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz