4 kwietnia 2024

Od Akhifer - "Wynalazki, wynalazki i... wynalazki"

Akhifer oglądała nowy wynalazek jednego z członków Bractwa Oka. Gramofon, tak to nazwali, który odczytywał górki i dołki na krążku zwanym płytą, i w ten sposób był w stanie grać muzykę wcześniej nagraną w niezrozumiały alfie sposób. Nagle karpica poczuła się strasznie staro, ale miny pozostałych uczestników pokazu, którzy również należeli do Bractwa Oka, zdradzały jej, że nie jest jedyną, która nic nie rozumie. Przedstawiający natomiast był w swoim żywiole i z ekscytacją opowiadał o możliwościach gramofonu oraz jego potencjalnej przyszłości.

– Więc, pani Akhifer? Co pani myśli? – zapytał członek Oka, z niecierpliwością wymalowaną na pysku oczekując odpowiedzi. Ferka nie potrafiła się przyznać, że guzik zrozumiała z tej prezentacji, bo nie chciała, by całe to przygotowanie poszło na marne, dlatego uśmiechnęła się zdawkowo i pochwaliła wynalazcę.

– Wydaję mi się, że... ma to przyszłość. Z pewnością zmieni nurt domowej rozrywki, w końcu każdy będzie mógł słuchać swojej ulubionej muzyki w każdym momencie.

Mi z pewnością coś takiego by się przydało, dodała w duchu, patrząc z utęsknieniem za gramofonem, kiedy oddalali się do kolejnego stanowiska. Lubiła słuchać muzyki, miało to na nią odprężający wpływ. Może spróbuje wykorzystać swoje wpływy, by dostać jeden z pierwszych prototypów udostępnionych publice.

Kolejny wynalazek był bardziej przyziemny i zrozumiały dla Ferki, a była to nowa, miękka tkanina wykonana z sierści wodnych ssaków.

– Niestety, z pewnością będzie droga ze względu na ograniczenie materiału – zaznaczyły karpice, będące twórcami pomysłu. – Ale widzimy w niej zastosowanie przykładowo jako wyścielenie łóżek dla starszyzny, by ich stare ości mogły dobrze wypocząć.

Akhifer pokiwała głową z aprobatą, wypowiedziała kilka słów otuchy, obiecała wsparcie dla projektu i przetransportowała się na własnych płetwach do następnego stanowiska. To był naprawdę długi dzień, ale przynajmniej spędzi go w jeden sposób - słuchając o wynalazkach członków Bractwa Oka, a nie torpedując od jednego miejsca do drugiego i załatwiając sprawy w dziesięciu różnych kategoriach.

Tym razem przed jej oczami widniało jakiś przezroczysty pojemnik, który emitował światło. Alfa nie pierwszy raz widziała lampę, ale była zaintrygowana, co różni tą konkretną sztukę od pozostałych. Od początku zwróciła uwagę, że nie widzi w środku ryb świetlików, co jeszcze bardziej przykuło jej uwagę.

– Widzę, że pani alfa od lazu zauważyła wyjątkowość mojego dzieła – zaczął karp z długimi uszopodobnymi tworami. Ferka zrobiła mentalną notkę, że trzeba się skupić, bo ten wynalazca sepleni. – Oczywiście nie mam na myśli, że moi współtwólcy mają golsze pomysły, co to, to nie! Ploszę tak tego nie odbielać! – Wynalazca próbował się wybronić od oskarżeń, które nie poleciały i zapewne nie miały zamysłu dolecieć w jego stronę. – Mam na myśli, że moja lampa jest przełomem w technologii oświetlania. Jak pani, pani alfo, zauważyła, nie są w niej uwięzione żadne świetliki. Lampa nie używa mocy żywych zwierząt, a wykorzystuje ich indywidualne zdolności. Udało mi się dojść do źlódła bioluminescencji świetlików...

Akhifer pozwoliła swojemu umysłowi odpłynąć na czas tłumaczenia, w jaki sposób ten karp wymyślił i stworzył swoją lampę. Zwracała jedynie uwagę na informacje, które miały znaczenie dla bezpieczeństwa, lub które mogły zaważyć nad jej decyzją, czy ten pomysł należy dalej rozwijać, w inny sposób. Jedyny problem, jaki zauważyła, to potrzeba zabijania świetlików, by uzyskać odpowiednie komponenty do stworzenia lampy. W tym momencie postanowiła przerwać monolog pytaniem.

– Przepraszam, czy można pozyskać źródło światła bez zabijania masowo świetlików? Oczywiście mówię o produkcji lampy na dużą skalę, nie chcemy doprowadzić do wymarcia gatunku.

Twarz karpia rozjaśniła się, najwyraźniej ucieszył go fakt, że ktoś go w ogóle słucha. Ferka sama zwróciła uwagę, że pozostali słuchacze zajmowali się czymś innym albo nawet przysypiali podczas prezentacji.

– Na obecną chwilę tlwają jeszcze nad tym place. Istnieje duża szansa, że będziemy w stanie wykorzystać bioluminescencyjne lośliny, jednak w tym celu muszą zostać wykonane badania. Plagniemy właśnie przejść całkowicie z wykorzystania zwierząt na wykorzystywanie o wiele baldziej efektywnych loślin, skolo już wiemy, że jest to możliwe.

Akhifer zadowoliła ta odpowiedź, więc z podzieloną uwagą słuchała dalej wywodów karpia. Zgodziła się na dalsze prowadzenie prac w kierunku roślinnej lampy, jednak pod warunkiem, że wyniki badań muszą być regularnie przekazywane jej doradcom i władza musi wiedzieć o kolejnych planowanych na bieżąco krokach.

Kolejne kilka wynalazków było nudne i mało odkrywcze, więc Kapitan tylko pobieżnie coś tam o nich powiedziała, wyrażając swoją opinię. Powoli traciła zainteresowanie prezentacjami, których i tak nie rozumiała i chyba dało się to zauważyć, bo jedna z wynalazczyń zapytała, czy powinna kontynuować. Ferka poprosiła, by nie przejmowała się jej wyrazem pyszczka, bo uważnie słuchała. Wcale nie, było to kłamstwo, ale alfa niestety musi zachować twarz. Uwagę żółtej karpicy przykuło dopiero urządzenie dla... niepełnosprawnych ryb? Karp miał położyć się na przygotowanej kładeczce brzuchem do dołu i płetwami brzusznymi kierować urządzenie, żeby płynęło w górę, w dół, w lewo czy w prawo. Oczywiście Akhifer nie zrozumiała ani słowa z wyjaśnienia, w jaki sposób to działa, ale sama idea bardzo przypadła jej do gustu. Z entuzjazmem wyraziła swoje nadzieje w stosunku do urządzenia i zapewniła, że liczy na to, że urządzenie trafi do użytku publicznego bez żadnych problemów. Niepełnosprawnym zawsze warto pomagać.

Do końca prezentacji nie było już nic ciekawego, a na ostatniej przypadkiem nawet przysnęła. To zaskakujące, jak bardzo słuchanie męczy.

Koniec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz