31 stycznia 2022

Od Brae'a CD Romelle - "Tenebrae miał wątpliwości" cz.5 [13+, przekleństwa, buzi!]

Szare ściany z kamienia błyskały w mroku z każdej dostępnej strony, otaczając samotnego Brae. Ciemny, mokry piasek, pełen nieprzyjemnych i ostrych kamieni sypał się tuż pod ciałem Jitonga, którego myśli były prawie tak ciemne, jak mrok panujący wokoło. Wydawało mu się, czy to miejsce naprawdę zwężało się wraz z długością, albo też jego zmysły najzwyczajniej płatały mu figle?

Nie, to nie był żart. Zaraz faktycznie nie będzie mógł zawrócić, gdyż najzwyczajniej zabraknie mu miejsca. Być może nie czuł niepokoju, kiedy jego płetwy delikatnie muskały wilgotną nawierzchnię tunelu. Być może nie czuł go również, kiedy uświadomił sobie, że zaraz się zaklinuje. Myśl jednak, że już nie będzie mógł j*b*ć Akhifer była jego całym bólem. Okropne. Pozwolić jej w spokoju rządzić? Najpierw będzie musiała się go pozbyć!

Dobrze, że nie miał klaustrofobii – inaczej niewiele zdziałałby w tym miejscu. Nie pamiętał już, jakim cudem oddzielił się od Romelle. Zresztą, nawet nie próbował sobie o tym przypomnieć. Jedyne, czego chciał teraz dokonać, to zwinąć się stąd jak najszybciej i wrócić do swojego bezpiecznego kokonu. To znaczy; swojego domu. Nawet jego praca nie była taka zła i całe to codzienne spotykanie się z innymi rybami (mówię wam, oni są przerażający) w świetle tego wszystkiego bladło i było niemal... akceptowalne. 

– Jakie są najbardziej introwertyczne zawody?

Próbował zająć sobie czas, na tyle, ile tylko mógł.

– Cóż, na pewno nie Jitong – mruknął.– Za mało układania wodorostów i samotnego rozmyślania nad znakami, za dużo p**rd*l*n*a o ziemniakach.

Westchnął, przypomniawszy sobie, jak dużo ścieżek rozwoju mógł wybrać. Jak dużo innych opcji na niego czekało z otwartymi płetwami. Choćby ten żołnierz; całkiem zawód porządny.  Strasznie się tobą wysługują, no, ale umiesz walczyć, i możesz wp**rd*l*ć innym.

– Jak zostanę tym kapłanem, to już nikt nie będzie mi rozkazywał – rozmarzył się. – A jak smokiem, to dosłownie spale połowę koi. Ogień w wodzie. Tego jeszcze nie wiedzieli.

Tak oto rozmawiając sobie sam z sobą, zawrócił w drogę powrotną. Kim było stworzenie, które go goniło? Nie wiedział, i szczerze nie zależało mu, by wiedzieć. Teraz spokojnie wróci do domu, zapominając o Romelle, którą tutaj zostawi i o tym drugim gościu. Uśmiechnął się. W końcu należą mu się wakacje.

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz