Z kulą ostrożnie trzymaną przez brązowe płetwy, Nchamani przemknęła przez lśniące akwarium jej podwodnego raju. Przemierzała ławice lśniących gupików i kołyszących się roślin wodnych, aż w końcu dotarła do nakrapianej słońcem polany, gdzie zebrali się jej przyjaciele — Makoa, ambitny młody koi o lśniących niczym pastelowo różowa perła łuskach i Lyra, pełna werwy karpica z przeogromnym zamiłowaniem do przygód.
— Nchamani! Wróciłaś! — wykrzyknął Makoa, a jego łuski pod wpływem ruchu odbiły migotanie światła słonecznego, które przesączało się przez powierzchnię wody. — Co znalazłaś?
Nchamani położyła na ziemi niebieską kulę, a jej żywy blask natychmiast oczarował jej przyjaciół. Kula pulsowała rytmicznie, rzucając miękkie fale światła, które tańczyły w wodzie jak migoczące gwiazdy.
— Gdzie to znalazłaś? — wykrztusiła Lyra, a jej szeroko otwarte oczy błyszczały. — To piękne! Ale co to jest?
— To więcej niż piękne — odpowiedziała Nchamani, jej głos był pełen ekscytacji. — Pokazała mi świat na górze! Kolory! Życie! Jest tyle do odkrycia!
Trójka stłoczyła się bliżej kuli, ich ciekawość wzrosła, gdy wymieniali spojrzenia pełne zachwytu i tęsknoty. Blask kuli oświetlał ich pyski, odzwierciedlając iskrę przygody, która płonęła w ich sercach.
— Zanieśmy ją do kogoś ze starszyzny — zasugerował Makoa, jego głos był spokojny. — Oni może wiedzieć, jak jej używać lub czy jest bezpieczna.
Nchamani skinęła głową, jej serce waliło z ekscytacji i odrobiny strachu. Przemieszczali się przez florę wodną, przechodząc przez wirujące prądy i pod wygiętymi gałęziami zwisających drzew, które opadały do jeziora. Gdy zbliżali się do wśródleśnego domu upatrzonego Starszego, w wodzie wokół nich zapanowało poczucie grawitacji.
Cà, starszy koi z weloniastymi płetwami i mądrym spojrzeniem, zagnieździł się w sercu Lasu Błękitów. Jego odwaga imponowała trójce, bo sami nigdy by się nie odważyli zamieszkać w miejscu pełnym niebezpieczeństw czychających na karpie. Dlatego też był jedynym, do którego odważyli się popłynąć z kulą.
— Nchamani, moja droga, co sprowadza ciebie i twoich przyjaciół do mojego domostwa? — zapytał głębokim i dźwięcznym głosem, niczym echo dalekiego przypływu.
Nchamani podpłynęła kawałek naprzód, kula drżała w jej objęciach. — Drogi Cà, znalazłam tę cudowną kulę! Pokazała mi żywe światy nad nami! Proszę, pomóż nam zrozumieć, czym ona jest i jak możemy ją wykorzystać!
Błysk zainteresowania zapalił się w oczach Starszego, gdy się pochylił. Kula pulsowała łagodnie, rzucając cienie, które tańczyły w zmarszczkach wody. — Ach, to nie jest zwykły kamień, młodzi. To starożytny artefakt, który łączy krainy wody i nieba. Umożliwia spojrzenie na krainy poza naszą, ale wymaga najczystszych intencji, aby go używać.