5 października 2024

Od Tanvi – "Tanvi nie znosiła jesieni"

Tanvi nie znosiła jesieni. Jej stare ości zawsze źle reagowały na zmianę pogody, choroby napełniały jej przychodnię pechowymi rybami, a młodzież, która rozpoczynała szkołę, robiła z rana nieznośny hałas. Zima była jeszcze gorsza, ale do zimy jeszcze trochę brakowało. Na szczęście.

Stara karpica przygotowywała właśnie kolejne porcje lekarstwa na liściówkę, kiedy wpadł do jej przychodni karp z zaczerwionymi oczami. Medyczka z miejsca wiedziała, co mu dolega, jednak zanim zdołała cokolwiek powiedzieć, karp zaczął na głos lamentować.

– Oczy mnie tak paskudnie bolą, droga pani! Musi mi pani pomóc, błagam! Obudziłem się dzisiaj rano, patrzę w lustro, a tu taka okropność!

Tanvi wyciszyła w głowie głos lamentora i zabrała się w milczeniu za maść dla niego. Długo jeszcze biadolił, prosząc o pomoc, zanim zorientował się, że w sumie to jest obecnie jedyny w przychodni medyczki i lek, który właśnie robiła, jest najprawdopodobniej dla niego. W końcu łaskawie zamknął pysk i pozwolił samicy pracować.

To nie była jedyna taka sytuacja w ciągu dnia, ale co Tanvi mogła zrobić? Sama sobie wybrała taki zawód, teraz musiała znosić bóle z nim związane. W duszy pragnęła, by medyków było więcej, ale z drugiej strony w spokojnych porach nie miałaby roboty. Poza tym medycy nie powinni być popularnym zawodem, bo to by znaczyło, że edukacja w tym kierunku jest prosta, a tym samym bezużyteczna. Tylko naprawdę mądre osoby powinny otrzymywać miano medyka. A zdaniem Tanvi, dodatkowo medykami powinny zostawać karpie po kilku latach zdobywania doświadczenia. Tak z dziesięć lat. I przez te lata powinny być ledwie pomocnikami, którzy oglądają, jak poprawnie wykonuje się zawód.

Skończyła narzekać w głowie dopiero, gdy dotarła do swojego domu.

Koniec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz