7 kwietnia 2022

Od Akhifer - "Golem z kamienia" (Labirynt cz.3)

Od czasu obozowiska na białych Deorsonspersa Caverna Akhifer obiecała sobie nie wykorzystywać całych swoich sił, by zrobić jak największą odległość. Pewnie i tak była całkiem daleko z powodu braku jakichkolwiek przygód. Ta komnata, do której właśnie trafiła, była dopiero drugą w jej części labiryntu. Tym razem była niestety mniejsza, więc koi nie spodziewała znaleźć niczego szczególnego. W końcu ledwo znalazła łąkę, jeśli ma takie problemy znaleźć cokolwiek interesującego, to niby na co ma liczyć w takiej komnacie.

A jednak znalazła.

A raczej to znalazło ją.

Zgrzyt kamieni słyszała już od dłuższego czasu. Ruchy wody były dziwnie nieregularne, ale nie zwróciła na to uwagi. Zrzuciła winę na masę otworów w ścianach, zbyt małych, by koi mogło nimi przepłynąć. Nie miała pojęcia, co czai się w czeluściach komnaty i według niej nie musiała wiedzieć, bo na pewno nie było to nic ważnego. Strach zaczął kłuć w jednokomorowe rybie serduszko dopiero gdy zgrzytanie kamienia o kamień zaczęło się zbliżać do karpicy zamiast się od niej oddalać, tak jak nakazywała logika. Z kolei nowa logika mówiła, że jeśli dźwięk się zbliża, to jego źródło się przemieszcza i prawdopodobnie ją goni. Strażniczka zaczęła się rozglądać w nadziei, że jak najszybciej dojrzy to, co płynie (idzie? Pod wodą nigdy nie wiadomo, czy to coś pływającego, czy pełzającego po podłożu), choć z drugiej strony naturalne instynkty kazały jej uciekać. W końcu to normalne, jak czegoś nie znamy, nawet tego nie widzimy, tylko słyszymy, to czujemy potrzebę uciekać. To pozwala przetrwać wszystkim zwierzętom na ziemi.

Akhifer jednak nie uciekała. Rozglądała się, wytrzeszczała gałki oczne, próbując dojrzeć dziwne zjawisko w półmroku, jaki wyjątkowo panował w tej jaskini, a jednocześnie tylko cofała się do tyłu, powoli i niezwykle ostrożnie. Dopiero gdy wielka kamienna ryba z rozpędu próbowała ją ugryźć, alfa uskoczyła na bok, unikając twardego dzioba.

– Co do licha?! – wrzasnęła, oglądając rybiego golema, jak zawraca bardzo szerokim łukiem i ponownie na nią szarżuje.

– No tak... Chciałam przygody to mam przygody – sapnęła, po raz kolejny uskakując na bok.

Koi znowu zatoczyło spory łuk, zanim skupiło się na intruzie. Wystarczyło tylko odrobinę bystrości, by zauważyć, że ten golem wcale jakiś giętki nie jest. Na pewno radził sobie gorzej niż przeciętna rybka, a co dopiero Akhifer, która stara się od czasu do czasu ćwiczyć, by utrzymać trzeźwość umysłu. To był atut żywego karpia.

Strażniczka tylko uskakiwała w bok za każdym razem, gdy kamień ją atakował. Tylko że raczej on się nie zmęczy, a ona ma mięśnie i jej to grozi, czego już zdążyła podczas tej wycieczki doświadczyć. Kolesia trzeba było się jakoś pozbyć.

Póki co jedyne, co zdołało wpaść jej do głowy, to wykorzystanie otoczenia przeciwko wrogowi. Nie mógł szybko skręcać, więc przed ścianą nie wykręci - o ile jest na tyle głupi, żeby płynąć z pełnej prędkości prosto na koi tuż obok ściany. Spróbować nie zaboli. Albo zaboli. Albo zabije. W sumie licho wie, jak zginąć to przynajmniej w walce, jak na wojsko przystało, a nie grzecznie stojąc na odstrzał (czy na pogryzienie w tym wypadku). Walić to.

Alfa ruszyła schować się pod ścianą, zanim golem zdoła zawrócić i znowu za nią popłynąć. Otoczenie stało się zamazane, serce waliło w małej klatce piersiowej jak młoteczek, napędzane paliwem strachu. Chociaż wiedziała o tej możliwości, Akhifer wcale nie chciała umrzeć. To nie wchodziło w rachubę.

Odczekała pod kamienną ścianą na nadpływającego koi, spinając mięśnie do ucieczki. Skupiła się bardziej niż kiedykolwiek na lekcjach sztuk walki. W końcu groziła jej śmierć, a nie tylko kilka siniaków i ochrzan od nauczyciela. Śmierć jest świetnym motywatorem. Fioletowe oczy obserwowały uważnie każdy ruch skalnego golema, odliczając sekundy do zderzenia.

Jeszcze chwila.

Jeszcze moment.

Już!

Ferka odpłynęła w bok w ostatnim momencie, gdy golem sięgał już swoim kamiennym pyskiem jej płetw. Nie będąc w stanie wyhamować, stwór uderzył w ścianę z całej siły, jaką wykorzystał do gonienia Strażniczki. Fala wody odepchnęła Akhifer na bok, rozległ się ogłuszający huk. Z początku ogłupił karpicę, nie wiedziała, co się dzieje i tylko płynęła do przodu, z dala od miejsca zdarzenia, w razie gdyby to coś próbowało ją jeszcze pogryźć.

Ale niczego nie było. Żadnego grzechotania kamienia, żadnego ruchu wody. Wreszcie postanowiła się zatrzymać i rozejrzeć. Cisza. Nic. Golema ni śladu. Powoli wróciła na miejsce spotkania. Rozglądała się. Co za niespodzianka; gruz z golema leżał pod ścianą, drżący groźnie, gotowy podnieść się w każdej chwili. Akhifer nie czekała na tą chwilę. Wypłynęła z komnaty, notatki pisząc w pośpiechu, bez ładu i składu. Później się uporządkuje. Przed nią była kolejna masa korytarzy.

<CDN>

Gratuluję! Twoim kolejnym zadaniem jest:
"Zaczynasz widywać swoją rodzinę w korytarzach. Coraz ciężej Ci rozróżnić halucynacje od rzeczywistości."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz