Tenebrae przez chwilę miał laga mózgu. Ale tylko przez chwilę. Kiedy jego umysł wybudził się z drzemki, pysk zaczął długi monolog o swojej niewinności i recytowanie wszystkie punkty prawa zbiornika, według których zachowanie obcych było napaścią i powinno zostać ukarane. Dwójka nieznajomych patrzyła na to z minami w stylu „świr”, przynajmniej do momentu w którym podpłynął do nich trzeci karp. Wtedy ich zainteresowanie Brae’m całkowicie zniknęło.
— Donosiciele, szybko! Coś dziwnego dzieję się z Alfą! — różowy koi wybulgotał, machając żywo płetwami. — Do jej legowiska wkroczyli agresatorzy! Podobno pod presją oddała im stanowisko!
W Feliksie obudził się wojowniczy, żołnierski duch, który popchał go do rzucenia się do przodu i odpłynięcia w siną dal. Bynajmniej by to zrobił, gdyby nie jitong, który ze znudzonym wyrazem rybiego pyska go powstrzymał.
— Tak? Ciekawe newsy macie. Jakieś potwierdzone, czy może naćpaliście się wodorostami i dlatego takie głupoty gadacie? — jak zawsze uprzejmy i podejrzliwy Brae spytał.
— Potwierdzone! No, przynajmniej tak bardzo, jak mogą być. Donosiciele czasem bredzą i nie mamy na to wpływu, ale to zapowiada się konkretnie. Będziemy to właśnie sprawdzać — różowy zwrócił się ponownie do dwójki znajomych: — Płyńcie już! Nasza agencja musi być pierwsza na miejscu.
I odpłynęli z taką szybkością, iż naprawdę wątpliwe będzie, że będą u Akhifer pierwsi (to znaczy, że płynęli niezbyt szybko). Jedno jest pewne: nie wyprzedzą Brae i Feliksa, ponieważ ci wycisnęli ze swoich małych organizmów wszystko, na co było ich stać, i niczym rekiny zasuwali z kamieniem dla Alfy w pysku.
— Ale to głupie. Jakbyśmy dawali jej prezent z okazji oddania stanowiska — wymruczał (chociaż w zasadzie wybulgotał) Brae.
— Chyba żartujesz?! Nie ma opcji, że droga Alfa oddałaby im swój tytuł! Pani Akhifer jest niezłomna! Jest…
— Och, zamknij się — westchnął rozmówca koi, a w Feliksie ewidentnie zasiało się ziarno wątpliwości. Tenebrae nie chciał słuchać, jak Feliks gada z uwielbieniem o Alfie. Z jakiegoś powodu takie słowa (szczególnie, kiedy mówił je ów karp) wkurzały go niemiłosiernie. Niech na ulicy sobie tak gadają… Ale on nie chce słuchać jak Feliks mówi o Akhifer, jakby była jego kochanką. Czy coś.
<Akhifer/Feliks?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz