14 października 2022

Od Leona CD. Valii - "Świat ginie w wodorostach" Cz.4

Grzybień biały, a grzybień niebieskie. Grzybień niebieskie, a grzybień biały… niech to piorun trzaśnie! Nie ma różnicy pomiędzy sadzonkami, więc skąd mogłem wiedzieć, które sadzę? Dostałem informacje, że moje lilie są już do odbioru, leżą zapakowane i czekają przed budynkiem handlarza, dlaczego więc obok nich musiały stać te same rośliny, ale inne? Niech ktoś mi powie, jak można mieć takiego pecha, aby posadzić sobie kwiatki i nieświadomie naprzykrzyć się mafii? Albo chociaż chciałbym wiedzieć u  kogo zamówili te nielegalne rośliny? Czyżby mój stary znajomy sprzedawca miał swoją druga, mroczną stronę?

- To masz przerąbane – usłyszałem żeński głos, który wyrwał mnie z oszołomienia. Jasna ryba rzuciła mi jeszcze przelotne spojrzenie, po czym skierowała się w tą samą stronę, co pozostali. Poderwałem płetwy do góry i ruszyłem za nią, uświadamiając sobie, że ta trójka się znała.

- Znasz ich? Ty też jesteś w mafii? – nie mam pojęcia, czemu o to pytałem. Być może po to, aby zrozumieć, dlaczego stała bezczynnie i nic nie zrobiła. Musiałem w końcu na kogoś zrzucić winę, że mnie dorwali.

- Ja? Nie rozśmieszaj mnie – zatrzymała się, odwróciła i zaśmiała mi się prosto w pysk. – To, że nic nie zrobiłam, nie oznacza, że jestem jedną z nich – dodała.

- Ale to, że z nimi rozmawiałam, oznacza, że ich znasz – powiedziałem to równie uszczypliwie jak ona. Między nami zapanowała chwila ciszy, podczas której mierzyliśmy się wzrokiem. Mój strach już minął, a na jego miejscu pojawiła się złość.

- Nawet jeśli kiedyś do nich należałam, to co? Doniesiesz na mnie? – zapytała po chwili. Teraz to ja milczałem, próbując wszystko przetworzyć. Czy był to zbieg okoliczności? Dwóch członków mafii mnie goniło, a ja wpadłem na ich byłego członka. Czy to nie podejrzane?

- Czyli pomagałaś im mnie złapać? – kontynuowałem, a ta znowu parsknęła śmiechem.

- Po prostu jesteś zbyt wolny i słaby, aby uciekać, nawet nie musiałam interweniować, a byłam tu przypadkowo – wyjaśniła.

- Zgaduje, że z tobą również było coś nie tak, skoro nie należysz już do mafii. Poległaś na jakimś zadaniu? – zmarszczyła brwi, a w jej oczach ujrzałem coś na wzór ognistych płomieni zwiastujących wściekłość.

- Sama odeszłam i nic ci do tego. Chcesz dostać w nos, że mnie denerwujesz? – zapytała ostro, co sprawiło, ze przeszły mnie dreszcze, a słysząc pytanie, czego chce, ogarnął mnie jakiś dziwny spokój.

- Czego chce? – mój głos był już spokojny. Odsunąłem się od samicy, na moment się zamyśliłem i zaraz do niej podskoczyłem, łapiąc ją za płetwy. – Pomocy! – to zabawne, że już drugi raz ją o to proszę.

- Co? – zapytała oszołomiona nagłą zmianą.

- Potrzebuje twojej pomocy. Należałaś do nich, więc znasz się na nielegalnych sprawach, a ja tych kwiatów nie wyhoduje bez twojej pomocy. Nie mam pojęcia jak mam je ukryć! 

- To nie moja sprawa! – wykrzyknęła i zaczęła odpływać, więc ruszyłem za nią.

- Proooszę! Bez ciebie zginę, jak kryl połykany przez wieloryba, nie mam cienia szansy na przeżycie! Zrobię co tylko zechcesz! Ugotuje ci, zrobię pranie, wysterylizuje zwierzaka, zajmę się chorą ciotką której nienawidzisz, zakopię nawet trupa, jeśli jakiegoś będziesz miała! – z moich ust znowu wypłynął wodospad słów i nie mogłem tego zatrzymać. Być może też temu, aby nie usłyszeć od niej odmowy.

<Valia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz