14 października 2022

Od Leona – "Dorosłość nie bierze jeńców" cz.4 "W paszczy rekina"

Popłynąłem za nimi w kierunku kanionu. Nie podobało mi się to, że Elka była taka rozbawiona przez tego brudnego stajennego. Postanowiłem nie spuszczać z niej oczu, co w kanionie nie było takie trudne. Cały teren był pokryty głazami, idealnymi do ukrywania się. Żadne z nich nie wiedziało, że było obserwowane, a dodatkowy plus był taki, że w tym miejscu pływały również inne koi, dlatego ich uczucie, że są obserwowani, nie kierowało od razu na myśl, że ktoś taki jak ja, może ich śledzić. Byłem niczym ninja, nieuchwytny, wtapiałem się w tłum i obserwowałem. Różnica była taka, że ja nie znałem sztuk walk, ale po co mi ona była, skoro potrafiłem się ukrywać?

Elka i Newt rozmawiali. Z tej odległości nie słyszałem o czym rozmawiali, ale prawdopodobnie o niczym fascynującym. Zaczynałem się nawet nudzić tym całym śledzeniem. Poprzednia adrenalina wywołana czymś nowym, a nawet niemoralnym przepadła, kiedy ta dwójka nie robiła niczego ciekawego. Elka już więcej przygód miała ze mną, gdy byłem nieprzytomny. Jakim cudem on jej jeszcze nie zanudził? Gdy postanowili przysiąść na skalnej ławeczce, oparłem się o głaz, za którym się ukrywałem. Obserwowałem ich jeszcze krótką chwilę, po czym nieświadomie zdrzemnąłem się. Była to krótka drzemka, ale wystarczająco długa, aby moje ofiary gdzieś zniknęły. Niezadowolony zacząłem pływać po kanionie, a gdy nie udało mi się ich znaleźć, wróciłem do domu nie w humorze.

Z Elką zobaczyłem się następnego dnia. Wpadłem do niej, ponieważ miała popilnować moje trzy młodsze siostry. Korzystając z okazji, zapytałem ją o wczorajsze spotkanie.

- Całkiem dobrze, Newt okazał się inny niż mi się wydawało – przyznała, pozwalając moim siostrom wpłynąć do jej pokoju, by mogły pobawić się ich ulubionymi muszelkami.

- Jest nudniejszy? – samica posłała mi zirytowane spojrzenie.

- Przestań. Każdego będziesz mierzył miarą zabawności? 

- Nie. Tylko Newta – Elka pokręciła zdenerwowana głową.

- Może już sobie płyń – odpłynęła ode mnie w kierunku swojego pokoju, ale zatrzymałem ją w połowie drogi.

- Co ty taka naburmuszona? Randka się nie udała, że się na mnie wyżywasz? – zapytał trochę zdenerwowany, czego potem żałowałem. Elka nie była jak większość samic, zainteresowana głównie błyskotkami bądź uroczymi rzeczami. Koi ta uwielbiała ryzyko i nie bała się ubrudzić sobie płetw. Co za tym szło? Czasami była agresywna jak rekin.

- Po pierwsze, to nie żadna randka – podniosła głos i spojrzała mi prosto w oczy. – A po drugie nie wyżywam się. Chce ci tylko uświadomić twoje głupie myślenie o nim – zbliżyła się do mnie, zmuszając mnie do odsunięcia się do tyłu.

- Rany julek, nie musisz się denerwować. Jakoś wcześniej razem z niego żartowaliśmy, a teraz co? Udajesz, jakbyś była aniołem od początku? – również podniosłem głos, a moje zaciekawione siostry wyszły z pokoju Elki i zaczęły nas oglądać. Brakowało im tylko krasnorostów do tego.

- Nie, ale ja się zmieniłam i ty też byś mógł, bo robisz się okropny i mam cię dosyć.

- Tak? Czyli co? Wolisz jego ode mnie?

- Tak! – gdy to powiedziała, coś w mym środku pękło. Chociaż miałem świadomość, że mówi tak tylko przez gniew, jaki się z niej wylewał, to jednak zrobiło mi się przykro. Bez słowa ją wyminąłem i skierowałem się do wyjścia. Byłem takie wściekły na tą rybę, że mógłbym ją… normalnie… mógłbym…

- Przepraszam – usłyszałem z tyłu. Nie odwróciłem się, Elka sama do mnie podpłynęła i uderzyła w bok. – Wiesz, że jak się denerwuje, to mówię wszystko tylko po to, by kogoś wkurzyć – mówiła już spokojnie, jakby przed chwilą w cale się nie denerwowała. Spojrzałem na nią i trochę mi ulżyło. Mimo wszystko dalej byłem na nią zły. – Już się nie dąsaj, bo ci wąsy odpadną – przewróciłem oczami. W jakiś sposób ten tekst zawsze mnie bawił, a teraz sprawił, że trochę się wyluzowałem.

- Niech ci będzie.

- Sztama? – spojrzałem na nią po raz drugi i lekko się uśmiechnąłem, kiwając głową. – A wy czego podsłuchujecie? – odwróciła się do moich sióstr, które zaraz się spłoszyły i uciekły do jej pokoju. Elka pokręciła rozbawiona głową.

- Sztama – odezwałem się, uderzając ją w bok. Oboje się zaśmialiśmy i jakby żadnej kłótni nie było, odpłynąłem z jej domu.

<CDN>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz