28 lutego 2022

Od Romelle - "艢cie偶ka Mistrza" cz.1

– O to chodzi?

– Nie. To ramienica.

– Wi臋c mo偶e to?

– To natomiast wyw艂贸cznik.

– Chyba zn...

– Nie. 
Samiec ze zrezygnowaniem wypu艣ci艂 z p艂etw seledynowe li艣cie, pozwalaj膮c im spokojnie opa艣膰 na dno. Ile by da艂 aby m贸c cho膰 na kr贸tk膮 chwil膮 zamieni膰 si臋 w jak膮艣 skromn膮 listownic臋, skr臋tnic臋 czy inny wodorost, mo偶e w贸wczas zyska艂by troch臋 asertywno艣ci i przesta艂by zgadza膰 si臋 na wszystko, o co poprosz膮 go inni. Obserwuj膮c nieustannie ciemniej膮c膮 pokryw臋 zbiornika zacz膮艂 powa偶nie zastanawia膰 si臋 jak dosz艂o do tego, 偶e nie potrafi膮c odr贸偶ni膰 ma艂偶a od kamienia, sp臋dza艂 w艂a艣nie kolejn膮 godzin臋 na towarzyszeniu swojej siostrze w poszukiwaniu jakich艣 tylko jej znanych medykament贸w.

– Czego my w艂a艣ciwie szukamy?

– Powtarza艂am to ju偶 z dobre pi臋膰 razy, czy ty mnie w og贸le s艂uchasz?

– Tak – stwierdzi艂 natychmiast po czym zaskoczony swoj膮 stanowczo艣ci膮 skierowa艂 sw贸j wzrok z powrotem na piaszczyste pod艂o偶e – Mo偶e? No dobra nie bardzo, ale staram si臋. Widocznie bycie 偶ywym zielnikiem nie jest mi przeznaczone. Poza tym, czy nie 艂atwiej by艂oby zagada膰 do jakiego艣 ogrodnika? Opiekowanie si臋 tymi wszystkimi li艣膰mi to ich zaj臋cie.

G艂os br膮zowookiej wyra藕nie z艂agodnia艂.

– Nawet oni nie znaj膮 po艂o偶enia ka偶dego znajduj膮cego si臋 tu gatunku. Zbiornik jest ogromny, w samej Zielonej Jaskini mo偶na znale藕膰 kilkadziesi膮t rodzaj贸w glon贸w, niewa偶ne jak wykszta艂cony, 偶aden normalny Koi ich nie spami臋ta, a to tylko jedna z poszczeg贸lnych grup podwodnych ro艣lin. Dodatkowo spo艣r贸d nich musimy wyr贸偶ni膰 brunatnice, krasnorosty, makrofity... hej, jeste艣 tam jeszcze?

– Zatrzyma艂em si臋 na glonach.

Samica, dotychczas sun膮ca przed nim, zatrzyma艂a si臋 i skierowa艂a sw贸j wzrok prosto w srebrne t臋cz贸wki Luke'a. Czasami naprawd臋 偶a艂owa艂a, 偶e nie posiada powiek, strun g艂osowych, ani nawet w pe艂ni funkcjonalnych ga艂ek ocznych podobnych do tych nale偶膮cych do ludzi. B臋d膮c ich w艂a艣cicielem mog艂aby do woli wzdycha膰 i przewraca膰 艣lepiami, wyra偶aj膮c swoj膮 irytacj臋 w spos贸b mniej dosadny ni偶 g艂o艣ne stwierdzenie, 偶e jej rozm贸wca ma kawior zamiast m贸zgu. O losie, dlaczego pozbawi艂e艣 karpi akurat tej cz臋艣ci cia艂a?

– Widlik zaostrzony. Szukamy widlika zaostrzonego. Niedu偶y w por贸wnaniu do innych makroglon, rozwidlaj膮ca si臋 wielokrotnie plecha zaostrzona przy szczytach, czarno lub czerwonobr膮zowy kolor, w skr贸cie cienkie i ciemne.

– Czy to musi by膰 akurat on? To co艣 wygl膮da ca艂kiem podobnie – wskaza艂 p艂etw膮 na znajduj膮c膮 si臋 nieopodal nitkowan膮 ro艣lin臋 o malachitowej barwie – Cienkie, ciemne...

– Truj膮ce.

– Truj膮ce?

– To Anabaena, sinica, kt贸ra potrafi wydziela膰 toksyny wch艂aniane do organizmu przez skrzela – karp, dotychczas nie przekonany jej s艂owami, gwa艂townie si臋 zatrzyma艂 – naprawd臋 silnie truj膮ce.

Mo偶e by艂o to niewielkie wyolbrzymienie, nawet tego typu glony w odpowiednich ilo艣ciach potrafi艂y by膰 po偶yteczne, jednak widok szarookiego pr贸buj膮cego zachowa膰 spok贸j, jednocze艣nie unosz膮c si臋 zaledwie kilka centymetr贸w nad bakteri膮 nape艂niaj j膮 wyj膮tkowo sadystyczn膮 rado艣ci膮.

– I pomy艣le膰, 偶e takie co艣 tak po prostu sobie tutaj ro艣nie – wymamrota艂 tylko i od tamtej pory trzyma艂 si臋 blisko Romelle.

– Wydawa艂o mi si臋, 偶e o takich rzeczach wie si臋 ju偶 jako narybek.

– Pewnie tak, ale od tego czasu min臋艂a kupa lat! Ju偶 teraz czuj臋 w o艣ciach jak mnie ubywa, jeszcze troch臋, a trzeba b臋dzie szykowa膰 testament.

– Zdajesz sobie spraw臋 z tego, 偶e testament poza po偶egnaniem zawiera g艂贸wnie podzia艂 spadku?
Luke przybra艂 fa艂szywie oskar偶ycielski ton.

– Czy ty w tym momencie podwa偶asz istnienie mojego przysz艂ego mienia, kt贸re bezapelacyjnie zapewni膮 mi moje wszechstronne umiej臋tno艣ci?

– Wszechstronne umiej臋tno艣ci... a wi臋c tak teraz m贸wi膮 na bezrobotno艣膰.

– Gdybym chcia艂 m贸g艂bym rz膮dzi膰 w ka偶dym zawodzie. Problem w tym, 偶e 偶aden z nich mi nie odpowiada. Szukam czego艣 tw贸rczego, nieszablonowego, co pozwoli艂oby mi rozwin膮膰 skrzyd艂a, nie zamierzam zosta膰 kolejnym z tych snuj膮cych si臋 po Zbiorniku karpi, kt贸rych jedynym zaj臋ciem jest t艂umaczenie losowo spotkanym mieszka艅com jak praca zniszczy艂a im 偶ycie i jak dosz艂o do tego, 偶e pasierb ich ciotki od strony ojca ukrad艂 im pole.

– Brak Ci silnych wra偶e艅? Id藕 do wojska, albo na medycyn臋.

– Wojsko brzmi strasznie powa偶nie, a wizja dzielenia z tob膮 jednej klasyfikacji – ogon koi zacz膮艂 szybciej si臋 unosi膰 – sama my艣l o tym sprawia, 偶e dostaj臋 dreszczy.

– I o tym m贸wi臋. Cierpi臋 na brak ryb, kt贸re rozumia艂yby moje problemy.

Fakt faktem by艂y to s艂owa wypowiedziane jedynie w celu podtrzymania rzuconego tematu, jednak znajdowa艂y one pokrycie w rzeczywisto艣ci. Mimo kr贸tszych i d艂u偶szych znajomo艣ci, mimo wsparcia jakie okazywali jej nie rzadko cz艂onkowie rodziny, je艣li chodzi艂o o jej 偶ycie zawodowe by艂a sama. P艂yn膮c w艣r贸d pozosta艂ych karpi, rozmawiaj膮c z nimi, samotno艣膰 wr臋cz j膮 przyt艂acza艂a, co bior膮c pod uwag臋 jej introwertyczn膮 natur臋, dodatkowo j膮 gn臋bi艂o. Nigdy nie narzeka艂a na brak towarzystwa, ale te偶 nigdy go nie oczekiwa艂a, nie rozumia艂a wi臋c dlaczego tak bardzo brakowa艂o jej blisko艣ci os贸b, kt贸re by膰 mo偶e r贸wnie偶 prze偶ywa艂yby to wszystko tak intensywnie jak ona. Mo偶liwe, 偶e sta艂a za tym potrzeba przekonania si臋 na w艂asnej sk贸rze, 偶e to co czuje jest zjawiskiem ca艂kowicie normalnym i nie zamienia si臋 w niebezpieczn膮 obsesj臋. Albo po prostu nagle zat臋skni艂a do okresu swojego dzieci艅stwa, w kt贸rym b膮d藕 co b膮d藕 niezale偶no艣膰 nie by艂a od niej tak bardzo wymagana. Zawsze mog艂a spyta膰 o co艣 starszyzn臋 nie boj膮c si臋, 偶e kto艣 mo偶e uzna膰 jej pytania za oczywiste i g艂upie, posiada艂a mentora, z kt贸rym mog艂a porozmawia膰 na wszelakie tematy nie musz膮c martwi膰 si臋 o to, czy zrozumie nazwy poszczeg贸lnych termin贸w i przebieg zabieg贸w. 呕al jej by艂o czas贸w, w kt贸rych to ona sprawowa艂a rol臋 ucznia, a kt贸re mia艂y ju偶 nigdy nie powr贸ci膰. W oczach Romelle pojawi艂a si臋 ledwo zauwa偶alna iskra.

Nauczyciel

Jeszcze przed rozpocz臋ciem nauki w klasie rozszerzonej snu艂a przer贸偶ne teorie na temat swojego przysz艂ego edukatora. Najcz臋艣ciej wyobra偶a艂a go sobie jako pot臋偶nego staruszka z d艂ugimi w膮sami, bujn膮 brod膮, przenikliwymi 艣lepiami i samurajskim mieczem wetkni臋tym za pas. C贸偶 w gruncie rzeczy Koi ten nie by艂 ani starcem, ani nawet samcem, nie wspominaj膮c o wy偶ej wymienionych cechach, jednak mimo pocz膮tkowego rozczarowania, owej samicy uda艂o si臋 na sta艂e zachowa膰 w jej pami臋ci.

Belleza – bo takie by艂o jej imi臋 – stanowi艂a idealny przyk艂ad r贸wnowagi pomi臋dzy stanowczo艣ci膮, a 艂agodno艣ci膮.Czas sp臋dzony z ni膮 nie tylko dostarcza艂 jej wiedz臋, ale te偶 zwyczajn膮 przyjemno艣膰. Lekcje, kt贸re organizowa艂a zawsze niemi艂osiernie j膮 ciekawi艂y, zachwyca艂a si臋 jej inteligencj膮, a z ka偶dym nowym dniem na jej widok w ma艂ym rybim sercu uczennicy go艣ci艂a rado艣膰, uczucie, kt贸rego nigdy p贸藕niej nie czu艂a, b臋d膮c lekarzem na w艂asn膮 p艂etw臋. Ale w ko艅cu kto widzia艂 Medyka szczerz膮cego si臋 podczas tamowania czyjego艣 krwawienia? Wracaj膮c do mentorki, niebieskooka sta艂a si臋 pr臋dko autorytetem Romy, a przynajmniej by艂o tak dop贸ki nie odesz艂a. W艂a艣ciwie jest to niezbyt trafne okre艣lenie, poniewa偶 wskazywa艂oby na 艣mier膰 Bellezy, a ta nie zosta艂a nigdy potwierdzona. Ryba po prostu znikn臋艂a, rozp艂yn臋艂a si臋 w powietrzu, zapad艂a pod ziemi臋, nie zostawi艂a po sobie 偶adnego 艣ladu, nie napisa艂a 偶adnego po偶egnania, jakby nigdy nie istnia艂a. Jedynym 艣wiadectwem jej egzystencji by艂a tr贸jka karpi w 艣rednim wieku podaj膮ca si臋 za jej rodzin臋. Nawet je艣li fa艂szywa, by艂aby to oznaka, 偶e z g艂ow膮 karpicy wszystko by艂o w porz膮dku i niczego sobie nie wymy艣li艂a.

Karpica stan臋艂a w miejscu, pozwalaj膮c by li艣cie listownicy 艂askota艂y j膮 w podbrzusze.

Chorobliwie potrzebowa艂a przewodnika, guru, mistrza, kogo艣 kto zaburzy艂by rytm jej codzienno艣ci, pozwoli艂by jej czerpa膰 ze swojego 藕r贸d艂a wiedzy, wype艂ni艂by swoj膮 obecno艣ci膮 pustk臋, kt贸r膮 w sobie piel臋gnowa艂a. To jest to!

– Zwi膮zek Zawodowy Zdesperowanych Medyk贸w – jej my艣l przerwa艂 g艂os brata. Z poczuciem za偶enowania zorientowa艂a si臋, 偶e ca艂kowicie odp艂yn臋艂a.

– H臋?

– W skr贸cie ZZZM. Wyprawy szturmowe po zio艂a w ka偶dy pi膮tek. No, nazw臋 sekty i g艂贸wn膮 atrakcj臋 ju偶 masz, wystarczy zebra膰 cz艂o.. Czy to by艂a Jiruchi? 

Nie min臋艂a nawet chwila gdy po srebrnej postaci samca zosta艂y jedynie b膮belki, kt贸re z reszt膮 znikn臋艂y r贸wnie szybko co on, pozostawiaj膮c Romelle w os艂upieniu. Chc膮c zawr贸ci膰 w stron臋 swojej nory k膮tem oka zauwa偶y艂a ciemne nitki wystaj膮ce z dna w centralnym punkcie Kanionu. Sp臋dzi艂a dobre kilka godzin na przeczesywaniu Zielonej Jaskini podczas gdy ta przekl臋ta imitacja li艣cia jak gdyby nigdy nic ros艂a sobie na widoku zapewne na艣miewaj膮c si臋 z jej poszukiwa艅. Mia艂a ochot臋 siarczy艣cie przekl膮膰, ale powstrzyma艂a j膮 od tego bliska obecno艣膰 narybku. Zamiast tego zabija艂a wzrokiem Ryuu winn膮 ro艣link臋, blu藕ni膮c po cichu na ka偶dego osobnika tego偶 gatunku i nie zwracaj膮c uwagi na par臋 szmaragdowych oczu, kt贸ra ju偶 od d艂u偶szego czasu z zainteresowaniem j膮 obserwowa艂a. 

Mo偶e gdyby bardziej skupi艂a si臋 na swoim celu, nie zwraca艂a uwagi na te wszystkie rozpraszaj膮ce obiekty wok贸艂 wszystko posz艂oby znacznie sprawniej, gdyby tylko posiada艂a...

Z jej pyszczka wydoby艂 si臋 cichy j臋k. 

Powieki. Jak ona chcia艂aby je mie膰.

<CDN>

Od Leona „Doros艂o艣膰 nie bierze je艅c贸w cz.2 – Ryby te偶 spadaj膮”

Kojarzycie te 艣wietne rybki, wr臋cz idealne, o 艣nie偶nobia艂ym u艣miechu, wysportowane, kt贸rego niczego si臋 nie boj膮, maj膮ce tak膮 charyzm臋, 偶e jedynie mo偶na ich nienawidzi膰 przez ich perfekcj臋? Te rybki, kt贸re maja wiele fan贸w, s膮 oblegane przez wielu przyjaci贸艂, nie maj膮 problem贸w rodzinnych i wydawa膰 si臋 mog艂o, 偶e urodzili si臋 w czepku, bo ich ka偶da brzydka ma艂偶a dawa艂a im per艂臋? Te偶 je znam i mog臋 uci膮膰 sobie lew膮 p艂etw膮 (lew膮, bo jestem prawop艂etwy), 偶e syn farmera, Newt, by艂 totalnym przeciwie艅stwem. Gdyby Elce zawr贸ci艂 w g艂owie jaki艣 prawdziwy przystojniak, opisany przeze mnie na pocz膮tku, to jeszcze bym si臋 nie zdziwi艂, ale jej serce pow臋drowa艂o do Newta – marnej rybki, boj膮cej si臋 nawet pykania b膮belk贸w, kt贸ra si臋 j膮ka艂a i nie potrafi艂a utrzyma膰 wi臋kszo艣ci znajomo艣ci przez swoj膮 nie艣mia艂o艣膰 i strach, kt贸re blokowa艂y wszelkiego rodzaju spotkania towarzyskie. By艂 on karasiem o zaniedbanych 艂uskach, poniewa偶 wi臋kszo艣膰 czasu sp臋dza艂 przy konikach morskich i chocia偶 mog艂oby si臋 wydawa膰, 偶e dzi臋ki pracy na farmie jest chocia偶 dobrze zbudowany, to los najwidoczniej go pokara艂, daj膮c mu chudziutkie cia艂ko i kr贸tkie p艂etewki. Takie rybki jak on nazywa si臋 ‘przegrywami’ i mia艂o to sens, nie widzia艂em nikogo tak pechowego jak on. Je艣li mia艂aby istnie膰 jedyna mo偶liwo艣膰 spadni臋cia kt贸remu艣 z nas na g艂ow臋 chmury, to on by zosta艂 zmia偶d偶ony przez ca艂e niebo. Akurat w tym przypadku troszeczk臋 mu wsp贸艂czu艂em, ale przez to, 偶e wmiesza艂 si臋 w nasze otoczenia, to wsp贸艂czucie szybko zanik艂o. 

Og贸lnie rzecz bior膮c, rybka o imieniu Newt istnia艂a – i tylko tyle wiedzieli艣my, do czasu, a偶 przypadkiem spad艂 na Elk臋 z nieba (tak naprawd臋, to jeden z konik贸w morskich go kopn膮艂, przez co polecia艂 kawa艂ek na drug膮 stron臋 i akurat tam musieli艣my my sta膰). Niech kto艣 mi powie, jakim cudem m贸g艂 akurat wyl膮dowa膰 przy nas? A raczej na nas? (Raczej na Elce, ale my si臋 razem uto偶samiali艣my) Prawie tak, jakby jaki艣 znudzony kole艣, pisz膮cy dla nas scenariusz 偶ycia, upi艂 si臋 i wpad艂 na cudowny pomys艂, kt贸ry musia艂 zrealizowa膰.

Podnios艂em go do g贸ry za p艂etw臋 grzbietow膮, aby Elka mog艂a wsta膰. Newt natychmiast zacz膮艂 si臋 t艂umaczy膰 i przeprasza膰, a samica podsumowa艂a to tylko 艣miechem. Zawt贸rowa艂em jej, nie wiedz膮c jeszcze, jak to si臋 wszystko potoczy. Syn farmera w ramach przeprosin chcia艂 j膮 gdzie艣 zabra膰 – i to by艂 ju偶 dla mnie znak. Odpowiedzia艂em za ni膮, 偶e si臋 zastanowi i 艂api膮c j膮 za p艂etw臋, odci膮gn膮艂em od tego biednego karasia. Samica po偶egna艂a si臋 z nim machaj膮c mu p艂etw膮, po czym sama podp艂yn臋艂a do dzieciak贸w. Po sko艅czonym wyst臋pie zabrali艣my je z powrotem do domu. 

- Nad czym si臋 tak zastanawiasz? – zapyta艂em j膮 w drodze, widz膮c, 偶e nie reaguje na moj膮 opowie艣膰. 

- Hm? – zerkn臋艂a na mnie.

- Je艣li si臋 zastanawiasz, czy lepiej wygl膮dasz w per艂ach czy muszelkach, to ci powiem, 偶e w tych drugich. Te pierwsze nosz膮 stare karasie, aby blask bi偶uterii odci膮gn膮艂 uwag臋 od ich zmarszczek – samica si臋 za艣mia艂a i pokiwa艂a g艂ow膮.

- My艣l臋 o tym zaproszeniu…

- Od Newta? – zdziwi艂em si臋. – No chyba nie masz zamiaru i艣膰. Widzia艂a艣 jego czarne p艂etwy? Nie wiadomo, gdzie je wsadza艂 – popatrzy艂a na mnie i zmierzy艂a mnie wzrokiem.

- Czarne p艂etwy?

- Ja to jestem zadbany – broni艂em si臋. 

- I bez kultury – przewr贸ci艂em oczami. – P贸jd臋 jutro do niego.

- Serio? 

- Tak, troch臋 mi go szkoda – westchn膮艂em. Je艣li Elka podj臋艂a jaka艣 decyzj臋, nawet ja nie potrafi艂em jej zmieni膰.

- Ale id臋 z tob膮 – podj膮艂em decyzj臋, a ona si臋 za艣mia艂a.

- Po co?

- A je艣li ci臋 jaki艣 ko艅 staranuje? Albo zaatakuje pirania? On ma takiego pecha, 偶e was zaatakowa膰 mog膮 nawet je偶owce! – oboje wybuchn臋li艣my 艣miechem, co zapocz膮tkowa艂o strojenie sobie 偶art贸w z biednego syna farmera. To by艂 jeden z powod贸w, dla kt贸rego nie bra艂em go za „wroga” – by艂 dla nas obiektem 偶art贸w. Niestety gdy mieli艣my si臋 ju偶 rozsta膰, Elka zaproponowa艂a, 偶e sama do niego p贸jdzie.

- Dlaczego? Nie zostawi臋 ci臋!

- Temu, 偶e on jest nie艣mia艂y, a ty go jeszcze w depresj臋 wprowadzisz - prychn膮艂em.

- Bez przesady. Tylko jedna rybka przeze mnie wyl膮dowa艂a w szpitalu.

- Jedna, kt贸ra chcia艂a ci臋 pozwa膰, a reszta?

- Na reszt臋 nie ma dowod贸w - mrukn膮艂em.

- Mo偶e Newt nie jest tu jedyn膮 pechowa ryb膮 - za艣mia艂a si臋, a ja walna艂em j膮 w 艂eb. Elka mi odda艂a i po kilku szturchni臋ciach zacz臋li艣my si臋 tarza膰 po ziemi. Kiedy samica mnie przyniot艂a do ziemi i zacz臋艂a dusi膰, podda艂em si臋.

- Dobra, nie id臋 z tob膮 - wydusi艂em ostatnim wdechem, wi臋c mnie pu艣ci艂a.

- Dobry z ciebie przyjaciel - przytuli艂a mnie na zgod臋.

Wiedzia艂em jednak, 偶e samej jej nie puszcz臋. Nie by艂o takiej mo偶liwo艣ci. Musia艂em j膮 艣ledzi膰.

<CDN>

17 lutego 2022

Spontaniczny Konkurs Memiczny cz.3

Konkurs Memiczny cz.3 - wyniki

A wi臋c, sta艂o si臋! G艂osowanie zosta艂o zako艅czone i pozosta艂o wy艂oni膰 zwyci臋zc臋, a tak偶e przedstawi膰, czyje memy do kogo nale偶a艂y. No i najwa偶niejsze: oficjalnie otworzy膰 nasz膮 rybkow膮 galeri臋 mem贸w. Ale zacznijmy od tego, co najwa偶niejsze, czyli od zwyci臋skiego mema. Kto otrzyma艂 zacny tytu艂 Memistrza jako wybraniec 艂awicy?

馃帠 Feliks! 馃帠

Feliks otrzyma艂 2 g艂osy i zosta艂 wybrany przez bota, tym samym zostaj膮c zwyci臋zc膮! Jako dodatkowa nagroda mo偶e sam wylosowa膰 sw贸j przedmiot ze sklepu za pomoc膮 bota na Discordzie - w tej sprawie nale偶y skontaktowa膰 si臋 z administracj膮 z informacj膮, 偶e jest takie 偶yczenie oraz z pro艣b膮 o formu艂k臋 losuj膮c膮.

A oto spis tw贸rc贸w mem贸w wed艂ug numerk贸w w cz臋艣ci 2 konkursu:

  • Akhifer - 7 i 13
  • Tenebrae - 1, 2 i 12
  • Feliks - 3, 8, 9 i 10
  • Romelle - 4, 5, 6 i 11

Gdzie znajduj膮 si臋 te memy, pomijaj膮c pozostaj膮cy na sta艂e post o konkursie? W naszej galerii mem贸w Koi Paradise, oczywi艣cie! B臋d膮 te偶 si臋 tam pojawia膰 wszelakie inne memy dotycz膮ce naszego bloga czy spo艂eczno艣ci. Sta艂y dost臋p do tej strony znajduje si臋 na pasku bocznym w formie przycisku, z pewno艣ci膮 znajdziecie.

Dzi臋kuj臋 wszystkim, kt贸rzy wzi臋li udzia艂 w tym konkursie, czy wysy艂aj膮c swoje memy, czy te偶 tylko g艂osuj膮c. Razem tworzymy nowe historie i nawet taki prosty, spontaniczny konkurs, mo偶e by膰 przez nas w przysz艂o艣ci mi艂o wspominany. I z pewno艣ci膮 nie jest to jedyny konkurs, jaki odb臋dzie si臋 na Koi Paradise.

U艣ciski, kochani!
~ Akhifer

16 lutego 2022

Od Akhifer CD. Feliksa - "Wszyscy kochaj膮 Akhifer" cz.3

Cho膰 jak raz Ryuu da艂, Akhifer mog艂a sobie nieco odpocz膮膰 od obowi膮zk贸w. Nic si臋 na obecn膮 chwil臋 nie dzia艂o w Zbiorniku, wszystko toczy艂o si臋 swoim tempem i swoim torem, nie wymagaj膮c ci膮g艂ego dogl膮dania i poprawiania. Takie dni by艂y wyj膮tkowo przyjemne, nawet je艣li ta przyjemno艣膰 trwa艂a tylko par臋 godzin. Maj膮c takie stanowisko jak alfa, Ferka musia艂a cieszy膰 si臋 ka偶d膮 najmniejsz膮 chwil膮 wolno艣ci - i mo偶na by膰 pewnym, 偶e robi艂a to z zawzi臋to艣ci膮 poluj膮cego szczupaka. P艂ywa艂a sobie bez jakiegokolwiek po艣piechu, unika艂a niby przypadkiem innych karpi, a przy okazji ogl膮da艂a sobie, co te偶 ciekawego wydarzy艂o si臋 przez ten czas w zbiorniku. Tu si臋 rozros艂y ro艣liny, tam pojawi艂y si臋 nowe schroniska dla bezdomnych ryb. Czy w tym miejscu zawsze by艂 ten park? Chyba nie. Na pewno nie. 呕e te偶 tak rzadko wychodzi艂a na zewn膮trz... Nawet ch臋tnie by sobie z kim艣 porozmawia艂a, ale nie zamierza艂a do kogokolwiek si臋 zbli偶aj na d艂u偶ej ni偶 jedn膮 sekund臋. Pow贸d tego zachowania by艂 banalnie, zadziwiaj膮co prosty, jednak nie ka偶dy potrafi艂 do niego tak prosto doj艣膰, wi臋c mo偶e warto wypowiedzie膰 go na g艂os. Akhifer dobrze wiedzia艂a, 偶e prawie wszystkie karpie, jakie spotka, omin膮 temat o pogodzie oraz zmianach w s膮siedztwie i przejd膮 od razu do spraw alfy. Bo nie rozumiej膮, dlaczego alfa wzi臋艂a sobie wolne, skoro jest tyle roboty w Zbiorniku. Ale jak oni sobie bior膮 wolne, bo brzydz膮 si臋 podnoszenia 艣mieci z piasku, to nikt im tego nie wypomina!

Bior膮c pod uwag臋 taki scenariusz i og贸ln膮 niech臋膰 do wszystkiego Ferki mo偶na z 艂atwo艣ci膮 zrozumie膰, czemu nie chcia艂a w tak pi臋kny dzie艅 widywa膰 si臋 z innymi koi, cho膰 jak raz Ryuu da艂 mog艂a sobie na to pozwoli膰, nie my艣l膮c o pracy. Bo nawet je艣li ona o pracy nie my艣la艂a, oni j膮 do takiego my艣lenia zmusz膮, a kto chcia艂by my艣le膰 o czym艣 znienawidzonym w wolnym dniu? To wolny dzie艅! Dzie艅 wolny od zmartwie艅 i obowi膮zk贸w.

Tylko nie wolny od losowych k艂贸tni i sprzeczek, kt贸re tak 艂atwo pojawiaj膮 w 艂awicy, wyrastaj膮c jak glony po pierwszych upa艂ach. Jak na z艂o艣膰 jedna z takich sprzeczek odbywa艂a si臋 akurat w miejscu, kt贸re Akhifer chcia艂a przep艂yn膮膰 na swoim spacerze. Obie strony by艂y tak skupione na walce, 偶e jej kompletnie nie zauwa偶yli, to by艂a dobra okazja, by to zignorowa膰 i sp艂ywa膰. Ale niestety akurat tymi stronami byli Tenebrae i Feliks, dwa karpie, kt贸re darzono sporym szacunkiem (szczeg贸lnie Tenebrae'a ze wzgl臋du na jego posad臋 Jitonga), wi臋c t膮 bezsensown膮 walk臋 nale偶a艂o przerwa膰, o cokolwiek ona posz艂a.

Akhifer wp艂yn臋艂a pomi臋dzy walcz膮ce samce, rozdzielaj膮c ich p艂etwami. Zupe艂nie jak dzieci! A偶 dziw, 偶e Szeregowy nie zbi艂 po prostu zwyk艂ego Jitonga na kwa艣nie jab艂ko, ale mo偶e taki by艂 zamiar. To pewnie by艂a tylko taka m臋ska b贸jka. Szkoda, 偶e tak 藕le wygl膮da w oczach powszechnych rybek, kt贸re uwa偶aj膮 te dwa osobniki za kogo艣 warto艣ciowego.

Koi ledwo zd膮偶y艂a krzykn膮膰 do nich "stop", a Tenebrae zacz膮艂 si臋 t艂umaczy膰. 呕e nic powa偶nego si臋 nie sta艂o, 偶e ich obu tylko ponios艂o, 偶e Jitong mia艂 z艂y dzie艅, a ten czerwony karp pojawi艂 si臋 w z艂ym miejscu o z艂ym czasie, 偶e i tak za sob膮 nie przepadaj膮. Ferka co prawda da艂a mu si臋 wygada膰 do ko艅ca, ale bardzo szybko wpad艂a na jedyny plan, kt贸ry wydawa艂 si臋 mie膰 sens w tym wypadku. Na pewno si臋 samcom nie spodoba, ale dzieci trzeba traktowa膰 po dzieci臋cemu i dawa膰 im odpowiednie kary. K艂贸c膮ce si臋 dzieci musz膮 si臋 pogodzi膰.

– Skoro a偶 tak si臋 nie lubicie to trzeba na was chocia偶 wymusi膰 wzajemny szacunek – odezwa艂a si臋 wreszcie, uciszaj膮c Brae'a p艂etw膮. – 呕eby艣cie nie nadawali sobie z艂ego imienia. Musicie si臋 pogodzi膰. Zrobicie to sami czy mam wam pom贸c?

– Nie ma mowy, 偶e wyci膮gn臋 do niego p艂etw臋. Nie tak samce ustalaj膮 sprawy. – Tenebrae okaza艂 swoje znaczne niezadowolenie.

Smalce alfa na pewno nie, ale wy to si臋 nawet na samce nie nadajecie, pr臋dzej na samczyki, pomy艣la艂a z艂o艣liwie w duchu Stra偶niczka. Zauwa偶y艂a, 偶e Feliks niespecjalnie si臋 udziela.

– Feliks? A ty?

– Co? – Pewnie wyrwa艂a go z jakiego艣 zamy艣lenia. No to fajny 偶o艂nierz, do licha. Nawet si臋 skupi膰 nie mo偶e.

– Pyta艂am ci臋 o co艣.

– Zgadzam si臋. Stanowczo si臋 zgadzam, Akih... Masz racj臋, szefowo.

Och, czy偶by? Nie mo偶na powiedzie膰, 偶e Akhifer by艂a niezadowolona z takiego rozwoju spraw. Wr臋cz przeciwnie, cho膰 irytacja si臋 w niej wzbiera艂a jak ropa w miejscu wbicia drzazgi, czu艂a pewn膮 doz臋 rado艣ci, 偶e b臋dzie mog艂a wcieli膰 w 偶ycie sw贸j jak偶e genialny plan. Ch艂opcy pewnie j膮 za to zjad膮, ale na tym poziomie ma艂o j膮 to obchodzi艂o. Widzia艂a w nich tylko dzieci, kt贸re nie mog膮 zrobi膰 nic powa偶nego alfie, nawet jak si臋 jej b臋d膮 troch臋 buntowa膰.

- No dobrze... Zatem pozostaje mi tylko jedno wyj艣cie. – Ferka 艣ci膮gn臋艂a irytacj臋 p艂etw膮 z czo艂a. – We dw贸jk臋 udacie si臋 nad Kaw臋 i RAZEM – na to s艂owo po艂o偶y艂a ogromny nacisk – poszukacie i przyniesiecie do mnie du偶y kryszta艂. Ma by膰 naprawd臋 du偶y, taki, 偶e b臋dziecie musieli go targa膰 we dw贸jk臋 i ma by膰 taki, 偶eby mi si臋 podoba艂. Je艣li nie wype艂nicie zadania ALBO je艣li na waszych cia艂ach znajd臋 cho膰 jeden 艣lad po kolejnej b贸jce, zwi膮偶臋 wasze ogony lin膮 i zmusz臋 do wyp艂yni臋cia w g贸r臋 Przedszkola, na p艂ytkie rzeki. Mam nadziej臋, 偶e wyrazi艂a si臋 jasno.

Alfa mia艂a ochot臋 si臋 艣mia膰, tak szczerze, od serca. Dobrze wiedzia艂a, 偶e samce nie maj膮 poj臋cia, jakie kryszta艂y lubi, a ka偶dy z nich ma inne stanowisko w doborze prezent贸w dla kobiet. Je艣li uda im si臋 dogada膰 i faktycznie przytaszcz膮 do niej ogromny kryszta艂 znad Kawy, b臋dzie mog艂a wybaczy膰 im t膮 b贸jk臋. Mo偶e nawet zdo艂aj膮 si臋 dogada膰 na sta艂e i naucz膮 si臋 siebie szanowa膰. Albo stan膮 si臋 najwi臋kszymi wrogami. W tym wypadku zadba o to, by sp臋dzali ze sob膮 jak najwi臋cej czasu... Mo偶e nawet zorganizuje im randk臋 dla 偶artu? Oj, ch臋tnie zobaczy艂a by ich miny! Ale na to dopiero przyjdzie czas, trzeba poczeka膰, jak rozwin膮 si臋 sprawy z wypraw膮 nad Kaw臋.

<Tenebrae?>

15 lutego 2022

Spontaniczny Konkurs Memiczny cz.2

Konkurs Memiczny cz.2 - g艂osowanie

Otrzymane prace s膮 wy艣wietlone na dole i podpisane numerkami. S膮 anonimowe, by g艂osy by艂y bardziej obiektywne. Ankieta znajduje si臋 na samym dole, wymaga nicku - podpisa膰 nale偶y si臋 swoim Discordowym LUB internetowym imieniem.

Zasady g艂osowania:

  1. Mo偶na zag艂osowa膰 tylko raz w ci膮gu g艂osowania.
  2. Nie wolno g艂osowa膰 na w艂asn膮 prac臋.
  3. Mog膮 g艂osowa膰 zar贸wno osoby nale偶膮ce do bloga, jak i znani nam go艣cie (偶adnych anon贸w).
  4. Mo偶na odda膰 do dw贸ch g艂os贸w; odpowiedzi z wi臋ksz膮 ilo艣ci膮 g艂os贸w nie zostan膮 wzi臋te pod uwag臋.
  5. Je艣li prace b臋d膮 mia艂y jednakow膮 ilo艣膰 g艂os贸w i nie b臋d膮 od jednej osoby, odb臋dzie si臋 losowanie zwyci臋zcy za pomoc膮 bota na Discordzie.

1

2

3

4

5

6

7

8


9


10

11


12


13

A oto ankieta.

Powered by Quiz Maker

10 lutego 2022

Spontaniczny Konkurs Memiczny

Konkurs Memiczny

Nag艂y i spontaniczny konkurs memiczny! Na pro艣b臋 艂awicy rozpoczyna si臋 bardzo szybko, ale b臋dzie te偶 kr贸tko trwa艂, a nagrod臋 mo偶e otrzyma膰 tylko jedna osoba. Konkurs jest graficzny, ale dost臋pny dla wszystkich, bo wiadomo przecie偶, 偶e nie ka偶dy umie rysowa膰 - ale memowa膰 ju偶 tak. A oto zasady naszego szybkiego - i pierwszego w historii Koi Paradise! - konkursu:

  • Wysy艂a膰 swoje memy mo偶na od 10.02 do 14.02 do godziny 21:00. Po tym czasie prace nie b臋d膮 przyjmowane.
  • Prace nale偶y wysy艂a膰 prywatnie do Ryuukitsune (Akhifer) na Discordzie lub przez maila.
  • Ka偶da osoba mo偶e wys艂a膰 maksymalnie 5 prac.
  • Prace nie mog膮 zawiera膰 tre艣ci naruszaj膮cych og贸lny regulamin bloga.
  • 15 lutego pojawi si臋 post ze wszystkimi pracami oraz z g艂osowaniem na najlepszy mem.
  • 17 lutego pojawi si臋 post z wynikami g艂osowania.
  • Zwyci臋zca konkursu otrzyma osi膮gni臋cie "Memistrz" oraz losowy przedmiot ze sklepu.
  • Memy wszystkich trafi膮 na specjaln膮 stron臋 z rybkowymi memami :)

Czekam na Wasze memy od teraz! A tu poni偶ej jest odliczanie do ko艅ca wysy艂ania.

Odliczanie

8 lutego 2022

Od Leona CD Romelle „Morderczy Ogrodnik” Cz.3

Po chwili odp艂yn膮艂em, ale nie na w艂asnych p艂etwach, nie porwa艂 mnie te偶 偶aden pr膮d wodny. Zamkn膮艂em oczy, a m贸j umys艂 odp艂yn膮艂 do 艣wiata do snu, wyimaginowanych zjawisk oraz niestworzonych historii. Naj艣mieszniejsze sny maj膮 dzieci, zauwa偶y艂em to po swoim m艂odszym rodze艅stwie, kt贸re macha ko艅czynami i mamrocze co艣 pod nosem podczas snu. By艂y to dziwne i kompletnie bez sensu z艂o偶one zdania, jakby z przypadkowych s艂贸w. Nigdy nie wiedzia艂em, czy 艣ni膮 im si臋 dobre, czy z艂e rzeczy, bo zawsze porusza艂y si臋 tak samo, mo偶e z t膮 r贸偶nic膮, 偶e podczas koszmaru marszczy艂y czo艂a. By艂em ciekaw, czy ja r贸wnie偶 si臋 porusza艂em podczas snu, a tym bardziej, czy co艣 m贸wi艂em. Je艣li tak, to co? Jeszcze nie mia艂em okazji nikogo zapyta膰, a偶 do dnia dzisiejszego, kiedy lekarka mnie u艣pi艂a. Gdy tylko otworzy艂em oczy i zobaczy艂em jasn膮 艣cian臋, momentalnie podnios艂em g艂ow臋 i zacz膮艂em si臋 rozgl膮da膰 na r贸偶ne strony. Nikogo przy mnie nie by艂o – bo po co zostawa膰 z chor膮 ryb膮, potrzebuj膮c膮 pomocy. Spojrza艂em na ogon. Nie wygl膮da艂 jako艣 specjalnie inaczej, widzia艂em ma艂e dziurki, po 艣miertelnej broni, ale nie bola艂y ju偶 tak, jak na pocz膮tku. Pomacha艂em par臋 razy p艂etw膮 ogonow膮 i z ulg膮 stwierdzi艂em, 偶e nie wyl膮duje na sali operacyjnej i nie trzeba tworzy膰 mechanicznych ogon贸w specjalnie dla mnie. Po chwili do pomieszczenia wp艂yn臋艂a jasna ryba w ciemne plamki – moja pani doktor nareszcie powr贸ci艂a.

- Widz臋, 偶e si臋 obudzi艂e艣 – powiedzia艂a spokojnie, na co ja si臋 rozci膮gn膮艂em i przep艂yn膮艂em si臋 po pomieszczeniu.

- Oczywi艣cie, ca艂kiem przyjemne by艂y te zi贸艂ka, wyspa艂em si臋, chyba, mo偶e troch臋… 

- Oczy艣ci艂am twoje rany i na艂o偶y艂am specjalny 偶el, 偶eby nie wp艂ywa艂 do nich brud – wyja艣ni艂a, a ja tylko pokiwa艂em g艂ow膮 i przyjrza艂em si臋 ogonowi. Gdy 艣wiat艂o pad艂o na niego pod dobrym k膮tem, mog艂em zauwa偶y膰 cienk膮, bezbarwn膮 warstw臋 ochronn膮.

- Mam pytanie – zacz膮艂em, a ryba zwr贸ci艂a na mnie uwag臋. – Gada艂em co艣 przez sen? – zapyta艂em. Samica pocz膮tkowo milcza艂a, patrz膮c na mnie z lekkim zdziwieniem. – Pytam, bo jestem ciekawy. U mnie w rodzinie wi臋kszo艣膰 co艣 mamrocze. M贸j m艂odszy brat Stuart raz wyrecytowa艂 jaki艣 wiersz, kt贸ry potem okaza艂o si臋, us艂ysza艂 od kogo艣 raz i jak si臋 obudzi艂, nie pami臋ta艂 go ju偶. Tak tylko pytam z ciekawo艣ci – wyja艣ni艂em, ale jej wyraz twarzy si臋 nie zmieni艂, cierpliwie wi臋c czeka艂em na jak膮艣 reakcje. Samica w ko艅cu pokr臋ci艂a g艂ow膮 m贸wi膮c, 偶e niczego nie us艂ysza艂a. – Szkoda. Prawdopodobnie 艣ni艂 mi si臋 las glon贸w i uje偶d偶anie pira艅 – westchn膮艂em, wiedz膮c, 偶e po prostu jej tu nie by艂o. – W ka偶dym razie wielkie dzi臋ki – u艣miechn膮艂em si臋 szeroko. – Dzi臋ki tobie b臋d臋 偶y膰! Znaczy p艂ywa膰 – poprawi艂em si臋 szybko, zdaj膮c sobie spraw臋, 偶e utrata ogonowej p艂etwy nie pozbawi mnie 偶ycia, no chyba, 偶e zostan臋 uwi臋ziony ju偶 na zawsze w jednym miejscu bez dost臋pu do po偶ywienia.

- Taka moja praca – stwierdzi艂a, po czym doda艂a, jaki mam sobie kupi膰 偶el w aptece i smarowa膰 p艂etw臋 ka偶dego ranka i wieczora, przed snem. 

- Jasne. A gdzie tu jest apteka? – samica wyja艣ni艂a mi, 偶e po wyp艂yni臋ciu ze szpitala, mam si臋 kierowa膰 w lewo i po prawej stronie j膮 znajd臋. – 艢wietnie – ju偶 mia艂em skierowa膰 si臋 do wyj艣cia, ale nasz艂a mnie ochota na jakie艣 podzi臋kowanie. – Jakby艣 chcia艂a, to zapraszam do kwiaciarni niedaleko szko艂y. Przywo偶臋 tam r贸偶nego rodzaju kwiaty, ro艣liny i nie tylko i jestem pewien, 偶e pani Morgoone zgodzi ci si臋 da膰 dobra zni偶k臋 na co艣, w ko艅cu uratowa艂a艣 jej ulubionego ogrodnika – powiedzia艂em z u艣miechem. Mo偶e nie by艂em jej „najulubie艅szym” ogrodnikiem, bo t膮 funkcje sprawowa艂 jej w艂asny m膮偶 i brat jednocze艣nie, ale jestem pewien 偶e w jakim艣 stopniu mnie bardzo szanowa艂a. – Wi臋c do kiedy艣 tam! – po偶egna艂em si臋, po czym wyp艂yn膮艂em z pomieszczenia.

<Romelle?>

3 lutego 2022

Od Irysahyty CD. Psyche - "Nauka o niebezpiecze艅stwie" cz.2

Sprz膮tacze, jako jedna z niewielu kwalifikacji, mieli prawo wyp艂ywa膰 nieco poza granice siedziby 艂awicy. Nie by艂o to wiele, tylko tyle, 偶eby posprz膮ta膰 najbli偶sz膮 okolic臋 z jaki艣 szcz膮tk贸w czy wynie艣膰 ludzkie 艣mieci, 偶eby nie zagra偶a艂y karpiom, ale troch臋 to zawsze co艣. Irysahyta nawet lubi艂 zmiany, kiedy jego ekipa wyp艂ywa艂a w miejsca na co dzie艅 niedost臋pne dla prostych rybek. Mo偶na by艂o pozwiedza膰, porozgl膮da膰 si臋, a co najwa偶niejsze - poobija膰, bo nikt nie sprawdza艂, czy Sprz膮tacze pracuj膮 jak trzeba. Szefostwu si臋 nie chcia艂o, Sprz膮taczom si臋 nie chcia艂o, nikomu si臋 nie chcia艂o. Taka przyjemna ca艂kiem robota.

Akurat tym razem trafi艂o na Pustkowie, miejsce, kt贸re trzeba zna膰, 偶eby nie zrobi膰 sobie krzywdy. Warto mie膰 w g艂owie wszelkie kryj贸wki w艣r贸d kamieni w razie, gdyby jaka艣 z tych olbrzymich ryb p艂ywaj膮cych kawa艂ek nad dnem postanowi艂a zrobi膰 sobie posi艂ek z kolorowego koi. Wszelkie karpie pracuj膮ce na tych terenach przed pierwsz膮 wypraw膮 dowiaduj膮 si臋 o najprostszych kryj贸wkach od bardziej do艣wiadczonych koleg贸w po fachu, potem jednak ka偶dy jest zdany na siebie. Ze偶ar艂o ci臋? Trudno. Odprawimy pogrzeb twojemu sprz臋towi, bo po tobie to ju偶 raczej nie ma co zbiera膰. A koledze, kt贸ry nie ostrzeg艂 przed zagro偶eniem, odprawimy pogrzeb emocjonalny. Mo偶e nast臋pnym razem b臋dzie bardziej uwa偶a艂, o ile b臋dzie dla niego nast臋pny raz.

Irek mia艂 w艂a艣nie tak膮 wart臋, gdzie musia艂 wypatrywa膰 zagro偶enia. Nie by艂 w tym najlepszy, ma艂o zwraca艂 uwag臋 na otoczenie, ale ka偶dy musia艂 mie膰 sw贸j dzie艅 str贸偶owania, nie wa偶ne, czy jeste艣 wiecznie zapatrzonym w niebo dzieciakiem w doros艂ym ciele. Nie ma to tamto, musisz robi膰. I Irysahyta robi艂 jak m贸g艂, nawet je艣li wcale nie by艂o mu tak 艂atwo i musia艂 si臋 nam臋czy膰, 偶eby si臋 w og贸le skupi膰.

Szcz臋艣liwie to skupienie nie posz艂o wcale na marne, bo w pewnym momencie karp wy艂apa艂 przep艂ywaj膮c膮 kawa艂ek od pracuj膮cych Sprz膮taczy rybk臋. By艂a r贸偶owa i mia艂a d艂ugie, faluj膮ce p艂etwy, czyli bardzo wyr贸偶nia艂a si臋 na tle ponurego Pustkowia, a do tego zdawa艂a si臋 bez jakiegokolwiek zawahania wp艂ywa膰 na teren Pusktowia, nawet si臋 nie rozgl膮daj膮c, czy gdzie艣 w pobli偶u s膮 drapie偶niki. Bardzo ma艂o odpowiedzialne zachowanie. Chocia偶 ten jeden raz samiec m贸g艂 si臋 popisa膰 i robi膰 za odpowiedzialnego! Podp艂yn膮艂 do uciekiniera, kt贸ry okaza艂 si臋 by膰 samic膮, jasnor贸偶ow膮 z ciapkami na czole i nieszczeg贸lnie zgrabnym p艂ywie. Jaka艣 dosy膰 nowa i nie艣wiadoma. Trzeba by艂o j膮 u艣wiadomi膰.

– Odradzam. Widz臋 przecie偶, 偶e nigdy tu nie by艂a艣. Pustkowie to jeszcze nie miejsce dla ciebie – stara艂 si臋 brzmie膰 w miar臋 odpowiedzialnie, ale tak naprawd臋 by艂 o krok od rzucenia si臋 z pytaniami i 艣mieszkami. Zauwa偶y艂, jak pewnie obca czu艂a si臋 w tym niebezpiecznym otoczeniu i uwa偶a艂, 偶e jest to ca艂kiem zabawne.

– Dlaczego? – zapyta艂a r贸偶owa samica. By艂a tak 艣miesznie nie艣wiadoma, ale z drugiej strony by艂o to do艣膰 przykre, a co najwa偶niejsze - niebezpieczne. Przez t膮 nie艣wiadomo艣膰 mog艂o jej si臋 sta膰 co艣 powa偶nego.

– Tu jest zbyt niebezpiecznie. Tak jako艣 strasznie du偶o drapie偶nik贸w si臋 tu pa艂臋ta, jakby mieli czego tu szuka膰, ale no. Nie warto tu przebywa膰.

– To dlaczego ty tu jeste艣? – zapyta艂a ponownie. O Koi no Ryuu, ona faktycznie jest kompletnie nie艣wiadoma. Irysahyta widzia艂 to po tych spokojnych oczach, kt贸ry by艂y tylko zaskoczone, 偶e kto艣 odzywa si臋 do karpicy. Sam samiec mo偶e nie by艂 mistrzem w przejmowaniu si臋 艣wiatem, ale mimo wszystko potrafi艂 zauwa偶y膰 niebezpiecze艅stwo, gdy krzycza艂o mu w twarz. Ta pani przed nim nie. J膮 mog艂oby to niebezpiecze艅stwo ugry藕膰 w zadek i by go nie rozpozna艂a.

Dobra, Irek, pomy艣la艂 do siebie samiec, musisz jak膮艣 delikatnie u艣wiadomi膰 t膮 mi艂膮 pani膮, 偶e jest tu 艣miertelnie niebezpiecznie. To nic wielkiego, tylko par臋 s艂贸wek, jeste艣 w stanie to zrobi膰. Dalej, ch艂opie, zrobisz to, wierz臋 w Ciebie.

– Ja tu pracuj臋, ryzykuj膮c 偶ycie dla dobra 艂awicy! – Wypi膮艂 si臋 tak jak ryba mo偶e, udaj膮c, jaki to jest dumny. – Bo wiesz, bo tu s膮 drapie偶niki i w og贸le.

– Co to drapie偶nik? S艂ysza艂am, jak m贸wi膮 o nich w 艂awicy, ale 偶adnego nigdy nie widzia艂am.

– Drapie偶nik to... to co艣, co tam p艂ynie. Uwaga! Alarm! Alarm! – zawo艂a艂 przera藕liwie, r贸偶ow膮 karpic臋 zaci膮gaj膮c za p艂etw臋 za sob膮. – Drapie偶nik! Alarm!

Wszyscy Sprz膮tacze rzucili sw贸j sprz臋t i pouciekali do schronie艅, pierzchaj膮c gdzie pieprz ro艣nie. Nagle tam, gdzie by艂a mini 艂awica pracowitych karpi zrobi艂o si臋 pusto i martwo. Irysahyta zd膮偶y艂 tylko zaci膮gn膮膰 falist膮 dam臋 do najbli偶szego schronienia, kiedy o pod艂o偶e uderzy艂 wielki, zaz臋biony pysk, powoduj膮c wstrz膮sy. Karpica pisn臋艂a.

– Sied藕 cicho, bo nie odp艂ynie! – burkn膮艂 na ni膮 Irek, os艂aniaj膮c j膮 przed drapie偶nikiem. Wielkie, w艣ciek艂e i jednocze艣nie t臋pe ga艂y wpatrywa艂y si臋 w dw贸jk臋 karpi, gro偶膮c 艣mierci膮. Ale to tylko marne gro藕by, tak d艂ugo, jak oboje pozostan膮 w ukryciu.

<Psyche?> 

1 lutego 2022

Od Romelle CD. Leona - “Morderczy Ogrodnik” cz.2

Po kilku latach pe艂nienia funkcji Medyka, koi dosz艂a do wniosku, 偶e istniej膮 jedynie dwa typy pacjent贸w. Pierwszy stanowi膮 ryby ma艂om贸wne, nie艣mia艂e b膮d藕 zbyt poszkodowane, aby toczy膰 z samic膮 jakiekolwiek dyskusje. Do drugiej grupy nale偶膮 natomiast stworzenia, kt贸re swoim wiecznie otwartym pyskiem cedz膮 wod臋 lepiej ni偶 najlepszej marki filtry. I tyle. Absolutnie nic po艣rodku. Nie trzeba by艂o wykazywa膰 si臋 ponadprzeci臋tn膮 inteligencj膮, by zauwa偶y膰, do kt贸rego zbioru pasowa艂 ciemnofioletowy samiec. Romelle jednak nie mog艂a jednoznacznie przyzna膰, kt贸re grono wola艂a, z jednej strony narwani ekstrawertycy potrafili by膰 niezmiernie irytuj膮cy, z drugiej obcuj膮c z tego typu osobnikami podczas zabieg贸w nie musia艂a przynajmniej zastanawia膰 si臋 czy w og贸le jeszcze 偶yj膮, no i czasem w艣r贸d tego be艂kotu da艂o si臋 wychwyci膰 co艣 po偶ytecznego, jak na przyk艂ad informacje o ataku wieloszczet贸w. Br膮zowooka nie nale偶a艂a do l臋kliwych, lecz sama my艣l o ich czu艂kach i pod艂u偶nych cia艂ach wywo艂ywa艂a u niej spory dyskomfort.

– Doktorze, czy ja umr臋?! 

– Kiedy艣 z pewno艣ci膮 – odpar艂a samica, przygl膮daj膮c si臋 postrz臋pionej b艂onie, kt贸ra pe艂ni艂a funkcje jego ogona, mia艂 szcz臋艣cie, 偶e wid艂y ca艂kowicie go nie rozerwa艂y. 

– I co ja nieszcz臋sny teraz poczn臋? Straci膰 ogon w tak m艂odym wieku i takich okoliczno艣ciach... Gdybym poleg艂 w walce z armi膮 sum贸w mo偶e jeszcze bym to zni贸s艂, ale nie, ten dure艅 przyczyni艂 si臋 do tego, pr贸buj膮c przep臋dzi膰 jakie艣 wodne larwy! I jak ja si臋 teraz innym na oczy poka偶臋? – lamentowa艂 g艂o艣no karp, le偶膮c na wznak, podczas gdy 

Medyczka usadowi艂a si臋 za nim, obserwuj膮c jego uszkodzon膮 cz臋艣膰 cia艂a. By艂a naderwana w trzech miejscach, co pasowa艂o do opisanego przez niego “narz臋dzia zbrodni”, rany umiejscowione na kra艅cu jego p艂etwy mimo za偶ale艅 pacjenta nie by艂y zbyt gro藕ne. Je艣li tylko m贸g艂by normalnie p艂ywa膰 w tym stanie, z biegiem czasu same zacz臋艂yby si臋 goi膰, problem le偶a艂 bardziej w psychice samca, kt贸ry najwyra藕niej mia艂 spor膮 tendencj臋 do dramatyzowania. 

– Poszukam Ci jakich艣 zi贸艂ek na uspokojenie, w mi臋dzyczasie mo偶esz rozrusza膰 o艣ci.

– Rozrusza膰? Przez ten b贸l ledwo mog臋 le偶e膰 – obruszy艂 si臋 Ogrodnik – mo偶esz mi powiedzie膰, jak bardzo 藕le to wygl膮da? Albo nie! Nic nie m贸w. Wol臋 zobaczy膰 to na w艂asne oczy jak ju偶 dojd臋 do siebie.

Samica westchn臋艂a, omiataj膮c wzrokiem rz膮d p贸艂ek z medykamentami. Stara艂a si臋 ignorowa膰 monolog koi, ale nic nie mog艂a poradzi膰 na to, 偶e do jej uszu co rusz dochodzi艂y nowe s艂owa, z kt贸rych wy艂apa艂a mi臋dzy innymi wyrazy takie jak: “operacja”, “amputacja” i “proteza”. Par臋 minut p贸藕niej ze spokojem godnym greckich stoik贸w wraca艂a do fioletowego, dzier偶膮c w p艂etwach przygotowan膮 przez ni膮 mieszanin臋 r贸偶nych wodnych ro艣lin, opracowan膮 tak, by pozwoli艂a swojemu konsumentowi popa艣膰 na moment w stan hibernacji, jednocze艣nie dbaj膮c o to by si臋 z niego w ko艅cu wybudzi艂. 

– No nareszcie, ju偶 my艣la艂em, 偶e nikt do mnie nie wr贸ci. W mi臋dzyczasie troch臋 my艣la艂em i doszed艂em do wniosku, 偶e taki mechaniczny ogon nie by艂by wcale taki z艂y, no pomy艣l. Zero wysi艂ku, gwarancja wygranej w zawodach i oryginalny wygl膮d, same pozytywy. Tylko kto艣 musia艂by to dopiero opatentowa膰, a to rzeczywi艣cie m贸g艂by by膰 pewien problem, taa... co tam masz? 

– Lekarstwo. Gwarantuje, 偶e Ci pomo偶e – u艣miechn臋艂a si臋 pogodnie, przekazuj膮c mu fiolk臋, kt贸r膮 ten natychmiast opr贸偶ni艂.

– Konkrety, i to rozumiem. Z czego to w艂a艣ciwie jest? – spyta艂, przygl膮daj膮c si臋 pustemu pojemnikowi.

– Tajemnica lekarska.

– Ciekawy posmak, chyba wyczuwam rotal臋 – zamlaska艂 kilka razy, wci膮偶 nie odrywaj膮c wzroku od butelki – tak, to zdecydowanie rotala. Czuj臋 si臋 dziwnie... lekko, to na pewno tak powinno dzia艂a膰?

– Jak najbardziej – odpowiedzia艂a zdecydowanie, przygl膮daj膮c si臋 samcowi z uwag膮. Jego ruchy sta艂y si臋 powolniejsze, cia艂o opad艂o na kamienn膮 posadzk臋, a usta wykrzywi艂y si臋 w niewyra藕nym u艣miechu. 

Romelle wymin臋艂a go, kieruj膮c si臋 z powrotem w og贸le magazynu, z kt贸rego tym razem wyj臋艂a 艣rodek odka偶aj膮cy.

– S艂odkich sn贸w – wyszepta艂a, przygl膮daj膮c si臋 jego rozmarzonemu spojrzeniu, utkwionemu w jasnym suficie pracowni.

<Leon?>

Podsumowanie stycznia


Mordeczki!

Min膮艂 nam pierwszy miesi膮c roku 2022, a wraz z nim pojawi艂o si臋 wiele nowych twarzyczek w 艂awicy. Widok ten niezwykle mnie cieszy i chcia艂abym bardziej oficjalnie Was wszystkich powita膰 w naszym gronie, a tak偶e podzi臋kowa膰 za zainteresowanie, jakim obdarzyli艣cie Koi Paradise w tak kr贸tkim czasie. Aktywno艣膰 przez ten czas znacznie wybi艂a w g贸r臋 i ju偶 nie da si臋 wpisa膰 ka偶dego obecnego do podsumowania. Rozpocz臋艂a nam si臋 rywalizacja!

Zmiany

Nast膮pi艂y zmiany na blogu, o kt贸rych chcia艂abym powiedzie膰 na g艂os, by mie膰 pewno艣膰, 偶e nikogo nie omin膮. Przede wszystkim powsta艂a mo偶liwo艣膰 cz臋艣ciowej nieobecno艣ci, kt贸ra pozwala na pisanie opowiada艅 z przerw膮 trzech miesi臋cy. Ale zamiast tego ka偶de opowiadanie kierowane do cz臋艣ciowo nieobecnej postaci mo偶e w ka偶dym momencie zosta膰 skierowane do kogo艣 innego, je艣li tego 偶yczy sobie autor.
Ze wzgl臋du na t膮 zmian臋 musia艂 by膰 te偶 zmieniony przedmiot z Inwentarza. Przepustka, kt贸ra wcze艣niej s艂u偶y艂a bezproblemowej przerwie na dwa miesi膮ce, teraz zmienia si臋 w Kart臋, kt贸ra dodaje jeden punkt karmy dla koi, kt贸ry j膮 posiada. Cena przedmiotu zmienia si臋 z 2500 pere艂 na 3000, by utrudni膰 jego zdobycie.
Tytu艂 opowiadania staje si臋 obowi膮zkowy. Opowiadanie nie zostanie opublikowane, je艣li nie zostanie podpisane »Od [ryby] CD. [ryby] - "[Tytu艂 opowiadania]"«. R贸wnie偶 ju偶 aktywne w膮tki musz膮 otrzyma膰 sw贸j tytu艂, inaczej zostan膮 nazwane pierwszymi trzema/czterema wyrazami pierwszego opowiadania. Wraz z t膮 zmian膮 powstaj膮 etykiety w膮tk贸w, kt贸re maj膮 u艂atwi膰 szukanie opowiada艅 w danej serii.
Poniewa偶 pewna rybka nie chcia艂a przesta膰 przeklina膰, w regulaminie opowiada艅 pojawi艂 si臋 nowy punkt dotycz膮cy przekle艅stw. Teraz przekle艅stwa trzeba cenzurowa膰, zast臋puj膮c ka偶d膮 samog艂osk臋 w wyrazie gwiazdk膮 *. Zmieni艂y si臋 zasady dotycz膮ce przeklinania. Teraz opowiadania, w kt贸rych pojawiaj膮 si臋 przekle艅stwa, musz膮 zosta膰 oznakowane kategori膮 [16+]. Stare opowiadania nie b臋d膮 zmieniane.

Ilo艣膰 s艂贸w

  1. Leon na prowadzeniu, dumne 1242 s艂贸w w 2 opowiadaniach.
  2. Akhifer spada nast臋pna w rankingu, 1071 s艂贸w w 2 opowiadaniach.
  3. Tenebrae na ostatnim miejscu na podium, 814 s艂贸w w 2 opowiadaniach.
  4. Nirimi ju偶 nie nowinka osi膮gn臋艂a 639 s艂贸w w 1 opowiadaniu.
  5. Feliks dos艂ownie minimetry dalej, 634 s艂贸w w 1 opowiadaniu.

Nieobecno艣ci

  1. Romelle dzisiaj ko艅czy si臋 nieobecno艣膰.
Zagro偶enia
  1. Aura nie napisa艂a 偶adnego opowiadania, otrzymuje pierwsze ostrze偶enie.

Bonusy

Mistrzem Miesi膮ca zosta艂a Akhifer, dostaj膮c 3 z 10 g艂os贸w. Musz臋 przyzna膰, w tym miesi膮cu walka by艂a wyj膮tkowo r贸wna i by艂a nawet szansa, 偶e kilka rybek otrzyma艂oby tak膮 sam膮 ilo艣膰 g艂os贸w. Na szcz臋艣cie g艂osowanie nie wymaga艂o dodatkowego losowania. Feliks za moc膮 Kwiatu otrzymuje 1 AP i 10 pere艂.

Dzi臋kuj臋 wszystkim, kt贸rzy si臋 udzielali w trakcie stycznia i kt贸rzy przyczynili si臋 do rozwini臋cia bloga. Mam nadziej臋, 偶e nasza dalsza wsp贸lna droga b臋dzie interesuj膮ca i rozwijaj膮ca dla ka偶dego, a wena b臋dzie nachodzi膰 ogromnymi falami. Pozdrawiam Was wszystkich i mi艂ego miesi膮ca!

~ Akhifer