26 września 2022

Od Akahity CD Leona - "Woda była ciepła" cz.3

Kiedy jesteś niczym innym jak mierną rybą, pośród niezmierzonych połaci wód, świat zaczyna cię czasami nudzić. W końcu co więcej trzeba rybie, niż tylko pływać w kółko, bezmyślnie omijając roślinki pnące się z dna ku jasności słońca. Jednak jakież to złudne, jakie nieistotne, kiedy nikt poza tobą nie zna twoich myśli. 

Akahita obróciła się na bok, jej oczy powoli rozkleiły się. Świat za oknem, jak na letnią pogodę przystało, zaczynał już świtać i mienić się światłem zdeformowanym przez wodę. Ziewnęła. Nakarmili ją wczoraj, wyspała się. Może to nie był najgorszy sposób aby rozpocząć swoje życie, albo jakąś jego część. Kto wie na ile tu zabawi i czy w ogóle się zadomowi. Jednak od podróży należało czasem odpocząć. Może pół roku. To nie był zły pomysł. Jesień i zima potrafią być doskwierająco nieprzyjemne podczas podróży, a broń święty smoku przez zapłynięciem w taką pogodę do słonych wód. Śmierć gwarantowana. 

Wstała. Nie lubiła wegetować za długo, de facto kto jak kto, ale nie ona! Wypłynęła z pokoiku, ścierając ostatnie resztki snu z powiek. 

—Witaj. Dziękuję za nocleg — ziewnęła kiedy mijała gospodarza. Ten tylko zaśmiał się.

—Głodna?—

—Jak rekin. — jej łuski zabłyszczały delikatnie kiedy słońce owinęło je w swój pobłysk. Zajrzała ku górze. Każda ryba mogła sobie na to pozwolić. W końcu pod wodą nie było możliwości, że straci się wzrok patrząc na ten wymysł wszechświata oferujący im światło każdego dnia i nocy. Ponownie została nakarmiona, a z kultury i dobrotliwości serca zapłaciła hojniej niż wskazywała należność.

Odetchnęła. Woda była ciepła, tak spokojnie owijała ciało swoimi delikatnymi falami, jakby kołysała kwilące niemowlę do snu. Otaczała wonią lata, chociaż i to pewnie za jakiś czas popłynie z nurtem w niepamięć. Akahita powoli machała płetwami. Długie dni beztroskich podróży dobiegały końca, dostała kawałek własnej podłogi i chociaż na chwilę dołączyła do małej społeczności w zbiorniku. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie jej ciągła potrzeba do robienia czegokolwiek.  Może dlatego wybrała takie a nie inne stanowisko. Ale czy to ważne. Nie wiązała przyszłości z nikim i  niczym, nie na dłuższą metę, gdyż rybie serce było złudne. Jak pokocha to całą sobą, a jak straci, po raz kolejny to będzie to niewyobrażalny cios. Poza tym jest niezależna, silna, nie potrzebuje nikogo poza własnym głosem pośród ruchliwych fal rzek! Prawda?

Chwila odpoczynku jednak należała się każdemu. Więc Akahita dryfowała z miejsca na miejsce, podziwiając okolicę, aż rozpoznała kierunek, z którego przybyła. A wraz z nim domek pewnego wariata z widłami. Odetchnęła. Obiecała mu coś, jeśli pamięć jej nie zawodziła. Krótkie przewrócenie oczami i prychnięcie wobec nie pomyślunku przeszłej sobie. Nie dobrze dla podróżnika było być winnym komukolwiek cokolwiek. Nawet jeśli to miała być tylko jakaś głupia opowieść o przygodach. 

— O! Akahita! — bez sekundy zawahania ciemołuskowy samiec wystartował w jej kierunku. Odetchnęła ostatni raz. — Ayy.. To ja miałem znaleźć ciebie! Co tu robisz? —

—Przepływałam niedaleko. Wpadłam wypełnić obietni... —

—O! No tak. Miałaś opowiedzieć mi o drapieżnikach! — ryba ucieszyła się wyraźnie. Jest tu aż tak nudno, że opowieści o zmierzłych przygodach, są tak ekscytujące? 

—Tak.. Tak... imię. Nie przedstawiłeś mi się, taka byłam zaspana. — wprosiła się do jego zadbanego ogródka. 

—Ah. Leon jestem! — pochwycił jej płetwę zanim zdążyła zareagować i potrząsnął nią intensywnie. — Zawsze miło widzieć nowe osoby w zbiorniku. Chcesz coś do jedzenia? Nie mam za wiele, ale coś zawsze się znajdzie dla gości. O! Tak w ogóle to jakie stanowisko przyjęłaś? Planujesz zostać na długo? Jak tak to polecam taką knajpkę. — Akahita wyłaczyła się na chwilę. Co jakiś czas udało jej się odpowiedzieć na jakieś pytanie, ale co celu swoich odwiedzin jeszcze nie dotarła. Dobrze, że jest w miarę cierpliwa, bo w przeciwnym wypadku już dawno wrzeszczałaby na tą gadułę. Tak to tylko słuchała w wymownym milczeniu, jak jej towarzysz rozwija się i rozlewnie przedstawia jej zbiornik w postaci opisów i słów. Ale może w końcu się uda?

<Leon?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz